Broszurowe skrócone wydanie Quo vadis z 1953 roku adresowane było do dorosłych czytelników, co sygnalizuje estetyka ilustracji

Quo vadis w obrazkach
Monika Woźniak

Quo vadis w obrazkach
Monika Woźniak

Aspekt wizualny był zawsze bardzo ważny we włoskiej recepcji Powieści z czasów Nerona: już na początku XX wieku, oprócz licznych pocztówek, które powielały i utrwalały w wyobraźni odbiorców kanoniczne momenty książki[1], chętnie publikowano wydania ilustrowane Quo vadis, na ilustracjach i fotografiach uwieczniano także sceny z przedstawień i filmów. Po II wojnie światowej, jak już powiedziano, hollywoodzkie Quo Vadis miało stać się dla większości włoskich odbiorców głównym, a z upływem czasu jedynym punktem odniesienia dla historii Winicjusza i Ligii. Aspekt wizualny odgrywał także coraz większą rolę w ostatniej fazie literackiej czy raczej quasi-literackiej recepcji powieści. Co ciekawe, o ile w adaptacjach dla młodzieży sprowadzał się głównie do coraz liczniejszych ilustracji, w wersjach dla dorosłych przesunął się w stronę dwóch gatunków opartych właśnie na obrazie: komiksu i fotoromansu.

Fotoromanzo, czyli fotoromans (lub też fotokomiks, fotonowela — gatunek nie ma w Polsce ustalonego terminu), był wynalazkiem włoskim, wprowadzonym w obieg zaraz po II wojnie światowej (potem zapożyczyły go także Hiszpania, Francja, Turcja i kraje Ameryki Łacińskiej, gdzie stał się inspiracją do rozwoju telenoweli, por. Garbin 769). Fotokomiksy zastępowały rysunki zdjęciami, wykonywanymi w studiu fotograficznym zgodnie z wcześniej przygotowanym scenariuszem (zwykle sensacyjnym lub melodramatycznym). Popularne były też fotokomiksy na podstawie produkcji kinowych, które wykorzystywały kadry z filmów. Dialogi wkładano w dymki, tak jak w komiksach, sekwencje opisowe umieszczano pod fotografiami lub na nich nadpisywano. Formuła szybko zyskała sobie wielką popularność i utrzymała się w obiegu do lat siedemdziesiątych, kiedy konkurencja telewizji, proponującej bardziej atrakcyjne „ruchome obrazki”, wyparła ją z rynku. W okresie największego rozkwitu fotokomiksu, w latach pięćdziesiątych, sprzedawano około półtora miliona egzemplarzy tygodniowo. Jak wskazują badacze fotoromanzo (Gargiulo 1977, De Berti 2000, Bravo 2003), publikacje, adresowane do niższych klas społecznych (z czasem praktycznie już tylko do kobiet) o niewyrobionych gustach, odegrały dużą rolę w przyspieszeniu alfabetyzacji włoskiego społeczeństwa, która w pierwszych dziesięcioleciach powojennych wciąż była niezadowalająca (na początku lat pięćdziesiątych analfabetyzm wśród kobiet wynosił 15%[2]). Co ciekawe, Quo vadis odegrało ważną rolę także w powstaniu tego gatunku. Jak zauważa Manodori (2016), omawiając powstanie i rozkwit fotoromanzo po II wojnie światowej, jego korzenie sięgały kina niemego, a za protoplastę gatunku uznać można właśnie wspominane już wcześniej wydanie kinematograficzne Treves z 1914 roku z 78 kadrami z filmu:

Mamy tu do czynienia z kontaminacją literatury i kina, gdyż do stronic słynnej powieści polskiego pisarza dodana jest interpretacja wizualna kluczowych momentów opowieści. Nie jest to tylko nowoczesne wcielenie (…) książki ilustrowanej (…). Chodzi o dwa różne ciągi narracyjne, literacki i kinematograficzny, które zostają ze sobą splecione. To film zostaje zredukowany do serii kadrów (…) Można być pomyśleć, że 78 ilustracji z filmu Quo vadis zostało wzięte bezpośrednio z taśmy filmowej (…). Tak nie jest. W trakcie realizacji filmu specjalnie zatrudniony w tym celu fotograf (…) wykonał 78 zdjęć (być może więcej) przeznaczonych do publikacji, portretując aktorów i statystów w pozach przewidzianych przez reżysera w otwarciu każdego z 78 ujęć[3].

 

O ile „wydanie kinematograficzne” Treves można uznać za protoplastę fotonoweli, transformacja powieści do tego formatu po II wojnie światowej nie nastąpiła od razu: najpierw musiał powstać materiał ikonograficzny, niemożliwy do zrealizowania w fotograficznych atelier, tak jak to robiono w przypadku prostszych narracji. Wyraźnym ukłonem w stronę fotoromansu była jednak już zeszytowa adaptacja wypuszczona w 1953 roku przez wydawnictwo Torelli z Mediolanu. Ta libera riduzione (wolny skrót) niejakiego G. Cesany, kładąca nacisk na sensacyjne i erotyczne elementy fabuły, ozdobiona była licznymi biało-czarnymi ilustracjami, na których widniały seksowne bohaterki w skąpych tunikach, urodą i makijażem przypominające gwiazdy ówczesnych filmów.

 Ilustracje z broszurowego skróconego wydania Quo vadis z 1953 rokuIlustracje z broszurowego skróconego wydania Quo vadis z 1953 roku Ilustracje z broszurowego skróconego wydania Quo vadis z 1953 roku

Zanim ukazała się w 1953 roku prawdziwa fotonowela, oparta oczywiście na filmie LeRoya, Quo vadis doczekało się też adaptacji komiksowej[4]. Warto zauważyć, że nie było to pierwsze dzieło Sienkiewicza, które zostało zaproponowane we Włoszech w transpozycji na komiks. Wyprzedziło je, o blisko dwadzieścia lat, W pustyni i w puszczy, opublikowane w odcinkach w 1934 i 1935 roku na łamach tygodnika „L’Avventuroso”, a potem wydane osobno w całości, jako drugi zeszyt w serii „Albi Grandi Avventure”, w suplemencie do tygodnika (por. Birek 2018: 302–308). Wydawca czasopisma, Nerbini, który w okresie międzywojennym wydał, jak pamiętamy, także dwie skrócone wersje Quo vadis, nie zdecydował się jednak na zlecenie adaptacji komiksowej także tego utworu. Na obrazkowe Quo vadis czas przyszedł dopiero w latach pięćdziesiątych XX wieku. Jako pierwsza pojawiła się, w 1952 roku, adaptacja wydana jako dziewiąta pozycja serii „Collana di libri celebri, ridotti e illustrati” (Seria sławnych książek, skróconych i ilustrowanych), zleconej przez firmę farmaceutyczną San Pellegrino jako materiały reklamowe do rozdawania w aptekach. W związku z tym dolne części stron pod rysunkami ozdabiały napisy zachęcające do spożywania środków na przeczyszczenie i przeciw zgadze. Książeczka miała 48 stron, treść dość dokładnie odpowiadała fabule książki, ale czarno-białe i (nieliczne) kolorowe ilustracje Domenica Natolego, stłoczone na niewielkich stronicach, operowały bardzo uproszczoną kreską. Włączenie adaptacji do kolekcji komiksów San Pellegrino, i to ze stosunkowo niskim numerem (łącznie w ciągu piętnastu lat ukazało się czterdzieści pięć takich obrazkowych „skrótów”), było potwierdzeniem wciąż mocnej pozycji powieści jako popularnego klasyka literatury, trudno jednak potraktować tę wersję jako coś więcej niż historyczną ciekawostkę.

Na podobnej zasadzie na wzmiankę zasługuje adaptacja Quo vadis dla najmłodszych czytelników, zamieszczona w 1958 roku w dwóch bożonarodzeniowych numerach Disneyowskiego komiksowego tygodnika „Topolino” (włoskie imię Myszki Miki). Nie był to zresztą komiks, a krótka powiastka, z tekstem zredukowanym do minimum i z ilustracjami sławnego włoskiego mistrza komiksu Sergia Toppiego.

Pierwsza strona ilustrowanej adaptacji Quo vadis, która ukazała się na łamach Disneyowskiego pisemka „Topolino” w 1958 roku.

Inną osobliwością na pograniczu obrazu i tekstu była seria miniaturowych książeczek (5,5 na 7,5 cm) wypuszczona w latach pięćdziesiątych przez mediolańskie wydawnictwo B.E.A. Treść książki skondensowano tam w sześciu piętnastostronicowych zeszycikach wielkości pudełka do zapałek.

Miniaturowe książeczki mediolańskiego wydawnictwa B.E.A. (lata pięćdziesiąte XX wieku). Miniaturowe książeczki mediolańskiego wydawnictwa B.E.A. (lata pięćdziesiąte XX wieku). Miniaturowe książeczki mediolańskiego wydawnictwa B.E.A. (lata pięćdziesiąte XX wieku).

Wydany w 1953 roku fotoromans w serii Cine Albi S.A.S. (nieregularnie ukazujące się od 1951 czasopismo o tematyce filmowej) streszczał film na trzydziestu dwóch stronach. Obszerniejszy był fotokomiks w ukazującej się co tydzień serii I vostri Film Romanzo (dosł. „Wasze Filmowe Powieści”), który definitywnie przesuwał Quo vadis na niższy szczebel odbioru „popularnego”[5]. Na okładce publikacji nazwisko polskiego pisarza w ogóle się nie pojawiło, wizerunek Roberta Taylora w roli Winicjusza, obejmującego Deborah Kerr — Ligię, opatrzony został informacją Tutto il film in 500 fotogrammi („cały fi lm w 500 kadrach”)[6], a slogan umieszczony pod tytułem Quo Vadis głosił Più forte di ogni persecuzione l’amore di Licia e Vinicio (Mocniejsza niż wszelkie przeciwności miłość Ligii i Winicjusza). Naturalnie, zdjęciowa historia odzwierciedlała (szczegółowo — w 422 fotografiach) fabułę filmu. Można powiedzieć, że był to symboliczny moment, w którym adaptacja LeRoya zastąpiła we Włoszech powieść Sienkiewicza jako prototekst kolejnych adaptacji i stała się podstawowym punktem odniesienia dla większości włoskiej publiczności.

Fotoromans Quo vadis na podstawie hollywoodzkiego filmu, wydany w 1954 roku.

Kolejna włoska adaptacja komiksowa Quo vadis powstała w 1964 roku i również zrodziła się w obrębie fotoromanzo czy też w tym przypadku cineromanzo, gdyż nie opierała się na zdjęciach, a na rysunkach wykonanych metodą lawowania, naśladujących stylem ujęcia kadru filmowego. Komiks ukazał się w dwudziestu jeden odcinkach w tygodniku „Grand Hotel”, który od 1946 roku był jednym z trzech najważniejszych dostarczycieli fotoromanzi na włoskim rynku (w 1967 roku ukazała się edycja w druku zwartym). Pod względem graficznym stał on na dużo wyższym poziomie niż Quo Vadis z 1954 roku, a narracja oparta została na książce, chociaż jej autor, L. Gins, wykorzystał też niektóre motywy z superprodukcji LeRoya (Petroniusz uśmiercony przed rozwiązaniem wątku Ligii i Winicjusza, uwięziony Winicjusz przyprowadzony na trybunę, aby przyglądał się kaźni swojej ukochanej), a rysownik nadał kilku postaciom (Chilon, święty Paweł, Tygellinus, Neron, Ursus) rysy podobne do twarzy aktorów z tegoż filmu. Główni bohaterowie przedstawieni zostali zgodnie z kanonami urody romansowych fotokomiksów: Winicjusz i Petroniusz przypominają kinowych amantów, a Ligia i Eunice hollywoodzkie divy w makijażu odpowiadającym ówczesnej modzie.

Ilustracje z komiksu „Grand Hotel” z 1967 roku.

Wypowiedzi postaci zamieszczone w dymkach świadczą o tym, że autor tekstu przeczytał uważnie powieść Sienkiewicza, choć dialogi zostały przystosowane do stylu typowego dla fotoromansów. „Ligio, wysłuchaj mojego serca, ono bije tylko dla ciebie”, mówi Winicjusz, na co Ligia odpowiada mu: „Ależ Winicjuszu, żyjemy w dwóch odrębnych światach. Ty jesteś rzymskim patrycjuszem, ja niemal niewolnicą”[7]. Jej głos sprawia, że „młodzieńca przechodzi dreszcz namiętności” (fa tremare il giovane di passione) i zbliża się do niej, „drżąc z emocji” (tremando dall’emozione). Przynależność opowieści do gatunku romansowo-melodramatycznego zapowiadała także okładka wydania zeszytowego, na której na czerwonym tle płonącego Rzymu przedstawiono powożącego rydwanem niebieskookiego Winicjusza i przytuloną do niego powabną blondynkę, z twarzy i fryzury do złudzenia przypominającą młodą Jane Fondę. Jak słusznie zwrócił uwagę Birek (2018: 211), okładka odbiega stylem i jakością od rysunków komiksu i zapewne została przygotowana przez innego rysownika.

Okładka komiksu „Grand Hotel” z 1967 roku.

Proces dostosowywania Quo vadis do gustów wielbicieli melodramatycznych opowieści w obrazkach najdalej posunięty został w kolejnej włoskiej komiksowej adaptacji dzieła, która ukazała się w 1967 roku jako ósmy tom w serii Collana Romanzi Celebri („Kolekcja sławnych powieści”). O ile okładka „Grand Hotel” apelowała do romantycznych instynktów czytelniczek, o tyle ta nowa adaptacja, rozrysowana przez artystę ukrywającego się pod wymownym pseudonimem M.me Sans Gene nie ukrywała swoich bardziej bezpruderyjnych intencji. Na okładce przedstawiono walkę Ursusa z turem, ale w centrum kompozycji znalazła się półnaga Ligia, umoszczona na grzbiecie zwierzęcia z kusząco rozłożonymi nogami i rozmarzoną twarzą, które przywodzą na myśl raczej Europę szykującą się do miłosnego zespolenia z Zeusem-bykiem niż chrześcijańską męczennicę. Jak zauważa Birek (2018: 225), choć w wersji tej:

Nie redukowano specjalnie wątku religijnego, symbolika chrześcijańska jest tu dużo mniej widoczna (…). Autorzy chętnie za to okraszają liczne sceny postaciami ponętnie rozebranych lub przesłoniętych prześwitującymi strojami niewolnic. Choć w zestawieniu z dzisiejszymi standardami ujęcia odwołujące się do erotycznych uroków kobiecego ciała wydają się bardzo niewinne, ewidentnie miały one stanowić wizualną atrakcję komiksu.

 

Okładka: Na okładce komiksu z serii „Grandi Romanzi Celebri” (1967) zarówno zmysłowa Ligia, jak i wierny Ursus są blondynami Na ilustracjach w środku komiksu Ligia zmienia się w brunetkę, a uczesany w kucyk Ursus przypomina dżina z baśni o Aladynie

Przezroczyste stroje niewolnic Petroniusza bardziej pasowałyby do lupanaru niż do patrycjuszowskiej willi, ale rysownik komiksu nie zaniedbywał żadnej okazji, żeby uraczyć czytelników odrobiną golizny

Spora objętość publikacji (sto osiemdziesiąt plansz podzielonych na od dwóch do trzech kadrów każda) pozwoliła na dość szczegółowe odtworzenie fabuły powieści. Inwencja autora tekstu znalazła ujście przede wszystkim w podkreśleniu podtekstów erotycznych wątku romansowego, np. podpis pod sceną spotkania Winicjusza z Ligią na uczcie u Nerona informuje, że „Ligia daje się porwać tym płomiennym s łowom [Winicjusza], które upajają ją niczym woń kadzideł” i szepce: „Tak… kochać się… zapomnieć o wszystkim…”[8].

Trudno powiedzieć, do jakiego stopnia mogłaby strywializować powieść kolejna adaptacja komiksowa w tym stylu, jednak w latach siedemdziesiątych nie powstała już żadna obrazkowa wersja Quo vadis. Ostatni włoski komiks oparty na powieści pojawił się w 1981 roku i był adresowany do zupełnie innego typu odbiorcy. Został wykonany dla katolickiego tygodnika komiksowego dla dzieci i młodzieży „Il Giornalino” (Wydawnictwo św. Pawła), kładącego duży nacisk na edukację i popularyzację wiedzy poprzez rozrywkę. Autorką tekstów była Renata Geldrini, wieloletnia współpracowniczka „Il Giornalino” i autorka wielu scenariuszy komiksowych, a grafikę opracował Rodolfo Torti. W artykule wstępnym do numeru, w którym rozpoczęto druk komiksu, „wujek Gio” zachęcał do lektury „klasyka literatury młodzieżowej”[9], podkreślając — co interesujące — nie tyle aspekty religijne opowieści, ile jej walory poznawcze: „Jeśli przeczytacie tę opowieść, będziecie mogli poznać życie w starożytnym Rzymie w jednym z najbardziej burzliwych okresów w jego dziejach” (Birek 2018: 240). Dla Rodolfa Tortiego, dzisiaj znanego i cenionego artysty komiksowego, było to pierwsze duże zlecenie twórcze, które uważa za przełomowe dla jego kariery[10]. Potraktował je bardzo ambitnie, zarówno jeśli chodzi o rozwiązania graficzne, zdecydowanie bardziej nowoczesne niż we wszystkich poprzednich włoskich komiksach (por. Birek 2018: 241), jak i wizualną rekonstrukcję starożytnego Rzymu, opartą na bogatej dokumentacji ikonograficznej zebranej przez artystę[11]. Adresowany do młodego odbiorcy komiks unikał epatowania erotyką i okrucieństwem, dlatego niektóre sceny z powieści zostały złagodzone, w sumie jednak wiernie odtwarzał fabułę, charakterystykę postaci oraz przesłanie utworu: narrację zamknięto cytatem ostatniego zdania Quo vadis. „Tak minął Nero…”. Mimo pewnych niedociągnięć technicznych, związanych z niedostatkami metody druku[12], była to jedna z lepszych włoskich adaptacji wizualnych dzieła Sienkiewicza i szkoda, że nie została nigdy wznowiona ani nie ukazała się w wydaniu zeszytowym[13]. Była to również jedyna włoska wersja obrazkowa adresowana wprost do dzieci i młodzieży.

Wydawcy „Giornalino” dopiero w trzecim odcinku komiksu drukowanego w ich tygodniku przypomnieli sobie, że wypadałoby dodać autora adaptowanej opowieści.

Ostatnia wersja komiksowa Quo vadis pojawiła się na włoskim rynku wydawniczym w 2018 roku, wydana w ramach serii „La Grande Letteratura a fumetti” wydawnictwa Mondadori (jako osiemnasta pozycja w kolekcji), nie jest to jednak oryginalna adaptacja włoska, lecz tłumaczenie (tak jak prawie wszystkie inne komiksy z tej serii) wersji francuskiej stworzonej w 2010 roku przez tandem Buendia-Cafu. Tak jak prawie wszystkie wcześniejsze włoskie komiksy Quo vadis, jest to publikacja adresowana raczej do dorosłych niż do dzieci. Jak napisał jeden z recenzentów w sieci: „Buendia przejmuje w posiadanie powieść Sienkiewicza, zachowując jej ducha i zarysowując intrygującą i pasjonującą fabułę, która spodoba się także żeńskiej publiczności, lubiącej historie o miłości z przeszkodami”[14].

Przypisy

  1. Na ten temat por. m.in. Gagetti, De Berti 2017.
  2. Por. dane na stronie http://www.bibliolab.it/scuola/analfabeti_italia.htm, dostęp: 2.02.2020
  3. [Assistiamo qui ad una contaminazione tra letteratura e cinema nella quale alla pagina scritta del famoso romanzo dello scrittore polacco, si aggiunge la rappresentazione visiva dei momenti topici del racconto. Non si tratta solo di una forma moderna, per l’uso delle scene di un film, del libro illustrato, (…). Si tratta invece di due forme narrative diverse, una letteraria e l’altra cinematografica che vengono intrecciate. È il film che viene ridotto nel numero dei fotogrammi, (…). Si potrebbe pensare che le 78 illustrazioni del film Quo vadis siano state tratte semplicemente dalla pellicola del film stesso (…). Non è così. Durante le riprese del film il fotografo di scena appositamente incaricato (…) eseguì le 78 fotografi e (forse di più) destinate ad essere pubblicate, con gli attori e le comparse disposti dal regista esattamente come all’inizio dei relativi 78 ciak] (Manodori 2016: 62).
  4. Komiksy na podstawie utworów Sienkiewicza doczekały się niedawno obszernego omówienia w tomie Henryk Sienkiewicz w obrazkach. Rysunki Henryka Sienkiewicza i obrazkowe adaptacje jego powieści (2018) Wojciecha Birka i do tej pozycji trzeba odesłać czytelnika zainteresowanego szczegółową analizą poszczególnych Sienkiewiczowskich realizacji komiksowych. Quo vadis, co nie jest zaskoczeniem, doczekało się największej liczby wersji obrazkowych. Birek omawia ich dwadzieścia pięć, w tym cztery włoskie.
  5. Wiązało się to także z niską wartością estetyczną wydania, zarówno jeś li chodzi o jakość reprodukowanych zdjęć, jak i o czytelność oraz kształt czcionki w dialogach i komentarzach (por. Birek 2018: 198–201).
  6. Komiks miał wznowienie w 1961 roku, ze zmienioną okładką.
  7. [V: Licia! Ascolta il mio cuore, esso non batte che per te. Vorrei farti regina della mia casa, per sempre… L: No, Vinicio, ti prego. Viviamo in due mondi diversi: tu sei un patrizio romano, io sono quasi una schiava]. Najczęściej eksploatowanym wątkiem fabularnym w fotoromansach była historia Kopciuszka: miłość biednej, pięknej i uczciwej dziewczyny do mężczyzny z wyższej warstwy społecznej.
  8. [Licia si abbandona stordita a quelle parole ardenti che l’inebriano come il fumo dell’incenso sparso a piene mani. L: Sì, amarsi…dimenticare tutto…] (23).
  9. O zamieszczeniu nazwiska autora Quo vadis, zresztą w niezbyt wyeksponowanym miejscu, przypomniano sobie jednak dopiero przy druku trzeciego odcinka komiksu.
  10. Informacje na temat Rodolfa Tortiego uzyskane bezpośrednio od artysty.
  11. Torti zebrał pokaźną liczbę zdjęć i ilustracji przedstawiających rzymskie budynki, wnętrza, przedmioty użytku codziennego, ozdoby, szczegóły ubiorów, wykonywał także zdjęcia modelom przebranym w rzymskie stroje, które służyły mu jako wzór do rysunków postaci.
  12. Rodolfo Torti uważa, że druk nie oddał sprawiedliwości oryginalnym planszom do komiksu, zwłaszcza kolorystycznie.
  13. Wiele komiksowych adaptacji klasyki literatury publikowanych w „Il Giornalino”, np. Wyspa skarbów, Robinson Crusoe, Podróże Guliwera, Narzeczeni (na podstawie powieści Manzoniego), Przygody Ulissesa (adaptacja Odysei), wydawano od 1992 roku osobno jako dodatek do późniejszych numerów (m.in. niektóre z nich zostały następnie wydane w pozycji książkowej), nie znalazło się jednak wśród nich Quo vadis ani opublikowana w 1998 roku pt. Stas e Nelly wersja komiksowa W pustyni i w puszczy przygotowana przez Nevia Zeccarę.
  14. [Buendia si impadronisce del romanzo di Sienkiewicz conservandone lo spirito originario e delineando una story-line avvincente e intrigante che piacerà anche al pubblico femminile che apprezza le storie d’amore contrastato], https://www.mangaforever.net/551324/quo-vadis-la-grande-letteratura- a-fumetti-vol-18-recensione, dostęp: 2.02.2020.