Cenzura
[Suzin o zakochanej w Wokulskim Rosjance:] „[…] Pan Wokulskij siedzi sobie w Warszawie i gra na fortepiano: Jeszcze Polska nie zginęła!… a o takiej głupiej dziewczynie i nie pomyśli… A Luboczka nic, jak kamień…” I jeszcze mówi Maria Siergiejewna: „Czort mnie do ich parszywej Polski, niechaj ona i nie zginęła, ale mnie dziecka żal…” (II, 701)
Porównanie tekstu drukowanego w „Kurierze Codziennym” (29 września 1887 – 24 maja 1889) i wydania powieściowego Lalki ze stycznia roku 1890 ukazuje liczne zmiany, będące efektem przede wszystkim cenzury politycznej. Usunięte w wydaniu książkowym fragmenty powieści dotyczą wszelkich wzmianek, które mogłyby nasuwać czytelnikowi na myśl powstanie styczniowe, zesłania na Syberię czy emigracji. Tak np. w wypowiedziach księcia wycięto słowa nieszczęśliwy kraj czy odrodzenie kraju, czerwonym rękom Wokulskiego odebrano kontekst skojarzenia z zesłaniem, usuwając wypowiedź panny Florentyny: Odmroził je na Syberii i zainicjowany przez nią dialog w domu Łęckich na temat uniesień młodości i bohaterstwa. Autor został zmuszony do dodania fragmentu w Pamiętniku starego subiekta, które czyniły owe ręce stałą cechą wyglądu Wokulskiego. Najobszerniejszą zatrzymaną partią jest początkowy odcinek rozdziału Pierwsze ostrzeżenie, z którego pochodzi cytowany wyżej fragment rozmowy Wokulskiego ze świeżo przybyłym do Warszawy Suzinem. Ta część (dotycząca m.in. wspomnień z czasów pobytu na Syberii) nie wróciła już do tekstu powieści w późniejszych wydaniach ze względu na zakłócenie toku fabuły i bywa umieszczana w niej w postaci aneksu.
Cenzurowanie kwestii powstania w Lalce było tak ostre, że nie dopuszcza się nawet wypowiedzi krytycznych, przyjmując zasadę, że wymazuje się wszelkie wzmianki i aluzje do tego wydarzenia, starając się wręcz wykreślić je z historii. Nawet wspomnienie defraudacji pieniędzy zbieranych w czasie powstania, włożone przez Prusa w usta krytycznego ludku warszawskiego (Inni, panie, zbogacili się na funduszach narodowych i – nic. Ehe! he!…) zostało przez cenzora skrupulatnie usunięte. Granicząca z obsesją podejrzliwość cenzury spowodowała rozwinięcie się specyficznego sposobu komunikacji z czytelnikiem, opartego na aluzjach i niedomówieniach – tzw. języka ezopowego.
Niektóre ingerencje w tekst mają charakter religijno-obyczajowy. Zasłyszana przez Wokulskiego w czasie kwesty wielkanocnej rozmowa małej Helenki Stawskiej z matką, (kiedy dziewczynka zadaje pytanie, czy Jezus Ożył? Tak jak mucha?), została przez autora znacznie przeredagowana i skrócona. Prawdopodobnie nie tyle ze względu na wartości artystyczne, co na oburzenie czytelników o bardziej konserwatywnych poglądach religijnych, dla których naiwna ciekawość dziecka mogła graniczyć z nieświadomym bluźnierstwem.
Warszawski Komitet Cenzury, którego siedziba mieściła się przy ul. Miodowej, został powołany w 1869 roku. Podlegał bezpośrednio władzom w Petersburgu. Posada cenzora warszawskiego była niezwykle lukratywna między innymi ze względu na dużą swobodę, jaką zostawiała cenzorom ustawa – w czasach Bolesława Prusa brak regulaminu pozwalał na samowolę pracowników Komitetu, od których arbitralnej decyzji zależała interpretacja tekstu. Oczywiście, skutkowało to łapówkami, jakimi regularnie okupywali się na Miodowej wydawcy i redaktorzy. Zapis ustawowy określał jedynie zakaz krytyki religii prawosławnej, wyroków sądów oraz poczynań rządu, a także podawania informacji o cesarzu i jego rodzinie innych niż wydrukowane w „Gońcu Urzędowym” oraz szczegółów spraw sądowych przed ich zakończeniem. Sama cenzura również ewoluowała. W czasach mikołajewskich chętnie powtarzano sobie anegdotki dowodzące bezmyślności cenzorów, nastawionych na wyszukiwanie zakazanych słów bez względu na ich kontekst (Agata Tuszyńska pisze o sławetnym sprawozdaniu z wydanego przez Iwana Paskiewicza balu na Zamku, gdzie cenzor, pamiętając o tym, że „rząd” zawsze winien budzić u czytelnika pozytywne skojarzenia, ingerował w tekst, dodając wielkie litery oraz przymiotnik „opiekuńczy” i tworząc w efekcie zdanie: Na schodach zamkowych […] stał Opiekuńczy Rząd wspaniałych drzew pomarańczowych.). Później, w epoce aleksandrowskiej znacznie inteligentniejsza i groźniejsza cenzura nastawiała się na kontrolowanie wymowy i skojarzeń, jakie mógł budzić wydrukowany fragment.
Pod względem sposobu funkcjonowania cenzura miała również dwojaki charakter: prewencyjny, polegający na zatrzymywaniu materiałów przed publikacją (typowy dla państw absolutystycznych, a zatem Rosji), lub represyjny, polegający na zezwalaniu na druk, ale karaniu za treść wydrukowanych tekstów – były to kary prawne (grzywny, zatrzymanie) i administracyjne (zamykanie pism) nakładane na wydawców. Paradoksalnie, właśnie cenzura represyjna funkcjonowała w XIX w. w bardziej liberalnych państwach Europy. Sakramentalny zapis „dozwolone cenzurą” musiał znajdować się na wszystkich tekstach drukowanych – wolne od niego były tylko bilety wizytowe, zaproszenia na śluby i bale, etykiety, cenniki (bez reklam!), drobne ogłoszenia i papier do pakowania towarów. W Warszawie Prusa zakazane były nie tylko pewne książki, ale również obrazy (np. portrety Kościuszki lub Napoleona) czy stroje (czarne suknie, przypominające o żałobie narodowej).
→ Język ezopowy; → Rosja; → Syberia Polaków.
Bibliografia
- Z. J. Adamczyk, hasło Cenzura, w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz i A. Kowalczykowa, Wrocław 1991.
- J. Bachórz, Wstęp do B. Prus, Lalka, BN I 262, Wrocław 1991, 1998.
- A. Tuszyńska, Rosjanie w Warszawie, Warszawa 1992.