ALEJA NIEPODLEGŁOŚCI 227/253

Władysław Szpilman

JA/ONI, VI A

„29 lipca wpadła pani Lewicka: powstanie w Warszawie powinno wybuchnąć lada chwila! Nasze organizacje skupują w pośpiechu broń od wycofujących się i zdemoralizowanych Niemców. Zakup pewnej liczby karabinów maszynowych zlecono mojemu niezapomnianemu gospodarzowi z ulicy Fałata, Zbigniewowi Jaworskiemu. Niestety trafił na gorszych od Niemców – na Ukraińców. Pod pretekstem wydania mu zakupionej przez niego broni zaprowadzili go na dziedziniec Akademii Rolniczej i tam go zastrzelili. 1 sierpnia pani Helena przyszła około czwartej po południu, by sprowadzić mnie do piwnicy. Powstanie ma wybuchnąć za godzinę! Kierowany nieomylnym instynktem, który mnie wielokrotnie już ratował, zdecydowałem, że zostanę na górze.” (s. 142)

JA, VI B

„12 sierpnia znowu wybuchła na schodach panika. Przerażeni ludzie biegali nimi w górą i w dół. Z usłyszanych fragmentów rozmów wywnioskowałem, że dom został obstawiony przez Niemców i że należało go natychmiast opuścić, gdyż ma zostać zburzony przez artylerią. W pierwszym odruchu zacząłem się ubierać, jednak już po chwili uprzytomniłem sobie, że przecież nie mogą wyjść na ulicę, bo wpadnę w ręce SS i zostanę zastrzelony. Postanowiłem nie wychodzić. Z ulicy słychać było wystrzały i głos wołający gardłowym dyszkantem: – Wszyscy mają wyjść! Proszę natychmiast opuścić dom! Wyjrzałem na klatkę schodową: było pusto i cicho. Zszedłem na półpiętro i przez okno wychodzące na Sędziowską zobaczyłem stojący tam czołg z lufą wycelowaną w nasz dom, na wysokość mojego piętra. Po chwili ujrzałem płomień, lufa cofnęła się i usłyszałem huk walącego się w bezpośrednim pobliżu muru. Wokół czołgu biegali żołnierze z zakasanymi rękawami, trzymając w rękach blaszane bańki. Od parteru ku górze zaczęły się wzbijać, od zewnątrz wzdłuż ścian i wewnątrz klatką schodową, kłęby czarnego dymu. Kilku SS-manów wpadło do domu i szybko wbiegło schodami na górę. Zamknąłem się w pokoju, wysypałem na rękę flakon silnych tabletek nasennych, które zażywałem podczas ataków wątroby, i postawiłem obok buteleczkę z opium. Chciałem połknąć środki nasenne i popić opium, gdy tylko Niemcy zaczną dobijać się do moich drzwi. Po chwili, wiedziony trudnym do wytłumaczenia instynktem, zmieniłem jednak zamiar. Wymknąłem się z pokoju, podbiegłem do drabinki wiodącej na strych, wszedłem pod dach, odepchnąłem drabinkę i zatrzasnąłem za sobą klapę włazu.” (s. 148-149)

Bibliografia

Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.