21. W kręgu czytelniczych domysłów

Jak więc wygląda logiczno-retoryczna kompozycja utworu? Na całość składa się sześć strofek: pierwsza jednowersowa, cztery kolejne trzywersowe i ostatnia – sześciowersowa. Wyraźny jest prosty sylogistyczno-retoryczny podział wypowiedzi wedle wzoru: teza – argumentacja – wniosek, dzieli on utwór na dwie części: argumentacyjną (strofy 1–5) i konkluzywną (strofa 6), rozdzielone ramową tezą wywodu. Rozpoczęcie monologu od apodyktycznie postawionej tezy zdaje się świadczyć, że przemyślenie całej sprawy przez Pana Cogito już się uprzednio dokonało, wystarczy tylko wyliczyć uzasadnienia, sprawdzić ich siłę argumentacyjną, która w kompozycji wywodu potwierdzona zostanie powtórzeniem tezy wyjściowej, i na tej podstawie wyprowadzić wniosek wieńczący cały wywód. Zwróćmy uwagę, że poddając wątpieniu „boski zamiar”, leżący u podstaw odkupieńczego wydarzenia, Pan Cogito nie kwestionuje samego wydarzenia, lecz jego – jak się dalej okaże – odkupieńczy cel. Tym samym wywód zostaje usytuowany nie tyle w obszarze rozważań religijnych lub metafizycznych, ile pragmatycznych (skuteczność boskiego zamiaru) i w jakiejś mierze etycznych, związanych z naruszeniem normy moralnej, przywołanej w części argumentacyjnej. W istocie apodyktyczność wyjściowej tezy i stojące za nią argumenty brzmią nieco tak, jakby były głoszoną ex cathedra sentencją procesu sądowego z sugestią obarczenia sprawcy winą – i to pomimo że formalnie mamy do czynienia nie z wypowiedzią oratorską, lecz uwewnętrznionym procesem myślenia, czy (ujmując to w kategorię poetyki) poetyckim monologiem wewnętrznym, nie zakładającym żadnej publiczności – a przynajmniej tak możemy sobie te „rozmyślania” skonkretyzować.

Wspomniane uporządkowanie retoryczne, pewna podniosłość myślowego wywodu i usytuowanie się nadawcy w roli sędziego, rozsądzającego sprawy między Bogiem a ludźmi, sprawia, że ten oratorski ton jest wyraźnie obecny w całym „wewnętrznym” monologu Pana Cogito i niewykluczone, że sugeruje on jakiś rodzaj publiczności, być może zgromadzonej pod krzyżem.

W czterech kolejnych strofkach Pan Cogito rozwija argumentację uzasadniającą inicjalną tezę, a więc odpowiada na pytanie, dlaczego „nie powinien”. I tak w strofie drugiej przedstawiona zostaje sytuacja, w której syn jako ofiara prześladowania doznaje ludzkich cierpień. Nie zapominajmy, że wiara chrześcijan obdarza syna tożsamością nie tylko mesjańską, ale i boską, Bóg poddający się ludzkiej przemocy zdaje się odkrywać swą słabość, a tym samym anulować lub w najlepszym wypadku osłabić respekt wobec boskiego majestatu, w którym ma podstawy „bojaźń boża”. Argument, który można z tej sytuacji wyprowadzić, nazwijmy argumentem „słabego Boga”.

W strofie trzeciej Pan Cogito odkrywa powód, dla którego syn został „przysłany”: „zapisane to było / aby nas pojednać”. A więc źródło leży w piśmie, Piśmie Świętym, oczywiście w Starym Testamencie, ponieważ Nowy jest „wypełnieniem” Starego. Fraza: „pojednać nas”, rodzi pytanie: kogo z kim? Prymarnie – ludzi z Bogiem. Bóg bowiem zawarł Przymierze z Izraelem, wielokrotnie zrywane i ponawiane, a jak wierzą chrześcijanie, ofiara syna jest właśnie ostatecznym odnowieniem Przymierza ludzi z Bogiem. Ale zdanie: „aby nas pojednać”, znaczyć też może pojednanie między ludźmi przez wyzbycie się przemocy we wzajemnych relacjach lub – jakby to ujął René Girard, analizujący Nowy Testament – przez zdemistyfikowanie prześladowczych podstaw kultury. Oba możliwe odczytania tego fragmentu nie są przeciwstawne, lecz uzupełniają się w chrześcijańskim przesłaniu pokoju. Motywzapisane to było” odnosi się zapewne do mesjańskich prefiguracji ofiary syna w Starym Testamencie, zwłaszcza do Księgi Izajasza i zawartym w niej wątku Sługi Pańskiego („Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem”[1][Iz 53, 10; wszystkie cytaty biblijne wg Biblii Tysiąclecia, wyd. IV./przypis]). Pan Cogito ocenia tak zapowiedziane pojednanie jako „najgorsze”. Dlaczego?

Przypisy