02. Retoryczny kunszt miłosnego szaleństwa

Jak pamiętamy, na tej właśnie zasadzie Sokrates opierał swe dysputy, stopniowo wykazując rozmówcom, że u podstaw wyrażanych przez nich z przekonaniem poglądów nader często leżą właśnie logiczne sprzeczności. Czarne nie może być w tym samym czasie białe, a coś, co istnieje, nie może jednocześnie i w tym samym czasie nie istnieć. Tymczasem: „I mrozem pałam, i ogniami leję” (w. 38), „Żyję, umieram” (w. 57) – mówi Falsirena, śmiało rzucając wyzwanie klasycznej tradycji logicznej. Miłość, o której mówi i której istoty docieka, okazuje się rzeczywistością egzystencjalną i psychologiczną, niepodlegającą regułom logiki czy choćby zdrowego rozsądku. Każda próba wyjaśnienia nieuchronnie prowadzi tylko do odkrycia kolejnej sprzeczności: mróz parzy, rany dają rozkosz, okowy istnieją i nie istnieją zarazem, życie okazuje się śmiercią. Rozum wydaje się bezsilny, a tylko doświadczenie, sama egzystencja jest odpowiedzią na wyzwanie miłości:

 

Tak dla tej twarzy, w której kocham wiernie,
Żyjąc umieram, konam nieśmiertelnie.
w. 71–72