NOWOLIPIE 42 (szop Schultza)

Ludwik Hirszfeld

ONI, III C

„Z nakazu władz rekwiruje się całe bloki domów i wyrzuca w ciągu kilku minut ludność na bruk. Przy tej okazji zabija się setki ludzi. Jednego dnia przy ewakuacji ulicy Nowolipie zabito dwieście osób. Bloki te zostają zadrutowane i rozpoczyna się parada: dwanaście godzin dziennie, pensja sześć złotych, zupa, osiemdziesiąt gramów chleba i dwa razy kawa. Ale nadzieja życia. Mówi jakiś <humanitarny> właściciel szopy, Niemiec: <Moi Żydzi umrą ostatni>.” (s. 421)

ONI, II/ III A

„Szopy istniały już przed akcją wywożenia. Właścicielem był z reguły umundurowany Niemiec, dyrekcja była żydowska. Przed akcją nie było trudno dostać się do takiej szopy. Płaca była niska, kilka złotych dziennie (cena kilograma chleba wynosiła wówczas piętnaście złotych). Pracujący otrzymywali śniadanie, składające się z jednego litra kawy i ćwierci kilograma chleba z marmoladą, a na obiad około jednego litra zupy. Tak było w szopach dużych, jak futrzarska Schulza i konfekcyjna Toebbensa. Toebbens miał sklepy w Niemczech, i tu szyto wytworne suknie dla jego sklepów. Schulz pracował dla wojska.

Inaczej zaczęło się dziać z chwilą rozpoczęcia akcji. Pojawiały się fikcyjne firmy, gdzie za przyjęcie do pracy brano ogromne sumy i maszyny do szycia, a potem okazywało się, że legitymacja takiej firmy nie miała żadnego znaczenia. Ci, którzy się dostali do prawdziwej fabryki, musieli od połowy sierpnia zrezygnować z powrotu do domu po pracy, gdyż można było nie wrócić już w ogóle.” (s. 467)

ONI, IV B

„Już od lutego 1943 roku wypadki w getcie zaczęły wskazywać, że Niemcy myślą o ostatecznej likwidacji. […] Dlaczego nie wymordowano wówczas reszty Żydów? Mieściły się wówczas w getcie fabryki i warsztaty kuśnierskie, stolarskie, odzieżowe i inne. Zakłady Toebbensa, Hoffmana, Schulza i innych* zatrudniały od kilku do kilkunastu tysięcy robotników i pracowały dla wojska, które chciało jak najdłużej korzystać z bezpłatnej siły roboczej. Gestapo natomiast dążyło do jak najszybszej likwidacji. Z tych tarć powstał kompromis, mocą którego postanowiono wywieźć fabryki i robotników Poznania i Trawnik, a resztę, bezrobotnych i niepotrzebnych, na śmierć do Bełżca i Treblinki”. (s. 479-480)

Bibliografia

– Ludwik Hirszfeld, Historia jednego życia, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2011.