SANOCKA (poza gettem)

Dawid Sierakowiak

I A,   JA/ONI

3 września 1939 r.: „O wpół do pierwszej w nocy alarm. Przeklinam, ile wlezie. Na ulicy [Sanockiej] zimno, ciemno, paskudnie. W schronie chcemy się trochę rozweselić, a tu walą baby jak zawsze z piskiem, że to nie żart, że to wojna. Wynosimy się na ulicę. Lepsze bomby, zimno niż stare baby! O tym należy zawsze pamiętać. Niech żyje moc, precz z histerią!

Wtem przylatują ludzie z Pabianickiej szosy z krzykiem. Co to za światła u was widać, kto to sygnalizuje z wieży [przy ul. Dygasińskiego 6]! Okazało się, że to już trzeci raz widać wyraźne sygnały z piątego piętra wieży (znajduje się tam rezerwuar). Idziemy na Pabianicką i rzeczywiście widać jasne sygnały. Kilka osób wchodzi na górę i nic nie znajduje. Światło znika. Alarm przechodzi spokojnie, kładziemy się spać.” (s. 56)

I A,   JA/ONI

3 września 1939 r.: „Po obiedzie alarm. Był to pierwszy duży nalot na Łódź. Dwanaście samolotów w trójkątach po trzy jednostki przedarły się przez linie obronne i rozpoczęły bombardowanie miasta. Staliśmy przed wejściem na teren bloków [od ul. Sanockiej] i pomimo grożącego niebezpieczeństwa obserwowaliśmy walkę. Dookoła samolotów wykwitały obłoczki dymu pochodzące od strzałów naszej artylerii przeciwlotniczej. Eskadra wymigała się i wtem widzimy obłoczki dymu, zapewne gdzieś w centrum miasta. Bomby zapalające! Wkrótce dym wydobywa się także z innych miejsc. Nagle widzimy, jak samoloty kierują się w naszą stronę. Z przerażeniem poskramianym przez ciekawość chowamy się do klatki [ul. Sanocka 22] i znów wyłazimy, powtarzając tę procedurę z dwadzieścia razy w przeciągu pięciu minut. Trzy samoloty przejeżdżają nad nami, zda się już, już zostaniemy zbombardowani, ale nie – oddychamy z ulgą. Druga trójka przejeżdża i też zostawia nas w spokoju. Inne samoloty znikają. Niebezpieczeństwo przynajmniej chwilowo minęło. Oświadczamy to w schronie przerażonym, zapłakanym i zdenerwowanym kobietom, z których jedne trzymają na rękach małe dzieci. Widok zaiste przejmujący.” (s. 56-57)

I B,   JA/ONI

4 października 1939 r.: „Wieczorem dowiedzieliśmy się, że jeden z Niemców mieszkających na naszej ulicy ma „oko” na Żydów z bloków ZUS i „pilnuje” ich. To rozstroiło już całkiem moich biednych, zdenerwowanych rodziców.” (s. 77)

Bibliografia

Dawid Sierakowiak, Dziennik, oprac. A. Sitarek, E. Wiatr, Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny, 2016.