Zawłaszczenie i manipulacja
Kolejnym negatywnym aspektem włoskiej recepcji Quo vadis, który miał decydujący wpływ na ukształtowanie odbioru powieści w tym kraju, było swoiste zawłaszczenie utworu przez środowiska katolickie. Od samego początku ton dyskusji o dziele Sienkiewicza nadawał nie jego ogląd literacki, ale rozważania o przesłaniu moralnym i religijnym. W pierwszych recenzjach często wyrażano się o powieści jako o „apologii chrześcijaństwa” i zastanawiano się nad jej użytecznością w krzewieniu wiary i wartości katolickich. Już w 1899 roku Mazzucchetti ubolewał, że włoska prasa katolicka „zawłaszczyła skwapliwiej od wszystkich Quo vadis, propagując je niemal wyłącznie jako dzieło apologii chrześcijaństwa, a zapominając niemal całkowicie o jego walorach artystycznych”[1]. A jednak ten sam Mazzucchetti w podsumowaniu eseju stwierdzał: „bowiem bohaterem Quo vadis tylko na pozór jest szalony i okrutny cesarz (…) nie jest nim też Winicjusz, główny bohater wątłej, naiwnej, a jednak tak sugestywnej historii miłosnej (…), jest nim Chrystus zmarły na krzyżu, który zmartwychwstał i wstąpił w chwale do niebios”[2]. W tym samym roku Giovanni Semeria, głośny i wpływowy kaznodzieja, na rozpoczęciu roku akademickiego w wyższej szkole katolickiej w Genui wygłosił wykład Arte e apologia cristiana nel “Quo vadis” di Enrico Sienkiewicz, wydany od razu w formie książkowej i niezwłocznie przetłumaczony na kilka języków, m.in. na polski pod tytułem Apologia Chrystyanizmu i sztuka w powieści Henryka Sienkiewicza „Quo vadis” (1900). Przekonywał w nim (1900: 14):
Nikt z ludzi kultury nie będzie śmiał odmówić „Quo vadis” chwały i przymiotu dzieła natchnionej sztuki. Mimo iż woń chrześcijańskich kadzideł z każdej niemal stronnicy tej powieści wznosi się ku niebu, weszło „Quo vadis” i dotarło do tych przybytków sztuki, których kadzidła zwykle działają omdlewająco, a często bardzo przewrotnie na zmysły. (…) zwycięska sztuka w „Quo vadis” (…) wprowadziła Chrystusa tam, skąd systematycznie bywa wypędzany[3]
I podsumowywał (1900: 78–79):
Ta książka, której ledwie głównych tknąłem się punktów, zaprawdę jest wielką apologią Chrystianizmu, w każdym razie najskuteczniejszą, jaką w dzisiejszych czasach można napisać. (…) Utrzymywano, że zamarł Chrystus, a on się właśnie ukazał w czujnym zakresie sztuki nie tylko sam żyw, ale i ożywiający na kartach książki polskiego artysty.
W 1900 roku o Quo vadis wypowiedział się też inny znany kaznodzieja, jezuita Antonio Pavissich z Dalmacji, który wygłosił wykład w Mediolanie na zaproszenie koła studentów im. św. Stanisława, następnie ogłoszony drukiem jako Arte sana e arte morbosa. I due romanzi, „Quo vadis” e „Oltre il mistero” di Enrico Sienkiewicz (Sztuka zdrowa i sztuka chora. Dwie powieści, Quo vadis i Bez dogmatu Henryka Sienkiewicza). Jak donosił „L’Osservatore Romano” (1900: 2), na wykładzie zjawił się kardynał Ferrari i wielki tłum zainteresowanych (jak jednak informował inny dziennik, le signore erano escluse, paniom zabroniono wstępu), którzy przyjęli tezy o pornograficznych treściach w Quo vadis i Bez dogmatu Sienkiewicza gorącymi oklaskami. Na zakończenie zabrał głos kardynał, który stwierdził, że entuzjastyczna reakcja publiczności świadczy o tym, że wszyscy uważają, iż Quo vadis to przykład „sztuki chorobliwej”. Pavissich zaatakował polską powieść z powodu zbyt plastycznych opisów pogańskiego Rzymu, które jego zdaniem były niegodne dzieła mającego być hymnem na cześć chrześcijaństwa. Oburzyły go zmysłowe i erotyczne sceny, które według niego miały zatruwać duszę i umysł czytelnika, nie pozwalając mu skupić się na religijnym przesłaniu książki. Pavissicha wsparły „L’Osservatore Romano” i przede wszystkim „La Cultura Cattolica”, w ogóle polskiemu dziełu raczej niechętna. W obszernym omówieniu Di due romanzi di Sienkiewicz e di una loro critica (O dwóch powieściach Sienkiewicza i ich krytyce), wychodzącym od dziełka Pavissicha (który od 1905 roku miał się stać stałym współpracownikiem pisma), przytaczano słowa innego krytyka Quo vadis, w niezmiernie malowniczych słowach prezentującego niebezpieczeństwa lektury tego dzieła: „Kto czyta je dla jego artyzmu, zbiera kwiecie na krawędzi przepaści: a kto czyta je, aby w nim znaleźć apologię wiary, wiary nie zyska, za to straci na obyczajności, szczególnie młodzież”[4] (niestety nie podano autora tej wymownej opinii). Anonimowy autor artykułu w „La Cultura Cattolica” ubolewał, wraz z Pavissichem, nad zbytnią atrakcyjnością postaci pogańskich w powieści, narzekał na mało przekonujące nawrócenie Winicjusza, miał za złe Ligii, że nie zginęła na arenie, jak przystało prawdziwej chrześcijańskiej bohaterce, a świętemu Piotrowi zbytnią pobłażliwość w stosunku do dwojga zakochanych.
Rozprawki Semerii i Pavissicha to niewątpliwie najbardziej znane i najszerzej komentowane w tym okresie teksty włoskie na temat powieści Sienkiewicza, ale dyskusje o moralnych walorach Quo vadis kwitły także w prasie regionalnej. I tak np. w katolickim friulańskim dzienniku „Il Cittadino italiano” jeden z pierwszych recenzentów, ksiądz Giueppe Ellero, poeta i dramaturg, twierdził z przekonaniem, że „w Quo vadis znajduje się absolutna, entuzjastyczna i wzruszająca apologia doktryny i Kościoła”[5]. Rok później inny ze współpracowników pisma, zresztą osoba duchowna, Guglielmo Gasparutti (podpisujący się pseudonimem Max) wypowiadał się na temat potencjalnej szkodliwości lektury powieści: „Jesteście młodzi? Nie czytajcie Quo vadis, bo mogłoby wam zaszkodzić. Jesteście dojrzali? Czytajcie je, bo to dzieło geniusza i będzie dla was tylko z korzyścią”[6]. W polemice, która wywiązała się po tym artykule, zabrał głos także Giuseppe Ellero, który w tekście Quo vadis et quo vaditis? krytycznie odniósł się do negatywnych ocen moralnego przesłania dzieła:
Dobry Boże! Quo vadis? Pytam tych cenzorów. Już od dłuższego czasu nie ukazuje się powieść otwarcie katolicka, a wy rzucacie się na autora, który odważnie zrywa z godną pożałowania tradycją? I dlaczego? Bo Petroniusz jest nadto libertynem, bo za dużo się mówi o toilette Ligii, bo na bankiecie u Nerona i na uczcie na stawie Agryppy pokazano zgniliznę?[7]
Miana „apologii chrześcijaństwa” odmawiał Quo vadis katolicki pisarz Antonio Fogazzaro, wysuwając argument, którego nie używali inni krytycy. Warto tu przytoczyć jego mało znaną wypowiedź, bo zawiera ona bardzo interesujące i trafne obserwacje:
Zamykam książkę, w której Henryk Sienkiewicz sportretował zamaszystymi ruchami pędzla sławną epokę starożytnego Rzymu, używając mocnych kontrastów światła i cienia, jakich wymagał dystans wielu stuleci, i odczuwam w pamięci cierpienie nie tyle na myśl o męczennicy Ligii, chrześcijańskiej kochance, która znika w dyskretnym cieniu małżeńskiej idylli, ile o pogańskiej Eunice, która z miłości, bez nadziei na przyszłą nagrodę, oddaje się w kwiecie młodości i urody na ofiarę śmierci. Największy dar, jaki moim zdaniem poeta może dać swojej faworytce, śmierć! Aby apoteoza mogła przypaść patrycjuszowi i niewolnicy, aby nad nimi westchnął najgłębiej ten, kto śledził z zapartym tchem losy Ligii i Winicjusza, ta sama Sztuka, która stworzyła ich tak pięknie i szczodrze, musiała darować życie chrześcijańskim kochankom i zarazem zadać im śmierć na scenie, wolną śmierć w więzach wspaniałej i płomiennej miłości; i to także jest dla mnie argumentem, aby odmówić powieści miana apologii chrześcijańskiej[8].
W rozważania nad moralnymi aspektami powieści ześlizgiwały się nieuchronnie właściwie wszystkie wczesne eseje na temat Quo vadis. Gaetano Zocchi, omawiając Quo vadis w swojej książce Scadimento del romanzo (Degeneracja powieści), uważał, że nie można go uznać bez zastrzeżeń za „dobrą sztukę” (arte buona), gdyż autor „splamił” powieść zbyt mocnymi barwami opisującymi życie pogańskie (1901: 39). Także Pier Luigi Veneziani w obszernym omówieniu powieści wytykał Sienkiewiczowi zbytnie upodobanie do ukazywania scen pogańskich i konkludował, że obniża ono rangę artystyczną powieści, stawiając ją niżej niż Fabiola Wisemana i Ben-Hur Wallace’a (Veneziani 1903). W 1906 roku Carlo Villani z sarkazmem wyliczał wszystkie erotyczne ustępy z powieści i konkludował: „Podziwiajmy zatem sztukę i scenografię Quo vadis, ale na miłość boską nie nazywajmy go apologią Chrześcijaństwa!”[9]. W rzeczywistości zarówno apologetów, jak i krytyków powieści łączył punkt widzenia podporządkowujący całkowicie „sztukę” literacką jej „misji” chrześcijańskiej i przekonanie, że dzieło miałoby wszelkie przesłanki, aby stać się budującą lekturą dla wszystkich, a zwłaszcza dla młodzieży, gdyby nie pewne „zmysłowe” i „naturalistyczne” sceny, które zawiera. Na próżno jeden z krytyków protestował, że nie wierzy, aby swoją powieścią „Sienkiewicz próbował rozbudzić wiarę” (Trinchi 1900b: 5), bo entuzjazm, jaki wywołuje Quo vadis, nie może być wynikiem uczuć religijnych, ale jest zasługą sztuki Sienkiewicza, która potrafiła tak wspaniale ożywić odległe czasy Nerona (Trinchi 1900a: 5). Pragnienie, aby wykorzystać Quo vadis do krzewienia uczuć religijnych wśród młodych czytelników, było zbyt silne (i zbyt opłacalne finansowo), by z niego zrezygnować. Wspomniany już kilkakrotnie Augusto Mazzucchetti ograniczał się jeszcze do wzdychania:
To godne ubolewania, że Quo vadis, mimo iż wstrzemięźliwe i wyrafinowane w formie, wolne od wszelkiego upodobania w grzesznych opisach, przez swoją własną szczerość artystyczną w portretowaniu rozwiązłego i niemoralnego życia w cesarskim Rzymie nie może być dane do ręki młodzieży, będącej w wieku, w którym — z racji prawa fizjologicznego — rozbudzenie zmysłów zagraża duszy i wszelkie śmiałe obrazy, erotyczne aluzje, mogą przynieść niebezpieczne skutki… Gdyby to niebezpieczeństwo nie istniało, powieść, dzięki swej moralnej i obywatelskiej treści, byłaby idealną lekturą dla młodych dusz, dla kształtujących się charakterów[10].
Nie potrwało jednak długo, zanim poczyniono następny krok: skoro książka nie była w pełni odpowiednia do przypisanych jej celów, należało ją taką uczynić. „Poprawianie” Quo vadis rozpoczęło się niemal od razu. „Rivista di Roma” z satysfakcją donosiła o wydaniu opracowanym przez Giuseppe Oberoslera:
Ogromny sukces odniesiony we Włoszech i za granicą przez tę sławną powieść Henryka Sienkiewicza zachęcił wydawcę do opublikowania edycji ilustrowanej, która szanując wszystkie uroki dzieła, mogłaby trafi ć bez ryzyka w ręce czytelników każdego wieku, płci i pochodzenia. Wydanie to idealnie spełnia taki zamiar: unika podkreślenia wszelkich zdań, które mogłyby obrazić moralność, nie okaleczając urody i zalet powieści[11].
Także Verdinois zorientował się szybko, skąd wiatr wieje, i przygotował „przejrzaną i oczyszczoną” wersję swojego tłumaczenia. Postarał się dla niej także o „aprobatę kościelną”. W przedmowie do nowej wersji przekonywał:
Od wielu osób o wzniosłym umyśle dochodziło mnie nieśmiało wyrażane życzenie, aby Quo vadis mogło zostać udostępnione czytelnikom owszem, wykształconym, ale niemającym szczegółowego rozeznania w historii pogańskiej rozwiązłości. To pewne, że dążąc do artystycznego celu, autor dał się tu i ówdzie ponieść swej brawurze nieprześcignionego kolorysty. (…) Nie ufając sobie w pełni, zabrałem się do pracy, otrzymawszy wcześniej błogosławieństwo autora[12], i mogę z czystym sumieniem zapewnić, że niniejsze wydanie zawiera ten sam wspaniały obraz, tyle że niektóre barwy zostały nieco stonowane, a światłocienie stały się nieco mniej krzykliwe[13].
W końcowej części przedmowy tłumacz dziękował wylewnie trzem szacownym kapłanom, którzy pomogli mu w jego trudzie, i dzielił się przekonaniem, że w tym nowym kształcie Quo vadis może trafić w ręce „młodzianków i dziewczątek” dla ich pożytku i radości.
Recenzent „La Cultura Cattolica”, który z taką gorliwością wyliczał wszystkie usterki i niedostatki powieści, miał zupełnie inne zdanie o jej ocenzurowanej wersji: „powiedzmy jasno, że to nowe wydanie to prawdziwe Boże błogosławieństwo”[14], i wyrażał nadzieję, że w kolejnych edycjach usunięte zostaną inne jeszcze błędy, które wypunktował w artykule. Także dwutygodnik „Missioni cattoliche” donosił o ukazaniu się „oczyszczonego” wydania, informując z radością, że w tym nowym kształcie powieść uzyska pełnię oddziaływania religijnego i obywatelskiego (1900 nr 25: 301). Wspomniany już Veneziani najpierw wyrażał stanowczo opinię:
Nie jest właściwe dawanie Quo vadis? do ręki młodzieży, przynajmniej w takim kształcie, w jakim wyszło z rąk autora. Trzeba bowiem chronić młodych i ową niewinność, która rozpromienia ich czoła śmiechem radości, i ową poezję, która rzuca tyle róż na drogę ich życia[15].
Następnie stwierdzał wielkodusznie, że w wersji oczyszczonej, takiej jak sygnowana przez Verdinois, można młodym na lekturę Sienkiewicza pozwolić (Veneziani 1903: 84–85). Również Zocchi wypowiadał się z uznaniem o ocenzurowanych wydaniach powieści:
Cieszymy się, że powieść Sienkiewicza została oczyszczona ze swoich poważnych usterek i opublikowana w dwóch wydaniach, pierwszym, na podstawie Verdinois, polegającym na zwykłej interwencji nożycami; drugim w nowej bardziej przemyślanej wersji. Obie można czytać bez ryzyka[16].
Co prawda, jak ironizował kilka lat później Villani: „matki czytają wydanie całkowite, córki z przymusu ocenzurowane, ale potem pochłaniają po cichu to pełne”[17], jednak ocenzurowane wersje Quo vadis rozgościły się na dobre we włoskiej ofercie wydawniczej i miały już w niej pozostać.
Przypisy
- [(…) si è impadronita con maggior sollecitudine di tutti del Quo vadis? manificandolo quasi esclusivamente come lavoro apologetico del Cristianesimo, trascurandone o quasi, l’elemento artistico] (Mazzucchetti 1899: 844).
- [(…) protagonista di Quo vadis? non è che apparentemente il pazzo e feroce imperatore (…) non è neppure Vinicio, attore precipuo della tenue, semplice e pur così suggestiva storia d’amore (…) è bensì quel Cristo morto sulla croce, risorto e asceso alla gloria dei cieli] (Mazzucchetti 1899: 846).
- W dalszej części rozprawy Semeria porównywał Quo vadis z – jakże by inaczej — Narzeczonymi Manzoniego, oceniając polską powieść wyżej, jeśli chodzi o rozmach i żywość historycznego tła utworu. Można się domyślać, że był to jeden z powodów irytacji włoskich krytyków literackich, którzy wystąpili w obronie supremacji rodzimego dzieła (cieszącego się we Włoszech statusem podobnym do tego, jaki w literaturze polskiej ma Pan Tadeusz).
- [Chi lo legge per gustare in esso l’arte, va a cogliere fiori sul margine dei precipizi; e chi lo legge per trovarvi l’apologia della fede, nella fede non guadagnerà, ma pericolerà nel costume, massime la gioventù] („La Cultura Cattolica” 1900: 703).
- [In Quo vadis è apologia assoluta, entusiastica, commovente della dottrina e della Chiesa] („Il Cittadino italiano” 28 luglio 1899; cyt. za Tessitori 1964: 130).
- [Siete giovani? Non leggete il Quo vadis? che vi potrebbe fare male. Siete maturi? Leggetelo, perché è l’opera d’un genio, e vi farà solo bene] (cyt. za Tessitori 1964: 130).
- [Ma buon Dio! Quo vadis? Domando io a questi censori. È già un buon pezzo che non apparisce un romanzo schiettamente cristiano e voi vi scagliate contro quell’uno che rompe arditamente la deplorevole situazione? E perché? Perchè Petronio è troppo libertino, perchè la toilette di Licia è troppo posta in luce, perchè al banchetto di Nerone e sul lago di Agrippa c’è del putrido?] („Il cittadino italiano” 5 marzo 1900, cyt. za Tessitori 1964: 131).
- [Chiudo il libro dove Enrico Sienkiewicz ha dipinto un’epoca famosa dell’antica Roma con il largo pennello, con la violenza di luci e d’ombre che una distanza di tanti secoli richiedeva, e sento dolce nella memoria non tanto Licia la martire, l’amante cristiana scomparsa nelle ombre discrete di un idillio nuziale, quanto Evnica l’infedele, che per amore consente senza speranza di futuro premio alla morte il fiore degli anni suoi e della bellezza. Supremo dono, io penso, del poeta alla sua prediletta, la morte! Per l’apoteosi del patrizio e della schiava, perchè andasse ad essi il più intimo profondo sospiro di chi palpitò per la sorte di Licia e Vinicio, non altro poteva l’Arte dopo averli creati entrambi così belli e generosi, che donar la vita agli amanti cristiani e la morte ad essi, la morte sulla scena, la morte lenta, la morte nei vincoli del più fervido e splendido amore; e anche questo è a me argomento di rifi utare al libro il carattere di apologia cristiana] (Fogazzaro 1901: 51–52). Szerzej znana jest odpowiedź Fogazzara na sondaż na temat Quo vadis, ogłoszona w 1908 i przedrukowana m.in. w tomie Centenario di Sienkiewicz 1846–1946 (1946).
- [Ammiriamo pure dunque l’arte e la scenografia del Quo vadis?, ma non proclamiamolo per carità, un’apologia del Cristianesimo!] (Villani 1906: 79).
- [È a dolersi che Quo vadis? per quanto castigato ed eletto nella forma, scevro da ogni compiacimento di peccaminose descrizioni, per la sua stessa sincerità artistica nel ritrarre la vita libera e molle di Roma imperiale, non sia libro da potersi dare in mano ai giovanetti, nell’età in cui — per legge fisiologica — lo svegliarsi dei sensi insidia lo spirito ed ogni audace raffi gurazione, ogni licenza erotica, può avere rifl essi perniciosi… Ove questo pericolo non esistesse, il romanzo, per il suo contenuto morale e civile, sarebbe un libro aureo da offrirsi alle anime giovani] (Mazzucchetti 1899: 846).
- [Il successo immenso ottenuto in Italia e all’Estero da questo celebre lavoro del Sienkiewicz invogliò l’Editore a farne una pubblicazione illustrata che, rispecchiando tutte le bellezze intrinsiche del medesimo, potesse liberamente correr tra le mani d’ogni età, sesso e condizione di lettori. Questa edizione raggiunge perfettamente quest’intento: imperocché evita quell’accenttuazione di frasi che potrebbero offendere la morale e il pudore senza punto menomare i pregi e le bellezze sceneggiate nel racconto medesimo] („Rivista di Roma” 1901: 653).
- To zapewnienie to oczywiście licentia poetica Verdinois.
- [Da molte persone d’intelletto e di spirito timorato mi si mostrava il desiderio che il Quo vadis fosse reso accessibile alle menti, colte bensì, ma non affatto e minutamente versate nella storia della corruzione pagana. È certo che, a toccare il suo fine artistico, l’autore si è lasciato qua e là vincere la mano dalla sua bravura di colorista insuperato(…). Diffi dente di me, mi posi al lavoro, non senza avere ottenuto la venia dell’autore; e posso affermare in buona coscienza che la presente edizione contiene lo stesso magnifico quadro, soltanto che qualche tinta è qua e là temperata e qualche sbattimento di luce stride un po’ meno] (Verdinois 1900: IX–X).
- [Diciamo poi nettamente che questa nuova edizione è stata una vera benedizione di Dio] („Cultura Cattolica” 1900: 708).
- [(…) non è aff atto conveniente dare il Quo vadis? in mano a’ giovani, tal quale almeno uscì dalle mani dell’autore. Convien infatti conservare loro e quell’innocenza che sparge tanto riso di gioia pura sulle loro fronti, e quella poesia, che getta tante rose sul cammino della loro vita] (Veneziani 1903: 82).
- [Siamo perciò lieti che il romanzo di Sienkiewicz sia stato purgato de’ suoi gravi difetti e dato in due edizioni, la prima sulla versione di Verdinois, con una semplice operazione di forbici; l’altra in una nuova versione con accomodamento più razionale. Ambedue possono leggersi impunamente] (Zocchi 1901: 43).
- [Le madri leggono l’edizione completa; le figlie leggono a malincuore quella purgata, e divorano poi di soppiatto quella integra] (Villani 1906: 77).