Henryk Goldszmit (Janusz Korczak)

Syn Józefa Goldszmita i Cecylii z Gębickich; urodzony w 1878 lub 1879 w Warszawie (zarejestrowany w urzędzie w lipcu 1881); zginął w obozie zagłady w Treblince prawdopodobnie 5/6 sierpnia 1942 roku.

Nie odnaleziono dotąd oryginału ani odpisu metryki urodzenia Henryka Goldszmita. Kilka lat temu jednak natrafiono na księgę, do której został wpisany ten akt. Na trop w poszukiwaniach metryki wskazał sam Korczak. W pamiętniku prowadzonym w getcie, kilkanaście dni przed śmiercią, 21 lipca 1942 roku, zapisał:

Jutro kończę sześćdziesiąt trzy albo sześćdziesiąt cztery lat[a]. Ojciec przez parę lat nie wyrabiał mi metryki. […] Mama nazwała to karygodnym niedbalstwem: jako adwokat powinien był ojciec sprawy metryki nie odwlekać.

A zatem pisarz brał pod uwagę jako rok swego urodzenia 1878 lub 1879. Jego wahanie pomiędzy tymi dwiema datami potwierdzają też wcześniejsze dokumenty wojskowe i wypełniane jego ręką rubryki z datą urodzenia (np. w materiałach dotyczących przebiegu służby w wojsku carskim z lat 1905–1906, przechowywanych w Centralnym Państwowym Wojskowo-Historycznym Archiwum w Moskwie, znajdują się karty ewidencyjne z danymi osobowymi wypełniane w jednym miesiącu (!) – raz z datą 1878, a raz 1879) . Skoro on sam nie wiedział, kiedy się urodził, mało prawdopodobne wydaje się, że uda się to kiedykolwiek bezspornie ustalić. Wiadomo jednak, że Józef Goldszmit spóźnił się z rejestracją syna o kilka lat. A więc księgi cyrkułu, któremu podlegali mieszkańcy ulicy Bielańskiej, gdzie pod koniec lat 70. XIX wieku urodził się Henryk, nie odnotowywały faktu przyjścia na świat przyszłego pedagoga. Należało szukać zapisów późniejszych. Okazuje się bowiem, że mecenas Goldszmit dokonał rejestracji syna dopiero po przeprowadzce rodziny na Krakowskie Przedmieście (wg inwentarza Archiwum Państwowego w Warszawie był to cyrkuł I/XI) w 1881 roku . W dobrze zachowanej księdze aktów stanu cywilnego dla wyznania mojżeszowego  na końcu – w skorowidzu urodzeń – znajdziemy nazwisko Гольдшмитъ Генрикъ z odesłaniem do aktu nr 88.

Fragment skorowidza księgi metrykalnej

Nr aktu 88 potwierdza się w dokumentach ze służby w wojsku carskim komentowanych przez Kingę Sienkiewicz. Materiały – szkic jej autorstwa w języku rosyjskim oraz tłumaczenie polskie pt. Przyczynek do biografii Janusza Korczaka. Przebieg jego służby wojskowej w wojnie rosyjsko-japońskiej 1904–1905 roku. (Kronika) – są dostępne w Korczakianum.

A więc księga jest. Niestety brakuje w niej jednej karty – zawierającej m.in. poszukiwany akt. Niemniej zapis w skorowidzu pozwala ustalić fakty podstawowe: kiedy i gdzie ojciec dokonał rejestracji syna oraz pod jakim imieniem i nazwiskiem. Wiemy już, że nadał dziecku polskie imię – można więc wykluczyć teorię autorki ostatniej biografii Starego Doktora, Joanny Olczak-Ronikier, jakoby ojciec „Postąpił na przekór zdrowemu rozsądkowi, za to w zgodzie z własnymi przekonaniami. Jego syn otrzymał urzędowe imię Hirsz” w wersji niespolszczonej, po dziadku Hirszu (Herszu) Goldszmicie . Potwierdza się też spolszczona pisownia nazwiska (z -t, a nie -dt na końcu – tylko taką formę stosował sam Korczak).

Metryki okalające

Metryki poprzedzające zaginioną kartę, czyli akty nr 83 i 84, oraz dokumenty bezpośrednio po niej następujące (nr 89 i 90) pochodzą z lata 1881 roku. Następnych metryk 85, 86, 87 i 88 brakuje. Akt 89, czyli następujący bezpośrednio po Goldszmitowej metryce, sporządzony był 10 lipca (nowego stylu. Tak więc ojciec przybył do urzędu z małym Henrykiem (według nowego stylu) na pewno po 1 lipca (metryka 84) a najpóźniej 10 lipca (metryka 89)  1881 roku. Ze wspomnianych dokumentów wojskowych badanych przez Kingę Sienkiewicz wynika, że data urodzenia spisana przez urzędnika do dokumentów wojskowych z metryki nr 88 to właśnie 10 lipca 1879, z tym że oczywiście starego stylu (czyli 22 lipca wg kalendarza gregoriańskiego). Prawdopodobnie więc ojciec podczas rejestracji, w lipcu 1881, powiedział urzędnikowi, że syn ma dwa lata. Musiał jednak podać dokładną datę dzienną a nawet godzinę urodzenia. Prawdopodobnie podał datę bliską lub nawet tę samą co dzień przybycia do urzędu, a różnica według którego stylu urzędnik wpisuje datę nie miała już większego znaczenia, ponieważ była to data umowna (jakąś trzeba było podać). Skoro bowiem Korczak nie wiedział, ile lat kończy w 1942, można przypuszczać, ze nikt z rodziny nie pamiętał dokładnej daty jego urodzin albo nie było zgodności co do niej. Jedni pamiętali, że to było w 1878, inni, że w 1879 – może więc urodził się na przełomie tych lat, zimą. W grudniu ’78? w styczniu ’79? Niestety,  nie sposób tego ustalić, nawet jeśli znajdzie się odpis metryki urodzenia.

Podobnie niemożliwe jest dokładne ustalenie daty zgonu Henryka Goldszmita. Czy umarł w drodze do Treblinki, w zatłoczonym wagonie, czy na miejscu kaźni w komorze gazowej, czy rozstrzelano go z innymi starymi i chorymi więźniami w tzw. szpitalu, 5 czy 6 sierpnia – tego nigdy nie rozstrzygniemy. Na ten temat pisała Agnieszka Witkowska (Ostatnia droga mieszkańców i pracowników warszawskiego Domu Sierot, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2010, t. 6).

Istnieją jednak sądownie ustalone daty graniczne życia Starego Doktora: 22 lipca 1877 – 9 maja 1946. Mimo że nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością, procedura ich ustalania wydaje się na tyle interesująca, że warta jest przypomnienia.

„Autorką” tych danych jest Janina Gołębiewska, wnuczka Magdaleny (Mindli) z Goldszmitów Rajnerowej. Po wojnie Gołębiewska znalazła się w bardzo trudnej sytuacji materialnej, rozpoczęła więc starania o nabycie praw autorskich po sławnym wuju. W tym celu musiała udowodnić nie tylko swoje pokrewieństwo ze znanym literatem, ale przede wszystkim fakt, że on nie żyje. A żeby sąd mógł uznać, że ktoś nie żyje, musi mieć pewność, że się urodził. Tymczasem aktu urodzenia pisarza krewna oczywiście też nie miała.

W 1948 roku nie wiedziała o wuju prawie nic. W deklaracji członkowskiej Zaiksu dla nosicieli praw (bowiem Korczak w 1948 – za jej pośrednictwem – stał się członkiem nadzwyczajnym tego stowarzyszenia) w rubryce „Ewentualna data śmierci twórcy” wpisała: „lata okupacji 1939–1940/41”. W liście do Warszawskiej Izby Lekarskiej pyta o imiona jego rodziców i nazwisko panieńskie matki. We wrześniu 1953 we wniosku o uznanie za zmarłego jest już trochę bliżej prawdy: jako datę wywózki Domu Sierot do Treblinki podaje dzień 22 sierpnia 1942. Co ciekawe powołuje się przy tym na książkę Hanny Mortkowicz-Olczakowej, której pierwsze zdanie brzmi: „Legenda urodziła się rankiem w środę dn. 5 sierpnia 1942 roku” . Kilka stron dalej Mortkowicz-Olczakowa, na podstawie wielokrotnie na kartach jej książki cytowanego pamiętnika pisarza (wówczas jeszcze przechowywanego w maszynopisie), stwierdza, że Korczak urodził się 22 lipca 1878 lub 1879 . Gołębiewska we wspomnianym wyżej piśmie podaje bez wahania 1878. Podaje jednak poprawną pisownię nazwiska, ale ktoś z sądu ją zmienia! Od tej pory obowiązująca w aktach sądowych pisownia nazwiska Starego Doktora to Goldszmidt.

Dziwić może fakt, że w toku dalszych procedur Gołębiewska wnioskować będzie do sądu o odtworzenie aktu urodzenia na 1879 rok . Zupełnie niezrozumiałe jest natomiast, że na posiedzeniu sądu w tej sprawie, 16 marca 1954, Gołębiewska zeznała ostatecznie, iż Henryk Goldszmidt urodził się 22 lipca 1877! Skąd zaczerpnęła tę informacje? W aktach sądowych nie ma na ten temat żadnej wzmianki. W uzasadnieniu postanowienia sądu czytamy natomiast:

Istotna treść aktu urodzenia Henryka Goldszmidta […] została ustalona w toku postępowania sądowego w sposób niebudzący wątpliwości na podstawie zeznań św[iadków] Stanisławy Łaguny i wnioskodawczyni,

czyli Gołębiewskiej. Oto zeznanie niejakiej Stanisławy Łaguny („lat 62, pracownik umysłowy, obca”) w całości: „znałam Henryka Goldszmidta tylko z opowieści babki wnioskodawczyni nazwiskiem Rejner, mieszkanki Warszawy, która mówiła, że jest on jej krewnym, literatem z zawodu, ale jego daty i miejsca urodzenia nie znam”. Gołębiewska natomiast zeznaje (pod przysięgą), że akt urodzenia jej wuja

był sporządzony w Warszawie przez U.S.C. dla wyznań niechrześcijańskich w roku urodzenia. […] W U.S.C. w Warszawie przeszukiwano dla odnalezienia jego aktu urodzenia, jednak ksiąg z tej dzielnicy, t.j. ze Starego Miasta, dla wyznań niechrześcijańskich nie odnaleziono. Rok urodzenia we wniosku [czyli 1879] podany błędnie, gdyż faktycznie Henryk Goldszmidt urodził się w 1877.

Urzędnicy szukali, wedle wskazania wnioskodawczyni, ksiąg metrykalnych z VII Komisariatu Policji Państwowej w Warszawie za rok 1879 . Z tym że do 1881 Goldszmitowie mieszkali przy ul. Bielańskiej, która podlegała pod cyrkuł II. Może to tylko nieznaczący szczegół, bo i z II cyrkułu żadne akta stanu cywilnego nie przetrwały wojny, jednak cała przeprowadzona procedura pokazuje niesłychaną niefrasobliwość sądu. Fakt, że żadne daty tu się nie zgadzają, że zeznania drugiego świadka właściwie niczego nie potwierdzają, że sąd nie bierze pod uwagę innych świadectw, choćby przywołanej przez wnioskodawczynię książki biograficznej – to wszystko wydaje się dużym nadużyciem. Mowa przecież o bardzo znanym człowieku.

obwieszczenie

Kilka miesięcy później, w lipcu 1954 na Urzędowej Tablicy Obwieszczeń w Warszawie zawisło ogłoszenie „o wszczęciu postępowania w sprawie uznania za zmarłego Henryka Goldszmidta ur. 22 lipca 1878 [sic!] […]. Sąd wzywa zaginionego – czytamy dalej – aby w terminie 3-miesięcznym od ukazania się tego ogłoszenia zgłosił się w sądzie, w którym toczy się postępowanie, gdyż w przeciwnym razie może być uznany za zmarłego, wszystkie zaś osoby, które mają wiadomości o zaginionym, aby w powyższym terminie podały je sądowi”. Nie zgłosił się nikt. W listopadzie sąd postanowił „oznaczyć chwilę jego śmierci na dzień 9 maja 1946 roku”. W uzasadnieniu czytamy:

Jak wynika z zeznań wnioskodawczyni, jej krewny […] w 1942 roku wywieziony został przez Niemców do obozu w Treblince i od tej daty ślad po nim zaginął. […] Ogłoszenia o wszczęciu niniejszego postępowania dokonano w Monitorze Polskim z dnia 24 VI 1954 Nr B-26 i w […] Prez[ydium] M[iejskiej] R[ady] N[arodowej] w Warszawie i terminy prawem nakazane upłynęły, zatem wniosek należało uwzględnić jako oparty o przepisy.

Chodzi tu zapewne o art. 18 Przepisów ogólnych prawa cywilnego w związku z art. XVI Przepisów wprowadzających, mówiące o tym, że osobę zaginioną podczas II wojny światowej, która pozbawiona wolności przebywała w miejscu, w którym jej życiu groziło szczególne niebezpieczeństwo, uznaje się za zmarłą rok po zakończeniu działań w Europie . Zastanawiać może interpretacja obowiązującego wówczas art. 18 Dekretu z 29 sierpnia 1945 Prawo osobowe, w którym czytamy:

  • 1. Domniemywa się, że zaginiony zmarł w chwili określonej w orzeczeniu o uznaniu za zmarłego.
  • 2. Za chwilę śmierci uważa się chwilę, która według okoliczności jest najbardziej prawdopodobna.
  • 3. Jeżeli takiej chwili ustalić nie można, uznaje się, że zaginiony zmarł w ostatnim dniu terminu, po upływie którego może nastąpić uznanie za zmarłego.

Akt zgonu

Akt zgonu współczesny

 

Sąd uznał, że nie da się ustalić najbardziej prawdopodobnej chwili śmierci. Nie powołał się przy tym na żadne dokumenty potwierdzające zeznanie Gołębiewskiej i precyzujące je, choćby na wspomnienia, które pojawiały się w prasie (od 1943 ukazało się kilkadziesiąt artykułów wspomnieniowych o Doktorze, np. Kres wędrówki Janusza Korczaka, „Robotnik” 1945, Śmierć Janusza Korczaka, „Rzeczpospolita” 1945, czy O Januszu Korczaku. W dziesiątą rocznicę śmierci, „Słowo Tygodnia” 1952). Do 1954 ukazały się 4 książki o Starym Doktorze, zawierające jego mniej lub bardziej dokładną biografię. Jego biogramy ukazywały się już przed wojną, m.in. w encyklopediach (np. „Rocznik Naukowo-Literacko-Artystyczny na rok 1905”, Władysław Okręt, Warszawa 1905; Wielka Encyklopedia Powszechna Ilustrowana, t. 37, seria I, Warszawa 1905; W. Feldman, Współczesna Literatura polska 1864–1907, Warszawa 1908, Ilustrowana encyklopedia Trzaski i Michalskiego, Warszawa 1926; Wielka ilustrowana encyklopedja powszechna, t. 5, Wydawnictwo Gutenberga, Kraków 1930, i in. Od 1946 działał prężnie Komitet Uczczenia Pamięci Janusza Korczaka.