Quo Vadis dla maluczkich
Również przeróbki Quo vadis dla odbiorcy „słabszego”, ludowo-młodzieżowego, nie były wyłączną specjalnością Włoch. W starym już, ale wciąż jedynym szerszym omówieniu tego zjawiska w odniesieniu do dzieł Sienkiewicza Bogdan Zakrzewski (1966) analizował liczne wydania polskie tego typu, m.in. najpopularniejszą chyba i wielokrotnie wznawianą przeróbkę Romualda A. Bobina z 1899 roku (Quo vadis. Powieść z czasów Nerona. Dla dojrzalszej młodzieży ułożył i przerobił…), konkludując, że cenzurowano przede wszystkim treści uznane za „mało przystojne”, niebezpieczne dla wrażliwej duszy czytelnika, nie ingerowano natomiast prawie wcale w naturalistyczne opisy tortur i przemocy (Zakrzewski 1966: 177). Dość podobnym tropem szły pierwsze „oczyszczone” wydania włoskie Quo vadis, które dokonywały niewielkich opuszczeń w drażliwych fragmentach lub pracowicie dopasowywały je do założonych norm moralności. Skróty na pozór nie były zbyt drastyczne: wydane w 1900 roku „normalne” tłumaczenie Federiga Verdinois liczyło 470 stron, podczas gdy wydana w tym samym roku i niemal identycznej szacie typograficznej versione riveduta e purgata (wersja przejrzana i oczyszczona) miała 440 stron. Między „normalnym” a „oczyszczonym” wydaniem przekładu Oberoslera (skądinąd, jak wiemy, wzorowanym na Verdinois) nie ma w ogóle żadnej różnicy — oba liczą 478 stron. Wersja Salvadoriego „na użytek młodzieży i rodzin”, wydana po raz pierwszy w 1901 roku, miała stron 497. Także wydane w 1903 roku przez księdza Giacomo Pastoriego „oczyszczone i skrócone na użytek młodzieży” (espurgato e ridotto all’uso della gioventù) Quo vadis liczyło 419 stron. A jednak już i te wczesne przeróbki skutecznie niszczyły artystyczny wymiar dzieła (a czasem nawet elementarną logikę akcji).
Na czym polegały więc właściwie ingerencje „oczyszczające” tekst? Można je prześledzić na przykładzie wersji Verdinois, nad którą czuwały, przypomnijmy, aż trzy osoby duchowne. Liczne mikrozmiany i drobne opuszczenia pojawiają się już w pierwszym rozdziale. Część z nich pokazuje tabela 6.
Jak widać, zastrzeżenia wzbudziły wszelkie aluzje do nazbyt swobodnych obyczajów świata pogańskiego, dlatego usunięto wzmianki o rozwódkach (przykład 2), Winicjusz widzi po raz pierwszy Ligię „przy fontannie”, a nie „myjącą się przy ogrodowej fontannie” (przykład 7), a Petroniusz nie wygłasza ironicznych uwag na temat niepewnego pochodzenia Asklepiosa. Pominięto też fragment, w którym na zaproszenie Petroniusza Marek zrzuca tunikę i chlapie się w wannie (bo przecież oznacza to, że się rozebrał!), uwagę Petroniusza, że Winicjuszowi może grozić chyba to, że zakocha się w nim Poppea, a także wymianę zdań na temat tego, co zrobiłby Winicjusz, gdyby znalazł się na miejscu wygnanego z Rzymu Ottona. Trudno zrozumieć, z jakiego powodu cenzorom nie spodobała się żartobliwa sugestia Petroniusza, czy Winicjusz zakochał się w Pomponii, a także jego uwaga, że Pomponia to „istny cyprys”. Te wszystkie na pozór niewielkie zmiany nie tylko zubożają barwność dialogu i świata przedstawionego, ale prowadzą też do powstania mniej lub bardziej poważnych nielogiczności w tekście. Bo właściwie dlaczego Winicjusz na widok „bawiącego się” fauna (przykład 4) miałby komentować: „oto co jest w życiu najlepsze”, skoro jego myśli pochłaniają sprawy miłosne? I dlaczego, widząc niewolnice w unctuarium, gratuluje wujowi „pięknego domu” (przykład 6)? Równie niezrozumiała staje się w tym kontekście odpowiedź Petroniusza, że nie jest „taki nieużyty jak Bassus, ani taki pedant jak Aulus Plaucjusz”. Ocenzurowany Winicjusz jest pięknym młodzieńcem, który „umie zachować estetyczną miarę” (ale w czym?), niewolnic Petroniusza nie zaszczyca nawet spojrzeniem, jest w Ligii uczciwie zakochany, „tęskni za nią” (przykłady 8 i 9) i od początku wyraża pragnienie, by „pojąć ją za żonę”. Kiedy rozmawia z Ligią w ogrodzie Plaucjuszów (QV II), nie wspomina o miłości Tytusa do Bereniki, o rozkoszach i całowaniu „ust ukochanych”, ujmuje co prawda dziewczynę dolcemente (delikatnie) za rękę, ale bynajmniej nie przyciąga jej do siebie, bo o żadnej „żądzy rozbudzonej przez cudną dziewczynę” nie ma mowy. Rozmawiając po wizycie u Plaucjuszów z Petroniuszem, nie wygłasza gorszących stwierdzeń w rodzaju „Chciałbym całować jej usta aż do bólu! Chciałbym słyszeć jej krzyk w moich ramionach!” (QV III), tylko od razu deklaruje:
Aulus uważa Ligię za córkę, dlaczego ja miałbym o niej myśleć inaczej? Chcę, aby jak najszybciej oprzędła progi mego domu, namaściła je wilczym tłuszczem i usiadła przy moim ognisku jako najlepsza żona[1].
Jednym słowem, Winicjusz jawi się jako prawdziwy wzór cnót moralnych i doprawdy nie wiadomo, po co wuj komplikuje mu życie, organizując zabranie Ligii z domu Plaucjuszów, tym bardziej że na jego miłosne wybuchy bynajmniej nie reaguje napomnieniem: „Nie po to sprowadzamy barbarzyńców na sznurach za naszymi wozami, byśmy mieli zaś lubić ich córki” (QV III). Zapowiedź najbardziej katastrofalnej decyzji „oczyszczającej” przynosi jednak koniec I rozdziału, z którego zostały usunięte wszelkie wzmianki o Eunice i cała scena, w której zakochana niewolnica całuje posąg swojego pana. Inaczej mówiąc, zapowiadane przez Verdinois w przedmowie do oczyszczonego wydania „stonowanie barw” to m.in. wyeliminowanie całego wątku miłości Eunice i Petroniusza oraz zepchnięcie tego ostatniego do roli mało wyrazistej postaci drugoplanowej. Dobrze obrazuje to rozdział opisujący śmierć arbitra elegancji (oczywiście w tej wersji umiera samotnie), która podsumowana została krótko:
Nie skończył zdania… jego ramię wykonało ostatni ruch, głowa opadła na poduszkę… umarł[2].
Pominięte zostało następne, kluczowe zdanie oryginału, porównanie Petroniusza i Eunice do cudnych posągów i uświadomienie sobie przez biesiadników, że „z nimi ginie to, co jedynie jeszcze pozostało światu, to jest jego poezja i piękność” (QV LXXIV). Jak widać, cenzorzy uznali za niebezpieczne nie tylko wzmianki o rozwiązłości starożytnych, ale też przyznanie światu pogańskiemu jakiejkolwiek wartości. Jeśli porównać bowdleryzację Verdinois z wersją księdza Salvadoriego, która zresztą zyskała sobie dużo większą popularność i doczekała się co najmniej piętnastu wydań (ostatnie ukazało się w 1956 roku), a także stała się podstawą późniejszych wersji dla młodzieży, okazuje się, że miejsca i charakter interwencji cenzorskich w dużym stopniu się pokrywają: znikają wszelkie wzmianki o rozwódkach, wykreślona zostaje rozmowa o wygnanym Ottonie, Winicjusz widzi po raz pierwszy Ligię przy fontannie, a nie myjącą się w fontannie itd. Salvadori jest nawet nieco odważniejszy od Verdinois: wspomina, że „genealogia Asklepiosa jest niepewna”, nie każe Winicjuszowi twierdzić, że chce pojąć Ligię za żonę, i pozwala mu się rozebrać. W odróżnieniu od tłumacza z Neapolu Salvadori częściej pozwala sobie też na własne wstawki i dodatki do tekstu. I tak np. wzmiankowana już scena kąpieli w oryginale opisana jest następująco (QV I):
Markus zaś zrzuciwszy tunikę wstąpił do wanny z letnią wodą, albowiem Petroniusz zaprosił go do kąpieli. (…) Młody człowiek uśmiechnął się z zadowoleniem i począł zanurzać się w wannie, wychlustując przy tym obficie ciepłą wodę na mozaikę przedstawiającą Herę w chwili, gdy prosi Sen o uśpienie Zeusa.
U Salvadoriego zaś przybiera następującą postać:
Na zaproszenie Petroniusza uwolnił się od tuniki, żeby odpocząć i rozmawiać z większą swobodą, odsłaniając w ten sposób mimowolnie męskie i eleganckie kształty swej pięknej postaci[3].
Tak jak u Verdinois, usunięte zostało zakończenie pierwszego rozdziału, w którym zakochana Eunice całuje marmurowy posąg Petroniusza. Trudno dociec, czym tak bardzo naraziła się ta scena, skoro w swojej wersji powieści Salvadori pozwolił jednak zaistnieć biednej niewolnicy, co prawda w bardzo okrojonej postaci. Opuszczenie niektórych kluczowych scen, zwłaszcza tej, w której Petroniusz ofiarowuje Eunice siostrzeńcowi (zamiast tego proponuje mu, żeby ożenił się z jakąś inną dziewczyną), zmusiło Salvadoriego do wprowadzenia karkołomnych zmian w dialogu: kiedy niewolnica wyznaje swojemu panu, że Chilon Chilonides przepowiedział jej, iż spotka ją „boleść i szczęście” (QV XIII), w nawiasie pojawia się komentarz, że kilka dni wcześniej Petroniusz skazał Eunice na chłostę „za jakieś nieposłuszeństwo”. Jeszcze bardziej zaskakujące jest pojawienie się jej u boku Petroniusza, kiedy arbiter elegancji postanawia popełnić samobójstwo, bo wszystkie wcześniejsze nawiązania do ich romansu zostały starannie wyretuszowane.
W odróżnieniu od Verdinois i Salvadoriego „oczyszczone” Quo vadis Oberoslera zawiera niewielkie tylko zmiany w stosunku do wersji podstawowej: można podejrzewać, że chodziło tu przede wszystkim o przyciągnięcie czytelnika obietnicą, że dostaje do ręki powieść wyzbytą niepożądanych treści. Bardzo osobliwa jest natomiast wersja opracowana przez księdza Pastoriego i wydana w jego własnym maleńkim wydawnictwie Bacchini (które zakończyło żywot już w 1905). Chodzi w zasadzie o plagiat anonimowego przekładu Baldini & Castoldi, w którym dokonano o wiele mniej cięć cenzorskich niż w innych wczesnych „oczyszczonych” wydaniach powieści: np. w pierwszym rozdziale Winicjusz wyznaje, że ujrzał Ligię kąpiącą się w fontannie, i otwarcie mówi o swoim pożądaniu, Petroniusz robi uwagi o poprzednich mężach Poppei i wspomina o swojej kochance Chryzotemis itd. Z drugiej strony Pastori wprowadził do swojej wersji modyfikacje, które we współczesnym czytelniku muszą budzić co najmniej mieszane uczucia. Ich pierwszym sygnałem, jeszcze stosunkowo niewinnym, jest podmienienie „dziewczyny z Kolchidy”, za którą Petroniusz oddałby „wszystkie tutejsze rozwódki” (QV I), na gladiatora: „Poznałem w tym mieście gladiatora tak eleganckiego, że oddałbym za niego najlepszych z Rzymu: o mało nie oszalałem na jego punkcie”[4]. Dość alarmująco brzmi jednak deklaracja Petroniusza, że formowałby w Hiszpanii legiony nie z Iberów, ale z iberyjskich dzieci (marmocchi, 12), a jeszcze bardziej ambarasująca sytuacja powstaje w unctuarium, na Petroniusza i Winicjusza czekają bowiem nie „cudne niewolnice”, lecz „cudni niewolnicy” (schiavi bellissimi), wśród których znajduje się także „dwoje pacholąt z Kos, przypominających dwa amorki” (due fanciulli di Cossa che parevano due amorini, 12). Na tym nie koniec, bo zastąpiwszy Eunice greckim chłopcem, Pastori konsekwentnie informuje swoich — w zamierzeniu — nastoletnich czytelników:
Podziw ten znać było wyraźnie nawet na twarzach chłopców z Kos, którzy układali artystycznie fałdy jego [Petroniusza] togi: jeden z nich, o imieniu Tarcyzjusz, który kochał go w sekrecie, patrzył mu w oczy z pokorą, jak gdyby pogrążony w niebiańskiej ekstazie[5].
W tej sytuacji nie jest zaskoczeniem, że finał I rozdziału mógłby się znaleźć z powodzeniem we współczesnej powieści LGBT, gdyż pozostawieni samym sobie niewolnicy na gwizd balneatorów znikają za kotarą, aby oddać się „hałaśliwym bachanaliom” (chiassosi baccanali, 17), a zakochany Tarcyzjusz, który do nich nie dołącza, wstępuje na stołek i tuląc swe różowe ciało do posągu Petroniusza, całuje z uniesieniem jego zimne wargi. „Do tego stopnia mały grecki niewolnik kochał swojego obojętnego pana!” (Il piccolo schiavo greco amava a quel punto il suo noncurante padrone!) — dodaje już od siebie Pastori. Ponieważ, jak już powiedziano, opuszczenia w tej wersji są bardzo nieliczne, w rozdziale XII pojawia się scena, w której Petroniusz proponuje w darze Winicjuszowi Eunice — czyli Tarcyzjusza. Co prawda brutalna oferta erotyczna została złagodzona — Petroniusz radzi siostrzeńcowi rozerwać się „kształcącą podróżą” (viaggio d’istruzione) i pragnie mu przydać niewolnika do towarzystwa, poza tym jednak tekst odtwarza wiernie wersję oryginalną. Petroniusz każe więc Tarcyzjuszowi „wykąpać się, namaścić i upiększyć”, a potem udać do domu Winicjusza, a kiedy po jego odmowie zaczyna się domyś lać, że przyczyną jest jakieś tajone uczucie, pyta nadzorcę Tejrezjasza, który z niewolników (gli schiavi) jest jego kochankiem. W odpowiedzi dowiaduje się, że Tarcyzjusz nigdy nie opuszcza nocą swojego cubiculum i inni niewolnicy nazywają go Apollem. Nie jest więc zaskoczeniem, że w ostatnim rozdziale powieści Tarcyzjusz, „ubrany na biało, z gałązką mirtu we włosach, cudny jak kapłan Jowisza” (vestito di bianco, con un ramoscello di mirto nei capelli, bello come un ministro di Giove, 405), postanawia umrzeć ze swoim umiłowanym panem i obaj każą podciąć sobie żyły.
Ta przedziwnie homoerotyczna „oczyszczona” wersja Quo vadis dla młodzieży nie została nigdy wznowiona, nie wiadomo też, w jakim ukazała się nakładzie ani jakie wzbudziła reakcje w ówczesnych czytelnikach: do dzisiaj we włoskich bibliotekach zachowała się tylko jedna jej kopia[6]. Większość późniejszych młodzieżowych adaptacji powieści Sienkiewicza podążyć miała torem wyznaczonym przez Salvadoriego, tyle tylko, że z upływem czasu traktowały pierwowzór coraz bardziej bezceremonialnie i lekką ręką dokonywały w nim dużych skrótów.
Przypisy
- [Aulo considera Ligia come sua figliuola: perché dovrei io considerarla altrimenti? Voglio che presto rompa le porte della mia casa, le unga di grasso di lupo, e segga al mio focolare come mia ottima moglie!] (V 1900: 23).
- [Non compì la frase… il suo braccio compì un ultimo movimento, la testa ricadde sul cuscino…era morto] (V 1900: 434).
- [Ad invito di Petronio si disciolse la tunica, come per riposarsi e conversare con miglior agio, mettendo in evidenza, senza volerlo, maschie ed eleganti linee della bella persona](S 1914: 4).
- [Conobbi in quella città un gladiatore così elegante per il quale avrei dato tutti i migliori di Roma e che per poco non mi fece impazzire] (Pastori 1903: 7).
- [Quest’ammirazione si leggeva puranche chiaramente sui volti dei fanciulli di Cossa, che stavano drappeggiando artisticamente le pieghe della sua toga; ed uno di essi che aveva nome Tarcisio e che lo amava in segreto, lo fissava negli occhi umilmente, come rapito in un’estasi divina] (Pastori: 17).
- Czy to możliwe, że Pastori nie zdawał sobie sprawy z wydźwięku zmian wprowadzonych przez niego do powieści? Są one tak oczywiste, że aż trudno w to uwierzyć. Można by spekulować, że autor chciał w ten sposób ukazać bezmiar pogańskiej deprawacji, rozdział przedstawiający śmierć Petroniusza podsumowuje w istocie nota od autora, który komentuje: „Ta śmierć Petroniusza, mimo iż artystycznie opisana i lepsza od tej, jaką w rzeczywistości była śmierć pogan, jest wyrazem tchórzostwa i cynizmu. Mądrość bez Chrystusa zmuszona jest uznać samobójstwo za piękne i wzniosłe! Wyrafinowany i szlachetny duch, taki jak Petroniusz, musi umrzeć w ten sposób! Cóż za zgroza i rozpacz bez katolicyzmu wśród ignorantów i przeciwników Ewangelii!” [Questa morte di Petronio, per quanto artisticamente ben descritta e migliore di quello che in realtà fosse la morte dei pagani, è un colmo di viltà e di cinismo. La sapienza senza Cristo è costretta a trovare grande e bello il suicidio! Uno spirito fine ed elevato, come Petronio, deve morire così! Quanto orrore e quanta desolazione fuori del cattolicesimo e tra gl’ignari o i contradittori del Vangelo!] (Pastori 1903: 410). W każdym razie, w odróżnieniu od innych ocenzurowanych wersji Quo vadis z tego okresu, na stronie redakcyjnej czy tytułowej brak informacji o zatwierdzeniu publikacji przez Kościół, a skąpe informacje o Pastorim, jakie udało się uzyskać, wskazują też, że popadł on w konflikt z hierarchią kościelną i być może porzucił stan duchowny (późniejsze źródła określają go jako „apostatę”, por. Fontes Ambrosiani 1982: 224).