Klaka
Kiedy piękne oblicze panny Izabeli wyrażało najwyższy zachwyt, wtedy Wokulski pocierał sobie ręką wierzch głowy. A wówczas jakby na komendę, z galerii i z paradyzu odzywały się gwałtowne oklaski […] „Do diabła – pomyślał [Rzecki] – czyżby Wokulski dyrygował klakierami?” (I, 533)
Klaka, czyli aplauz wywołany przez wynajętych oklaskiwaczy – klakierów. Proceder płatnego oklaskiwania oficjalnie zapoczątkowany został w Paryżu w roku 1820: dla zagwarantowania scenicznego sukcesu przedstawienia zorganizowano świetnie prosperującą instytucję, pobierającą pieniądze za oklaski. W praktyce wyglądało to w ten sposób, że na dany przez szefa znak klakierzy bijąc brawo i wołając „bis” przyczyniali się do sukcesu sztuki. Zinstytucjonalizowanie przedsięwzięcia – szczególnie na zachodzie Europy – prowadziło do zamieszczania w prasie cenników za usługi klakierskie: aplauz w chwili rozpoczęcia przedstawienia i po zakończeniu aktu lub sztuki, okrzyki, owacje, zachęty do bisowania. Wśród klakierów byli specjaliści od wywoływania bisów, rozśmieszacze sali, osoby potrafiące skłonić żeńską część widowni do płaczu.
Owacje w trakcie przedstawienia i po jego zakończeniu wpływały na opinie krytyków, których recenzje decydowały o popularności aktorów, ich wynagrodzeniu oraz okresie pozostawania sztuki na afiszu.
Obok klaki pozytywnej istniała też negatywna – jej zadaniem było skompromitowanie przedstawienia lub aktora. Klakę negatywną organizowała zwykle konkurencja lub sami aktorzy dążący do ośmieszenia rywala. Wynajęci klakierzy gwizdali i głośno wyrażali niezadowolenie. Do konfliktów między klakierami i hałasów na sali dochodziło zwłaszcza wtedy, gdy na scenie pojawiały się dwie rywalizujące ze sobą gwiazdy.
Najważniejszą cechą klaki jest jej nieskrywana sztuczność i niezmienność zachowań. Usadzani na tych samych miejscach klakierzy przez lata pracowali dla tego samego szefa.
W powieści Prusa znalazły się dwie wzmianki na temat klaki. Kiedy w Warszawie pojawia się uwielbiany przez pannę Izabelę włoski tragik Ernest Rossi Wokulski zatrudnia pracowników swojego sklepu do bicia mu braw oraz wręczania kwiatów i drogich upominków. Rzeczywiście, czterdziestoletni Włoch w roli Hamleta odniósł w Warszawie niebywały sukces. Skrzypek Molinari, do którego przez chwilę pałała miłością panna Izabela, jest postacią fikcyjną – pierwowzorem był prawdopodobnie Hiszpan Pablo Sarasate, wirtuoz europejskiej klasy, słynący nie tylko z doskonałej techniki, ale i pełnej polotu improwizacji. W powieści został jednak ostro skrytykowany. Książę stwierdził, że można go przyjmować tylko w przedpokoju, a warszawskie towarzystwo rozczarowane nie spełniającym oczekiwań wirtuozem szybko rozpuściło plotkę, iż jego album z recenzjami jest blagą, ponieważ nie umieszczono w nim krytyk nieprzychylnych. W ten zawoalowany sposób Prus kompromitował gusty Izabeli Łęckiej, dla której o randze artysty świadczyło jego powodzenie, a nie talent.
→ Teatr.