Testamenty
Piotr Reputakowski

Testamenty
Piotr Reputakowski

[…] nieboszczka prezesowa, oprócz drobnej części, cały swój majątek zapisała na cele dobroczynne. […] [Starski] oświadcza nam, że w imieniu pokrzywdzonej rodziny wytoczy proces o zwalenie testamentu. (II, 606)

Lalka jest powieścią, w której trudno znaleźć wątki związane z narodzinami i budzeniem się nowego życia. Natomiast bardzo często występuje w niej motyw schyłku, upadku, przemijania i śmierci. I testamentu. Kilka razy spotykamy się z tą formą przekazywana majątku. Na przykład Franc Mincel zapisał cały majątek bratu Janowi, wdowa po Janie zapisała sklep Stanisławowi Wokulskiemu, prezesowa Zasławska wprowadziła do testamentu wiele zapisów na rzecz krewnych i osób spoza rodziny, a ciotka Hortensja zapisała w spadku Izabeli Łęckiej 60 tysięcy rubli.
Spadkodawca mógł też uczynić spadkobiercą osoby spoza rodziny lub instytucje, na przykład kościół, instytucje naukowe, oświatowe, kulturalne lub dobroczynne. Mógł on także powołać wykonawców testamentu, których zadaniem było dopilnowanie, by dokładnie wypełniono warunki, zapisane w jego ostatniej woli. Jeżeli jakieś osoby, na przykład członkowie rodziny zmarłego, poczuły się pokrzywdzone i chciały podważyć ważność testamentu, musiały złożyć w sądzie wniosek o jego obalenie. Tak właśnie postąpił Starski, oświadczając wykonawcom testamentu prezesowej Zasławskiej, że występuje w imieniu pokrzywdzonej rodziny. Jako przyczynę podał, że cioteczna babka zwariowała, czyli była niepoczytalna w chwili sporządzania testamentu.

Moralizatorska postawa Prusa w Lalce przejawiała się w negatywnych ocenach tego typu postępowania wielu arystokratów, którzy zamiast dochodzić do majątku własną pracą czekali na dziedzictwo po krewnych, a następnie trwonili pieniądze równie szybko, jak je zdobyli. W powieści stawali się przedmiotem drwin lub lekceważenia ze strony innych bohaterów. Ochocki mówi np. o Starskim, że mieszka u swojej ciotecznej babki […] i martwi się, że zapewne nie odziedziczy po niej majątku. […] prezesowa uważa, że lepiej wesprzeć nim podrzutków aniżeli kasę w Monaco.
Zagadką do wyjaśnienia pozostaje dokument sporządzony przed rejentem przez Wokulskiego, nazywany przez badaczy „formalnym testamentem”. Zawierał on rozporządzenie pieniędzmi na wypadek śmierci: sumą 70 tysięcy rubli znajdującą się w banku i 120 tysięcy rubli pozostawioną u Szlangbauma. Wokulski zapisał te pieniądze Ochockiemu, Rzeckiemu, Helence Stawskiej, Węgiełkowi, stolarzowi z Zasławia, braciom Wysockim (furmanowi z Warszawy i dróżnikowi ze Skierniewic). Prus dodaje: Wokulski rzewnymi słowami prosił obdarowanych, ażeby zapisy przyjęli jak od zmarłego; rejenta zaś zobowiązał do nieogłaszania aktu przed pierwszym październikiem. Powstaje więc w tym miejscu pytanie – czy był to testament, czy dokonana za życia darowizna? Czy notariusz miał prawo ujawnić treść dokumentu, mimo że nie potwierdzono oficjalnie śmierci ani zaginięcia Wokulskiego?
W tamtych czasach otwarcie spadku było możliwe dopiero z chwilą uznania przez sąd danej osoby za zmarłą. Notariusz raczej nie mógł pomylić testamentu z darowizną. Odpowiedź na powyższe pytanie musi być więc negatywna: dokument odczytany Rzeckiemu przez rejenta nie jest testamentem, a raczej rozporządzeniem majątkiem na wypadek śmierci, rodzajem darowizny, ukrytej pod nazwą testamentu. Dlatego też bohaterowie Lalki postąpili tak, jakby to była darowizna: żądali bezzwłocznej wypłaty funduszy.

Bibliografia

  1. Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm.).