PUŁAWSKA 83 – NARBUTTA 17 – FAŁATA 2 [TRASA]
Władysław Szpilman
JA, VI A
„Na parterze przebiegłem koło dozorczyni, która na szczęście nic nie zrozumiała z krzyków dobiegających z góry. Dopadłem bramy i wydostałem się na ulicę. Udało mi się uniknąć śmierci, lecz czyhało na mnie inne niebezpieczeństwo: znajdowałem się na ulicy w samo południe, nieogolony, nie strzyżony od wielu miesięcy, w wygniecionym i brudnym ubraniu. Samo to wystarczało, by zwracać na siebie uwagę, nie mówiąc już o moich rysach twarzy. Skręciłem w najbliższą przecznicę i pobiegłem przed siebie. Dokąd mam iść? Jedynymi znajomymi w pobliżu byli mieszkający na Narbutta państwo Bołdokowie. Postanowiłem, że pójdę do nich. Byłem jednak tak zdenerwowany, że zgubiłem drogę wśród tak dobrze przecież mi znanych uliczek tej dzielnicy miasta. Błądziłem chyba z godzinę, nim udało mi się dotrzeć do celu. Długo się wahałem, zanim zadzwoniłem do drzwi, za którymi miałem nadzieję znaleźć schronienie. Wiedziałem, na co narażam tych ludzi swoją obecnością. Gdyby mnie u nich znaleziono, zostaliby rozstrzelani wraz ze mną. Nie miałem jednak wyboru. Gdy mi otworzono, od razu zaznaczyłem, że przyszedłem tylko na chwilę, by skorzystać z telefonu i dowiedzieć się, gdzie mógłbym znaleźć nowe schronienie. Telefonowanie nie przyniosło jednak spodziewanych rezultatów. Jedni z moich przyjaciół nie mogli mnie przyjąć, inni zaś nie mogli wyjść z domu, gdyż tego właśnie dnia nasza partyzantka dokonała udanego zamachu na jeden z największych banków w Warszawie i całe Śródmieście obstawione było przez policję. W tej sytuacji Bołdokowie postanowili, że będę spał w położonym o piętro niżej mieszkaniu, od którego mieli klucze. Dopiero następnego dnia przyszedł po mnie mój kolega z Radia – Zbigniew Jaworski, który postanowił przechować mnie przez kilka następnych dni u siebie.” (s. 138)
Bibliografia
– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.