NOWOLIPIE (między Karmelicką a Smoczą)

Abraham Lewin

JA/ONI, III A (01.08.1942)

„Jedenasty dzień <akcji>, która każdym dniem staje się co[raz] straszniejsza i okrutniejsza. Niemcy opróżniają kamienice i jedną stronę ulic. Z kamienicy przy Nowolipiu 20-22 i z innych domów wyprowadzili około 5000 ludzi. Powstała straszna panika. Wysiedlenie wszystkich mieszkańców domów przy Nowolipiu z odcinka między Karmelicką i Smoczą. Ludzie wynoszą toboły z pościelą – straszny widok. Nikt nie myśli o przeniesieniu mebli.” (s. 181)

Leokadia Schmidt

JA, III A

„Tego samego wieczoru pielęgniarka naszego synka, mieszkająca przy ulicy Ceglanej, w tzw. małym getcie, zmuszona była przyjść do nas z powrotem. Była przerażona. Opowiadała, że Nowolipie od rogu Smoczej do Karmelickiej otoczone jest kordonem Niemców i policji żydowskiej. Jak się później dowiedziałam od mojej siostry, która mieszkała na tej ulicy, była to blokada na większą skalę, trwała od godz. 6.00 rano do 9.00 wieczór. Kazano wszystkim zejść na podwórko, kto pozostanie w mieszkaniu, zostanie z miejsca zastrzelony. Siostra należała do tych, którzy nie zlękli się i zostali w domu, dzięki czemu chwilowo ocalała. Z tej blokady zabrano kilka tysięcy osób. Widziałam, jak prowadzono ich Smoczą. Tej nocy wcale nie spaliśmy.” (s. 29-30)

JA, III C

„Siostra zajmowała frontowe mieszkanie. Przez szparę w firance wyglądałam często na ulicę, zaciekawiona, jak wygląda życie w tak wielkim szopie zatrudniającym jeszcze teraz, po wszystkich blokadach, 8000 ludzi. Od 5.00 rano, tj. od godziny, od której można było chodzić po mieście, do godz. 7.00 ulica zaludniała się spieszącymi dokądś. Na tym ciasnym odcinku od Smoczej do Karmelickiej ruch był taki sam jak przed wysiedleniem, z tą jedynie różnicą, że wszystkie sklepy były pozamykane. Gdzieniegdzie widać było sprzedawców chleba, kartofli i włoszczyzny. Zaopatrywali w żywność tych, którzy mieli za co ją kupić. Były tu jeszcze sklepy rozdzielcze, czynne tylko wtedy, gdy wydawano na kartki skąpe racje chleba i innych mniej ważnych produktów. Prywatnie po domach można było kupić masło, wędliny i różne artykuły spożywcze po bardzo wygórowanych cenach, sprzedawane już z trzeciej bądź czwartej ręki. Prowiant ten pochodził z filii lub placówek szopów po stronie aryjskiej. O 7.00 ulica pustoszała. Do tej godziny nocna zmiana wracała do domów, dzienna zaś znajdowała się już przy pracy. Na ulicach panowała zupełna cisza. Przed bramą szopu stali na straży werkschutze. Od czasu do czasu zajeżdżały auta ciężarowe, na które ładowano gotowy towar. Przywożono również surowce oraz stare wojskowe mundury do czyszczenia i przeróbki. Ludzie pracujący przy transporcie bardzo się wzbogacili. Pod stosem towarów szmuglowano żywność ze strony aryjskiej i sprzedawano, oczywiście po bardzo wysokich cenach. W ten sposób przemycano też ludzi na stronę aryjską, naturalnie tych, którzy mieli się gdzie ukryć. Trzeba przyznać, że szoferzy ryzykowali bardzo. Bramy skoszarowanych domów były normalnie otwarte od 5.00 rano do 9.00 wieczór. Werkschutze nie pilnowali ich jak u nas. Jedynie wylot Karmelickiej i Nowolipia, róg Smoczej, zamknięte drewnianymi bramami, były strzeżone. W obrębie tych ulic mieszkańcy mogli poruszać się swobodnie.” (s. 125)

Bibliografia

– Abraham Lewin, Dziennik, wstęp i opracowanie K. Person, Warszawa 2016.

– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.