Kamienice warszawskie
Dom był trzypiętrowy; miał parę żelaznych balkonów i każde piętro zbudowane w innym stylu. […] Podwórko, otoczone ze wszystkich stron trzypiętrowymi oficynami, wyglądało jak dno obszernej studni, napełnionej wonnym powietrzem. (I, 379)
Opisywana przez Prusa kamienica Łęckich to duży, murowany dom mieszkalny, stojący w zabudowie zwartej, przylegający do innych budynków, ze skromnie zdobioną fasadą i bramą, z przestronną sienią i wewnętrznym podwórkiem. Jest to typowa kamienica czynszowa, jakie począwszy od lat 70-tych XIX w. licznie powstawały w Warszawie, podzielona na wiele mieszkań, przeznaczonych do wynajmowania. Budowano wówczas szybko i oszczędnie wysokie, kilkupiętrowe domy, często z niskiej jakości materiałów, co powodowało częste katastrofy, wspominane przez Prusa również na kartach Lalki (kiedy zawalił się dom na ulicy Wspólnej). Pisarz zwrócił uwagę na charakterystyczną wewnętrzną strukturę architektoniczną wielu warszawskich domów. Chcąc wykorzystać powierzchnię gruntu pod zabudowę w sposób jak najbardziej ekonomiczny, zaczęto budować „kamienice-studnie”, składające się z budynku frontowego oraz z oficyn, czyli budynków dobudowanych z boków i z tyłu kamienicy frontowej. Tak wyglądała właśnie kamienica należąca do Łęckich, w której sami właściciele oczywiście nie mieszkali. Ten sposób zabudowy prowadził do powstania podwórza o zamkniętej powierzchni, z miejscem na urządzenia techniczne związane z używaniem kamienicy (np. śmietnik i wodociąg).
Utrzymywanie porządku i czystości, otwieranie i zamykanie bramy należało do obowiązków stróża. Natomiast za utrzymanie kamienicy w stanie zdatnym do użytku i ściąganie komornego od lokatorów odpowiadał rządca. W Lalce tę funkcję pełnił zubożały szlachcic Wirski. Na budynkach znajdowały się tablice z nazwą ulicy i numerem domu oraz nazwiskiem właściciela, a także spis mieszkańców.
Miejska forma zabudowy przestrzeni była zamknięta i oszczędna. W związku z tym życie mieszkańców kamienic stało się bardziej ograniczone przestrzennie, wręcz stłoczone. W miarę, jak wzrastała liczba pięter, pojawiały się „podwórka-studnie”, które jeszcze bardziej ograniczały prywatność. Okna frontowe domów wychodziły na ulice, można z nich było zobaczyć fasady i okna kamienic po przeciwległej stronie. Ludzie posiadający mieszkania od strony podwórza dosłownie zaglądali sobie w okna. Trudniej w takich warunkach było zachować spokój i intymność, trudniej coś ukryć i zachować w tajemnicy. Sprzyjało to atmosferze podejrzliwości, wzajemnej obserwacji i plotkom.
Warszawska kamienica czynszowa doczekała się pod piórem Bolesława Prusa wielu zjadliwych słów, tak w powieści, jak i w publicystyce. Kilka lat przed wydaniem Lalki pisał on na łamach prasy: Dość spojrzeć na typową kamienicę warszawską, aby domyśleć się, w jakie to ona obfituje wygody. Domisko jak trzy- lub czteropiętrowe pudło, z ciasnym podwórkiem, z chorobliwym kolorem, niekiedy z gipsowymi ozdobami, jak łaty na dziurawej odzieży. Mieszkania ciasne i nielogiczne, w których sypialnia jest ciemnicą, a najlepszy pokój nazywa się „salonem” i stoi pustką.(„Niwa” 1874, t. VI, nr 2).
→ Mieszkania; → Plotka.
Bibliografia
- J. S. Majewski, Warszawa nieodbudowana. Metropolia belle epoque, Warszawa 2003.
- J. Kasprzycki, Korzenie miasta. Warszawskie pożegnania, Warszawa 2004.
- W. Koch, Style w architekturze, Warszawa 2005.