ŁAGIEWNICKA 63 (Resort Rymarski)

Dawid Sierakowiak

II A,   JA

14 sierpnia 1941 r.: „Ryśka Podlaskiego ojciec [Józef Podlaski] został kierownikiem Resortu Rymarskiego [Łagiewnicka 63], więc przyrzekł mi, że się postara o pracę dla ojca. Może coś z tego wyjdzie.” (s. 182)

16 sierpnia 1941 r.: „Podlaski przysłał dziś po mego ojca. Ma on dla niego pracę w szopie rymarskim [Łagiewnicka 63] przy jakiejś maszynie, która ma w tych dniach nadejść do getta. Ojciec będzie mógł mieć do 18 Rm tygodniowo. Nareszcie będzie coś stałego!” (s. 182)

II A,   ONI

21 sierpnia 1941 r.: „Ojciec zaczął już pracować w szopie rymarskim [Łagiewnicka 63] u [Józefa] Podlaskiego. Teraz dostał też zawiadomienie z Placu Węglowego [Łagiewnicka 29/31], gdzie przedtem pracował, że może wrócić do pracy. Naturalnie ojciec woli szop.” (s. 184)

II A,   JA/ONI

4 października 1941 r.: „Odbyła się dziś konferencja Rumkowskiego z wszystkimi nauczycielami getta. Oświadczył on, że z powodu mającego nastąpić przybycia do getta 20 000 Żydów z całych Niemiec, przesuwa przerwę w nauczaniu, która miała być w zimie, na teraz, a zimą się zobaczy… […] Zdaje się, że to już koniec szkolnictwa w getcie. […] Znów rozpoczyna się run po zajęcie. Tym razem dużą ilość młodzieży mogą przyjąć resorty. Kilku moich kolegów ma już zacząć pracować w charakterze uczniów w szopie rymarskim u [Józefa] Podlaskiego [Łagiewnicka 63]. Będę jutro u Ryśka [Podlaskiego] i pomówię o tym samym. Po kilku dniach praktyki można już zacząć zarabiać. Jest to, zdaje się, lepsze od jakiejś głupiej posady gońca, bo ma się na wszelki wypadek fach w ręku.” (s. 206)

II A,   JA

15 października 1941 r.: „Jeszcze dzisiaj jesteśmy w Marysinie. Wiedeńczycy przyjadą dopiero jutro. Latam całymi dniami po różnych znajomościach i protekcjach, aby gdzieś dostać robotę, ale na razie na próżno. […]. Mógłbym już zacząć pracować w szopie stolarskim, ale mam tam trudności, gdyż żądają ankiety z Wydziału Szkolnego, której już teraz nie można otrzymać. W szopie u [Józefa] Podlaskiego [Łagiewnicka 63] też jeszcze na razie nie można zacząć.” (s. 211)

18 października 1941 r.: „Byłem dzisiaj w Resorcie Stolarskim [Drukarska 12/14] u mego tamtejszego „protektora”, ale nic nie zrobiłem. Komisarz resortu uparł się, że bez ankiety z Wydziału Szkolnego mnie nie przyjmie. Z Rymarskiego Resortu [Łagiewnicka 63] też na razie nic nie wychodzi. Na podanie naturalnie odpowiedzi nie ma. Diabli wiedzą, jak długo jeszcze będziemy się tak kręcić.” (s. 212)

22 października 1941 r.: „Poszedłem dziś z rana z ojcem do resortu [rymarskiego, Łagiewnicka 63], aby pomówić z [Józefem] Podlaskim. Przyrzekł mi, że za dwa, trzy dni utworzy grupę uczniów, w której ja będę. Radzi mi się rymarstwa nauczyć, bo można potem do 4 Rm dziennie zarobić. Fachowcy zarabiają dziś 4–5 Rm dziennie. Chciałbym już, żeby to jak najprędzej nastąpiło. Wszystkie inne szanse zdają się odpadać.” (s. 214)

23 października 1941 r.: „Jutro idę do Resortu Rymarskiego [Łagiewnicka 63]. Zawiadomił mnie dzisiaj Rysiek Podlaski, jak i innych chłopców, których też wtrynił. Z naszej klasy zdaje się pięciu lub sześciu. Tak więc się złożyło, że nowy zeszyt rozpocznę już jako terminator rymarski. Chwilowo moja kariera „uczniowska” została co najmniej zawieszona. Czy jeszcze kiedyś będę uczniem – nie wiem. Śmiem nawet w to wątpić. A może? Teraz jednak grunt to zarobić i pchać bidę nadal. Byle wytrzymać, byle przepchać.” (s. 214)

III A,   JA

19 marca 1942 r.: „Nic nie wskórawszy u Ryśka [Podlaskiego], poszedłem dziś rano do centrali [Resortu Skórzano-Rymarskiego, Łagiewnicka 63], bezpośrednio do starego [Józefa] Podlaskiego, poprosiłem go o przydzielenie mi nowo tworzącej się grupy uczniów. Zupełnie łatwo uzyskałem jego zgodę. Pytał się tylko, czy mi się opłaca na [!] 2,50 Rm dziennie. Będę więc już najprawdopodobniej od niedzieli grupowym.” (s. 217)

21 marca 1942 r.: „W resorcie [rymarskim, Łagiewnicka 63] dowiedziałem się, że zostałem oficjalnie mianowany przez Podlaskiego grupowym wraz z jeszcze dwoma młodymi rymarzami z innych grup, Szmaragdem i Skoczylasem. Przychodzimy jutro po południu. W mojej grupie będzie też Nadzia.” (s. 218)

III A,  JA/ONI

9 kwietnia 1942 r.: „Przemawiał dziś o 3-ej na podwórzu w centrali [resortu rymarskiego, Łagiewnicka 63] Rumkowski. Mowa jego uczyniła przygnębiające wrażenie. Wyszła dziś bowiem należna już racja kuchenna z cukrową na trzy tygodnie z góry (do 1-go maja), a jest w niej tylko 6 kg kartofl i na osobę, 2 kg warzyw, 1/2 kg mąki, 40 dkg cukru, 20 dkg margaryny itd., to wszystko na cały kwiecień! Rumkowski zaś ze swej strony sam dodał, że jedzenia jest coraz mniej i będzie jeszcze mniej i że chce on to trochę, co jest, dostarczyć prosto do konsumentów. Dlatego ma zamiar skasować kuchnie resortowe i dać odpowiedni przydział do domu. Ale zdaje się, że lepiej nie będzie, bo to, co teraz kradną w kuchni, odejmie Rumkowski z ogólnej sumy, a co się dostanie, zje się przedterminowo. Nie kijem go, to pałką. Prócz tego oświadczył, że z powodu braku sił będzie się pracować. tylko siedem godzin dziennie. Mówił dużo, ale nic ważnego nie powiedział. Demagogia chorego na manię wielkości.” (s. 227-228)

10 kwietnia 1942 r.: „W resorcie [rymarskim, Łagiewnicka 63] jest teraz nowy urząd opiekuna młodzieży pracującej z ramienia Wydziału Szkolnego. U nas [Szopena 4] jest nim [Mojżesz] Wolman, nauczyciel żydowskiego na Marysinie. Na jutro zwołał konferencję grupowych i kierownictwa.” (s. 228)

21 kwietnia 1942 r.: „Nareszcie mama załatwiona. Paręset osób z wczorajszej listy resortowej otrzymało kartki, aby stawić się dziś o 2-ej na przegląd do resortu. Mama między innymi. Kilka godzin czekali ustawieni wojskowo na dziedzińcu resortowym [Łagiewnicka 63]. W komisji był [Mordechaj Chaim] Rumkowski, [Aron] Jakubowicz, którzy wkrótce odjechali, wreszcie [Józef] Podlaski, [Maksymilian] Seligman i dwóch policjantów. Pytano, ile osób w rodzinie, ile, kto i gdzie pracuje. Części kazano czekać na przydział pracy, a części kazano zgłosić się na komisję. Przyjmowano tych, których większość członków rodziny pracuje. Mamę przyjęto. Jutro ma dostać kartkę na pracę. Na komisję nie musi się stawić. […] W resorcie [rymarskim] dają już od kilku dni zamiast kotletu [!] – 5 dkg kiełbasy. Wszyscy są bardzo zadowoleni z tej zmiany.” (s. 234-235)

III B,   ONI

1 sierpnia 1942 r.: „Podobno w resorcie naszym robota się kończy. Na Szopena [4] i w Centrali [Łagiewnicka 63] od tygodnia już prawie nic nie robią, a nasze KaTeGie też pono na wykończeniu. Nowych zamówień nie ma. Czyżby to był już jakiś dobry znak? Oby!” (s. 296)

V A,   JA/ONI

5 marca 1943 r.: „[Nadzia pole]ciała do [Józefa] Podlaskiego, który przyrzekł przyjąć ją z powrotem do resortu [rymarskiego, Łagiewnicka 63] i kazał jej zgłosić się w poniedziałek.” (s. 365)

Bibliografia

Dawid Sierakowiak, Dziennik, oprac. A. Sitarek, E. Wiatr, Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny, 2016.