Szopena 4 (oddział Resortu Rymarskiego)

Dawid Sierakowiak

III A,   ONI

18 marca 1942 r.: „Nadzi kazano przyjść w sobotę o 11-ej na Szopena [4]. Będzie już chyba od niedzieli pracować.” (s. 217)

III A,   JA/ONI

23 marca 1942 r. „Odebraliśmy już też zgniłą brukiew i marchew. Dostałem też dziś w resorcie [rymarskim, Szopena 4] mięso, buraczki i kartofl z czteromarkowej racji. Ojciec dostał już resztę (cukier, margarynę, groch, kawę, paprykę). Jestem niezwykle zadowolony, że Nadzia już pracuje i ma te 15 dkg chleba i 5 dkg kiełbasy. Mama ma teraz zupę z kuchni dla inteligencji [Ceglana 10] dla siebie samej w południe. Oddaliśmy dziś żywnościowe karty w resorcie. Nadzia jeszcze nie, bo 15-tego marca jeszcze nie pracowała.” (s. 219)

29 marca 1942 r.: „Przyszło dzisiaj do naszej grupy [do resortu, Szopena 4 – A.S.] kilkanaście nowych uczennic i uczniów. Są między nimi dorośli ludzie, krewni różnych wysoko postawionych osób w resorcie, w ten sposób się asekurujących przed wysiedleniem.” (s. 222)

III A,   JA

1 kwietnia 1942 r.: „W resorcie [rymarskim, Szopena 4] dostaliśmy brukwiową zupę i kotlet. Odebraliśmy dziś nasze resortowe przydziały (moje i ojca). […] Dziś po raz pierwszy od kilku miesięcy miałem na obiad zupę (niezależnie od kolacyjnej kartoflanki). Może jednak zacznie teraz nadchodzić trochę więcej warzyw.” (s. 224)

8 kwietnia 1942 r.: „Zupy w resorcie [rymarskim, Szopena 4] stają się coraz bardziej wodniste. Nadchodzą podobno ciągle warzywa, ale nic się nie wydaje.” (s. 227)

III A,   JA/ONI

10 kwietnia 1942 r.: „W resorcie [rymarskim, Łagiewnicka 63] jest teraz nowy urząd opiekuna młodzieży pracującej z ramienia Wydziału Szkolnego. U nas [Szopena 4] jest nim [Mojżesz] Wolman, nauczyciel żydowskiego na Marysinie. Na jutro zwołał konferencję grupowych i kierownictwa.” (s. 228)

11 kwietnia 1942 r.: „Dziś pracowaliśmy [w resorcie rymarskim, Szopena 4] od 11-ej do 3-ej. Od jutra grupa nasza przechodzi, podzielona na dwie zmiany, do własnego pokoju. Przed południem będzie Szmaragd i możliwe, że jeszcze jakiś nowy, a po południu [Rywen] Skoczylas i ja. Nadzia [Sierakowiak] będzie w mojej grupie. Dziś byłem już w resorcie o 9-ej, aby wszystko na jutro przygotować. Po 3-ej mieliśmy konferencję z [Mojżeszem] Wolmanem. Zaprosił mnie do sekretarzowania. Omówił stosunki między majstrami (czy grupowymi) a uczniami w resortach w getcie, podał szereg wniosków, nad którymi toczyła się ożywiona dyskusja. Postanowiono urządzać odczyty dla młodzieży, aby dać chwilkę wyrwania się z rozmyślań nad jedzeniem.” (s. 228)

12 kwietnia 1942 r.: „Pracowało się dziś [w resorcie rymarskim, Szopena 4] wspaniale. Mała grupka (23 osoby, na razie), własny pokój, cisza. [Józef] Podlaski, który był wieczorem na inspekcji, był bardzo zadowolony. Od jutra dostajemy nową robotę. Możliwe, że w tym tygodniu będę jeszcze miał dniówkę, bo na procentach od takiej grupy źle byśmy wyszli. Pracujemy już do dziesiątej.” (s. 229)

III A,   JA

14 kwietnia 1942 r.: „W resorcie [rymarskim, Szopena 4] zupy są coraz gorsze, a kotlety mniejsze. Żadnych racji ani nadziei na racje nie ma. Głód przybiera na sile. Pracuję teraz znów ciężko, bo musimy rychtować towar dla grupy (rychtowni nie mamy).” (s. 229)

16 kwietnia 1942 r.: „Praca w resorcie [rymarskim, Szopena 4] coraz bardziej mnie męczy. Szmaragd, który jest sam przed południem, dostał już rychterkę, a my jeszcze nie (bo nas jest dwóch).” (s. 230)

24 kwietnia 1942 r.: „Mieliśmy dzisiaj komisję w resorcie [rymarskim, Szopena 4]. Byli w naszym pokoju też ludzie jak z innego świata. Nasi władcy, panowie życia i śmierci. Wygląd ich bynajmniej nie świadczy o rychłym końcu.” (s. 237)

III A,   JA/ONI

25 kwietnia 1942 r.: „Kazano nam dzisiaj w resorcie [rymarskim, Szopena 4] przynieść jutro kartę chlebową. Było nawet ogłoszenie o tym na mieście, ale je później zdjęto. Podobno mają w resortach i na innych placówkach pracy stemplować karty chlebowe, a tym, którzy jeszcze nie pracują, a mają kartę z Arbeitseinsatzu, mają karty stemplować w Arbeitseinsatz (Lutomierska 11). […] Byłem dziś u [Lolka] Milgroma [Plac Kościelny 4], którego ojciec jest szefem biura Arbeitseinsatzu, aby dał matce przydział do naszego resortu. Bardzo przykrzy ludzie. Powiedzieli, że nic nie mogą zrobić. Także Rysiek Podlaski oświadczył, że nie można teraz więcej ludzi do resortu przyjąć. Jutro przy stemplowaniu ma być komisja, przed którą staną w zeszłym tygodniu przyjęte osoby, z których część będzie z resortu wyrzucona. Zostaną tylko ci, których większość krewnych pracuje w danym resorcie oraz naturalnie bardzo mocne protekcje. Wszyscy znajomi się dziwią, dlaczego mama jeszcze nie pracuje w naszym resorcie, wobec systemu przyjmowania i to wyłącznie krewnych pracujących.” (s. 237)

III A,   JA

29 kwietnia 1942 r.: „Zupy w resorcie [rymarskim, Szopena 4] zrobiły się okropne. Mówi się, że znów będzie chleb, bo nie ma już w getcie warzyw. Spóźnionym, którzy odbierają trzykilogramowy przydział kuchenny warzyw na maj, nic się na razie nie wydaje.” (s. „ 240)

III A,   JA/ONI

30 kwietnia 1942 r.: „Był dziś w resorcie [rymarskim, Szopena 4] Niutek Radzyner i „konferował” na schodach z różnymi swoimi chłopcami z moich byłych kolegów szkolnych i innych. Widocznie coś mają zamiar przedsięwziąć. Może już nareszcie coś poważnego? Oby! Ja naturalnie od dawna jestem z wszystkich tajemnic i nie-tajemnic wykluczony. Zdrajca i heretyk. Egoista, tchórz i słabeusz. Zbytnio mnie to jednak nie obchodzi. Nich no się tylko wojna skończy.” (s. 241-242)

III A,   JA

2 maja 1942 r.: „Grupa moja dziś nie pracowała (Nadzia też nie), ale my jako grupowi przyszliśmy naturalnie [do resortu rymarskiego, Szopena 4 – A.S.], aby odesłać towar do składu i – zjeść zupę z kiełbasą.” (s. 243)

3 maja 1942 r.: „Pracuję od dziś [w resorcie rymarskim, Szopena 4 – A.S.] znów po południu. Rymarze pracują na trzy zmiany, albowiem przybyło jeszcze kilkaset dzieci do resortu na naukę. Pracują od 7 do 12, od 12 do 5 p[o] p[ołudniu] i od 5-tej do 10-tej wieczór. Grupowi i vorrichtery pracują normalnie na dwie zmiany, tak że będziemy każdy na półtorej zmiany rymarzy. Nowe zawracanie głowy.” (s. 243)

13 maja 1942 r.: „Dziś w resorcie [rymarskim, Szopena 4] też sprzedawali ludzie z Tabakabteilung papierosy po marce. Kupiłem 10 sztuk, bo nie miałem więcej pieniędzy. Ciekawe, ile będzie można za to dostać. Dziś nic już w kuchni resortowej nie dało się „zarobić”. […] W resorcie wszystko idzie kulawo, nikt o nic nie dba, wszyscy markierują i cała praca sprowadza się do czekania na zupę, a potem na fajrant.” (s. 250)

III A,   JA/ONI

12 maja 1942 r.: „Udało nam się dziś w resorcie [Szopena 4] narobić bałaganu przy odbieraniu obiadu w kuchni, w wyniku czego Rywek Skoczylas, który to „zrobił”, miał sześć zup, ja jako „gość” dwie dodatkowe zupy i jeszcze kilkanaście [!] robotników po jednej, dwie lub po trzy zupy. Bez kiełbasy naturalnie, bo ta jest odliczona. Było trochę strachu, żeby nas nie wzięli za to do fekalii, ale jakoś przeszło. Drugi raz już się chyba nie uda, bo za dużo ludzi już wie o tym. Rzecz polegała na tym, że w kuchni się zgodzili, żeby grupowy wszedł do wnętrza otrzymywał odliczoną ilość kiełbasy na karteczkę swojej grupy i następnie dodawał porcje do nalewanych zup. Można więc było podstawionym osobom nie dodawać kiełbasy, tak że ta zostawała do nowych zup, bo nalewacz zup nie liczy.” (s. 249)

III A,   JA

14 maja 1942 r.: „W resorcie [rymarskim, Szopena 4] znów udało się nam dzisiaj „zrobić” [w] kuchni kilka zup. Miałem zupę dodatkową, z której trochę dałem Nadzi.” (s. 250)

15 maja 1942 r.: „I dziś udało się przy kuchni [resortowej, Szopena 4 – A.S.] „zarobić” zupy. Nadzia też miała jedną. Ale ta frajda już się kończy, bo od niedzieli nasza grupa pracuje znów tylko na dwie zmiany, więc zupy będziemy otrzymywać w resorcie i koniec z chodzeniem do kuchni. Ale grunt się nie przejmować. Może znów uda się wynaleźć jakiś sposób.” (s. 251)

III B,    JA

25 maja 1942 r.: „Znów zawracanie głowy w resorcie [rymarskim, Szopena 4]. Rozdzielają mnie z [Rywenem] Skoczylasem, który będzie miał naszą drugą zmianę, ewentualnie ja ją obejmę, a on zostanie w starej. Zarobki z grupy będą wspólne, a dotychczasowy nasz wspólnik, Berkowicz, przechodzi do innej grupy.” (s. 257)

III B,    JA/ONI

31 maja 1942 r.: „Dziś była w resorcie [rymarskim, Szopena 4] po raz ostatni zupa. Zrobili lurę co się zowie. Całe szczęście, że miałem trzy porcje, bo inaczej nie wróciłbym do domu. Dziś wydzielaczki były dla nas, grupowych, dość hojne i „wliczały” zupy na całego. Mówi się, że podobno jutro ma nic nie być w resorcie. Mówiło się już dziś o tym, żeby jutro nie przyjść do pracy. Może jednak coś będzie. Młodociani robotnicy (od 17-tu lat) będą

otrzymywali teraz chleb nie w resorcie, lecz w odrębnych punktach dla młodzieży, dokąd będą się udawali z opiekunami resortowymi przed lub po pracy. Nowe zawracanie głowy. Będzie tylko pole do nowych nadużyć.” (s. 262)

III B,    JA

13 czerwca 1942 r.: „W resorcie [rymarskim, Szopena 4] zrobiliśmy sobie, Rywek Skoczylas, jego starszy brat [Izrael Skoczylas], instruktor, jego siostra, pewien fajny bałucki typ, Maniek Knobel, i ja, zdjęcie na pamiątkę naszej kariery w Resorcie Rymarskim w getcie. Ciekawe tylko, czy dożyjemy tego, aby na zdjęcie to spoglądać jak na pamiątkę.” (s. 271)

14 czerwca 1942 r.: „Pracuję znów po południu [w resorcie rymarskim, Szopena 4]. Chociaż leżałem dzisiaj do dwunastej i nawet spałem trochę, czułem się cały dzień, jakbym miał gorączkę. Skończyły się już Mantelriemen i grupa moja zaczyna teraz szyć KaTeGe (Koppeltragegestell). Przez zmianę artykułu wypłata za bieżący tydzień już do luftu. (W ostatnim tygodniu miałem 26,69 Rm). W resorcie napisałem dziś pod wpływem mego fatalnego samopoczucia „Majaki konającego z głodu” – parę stroniczek zwierzeń i majaczeń. Ta ciągła walka nadziei z rozpaczą dobija mnie ostatecznie.” (s. 272)

20 czerwca 1942 r.: „Dostałem też dzisiaj zdjęcie zrobione tydzień temu. Wyszliśmy nieźle, wiernie uwydatniając swe nienasycone gettowe fizjonomie. Na tym zdjęciu widzę dopiero, w jakim stanie się znajduję. „Klepsydra na gębie”, jak to się w getcie, prosto z mostu, mówi. W resorcie [rymarskim, Szopena 4] był dziś, jak zapowiedziano, chleb z masłem za 20 pf. Masło ledwie widać. Jutro ma znów być kiełbasa. Do diabła! I tak się żyje z dnia na dzień, z minuty na minutę i z jednego posiłku na drugi. Jak długo jeszcze, jak długo?” (s. 275)

III B,    JA/ONI

28 czerwca 1942 r.: „Dowiedzieliśmy się dziś w resorcie [rymarskim, Szopena 4], że od jutra niespodziewanie grupa moja i [Henryka (Nonka)] Fluga przechodzą na ulicę Łagiewnicką 72, dokąd przyjdą też trzy grupy z centrali. Powstaje tam nowy oddział „Leder und Sattler”. Z przeprowadzki tej jestem bardzo zadowolony, albowiem dostajemy dobry i przestronny lokal na pierwszym piętrze, zamiast trzeciego, na którym dotąd pracowaliśmy na ul. Szopena 4. Na nasze miejsce przyjdą nowi uczniowie – dzieci z Marysina. Przeniesienie mojej grupy do nowego budynku wyróżnia nas zaszczytnie, ale cóż z tego, skoro do jedzenia nic z tego

nie będzie ani nie dodaje nadziei na rychły koniec wojny. Wszystko świadczy raczej przeciwnie.” (s. 278-279)

III B,    JA

6 lipca 1942 r.: „Ustatkowała się już robota w nowym resorcie [rymarskim, Łagiewnicka 72]. Oddaliśmy cały towar na Szopena 4 i teraz bierzemy już we własnym składzie.” (s. 281)

III B,    ONI

1 sierpnia 1942 r.: „Podobno w resorcie naszym robota się kończy. Na Szopena [4] i w Centrali [Łagiewnicka 63] od tygodnia już prawie nic nie robią, a nasze KaTeGie też pono na wykończeniu. Nowych zamówień nie ma. Czyżby to był już jakiś dobry znak? Oby!” (s. 296)

Bibliografia

Dawid Sierakowiak, Dziennik, oprac. A. Sitarek, E. Wiatr, Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny, 2016.