róg ulic SIENNA/SOSNOWA

Władysław Szpilman

JA/ONI, I

„Żelazną od Wielkiej powoli nadjeżdżała dorożka. Trudno było zrozumieć, jakim sposobem udało się jej tu dojechać i dlaczego zarówno koń, jak i woźnica zachowywali się tak spokojnie, jakby nic wokół nich się nie działo. Na skrzyżowaniu z ulicą Sosnową dorożkarz zatrzymał konia, zastanawiając się, którędy ma jechać dalej. Po krótkim namyśle wybrał drogę na wprost, cmoknął i koń ruszył stępa przed siebie. Zdołali przejechać chyba z dziesięć metrów, gdy rozległ się gwizd i huk. Oślepił mnie silny błysk, a gdy znów przyzwyczaiłem się do ciemności, nie było już dorożki. Roztrzaskane drewno, resztki dyszla, części tapicerki i rozszarpane ciała mężczyzny i konia leżały porozrzucane pod ścianami domów. A mógł przecież skręcić w Sosnową…” (s. 25)

[Opis jest niejasny, najprawdopodobniej chodzi o róg Sosnowej i Siennej, ewentualnie Pańskiej i Komitetowej]

Emanuel Ringelblum

ONI, I

„Rewizja u Hirszfelda [Cafe Hirszfeld] trzy dni z rzędu. Pierwszego dnia zrewidowani wszystkich, drugiego zabrano dokumenty, trzeciego aresztowano. Ściągano biżuterię, zegarki. Wzięto polskie kobiety do rewidowania Żydówek.” (s. 71)

Mary Berg

ONI,  IIB

10.VI.41’: „Kilka dni temu przy Siennej, róg Sosnowej, miała miejsce rewizja. Niemcy przyszli rzekomo w celu zarekwirowania mebli żydowskiego lokatora, ale znaleźli przy tym radiostację. Mieszkańcy kamienicy później opowiadali, że przez cały poprzedni dzień jakiś samochód bez przerwy jeździł ulicą tam i z powrotem, wreszcie zatrzymał się przy narożnym domu, a z jego wnętrza wypadli gestapowcy, którzy przeprowadzili rewizję. Najwyraźniej wóz należał do jednostki radiolokacji Gestapo i został wyposażony w specjalny detektor do wykrywania tajnych radiostacji (s. 129-130)

JA/ONI; IIB

26.VI.41’: „22 czerwca, o czwartej po południu nasz zespół teatralny wystawił tradycyjny spektakl niedzielny w sali szkoły tańca Weismana. Misza wyrecytował swój numer, następnie ja weszłam na scenę i – nie wiedzieć czemu – po raz pierwszy poczułam tremę. Siedzący za fortepianem Romek to zauważył i w charakterystyczny dla siebie sposób czule szepnął: „Nie bój się, tylko pamiętaj o tonacji!”. Spojrzeniem dodał mi odwagi i po kilku pierwszych taktach trema zniknęła. Zaśpiewałam pierwszą piosenkę i zaczęłam drugą, kiedy znienacka rozległ się straszliwy wybuch, a cała scena aż zadrżała. Przez okno zobaczyłam, jak zrujnowany budynek po drugiej stronie ulicy (trafiony podczas oblężenia Warszawy) rozpada się w gruzy. […] Kiedy skończyłam występ, w sali wybuchła panika i publiczność ruszyła pędem do wyjścia. Harry próbował zatrzymać widzów, lecz na próżno. Po paru chwilach sala opustoszała. Ktoś przyniósł wieść, że Rosjanie zbombardowali Dworzec Główny, a wiele domów przy Siennej, gdzie mieszkamy, zostało trafionych. Pobiegłam do wyjścia, lecz Romek mnie powstrzymał. Wyszliśmy dopiero wtedy, gdy wybuchy ustały. Na rogu Siennej i Sosnowej z ulgą zobaczyłam, że nasz dom stoi nietknięty” (s. 141-142).

ONI,  IIB

31.VI.41’: „Wszyscy starają się zapomnieć o czających się wszędzie śmierci i zniszczeniu. Ulubione miejsce w samym sercu getta, gdzie można odwrócić od nich myśli, to Café Hirschfeld. Lokal ten znajduje się na rogu Siennej i Sosnowej. Można tam dostać wszystko, czego dusza zapragnie – najdroższe likiery, koniak, rybę w occie, potrawy z puszek, kaczkę, kurczaka i gęś. Rachunek za obiad z trunkami wynosi tu od stu do dwustu złotych. W tej kawiarni najważniejsi szmuglerzy spotykają się ze swoimi metresami; to tutaj kobiety sprzedają się za suty posiłek. Szesnastoletnie dziewczęta przychodzą tu ze swoimi kochankami, kilkoma łajdakami pracującymi dla Gestapo. Te dziewczyny nie myślą, co się stanie z nimi później – są na to za młode. Odwiedzają to miejsce, żeby dobrze zjeść. Następnego dnia być może zostaną znalezione martwe, zastrzelone razem ze swoimi amantami. Podziemne organizacje młodzieżowe w getcie nie patyczkują się ze zdrajcami. Do częstych bywalców kawiarni należy agent Gestapo przedstawiający się jako Milek – nikt nie zna jego prawdziwego nazwiska. […] Częstym gościem Café Hirschfeld jest też Heniek Grynberg, lokal stanowi bowiem dobre miejsce na zawieranie transakcji: sprzedaży lub zakupu dziesięciokaratowego brylantu, trochę złota, grama platyny, a nawet podrobionych dokumentów. Heniek opowiedział mi o tragediach zdarzających się niekiedy w tej kawiarni. Często przeszukują ją Niemcy. Otaczają cały lokal, przetrząsają kieszenie wszystkich gości i zgarniają przyzwoity łup. Mimo to Café Hirschfeld jest zawsze wypełniona do ostatniego miejsca. […] U Hirschfelda spotykają się również przywódcy podziemia – kawiarnia jako lokal nawiedzany przez rozpustników z getta stanowi wyborną kryjówkę dla bojowników nielegalnych organizacji. Mimo rozmaitych restrykcji wiele spraw toczy się w getcie tak samo jak po stronie aryjskiej, choć są zakazane pod karą śmierci. W gruncie rzeczy wszystko jest zabronione. Nie wolno drukować nieocenzurowanych gazet, śpiewać pieśni narodowych, uczęszczać na nabożeństwa oraz do szkół, wchodzić do parków publicznych, podróżować pociągami, mieć radioodbiornik, płyty gramofonowe i aparaty telefoniczne – krótko mówiąc, nie wolno żyć!” (s. 162-164)

Bibliografia

– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. t. 29: Pisma Emanuela Ringelbluma z getta, oprac. J. Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018.

– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.