WOLBORSKA 39 (łaźnia publiczna, mieszkanie Jakuba Poznańskiego)
Rywka Lipszyc
V A, JA/ONI
7 X 1943: „Sala, ja i Cypka wykąpałyśmy się dziś. Poszłyśmy naprzeciwko do kąpieli! Tak nam było przyjemnie, że postanowiłyśmy [częściej] tam przychodzić. Miałyśmy jeden pokój, w którym były [dwie] wanny. Cypka ze mną i Sala sama. Gdy czekałyśmy na opróżnienie pokoju, obok nas na ławce siedział jakiś mężczyzna. Zauważyłyśmy, że on mnie bardzo obserwował, gdy wychodziłyśmy, tzn. gdy się czesałam i drzwi były otwarte, byłam zaczerwieniona, mogłam mu się podobać, gdyśmy czekały, on nas wciągnął w rozmowę [aa], dość z tym” (s. 10).
17 X 1943: „Dziś idziemy do kąpieli. A poza tym znowu mam zmartwienie to samo, że się nie mogę uczyć… Tej nocy śniło mi się, że sobie kupiłam przyrodniczą książkę…” (s. 20).
19 X 1943: „Wczoraj znów miałyśmy wannę. W jednym pokoju (2 wanny) Estusia i Minia i w drugim Sala, Cypka i ja” (s. 20).
V A, JA
(24 I 1944): „Miałam wczoraj wannę, ale musiałam długo czekać…” (s. 78).
Jakub Poznański
JA/ONI, III A
27 I 1942
„Dzisiejszej nocy i poprzedzającej były alarmy trwające do 3 godzin. Oczywiście nalotu tu nie było, ale pewnie gdzieś w pewnej odległości. Mówią też o Bahnsperze, tzn. o zamknięciu prywatnego ruchu kolejowego”.
(s. 38)
JA/ONI, V A
4 II 1943
„W domu córeczka nasza dalej ma gorączkę, wprawdzie 37 i parę kresek, ale zawsze coś wyżej ponad normalną. Proszę o talon dla niej, zobaczymy, czy dostanie. Z tego też powodu żona moja jest bardzo zdenerwowana. W ogóle siedzimy w getcie trzy lata, jak nas wyrzucili z mieszkania, a 23 lutego, jak żeśmy się tu wprowadzili. Tak – trzy lata! Trzy lata męki i udręki, trzy lata nienormalnego życia, trzy lata głodu, na początku słabego, a potem coraz silniejszego i więcej jednostronnego, brak nam tłuszczów i białka”.
(s. 41)
JA/ONI, V A
14 II 1943
„Wczoraj o godz. 15-ej gdy byłem na obiedzie, nastąpiła straszna detonacja, a po paru minutach jeszcze jedna słaba i potem znów następna. Pierwsza sprawiła wrażenie, jak gdyby eksplodowała gdzieś blisko bomba, druga i trzecia, jakby już z daleka. Student medycyny Jankielewicz, który przyszedł po kilku chwilach do nas celem zrobienia zastrzyku córeczce, twierdził, że ludzie na ulicy, i on sam, również uciekli do bramy, gdy to sprawiło wrażenie bomby z aeroplanu. I czekali na następne. Gdy koło 15.45 wracałem do resortu przejściem koło ruin dawnej gminnej synagogi, znów nastąpiła detonacja, która jednak sprawiła na mnie wrażenie strzału armatniego. W resorcie [Żydowska 12] opowiadano mi, że widziano aeroplan, który się bardzo nisko opuścił i zaraz też raptownie się podniósł, i w tym momencie nastąpiła detonacja, sądzili, że to motor na samolocie eksplodował. Cała sprawa jeszcze jest niejasna, tym bardziej, że jak mi mówiono na Łagiewnickiej, za Bałuckim Rynkiem nic nie słyszano. U mnie w domu szyby i wszystko w pokoju się zatrząsało. Na froncie, sądząc z OKW-Berichtu — Rosjanie dalej atakują i dalej wolno się posuwaj na południowym odcinku naprzód”.
(s.43)
JA/ONI, V A
17 II 1943
„Dziś w nocy od godz. 12.15 do 2-ej był alarm lotniczy. Nie słyszałem nic, to jednak z powodu tego, że rąbałem przed snem drewno, pewnie mocno spałem na początku nocy, bo później się kilkakrotnie budziłem. Ci, co słyszeli alarm i znają się na tym, jak strażak w resorcie, twierdzą, że był to nie tylko alarm, ale też i nalot na nasze miasto, że słychać było strzały z baterii przeciwlotniczej, że w getcie, jak również i w mieście, krążyły patrole i strzelały do okien, z których przeświecał najmniejszy promień światła”.
(s. 44)
JA/ONI, V A
27 IX 1943
„Dziesięć dni nie zaglądałem do tego zeszytu, byłem chory, leżałem w domu w łóżku, byłem przeziębiony. W przeciągu tego czasu życie w getcie szło swoim trybem, żadnych nadzwyczajnych rzeczy nie ma zanotować, nie liczyć całego szeregu plotek o likwidacji różnych getta w różnych miastach. Jeżeli nawet były tu i tam jakieś ekscesy, to nie chce mi się wierzyć w masowy Żydów”.
(s. 112)
JA/ONI, VII
12 VIII 1944
„We środę [9 VIII] o godz. 20-21 doszła nas wiadomość, że drukarnia drukuje nowe rozporządzenia o zamknięciu wszystkich „Betriebów” (resortów) i przymusowym przesiedleniu ludności od czwartku z zachodniej części getta do wschodniej. Ludność już wiedziała o tym i masowo uciekała z tamtej strony na tę. Do godz. 2.30 nad ranem szykowaliśmy plecaki i nie skończyliśmy, o godz. 3.30 dzwonią do nas, jest to znajomy policjant i prosił przyjąć jego matkę i siostrę z rzeczami, które uciekły z tamtej strony. O godz. 5-ej wstałem i wyszedłem na ulicę, by sprawdzić ten ruch, który słyszałem przez okna. Okazuje się, że ulica nasza szykuje się do akcji i masowo ucieka stąd z plecakami. Z drugiej strony, ludność z tamtej strony getta przechodzi na tę. Wobec tego postanowiliśmy się skryć w resorcie, już o 5-ej zaniosłem tam część rzeczy. Zastałem tam już dość sporo ludzi, którzy się tam skryli: [Nusem] Koplowicz i [Lajzer] Perelman, moi wspólnicy do działki, obydwaj w moim pokoju i sąsiednim. Zamówiłem również nadejście mojej rodziny, tzn. żony i córki. Wróciłem do domu, zabrałem znów część rzeczy i znów zaniosłem do resortu. Tak obróciłem ze 4-5 razy. O godz. 7-ej otrzymaliśmy wiadomość, że akcja się rozpoczęła, że obstawiono Wschodnią ulicę, nieparzystą stronę. Dobrze, że moja rodzina była już w resorcie”.
(s. 196-196)
JA/ONI, VI B
28 VIII 1944
„W sobotę wieczorem wyszedłem na miasto. […]
Po moim powrocie żona z córką udały się do naszego mieszkania na Wolborską i zabrały stamtąd trochę rzeczy. Mimo szczelnie zamkniętych mieszkanie zostało splądrowane. Wszystkie lepsze rzeczy zniknęły bez śladu”.
(s. 208)
Bibliografia
Rywka Lipszyc, Dziennik z łódzkiego getta, opr. Ewa Wiatr, Kraków: Wydawnictwo Austeria 2017.
Jakub Poznański, Dziennik z łódzkiego getta, Warszawa 2002.