Konrad Krzyżanowski, Portret pani B., 1914? , Muzeum Narodowe w Kielcach

Kobiecość i męskość

Wielu mężczyzn u Sienkiewicza to esteci oceniający kobietę, stającą się często kartą przetargową, obiektem do kontemplacji, namalowania i sfotografowania. Płoszowski tak myśli o Davisowej, Anielce, Laurze, Winicjusz o Ligii, Połaniecki tak myśli o Maryni, a także o posągowości i powściągliwości Krasławskiej, późniejszej Maszkowej, z którą zdradza Marynię. Kobieta (zwłaszcza w powieściach historycznych Sienkiewicza) ma przynależeć, podlega bowiem patriarchalnemu systemowi władzy i liczy się jako obiekt pożądania i posiadania.

Sienkiewiczowscy bohaterowie, zwłaszcza mężczyźni, mają w sobie coś ze zdobywcy, oceniającego wartość ciała i dywagującego nad rolą ciała nagiego oraz ciała poddanego dyktatowi kultury. Ale też niektóre kobiety takimi widzą mężczyzn, na przykład w oczach Maryni wśród innych mężczyzn Stach „wychodził zawsze zwycięsko” (RP, 34: 42). Zarówno bohaterowie Rodziny Połanieckich, jak i Bez dogmatu oceniają estetyczną wartość przedstawionego wizerunku kobiety. W noweli U źródła narzeczona rysuje z pamięci tzw. portret szczęścia (N, 6: 129). O kobiecie mówi się tam, że „wyglądała jak zjawisko […], podziwiano ją” (tamże: 130). W Bez dogmatu interesująco pokazano sposób pytania o zakres i znaczenie wizualizacji:

 

Ponieważ opis jest najniedołężniejszym sposobem malowania portretów, przyniosłem ojcu dużą i istotnie doskonałą fotografię Anielki, której począł przypatrywać się z niezmierną ciekawością.

Ja zaś przypatrywałem się niemniej ciekawie jemu, gdyż zaraz obudził się w nim artysta, a zarazem dawny, wykwintny znawca i miłośnik kobiet – dawny „Leon L’Invicible”. Oparłszy fotografię na rękawie swej biednej lewej ręki, na wpół już martwej, prawą chwycił szkło i, to zbliżając je, to oddalając, począł mówić:

– Gdyby nie pewne szczegóły, byłaby to twarz w rodzaju Ary-Scheffera… Ślicznie by wyglądała ze łzami w oczach… Są ludzie, którzy nie lubią w kobiecie anielskiego wyrazu, ale podług mnie, nauczyć anioła, jak być kobietą – to szczyt zwycięstwa… Bardzo ładna i bardzo niepospolita… „Enfin, tout ce qu’il y a de plus beau au monde – c’est la femme!”

Tu znowu począł manewrować szkłem, wreszcie dodał:

– Sądząc z twarzy, a zwłaszcza z fotografii, można się zawsze omylić, ale ja mam trochę wprawy. Otóż, podług mnie, powinna to być natura bardzo lojalna. Tak mi się zdaje… Podobne typy kochają się w czystości swych piór… Daj-że ci Boże szczęście, mój chłopcze, bo mi się bardzo podoba twoja Anielka… Obawiałem się zawsze, byś się ożenił z jaką cudzoziemką – niechże będzie Anielka!… (BD, 29: 75–76)

 

 

Ciało staje się tam niejednokrotnie przestrzenią eksperymentu i gry, jak w przypadku Petroniusza, a także Połanieckiego – przeświadczonego o tym, że kieruje nim mieszczański kodeks zdobywcy. Ciało ogląda się podobnie, jak ogląda się dzieła sztuki, na przykład jak w Bez dogmatu sprowadzane z Rzymu do Płoszowa obrazy czy wytworne dekoracje. Na obraz ciała patrzy się tak, jak czyta się czy przywołuje z pamięci teksty literackie służące za argument w sprawie oceny kondycji, samopoczucia i znaczenia emocjonalności bohaterów. Oglądanie ciała jak dekoracji przypomina postawę artystowską, wynikającą z szukania bodźców i podniet do działania. Kolekcjonowanie, a tym samym dobieranie elementów przez porównywanie oraz nieustanna weryfikacja względem siebie poszczególnych elementów zbioru, okazuje się działaniem przeciwko atrofii życia osobistego, przeciwko horror vacui, przeciw niepewnej tożsamości czy nieustannemu głodowi wrażeń.

Wynika to z tego, że esteci, zdobywcy, kupcy i dandysi Sienkiewicza nie umieją spożytkować energii w użytecznym działaniu. Tworzą więc pasaże porównań, wariacje na temat obecnych w ich językowym obrazie świata obrazów z literatury czy sztuki, żeby nie być skazanymi na własne myślenie. Dobrym przykładem jest tu Płoszowski, który wyznaje:

 

Kobieta francuska, tak jak zresztą i polska, choćby należąca do najwyższej sfery i choćby przy tym cnotliwa, byle młoda, przypomina mi fechmistrza na szpady. Jak fechmistrz potrzebuje mieć co dzień swą „godzinę sali”, by nie wyjść z wprawy w robieniu bronią, tak i te panie fechtują się w zakresie sentymentu po prostu dla wprawy. Jako chłopak młody, nie brzydszy od diabła i należący do lepszego towarzystwa, byłem nieraz zapraszany na taką „godzinę sali” – że zaś w naiwności ducha brałem te ćwiczenia na serio, zdarzało mi się więc nieraz również na serio coś oberwać. (BD, 29: 16)

 

Mechanizm upodobnienia to ważny gest przeciwko pustce, gest za życiem, za wyborem świadomego piękna jako tego, które umożliwia doświadczenie spełnienia – jeśli ono w kodeksie dekadentów-dandysów w stylu Leona P. w ogóle istnieje[1]. Imitacyjność jako cechę funkcjonowania w świecie doskonalą w sobie bohaterowie Sienkiewicza. Imitują modele lub pragnienia modeli – można powiedzieć, posługując się formułą Jules’a de Gaultiera i René Girarda. Nakierowanie na Innego miałoby w wersji Sienkiewicza podłoże psychologiczno-metafizyczne, ale przede wszystkim odnosiłoby się do opartego na projekcji podłoża egzystencjalno-erotycznego (vide Płoszowski z Bez dogmatu)[2]. Odwoływanie się do struktur znanych, a często zapoznanych umożliwia samokontrolę i panowanie nad rzeczywistością, a w związku z tym poczucie stałości i niezmienności. Nawet Petroniusz w Quo vadis? codziennie podlega dyktatowi wizerunku i ówczesnej mody. Dba o własne ciało przez kąpiele pobudzające działanie krwiobiegu, drapowanie karbasowej tkaniny swoich ubiorów, poddawanie się nacieraniu oliwą przez dwóch balenatorów. Na Marka Winicjusza patrzy zawsze jak esteta, bo ma do niego słabość. Na wzór dzieł sztuki ocenia jego wygląd, podobnie jak w kategoriach klasycznego piękna myśli o Ligii podobnej do posągu Wiosny czy kiedy Eunice przypomina dzieło sztuki albo gdy widzi masywne ciało Ursusa. Nie uniknie wówczas porównywania z klasycznym pięknem rzeźby. Estetyczne pożądanie obiektu staje się potrzebą zaspokojenia samego siebie. Dlatego Petroniusz opowiada Winicjuszowi o wybornych ciałach widzianych w willach, o pięknej niewolnicy, w której „można zawsze znaleźć chociaż chwilową rozrywkę” (QV, 20: 129).

Estetyka odgrywa ważną rolę także w Hani. Chociaż stereotyp opieki silniejszego określa relację podrzędności i nadrzędności (opieka Henryka i Selima wobec Hani), to Sienkiewicz ujawnia tam znaczenie estetycznego postrzegania kobiety i uświadamia, jakie są rola i miejsce kobiety pięknej i brzydkiej w strukturze społecznej i optyce męskiego pożądania. Oto Hania w związku z przewlekłym przeziębieniem zaczyna chorować na ospę, która szpeci jej ciało. Dziewczyna zmuszona jest wówczas udać się do zakonu sióstr miłosierdzia, „gdzie piękna była jak nigdy” (H, 4: 158). Dobrze tę nieoczywistość uwypukla adaptacja filmowa Hani z 1984 roku w reżyserii Stanisława Wohla i Krzysztofa Wierzbiańskiego, ponieważ pozostawia wizerunek bohaterki w woalce domysłowi widza, jakby obraz zeszpeconej kobiety miał być wyrugowany z kadru.

Przypisy

  1. Więcej na temat estetyzmu, dandyzmu i doświadczania cielesności zob. m.in.: K. Morawski, Romans z czasów Nerona, w: tegoż, Rzym. Portrety i szkice, Kraków 1924, s. 127; S. Tarnowski, Henryk Sienkiewicz. Studia do historii literatury polskiej, Kraków 1897, t. 5, s. 300; R. Zimand, „Dekadentyzm” warszawski, Warszawa 1964; M. Podraza-Kwiatkowska, Wieża z kości słoniowej i kazalnica, czyli między Des Esseintesem a Piotrem Skargą, w: Studia o Tadeuszu Micińskim, red. M. Podraza-Kwiatkowska, Kraków 1979; B. Bobrowska, „Na wspak” J.K. Huysmans i „Bez dogmatu” H. Sienkiewicza – dwie powieści o „skomplikowanych durniach”, w: Sienkiewicz i epoki. Powinowactwa, red. E. Ihnatowicz, Warszawa 1999, zwłaszcza s. 9–20; T. Bujnicki, Sienkiewiczowski bohater wśród dzieł sztuki i książek (Płoszowski i Petroniusz), w: tamże, zwłaszcza s. 44–45; E. Owczarz, Między esencją a egzystencją. „Bez dogmatu” wśród powieści o „chorobach wieku”, w: tamże, s. 193–207; G. Mędykowski, Dandysowski feblik pana Sienkiewicza, w: tamże, zwłaszcza s. 140–143; G. Borkowska, Pozytywiści i inni, Warszawa 1996, s. 140; K. Kłosińska, Powieści o „wieku nerwowym”, Katowice 1988, zwłaszcza s. 120–121, 148; A. Rozpłochowska, Dekadentyzm utracony, „Pamiętnik Literacki” 2006, z. 4; D.M. Osiński, Dandysa dziewiętnastowieczny tekst o ciele. Przyczynek do teorii cielesności dandysa, „Tekstualia” 2007, nr 1 (8), s. 23–42; tenże, Dandyski tekst o ciele. Przyczynek do teorii cielesności dandyski, w: Lektury płci. Polskie (kon)teksty, red. M. Dąbrowski, Warszawa 2008, s. 130–144; tenże, Dandyska w podróży po Europie. Diarystyczny zapis obecności Marii Baszkircew, w: Europejczyk w podróży, red. E. Ihnatowicz, S. Ciara, Warszawa 2010, s. 445–465.
  2. Zob. R. Girard, Pragnienie „trójkątne”, w: tegoż, Prawda powieściowa i kłamstwo romantyczne, przeł. K. Kot, Warszawa 2001, s. 10. Girard podkreśla, że zaczytywane przez Emmę powieścidła zabiły w bohaterce „wszelką spontaniczność” (tamże, s. 10). Odnosząc się do definicji bowaryzmu Gaultiera (J. de Gaultier, Le Bovarysme, Paris 1907) i skonstruowanego przez niego zakresu pojęciowego bowaryzmu, Girard wymienia ignorancję, niestałość charakteru, brak indywidualnej reakcji, brak autosugestii, zewnątrzsterowność oraz powszechne naśladownictwo jako wyróżniki tej postawy. Za wskazanie diagnozy René Girarda dotyczącej bowaryzmu dziękuję Panu Profesorowi Wacławowi Forajterowi. Przywołuję ten kontekst również dlatego, że powiązanie bowaryzmu i dandyzmu wydaje się w wersji Sienkiewicza znaczące. Sceptycyzm, dystans i chłód względem sposobów poznawania świata i jego mechanizmów to cecha przede wszystkim estety i kolekcjonera wrażeń, cierpiącego na ciągłe pragnienie posiadania „nowego” oraz cudzych wzorów – Płoszowskiego.