Róg ulic CHŁODNA – ŻELAZNA (wacha)
Basia Temkin-Bermanowa
JA, II B (15.08.1941)
„A[dolf] zdecydował się podwieźć nas na Pragę, bojąc się dla nas jakichś szykan. Jedziemy nareszcie. Przybywamy na „rogatkę” przy Chłodnej i Żelaznej. Żandarm sprawdza przepustki, wszystko w porządku, przepuszcza, a tu jakiś policaj granatowy zaczyna mu coś łamanym językiem na nas wygadywać, że za dużo osób czy coś w tym rodzaju. Nie dają jechać. Zbliża się tymczasem na rowerze żandarm kontrolny. Ale jednak wszystko jest w porządku. W międzyczasie, oczywista, denerwujemy się. Żandarm mówi: – Aber warum schrecken Sie! Wreszcie macha ręką: Jazda!” (s. 32)
ONI, III
„Ocalał on [Bencjon Fiks, mały brat Julii – dop. B.K.] w cudowny sposób dzięki temu, że – zabrany wraz ze starszą siostrą pielęgniarką ze szpitala – uciekł w ostatniej chwili z szeregu, poleciał na wachę przy Chłodnej, wypatrzył moment, gdy żandarm zagapił się na jadący wóz, i smyrgnął na drugą stronę. Mały berbeć trafił jakoś do babci [Zofia Kalotowa – siostra znajomej dozorczyni jego rodziców, mieszkająca na Kruczej –B.K.], obiecał jej, że będzie płacić, gdy zarobi handlem, i dobra kobieta przyjęła go.” (s. 179-180)
Władysław Szpilman
JA, II A
„Każdego ranka wychodziłem z domu zazwyczaj od razu po śniadaniu. Do codziennego rytuału zaliczał się długi spacer na ulice. Miłą, do ciemnej, ponurej dziury, w której mieszkał Jehuda Zyskind wraz ze swoją rodziną. Wyjście z domu – coś pozornie bardzo zwykłego – w warunkach getta, a szczególnie w czasach ulicznych łapanek, urastało do rangi prawdziwego wydarzenia. Wpierw należało odwiedzić niektórych sąsiadów, wysłuchać ich skarg i narzekań, a przy okazji dowiedzieć się, jaka sytuacja panuje dziś w mieście: co z łapankami, czy słyszeli coś o obławach i co dzieje się przy strażnicy na Chłodnej. Dopiero potem można było odważyć się wyjść z domu, lecz i na ulicy trzeba było być czujnym: co krok zatrzymywaliśmy nadchodzących z przeciwka przechodniów, by uzyskać kolejne informacje o panującej sytuacji. I tylko tak zabezpieczony marsz dawał jakąś gwarancję, że uniknie się łapanki.” (s. 50-51)
ONI/JA, II A
„Getto dzieliło się na małe i duże. Małe getto, zawarte pomiędzy ulicami Wielką, Sienną, Żelazną i Chłodną, miało po ostatnim zmniejszeniu tylko jedno połączenie z dużym: przy zbiegu Chłodnej i Żelaznej. Duże getto obejmowało całą północną część Warszawy z mnóstwem małych, cuchnących uliczek i zaułków, które roiły się od biedoty żydowskiej, gnieżdżącej się w nędzy, brudzie i ciasnocie. W małym getcie panowała również ciasnota, nie wykraczała ona jednak poza granice zdrowego rozsądku. W pokoju mieszkały trzy, co najwyżej cztery osoby, a ulicami, przy odrobinie uwagi, można było przejść bez ocierania się o innych ludzi. A nawet jeśliby się to zdarzyło, to nie wynikało z tego żadne niebezpieczeństwo; w małym getcie żyły w przeważającej części inteligencja oraz zamożne mieszczaństwo, stosunkowo mało zawszone, nie roznoszące insektów, które niechybnie łapało się w dużym getcie. Koszmar rozpoczynał się, gdy pozostawiało się za sobą ulice. Chłodną, ale by ją przekroczyć, trzeba było mieć sporo szczęścia i wyczucie sytuacji.” (s. 51)
ONI/JA, II B
„Ulica Chłodna należała w całości do „aryjskiej” części miasta. Panował na niej ożywiony ruch samochodów, tramwajów i pieszych. Przepuszczanie ludności żydowskiej ulicą Żelazną, z getta małego do dużego lub w kierunku odwrotnym, wymagało zatrzymywania ruchu na Chłodnej. Było to niewygodne dla Niemców i dlatego na przejście zezwalano Żydom jak najrzadziej. Gdy szedłem Żelazną, już z daleka widziałem tłum ludzi na rogu Chłodnej. Spieszący się w interesach przestępowali nerwowo z nogi na nogę w oczekiwaniu na litość żandarma, w którego gestii leżała decyzja, czy tłum na Żelaznej był już wystarczająco gęsty, by otworzyć przejście. Gdy taki moment nadchodził, wartownicy rozstępowali się i zniecierpliwiona masa ludzi napierała z obu stron, obijając się, przewracając i nawzajem depcząc, by jak najszybciej oddalić się od niebezpiecznego sąsiedztwa Niemców i rozpierzchnąć w uliczkach obu części getta. Potem ponownie zamykał się szpaler wartowników i rozpoczynało się nerwowe, pełne niepokoju i strachu wyczekiwanie.” (s. 50-51)
Stanisław Gombiński
ONI, II D
„Ale trzeba coś zrobić, by ułatwić Żydom ich egzystencję w getcie. Więc zjawia się most na Chłodnej. Wzdłuż ścieków ciągną się obustronnie mury. Domy i chodniki – żydowskie, jezdnia – aryjska. Na skrzyżowaniu z Żelazną – ruchoma brama żelazna, kołowrotki. Co kilka minut zamyka się ruch aryjski wzdłuż Chłodnej, puszcza się ruch żydowski, przecinający Chłodną, biegnący wzdłuż Żelaznej. Opodal wyrasta most drewniany, utrudniający stały ruch pieszych z jednej strony Chłodnej na drugą. Na wysokość drugiego piętra wiodą schody, po czem kładka nad jezdnią „aryjską” prowadzi na drugą stronę ulicy. Tysiące nóg w spiesznym pochodzie depczą go co dzień, co godzina. Tysiące głów zwieszonych na chwilę podnosi się, przelotnym muśnięciem oka pozdrawia panoramę Chłodnej i Wolskiej, Hale i Ogród Saski, drapacz chmur na pl. Napoleona, basztę Cedergrenu na Zielnej [chodzi o tzw. budynek PAST-y przy Zielnej 37], krzyże kościołów i linię dalekiej Wisły. Rzucają okiem i z westchnieniem opada głowa. To most ghetta – Ponte dei Sospiri, Most Westchnień.” (s. 54-55)
Ludwik Hirszfeld
„Mała dziewczynka próbuje przecisnąć się przez wachę, żołnierz woła ją do siebie i zdejmuje powoli karabin. Dziecko obejmuje jego but, błagając o litość. Żołnierz uśmiecha się i mówi: <Nie umrzesz, odechce ci się tylko szmuglu>. I strzela w obie nóżki. Małe nożyny dziecka strzaskane. Trzeba je amputować Rzeczywiście, nie będzie się więcej zajmowała szmuglem. Albo inna scena: żołnierz każe dziecku iść przed siebie i celuje. Dziecko zawraca, klęka i prosi o darowanie mu życia. Żołnierz znów każe iść i strzałem w plecy zabija małe dziecko. Albo też poprzez drut kolczasty Żyd kupił gazetę od chłopca z dzielnicy aryjskiej. Kupowanie w tej dzielnicy jest Żydom wzbronione. To przestępstwo zasługuje na karę śmierci. Pada strzał i już po Żydzie. W tej chwili przybiega mały piesek. Niemcy lubią zwierzęta. Zabójca schyla się i głaszcze pieska. Działo się to na ulicy Chłodnej w Warszawie, w dwudziestym wieku po narodzeniu Chrystusa.” (s. 305)
Henryk Makower
„Róg Żelaznej i Chłodnej. W pierwotnych granicach getta Chłodna do Elektoralnej była w dzielnicy <aryjskiej>, do Wroniej zaś – w żydowskiej. Żelazna stanowiła cienkie pasemko, łączące małe getto z dużym. Tłumy ludzi przelewały się przez nią stale.[…] Ruch w kierunku południowo-północnym był więc olbrzymi, natomiast zupełnie cicho w kierunku wschodnio-zachodnim. Przez ten kawałek Chłodnej znajdujący się w getcie oprócz tramwajów mogły przejeżdżać wozy i riksze, ale przechodzić wolno było tylko ludziom mającym przepustki.” (s. 173)
Adam Czerniaków
ONI, II D
„Wieczorem (II-gi dzień przedłużonej godziny policyjnej) zatrzymano ryksze i nie przepuszczono ich pod mostem na rogu Chłodnej i Żelaznej.” (s. 301)
Emanuel Ringelblum
ONI, II A
„Na rogu Chłodnej i Żelaznej ćwiczenia gimnastyczne z kamieniami lub cegłami dla tych, którzy spóźnili się zbytnio ze zdjęciem czapki. Starszym Żydom również każą robić przysiady. Rozrzucają skrawki papieru i każą zebrać je z błota, a schylających się kopią. Na polskich ulicach każą Żydom położyć się na ziemi i przechodzą przez ludzi.” (t. 29: s. 167)
„Scenka: na rogu Chłodnej i Żelaznej żydowska rodzina żegna się z polską. Całują się, machają do siebie, przypominają: ‘Przyjdź w przyszłym tygodniu’.” (t. 29: s. 167)
„Piekło przy zbiegu Chłodnej i Żelaznej trwa w dalszym ciągu. Każą całym grupom naraz bardzo szybko przejść, pędzą jak psy. Wyciągają ludzi nawet z dorożek.” (t. 29: s. 169)
„Aby ominąć skrzyżowanie Żelaznej i Chłodnej, schodzi się daleko w głąb Chłodnej i stamtąd przez Chłodną 29 wychodzi się na Krochmalną. Dowiedzieli się o tym i zamurowali przejście przez to podwórze.” (t. 29: s. 170)
„’Dardanelami’ nazywają Żydzi przejście przez Chłodną-Żelazną.” (t. 29: s. 176)
„Tydzień temu w upalne dni na Żelaznej-Chłodnej policjant kazał mężczyźnie uklęknąć i go obsikał.” (t. 29: s. 177)
„Dziś, 10 grudnia [1940] z rana, na Chłodnej-Żelaznej zabierano ludziom worki z chlebem, tłuszczem itp. na skutek donosu policjanta polskiego, który twierdził, że jest to szmugiel. Później przyszli żydowscy policjanci i oświadczyli, że Żydzi ci szli ulicami żydowskimi. Ostatecznie rozdani ten chleb biedakom.” (t. 29: s. 181)
„Obok ‘Dardaneli’ przeszło całe żydowskie towarzystwo. Wszyscy zdjęli czapki z wyjątkiem dziesięcioletniego chłopca. Był z tego bardzo dumny.” (t. 29: s. 184)
„Przy granicy Chłodnej i Żelaznej Niemiec powiedział policjantowi żydowskiemu: ‘Du weisst, unser Kamerad ist schon ganz kaputt’. Żyd boi się odezwać i wzrusza ramionami, Niemiec widzi to i mówi: ‘Rozumiesz chyba, że mam na myśli Włochów, oni nigdy nie byli dobrymi żołnierzami’. Po kilku minutach znowu się odzywa: ‘Gdybym był Żydem, popełniłbym samobójstwo. Nie ścierpiałbym takiego poniżenia, na jakie wystawieni są Żydzi’. Policjant nie mógł już dłużej milczeć i odparł: ‘Żydzi są starym narodem i wiele już znieśli’. Niemiec powiedział: ‘Du hast Recht’. Rozmowa ta wcale jednak nie przeszkadzała Niemcowi zatrzymywać Żydów, którym kazał wykonywać ćwiczenia gimnastyczne z cegłami w rękach.” (t. 29: s. 190)
JA, II
„Raz widziałem na rogu Żelaznej i Chłodnej może 6-letniego chłopaka, któremu żandarm zabrał szmuglowany towar. Chłopak zanosił się od płaczu i pomimo razów, które spadały na jego młode barki, wracał wciąż do budki wartowniczej, gdzie spoczywał jego skarb, zakupiony może za ostatnie grosze. Gawiedź aryjska, zebrano po drugiej stronie wylotu, obserwowała z zadowoleniem walkę żandarma z chłopakiem żydowskim. Śmiech łobuzerii ulicznej dodawał żandarmowi otuchy do coraz energiczniejszego odpędzania chłopaka. Mając wszystkich przeciwko sobie: żandarma, policję mundurową, tłum aryjski, nawet Żydowską Służbę Porządkową, chłopak nie rezygnował jednak i wciąż ponawiał swe wysiłki odzyskania zabranego towaru. Przez dłuższą chwilę obserwowałem tę nierówną walkę i widziałem w tym energię i hart woli masy żydowskiej, która z uporem i wytrwałością staje w obronie swych praw, nawet wtedy, kiedy wie, że zbytnia natarczywość może jej przynieść kulkę w głowę.” (t. 29a: s. 75)
Mary Berg
JA, IIA
25.XII.40’: „Droga z „małego” do „dużego getta” zaczyna się na rogu Chłodnej i Żelaznej. Jedynie jezdnia odgrodzona po obu stronach murami od reszty ulicy Chłodnej jest uważana za część getta. W połowie ulicy znajduje się wyjście na Żelazną. Jest ono szczególnie uważnie pilnowane przez niemieckiego żandarma z bronią maszynową oraz dwóch policjantów: żydowskiego i polskiego” (s. 95-96)
Bibliografia
– Basia Temkin-Bermanowa, Dziennik z podziemia, wstęp, oprac., przypisy A. Grupińska i P. Szapiro, Warszawa: ŻIH, „Twój Styl” 2000, ss. 390.
– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.
– Stanisław Gombiński (Jan Mawult), Wspomnienia policjanta z warszawskiego getta, red. naukowa i wprow. M. Janczewska, Warszawa 2010, ss. 282.
– Ludwik Hirszfeld, Historia jednego życia, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2011.
– Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943, Opracowała i uzupełniła Noemi Makowerowa, Ossolineum 1987.
– Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego 6 IX 1939 – 23 VII 1942, oprac. Marian Fuks, Warszawa 1983.
Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. t. 29: Pisma Emanuela Ringelbluma z getta, oprac. J. Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018.
– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, tom 29a Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, oprac. E. Bergman, T. Epsztein, M. Siek, Warszawa 2018.
– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.