Teatr
Anna Pycka

Teatr
Anna Pycka

Ku wieczorowi […] jechano […] do teatru, ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat, gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują, ale za to wciąż gadają sami do siebie – gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek, zabity przez męża w piątym akcie, na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie, ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie, nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące. (I, 94)

W latach siedemdziesiątych XIX wieku prezesem Warszawskich Teatrów Rządowych był Rosjanin Siergiej Muchanow, który doprowadził do wydźwignięcia teatru z popowstaniowego marazmu – sceny ożyły. Zaangażowano świetnych aktorów, znakomity poziom prezentowała Helena Modrzejewska, która jednak opuściła kraj w 1976 roku i później występowała tylko z okazji przyjazdów do Warszawy.
Działało wówczas siedem teatrów, cztery z nich regularnie przez cały rok. Reprezentacyjny charakter miał Teatr Wielki, w którym dzięki Modrzejewskiej znacznie poszerzył się repertuar: dla niej wyszukiwano role, dobierano sztuki, a pozycja Muchanowa ograniczała interwencje cenzury. Wystawiano sztuki Szekspira, Schillera, po raz pierwszy ukazały się na warszawskiej scenie dwa dramaty Słowackiego. Dużą popularnością cieszył się położony w sąsiedztwie Teatru Wielkiego, Teatr Rozmaitości. W pobliżu, przy Daniłowiczowskiej, mieścił się Teatr Mały, a przy Królewskiej Teatr Nowy. Sezonowy charakter miał położony w Ogrodzie Saskim, modny Teatr Letni. Chętnie odwiedzano Teatr na Wyspie w Parku Łazienkowskim, czasem grano w Pomarańczarni, gdzie przedstawienia odbywały się tylko z okazji przyjazdu carskiego dworu.

Znacznie wzbogacał się także lżejszy repertuar. Obok cieszących się niesłabnącym powodzeniem sztuk Fredry wystawiano sporo dzieł współczesnych polskich komediopisarzy. Często zmieniał się repertuar – gdy sztukę wystawiano dziesięć razy, można było mówić o sukcesie przedstawienia. Wskaźnikiem pozycji zajmowanej w hierarchii społecznej była cena zakupionego biletu. Osiem rubli kosztowały najdroższe loże parteru i pierwszego piętra; miejsca na parterze kosztowały powyżej rubla. Najtańsze znajdowały się na paradyzie (położona najwyżej część widowni, inaczej: jaskółka); to tam tłoczyli się rzemieślnicy, praktykanci, studenci i księża (w świeckich ubiorach). Znanych aktorów otaczano kultem. Wręczano im kwiaty na scenie, przedłużano brawa, wielokrotnie przywoływano wykonawców po zapadnięciu kurtyny. Uruchamiano reklamę: w dniach premiery, benefisów i występów gościnnych fotografie sław widniały w witrynach sklepów. Umieszczano je nawet na cukierkach, a w restauracji podawano polędwicę à la Żółkowski. O powodzeniu przedstawienia decydował w dużej mierze głos klakierów i publiczności stłoczonej na „jaskółce”, którzy głośno wyrażali swe opinie. Ogromną rolę opiniotwórczą odgrywali redaktorzy prasy codziennej.
Kryzys teatrów warszawskich nastąpił wraz ze śmiercią sławnych aktorów (Jan Królikowski, Alojzy Żółkowski) i z usunięciem Muchanowa z funkcji dyrektora teatrów rządowych.

Lalce teatr zajmuje mało miejsca, ale pełni ważną funkcję – to tam Stanisław Wokulski ujrzał Izabelę i natychmiast wpadł w sidła miłości. To zadecydowało o jego losie: może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem, gdyby, znalazłszy się raz w teatrze, nie zobaczył panny Izabeli… Odtąd często bywał w teatrze – nie po to jednak, by oglądać przedstawienia, lecz by patrzeć na pannę i spełniać jej życzenia, na przykład organizować owację dla wielbionego przez nią Rossiego.
Na kartach powieści słowo „teatr” ma także inne znaczenie: Prus krytykując arystokrację wskazywał, że jej życie przybierało często teatralne formy i gesty. Ignacy Rzecki złośliwie zauważył, iż na sali sądowej podczas licytacji odbywają się ciekawsze przedstawienia niż w teatrze, aktorzy bowiem urzędowego widowiska grają jeżeli nie lepiej, to z pewnością realniej od dramatycznych. Osobom niezamożnym, nie rozmiłowanym w sztuce wyższej okno kamienicy starczało za teatr, jak mówiła pani Misiewiczowa, matka Heleny Stawskiej, a baronowa Krzeszowska penetrowała przez teatralną lornetę mieszkania sąsiadów. Zaś do ulubionych zajęć Ignacego Rzeckiego należało projektowanie wystawy i nakręcanie mechanicznych marionetek. Często jednak przy tej okazji towarzyszyła mu smutna refleksja: przypatrując się ruchowi martwych figur po tysiączny raz w życiu powtarzał: – Marionetki!… Wszystko marionetki!… Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko, co im każe sprężyna, taka ślepa jak one… Wprowadzony tu motyw człowieka-aktora i życia-teatru nawiązuje – jak się uważa – do koncepcji filozoficznych Platona.

Klaka; → Łazienki Królewskie; → Pieniądz.

Bibliografia

  1. T. Sivert, Teatry warszawskie w latach 1865-1890, w: Teatr polski od 1863 r. do schyłku XIX wieku, red. T. Sivert, Warszawa 1982.
  2. Z. Raszewski, Krótka historia teatru polskiego, Warszawa 1997.
  3. A. Tuszyńska, Gwiazdy i gwizdy: z dziejów publiczności teatralnej 1765-1939, Lublin 2002.