NALEWKI 33/ 35/ 37

Leokadia Schmidt

ONI, III A

„Tymczasem na bramach skoszarowanych domów na Ogrodowej 27 i 29 ukazały się wywieszki z rozporządzeniem, że wszyscy mają się w ciągu trzech dni wyprowadzić do mieszkań w domach na Nalewkach 33, 35 i 37. Rozpoczęło się znów wystawanie godzinami po przydział. Potem gorączkowe pakowanie rzeczy, poszukiwanie wozów, ryksz czy innych środków transportu. Znów bezsenne noce, podczas których ładowano najpotrzebniejsze i niezbędne rzeczy, i oczekiwanie do świtu, by wyruszyć na nowe mieszkanie. I znów karawany wozów i wózków ręcznych, a za nimi ludzie o bladych, zmęczonych twarzach, zgasłych oczach, z opuszczonymi ramionami.” (s. 51)

JA, III A

„Dostałam się bez trudności na teren fabryki, gdyż w bramie czekał już na mnie mąż. Za sprowadzenie mnie z dzieckiem zapłacił policjantowi 50 zł. Rozejrzałam się po podwórzu. Wszędzie gęsto. W bramach, na obu podwórzach, na klatkach schodowych pełno ludzi. Zdziwiona zapytałam męża, po co tyle ludzi i dlaczego kazał mię sprowadzić. Wtedy dowiedziałam się, że K. G. Schultz oznajmił, iż w domach skoszarowanych na Nalewkach [33, 35, 37] i Lesznie 76 mają się dziś odbyć blokady niemieckie. Ponieważ on pragnie ochronić rodziny i dzieci swoich pracowników, przeto wskazane jest, aby wszyscy skupili się na terenie fabrycznym. Wtedy będzie mógł wystąpić ze skuteczną obroną. Wysłał również specjalną eskortę żydowskiej policji, aby żony i dzieci pracowników zamieszkałych na Nalewkach zostały bezpiecznie przeprowadzone na Leszno, do fabryki. Mąż pokazał mi grupę, która właśnie przed chwilą przybyła. Rozejrzałam się bacznie dookoła i zobaczyłam w samym środku podwórza po raz pierwszy Schultza. Był olbrzymiego wzrostu. Górował i wyróżniał się wśród tłumu. Człowiek o okrutnej twarzy i zimnych jasnoniebieskich oczach. Wyczytałam w nich tyle okrucieństwa i nienawiści do otaczających, że w jednej chwili, jak w jasnowidzeniu, przejrzałam i zrozumiałam wszystko.

– To jest zasadzka! Zwykła pułapka! On was oszukał, a wy, głupcy, uwierzyliście mu. Teraz jesteśmy w jego mocy. Musimy wydostać się stąd za wszelką cenę – powiedziałam do męża.” (s. 58-59)

JA/ONI, III A

„W życiu naszego szopu znów zaszły zmiany. Ponieważ personel fabryczny składał się obecnie tylko z 800 Żydów, Schultz uznał, że powinniśmy wszyscy pomieścić się w domu na Lesznie 76, a skoszarowane domy na Nalewkach [33, 35, 37] trzeba zlikwidować. Pracownicy, którzy dotychczas tam mieszkali, mają zgłosić się po przydział nowych kwater. Policja wewnętrzna, utrzymują porządek w tych trzech domach, otrzymała także rozkaz opuszczenia ich i przeniesienia się do nas na Leszno. Nieliczna garstka pozostałych na Nalewkach zaczęło gorączkowo pakować swe, i tak już biedne, manatki, by czym prędzej dostać się pod opiekuńcze skrzydła Schultza. W ciągu dnia wszystkie trzy podwórka naszego domu zostały zawalone różnego rodzaju meblami, stosami pościeli, naczyń kuchennych itd. Bardzo wiele osób rozstawiło łóżka i tapczany na podwórzu z zamiarem spędzenia tu nocy. Gdy patrzyliśmy na to z okien naszego mieszkania, doznawaliśmy wrażenia czegoś nierealnego. W głowie nie mogło się to wszystko pomieścić. Ludzie, którzy do niedawna mieli swoje mieszkania, w ciągu zaledwie kilku tygodni tyle razy przenosili się z miejsca na miejsce, by w końcu zamieszkać na podwórzu, wśród śmieci i cuchnących odpadków nie wywożonych już od tygodni.” (s. 90-91)

JA, III A

„Nazajutrz dowiedzieliśmy się, że równocześnie odbywały się tego dnia blokady w naszych skoszarowanych domach na Nalewkach 33, 35 i 37. Wszystkie rodziny pracowników zostały wysłane na Umschlagplatz.” (s. 89)

Bibliografia

– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.