PLAC KRASIŃSKICH

Emanuel Ringelblum

ONI, I

„Siódmy lutego [1940]. Wstęp na plac Krasińskich, na pewno na odcinku, obok Sądów, jest Żydom wzbroniony. Żydom nie wolno chodzić do Biblioteki Publicznej, wybudowanej przez żydowskich filantropów.” (t. 29: s. 65)

ONI, IIIV

„Królem przewodników w kanałach był Szemrany Maniek, który na plecach swych przeniósł niejedną osobę z getta. Miał on na swe usługi policję mundurową na placu Krasińskich, gdzie znajdował się wylot kanału.” (t. 29a: s. 52)

ONI, V

„Żydowscy bojowcy przenieśli walkę na teren aryjski. Kierownik grupy bojowej na ulicy Świętojerskiej wygłosił na murze gettowym przemówienie do ludności polskiej, wzywając ją do współdziałania. Piękne to przemówienie – według relacji naocznego świadka – zakończył okrzykiem: „Niech żyje Polska!”. Nocą przebijali się bojowcy z rewolwerami w ręku przez mury, zabijali strażników ukraińskich czy szaulisów litewskich i chronili się na aryjską stronę. Dochodziło niejednokrotnie do walki na sąsiadujących z gettem placach z Niemcami, czy nawet z policją granatową. Takie wypady „piątek” bojowych przez mury albo przez przejścia podziemne odbywały się na placu Żelaznej Bramy, na placu Krasińskich, na placu Teatralnym, na placu Muranowskim itd. Na placu Teatralnym granatowa policja przyłapała kilku bojowców, którzy rzucili granat i próbowali zbiec. Złapano ich i rozstrzelano w jednym ze zniszczonych domów przy ul. Królewskiej.” (t. 29a: s. 90)

 

Adina Blady-Szwajger

JA, V (19 IV1943)

„Ludzie mówili: „Zaczęło się”.

Więc poszłam na górę i powiedziałam to Heli [Helena Keilson – dop. AKR], a ona tak jakby zapadła się w sobie. Miała szarą twarz. Ale ja jej nie pocieszałam.

– Wychodzę – powiedziałam.

A ona powiedziała „Idź” – i nic więcej.

Ubrałam się starannie. Włożyłam tę najlepszą garsonkę, uczesałam się, upudrowałam, umalowałam usta. Jeszcze przed wyjściem popatrzyłam w lustro. Wszystko w porządku. Zwykła twarz.

U ulicznej kwiaciarki kupiłam pęk kaczeńców. Taki duży. Trzymałam te kwiaty w obu rękach i mogłam w nich zanurzyć twarz. Że to radość wiosna. Wielki Tydzień. Poniedziałek.

I poszłam. Na plac Krasińskich. Najbliżej domu. Same mnie nogi poniosły tam, pod mur.” (s. 151)

JA, V (19 IV 1943)

„Studnia tam stała. Stoi do dziś. Taka „gruba Kaśka”, pękata pompa uliczna z dawnych czasów.

Przy tej studni w dzieciństwie obmywałam oczy z łez i nogi z krwi po upadkach na ulicy lub w ogrodzie.

Ale dziś nie miałam łez do obmywania. Tylko stanęłam i oparłam się o tę studnię mego dzieciństwa.

A obok na placu od kilku dni stała karuzela. Czynna. Na tej karuzeli siedziały dzieci i karuzela się kręciła i słyszałam jakąś muzyczkę. A może mi się zdawało? Dzieci się śmiały i ludzie przechodząc uśmiechali się. A tam za murem słychać było strzały.

Słychać było strzały, a dzieci się śmiały. I ja stałam z tymi kaczeńcami i uśmiechałam się. Jak wszyscy. Ludzie mówili potem, że wisiały chorągwie, ale ja ich nie widziałam. Nic nie widziałam, chociaż naprawdę nie miałam ani jednej łzy. Choćbym mogła i chciała, to bym nie płakała, bo było tak, jakby wszystkie łzy, które miałam kiedykolwiek, już dawno, może przed laty? – wyschły.

To nie było do płaczu. Tylko nogi miałam jakieś drewniane, ciężkie i może bym gdzieś usiadła, gdyby było gdzie. Ale nie było.” (s. 152)

JA, V

„Nie, nie chodziłam co dzień na plac Krasińskich.” (s. 155)

JA/ONI, V

„W Warszawie, na placu Krasińskich, za murami płonącego getta w ową straszną Wielkanoc 1943 r. kręciła się karuzela i grała skoczna muzyczka. I ludzie się bawili. […] Stałam przy tej karuzeli, patrzyłam na to, co za murami, i na tych na karuzeli. Ja też się uśmiechałam. Tylko już nigdy nie chcę takiego uśmiechu.

Ktoś mnie zapytał: – Jaka była reakcja tych ludzi na placu Krasińskich? – I jeszcze: – Co tam było widać? – Ja przecież nie wiem. Miałam oczy suche, ale ślepe. Widziałam, jak płonął mój dom – zaraz za murem, ale nie było to pierwszego dnia.

Słyszałam strzały, detonacje – gdzie? kiedy? Tam czy za murami na Muranowskiej? To wszystko jest jak jeden dzień i jeden obraz, i jeden straszliwy huk walących się w płomieniach domów, i strzałów – jeden obraz piekła.

Wiem tylko – ludzie potem mówili – że były dwa sztandary – biało-czerwony i ten z gwiazdą Dawida. I napis: „Za Waszą i naszą wolność”, ale ja tego nie widziałam.

A ludzie? Tam, na placu Krasińskich, i na ulicach w ogóle? Dla mnie wszyscy mieli jedną twarz – pustą. Bo to było daleko. Za murem. To ich po prostu nie dotyczyło. Tak jak nas tak naprawdę nie dotyczą ginące z głodu dzieci Biafry czy w Indiach.

Pamiętam tylko śmiech dzieci. One się bawiły i kręciły na karuzeli. I muzyczka grała.” (s. 265-266)

JA, VI B

„29 sierpnia Wik-Sławski odprowadził nas – Alę i mnie – do włazu kanału na placu Krasińskich.” (s. 273)

Ita Dimant

ONI, I

[29 września 1939] „29 września Niemcy zajęli Warszawę. Z rodziny nikt nie zginał. Ale jakie nas czeka życie, wiedzieliśmy od pierwszego dnia (tego tylko nie wiedzieliśmy, że i jaka czeka nas śmierć). Weszli z muzyką (megafon radiowy na wozie) i pierwszego zaraz dnia na Bonifraterskiej i Placu Krasińskich rozdzielali chleb pchającym się wokół nich ludziom. Żydów w kolejce też nie brakło, choć było ich mało. Bardziej się tych rozdzielających chleb bali. Ale wielu z nich, gdy tylko zostali rozpoznani przez Polaka, obok stojącego, zostało wskazanych Niemcowi pilnującemu porządku i wyrzuconych z kolejki.” (s. 8)

 

ADRESY:

Plac Krasińskich/Miodowa,  – Plac Krasińskich/Świętojerska,

Bibliografia

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. t. 29: Pisma Emanuela Ringelbluma z getta, oprac. J. Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, tom 29a Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, oprac. E. Bergman, T. Epsztein, M. Siek, Warszawa 2018.

– Adina Blady-Szwajger, I więcej nic nie pamiętam, Warszawa 2010.

– Ita Dimat, Moja cząstka życia, Warszawa 2002.