NOWOLIPIE 30 – NOWOLIPIE/SMOCZA – róg ulic ŻELAZNA/NOWOLIPIE – róg ulic ŻELAZNA/LESZNO (wacha) – LESZNO 76-78 – LESZNO 74 – NOWOLIPIE 67 [TRASA]

Leokadia Schmidt

JA, III B

„Ruszyliśmy. Przy bramie na rogu Nowolipia i Smoczej werkschutz wypuścił nas bez żadnych trudności. Za bramą pomknęliśmy z największą szybkością, na jaką stać tego rodzaju środek lokomocji [rykszę – PR]. Wiedziałam, że musimy ominąć dwa niebezpieczne punkty, gdzie mogą nas zatrzymać: na rogu Żelaznej i Nowolipia siedzibę Batalionu Niszczycielskiego i wachę niemiecką na rogu Leszna i Żelaznej. Moje usta poruszały się bezdźwięcznie. Błagałam Boga o miłosierdzie. Pędem przemknęliśmy obok siedziby batalionu. Na Nowolipiu i Żelaznej nie widać było żywej duszy. Dopiero obok bramy naszej fabryki było trochę gwarniej, gdyż o tej porze personel aryjski wracał do domu po pracy. Mur otaczający nasze dwa domy był jeszcze niezupełnie wykończony. Zatrzymaliśmy się na chodniki między domami Leszno 76 i 78. Obaj bracia zniknęli gdzieś. Siedziałam już około 15 minut w rykszy i nikt się nie zjawił. Synek zaczął protestować. Kręcił się niespokojnie i popłakiwał. Widząc, że brama fabryczna jest pilnie strzeżona przez kilku werkschutzów, a ta od naszego domu zamknięta i zabita deskami, zaczęłam się denerwować. W końcu zjawił się przewodnik i zaprowadził mię pod numer 74. Był to dom dla pracowników Toebbensa, którego szop mieścił się na tej samej ulicy. Tu zostawił mię, mówiąc, że ktoś się po mnie zgłosi. Zapłaciłam mu za przywiezienie i zostałam sama. Po niedługim czasie zjawił się murarz, z którym wyszłam na najwyższe piętro. Kiedy po drabinie dostaliśmy się na strony dach, odebrał dziecko z moich rąk i poszedł z nim, a mnie kazał czekać. Po chwili wrócił mówiąc, że dziecko jest już w ramionach ojca. Kazał mi iść za sobą. Pierwszy raz w życiu chodziłam po dachu. W normalnych warunkach na pewno bym się bała. Teraz nawet nie pomyślałam o tym. Dotarliśmy szczęśliwie do otworu w dachu, przez który przedostała się na naszą klatkę schodową. Tu oczekiwał mię mąż. Z zachowaniem wszelkich ostrożności przedostaliśmy się ukradkiem do naszego mieszkania, gdzie moja siostra (ta, która chowała się w kuchennym kredensie podczas blokad) płacząc rozbierała naszego synka.” (s. 127)

Bibliografia

– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.