Kulinaria
Agnieszka Bąbel

Kulinaria
Agnieszka Bąbel

Czytając Lalkę raz po raz spotykamy się z motywem jedzenia, będącym zarówno cechą realistycznego obrazu życia codziennego, jak i elementem charakteryzującym bohaterów i przekazującym odautorską ocenę postaci. Powieść Prusa odzwierciedla wiele zjawisk, charakterystycznych właśnie dla XIX wieku, związanych ze sferą kulinariów: kosmopolityczny, otwarty na cudzoziemskie nowinki stół elity społecznej, posiłki spożywane poza domem przez ludzi pracujących, bariery społeczne, o których świadczą upodobania gastronomiczne bohaterów i sposób zachowania się podczas jedzenia.

Lalce poznajemy przede wszystkim stół kupiectwa, drobnomieszczaństwa i arystokracji. Na pierwszych kartach powieści dyskutanci, którzy reprezentują stan mieszczański, omawiając stan firmy J. Mincel i S. Wokulski, widzianej przez szkło butelek, piją w restauracji piwo i jedzą „zrazy nelsońskie”. Ignacy Rzecki częstuje powracającego z Bułgarii Wokulskiego domową kolacją, na którą składa się szynka, kawior, a także bułki i wino. Pracownicy sklepu Wokulskiego dostosowują posiłki do rytmu pracy: Rzecki Około pierwszej w południe […] wymykał się do swojego pokoiku, ażeby zjeść obiad przyniesiony z restauracji, inni subiekci również wychodzą na obiad w systemie zmianowym, zaś pryncypałowi obiad przynosi służący. Stary subiekt w swoim pamiętniku odnotowuje charakterystyczną zmianę, jaka zaszła w ciągu jego życia – w okresie jego pracy u starego Mincla zarówno rodzina właściciela sklepu, jak i pracownicy żywili się na miejscu, a posiłki (np. poranną kawę w białym fajansowym kubku i trzy bułki) przygotowywała staruszka matka. Nawet obiady świąteczne spożywano wspólnie, w mieszkaniu nad sklepem. Kilkadziesiąt lat później jest już rzeczą naturalną, że każdy z pracowników żywi się we własnym zakresie i sam płaci za obiady, przynoszone z restauracji (jak w przypadku pana Ignacego) czy też jedzone na mieście w handelkach lub traktierniach.

Znacznie więcej konkretnych informacji na temat menu mamy w przypadku Łęckich, reprezentujących zubożałą arystokrację. Pana Tomasza i Izabelę widzimy przy codziennym obiedzie (kiedy jedzą kolejno podawane przez starego Mikołaja potrawy: rosół, polędwicę i kurczęta), a także jako gospodarzy obiadu, na który zapraszają Wokulskiego (na stole pojawiają się wówczas chłodnik, portwein, polędwica, piwo, sandacz – demonstracyjnie jedzony przez bohatera nożem i widelcem! – i lody, a obiad kończy kawa podana w gabinecie pana domu). Hermetyczność, kosmopolityzm i oderwanie od przyziemnych realiów środowiska, w którym żyje panna Izabela, podkreśla miedzy innymi jadłospis, do jakiego jest przyzwyczajona. Panna Łęcka piła z kryształów, jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto […] te same potrawy: zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego, ostrygi z Morza Północnego, ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego, zwierzyna ze wszystkich krajów, owoce ze wszystkich części świata. W tym czarodziejskim świecie pojawia się postać egzotyczna: podróżnik, który […] bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa, a rytm dnia wyznaczają pory rozrywek i posiłków: Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem, w czasie obiadu i po obiedzie. […] Potem zasiadano do kolacji, gdzie usta jadły, żołądki trawiły, a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych. Dość charakterystyczne, że do tego świata sybarytów i doskonałych konsumentów usiłuje dostać się Wokulski, który zaczynał pracę jako subiekt w „handlu win i delikatesów”, usługując w winiarni Hopfera przy bufecie.

Zaproszenie kogoś do swego stołu w XIX wieku oznacza (w mniejszym lub większym stopniu) zaakceptowanie go w swoim kręgu towarzyskim. Prus pokazuje bardzo wyraźnie szczególną funkcję towarzyską, jaką pełnią posiłki – począwszy od herbaty, na którą pani Stawska i jej matka zapraszają Rzeckiego i Wokulskiego, przez proszony obiad u Łęckich, po rauty i obrządek święcenia nowego magazynu, który ku zgorszeniu starego subiekta w roku 1878 nie polega na szczerej modlitwie i sumiennym odprawieniu rytuału, zakończonym przekąską z kieliszka wódki, kiełbasy i piwa, lecz jest wielkim, kosztownym obiadem na kilkaset osób, wyprawianym w sali Hotelu Europejskiego. Nie bez słuszności wyrazy życzliwości ze strony uczestników bankietu, które tak rozczulają pana Ignacego, Wokulski komentuje krótko: Lubią szampana.

Wybory kulinarne, jakich dokonują bohaterowie, służą ich dobitnej charakterystyce – często wykorzystującej oczywiste, wręcz stereotypowe motywy (np. subiekci prześladują Henryka Szlangbauma komentarzami na temat czosnku, wytykając mu w ten sposób złośliwie żydowskie pochodzenie). To, co bohaterowie Lalki jedzą i jak o owych potrawach mówią, zawiera często bardzo wyraźną odautorską ocenę. I tak Kazio Starski flirtując z Izabelą mówi jej o powszednim chlebie szacunku, pierniczkach uwielbień i szampanie cynizmu, co Wokulski potem puentuje w tym samym stylu: Pan ma raczej własności starego sera, co to podnieca chore żołądki, ale prosty smak może pobudzić do wymiotów… Najdobitniejszą pod tym względem jest chwila, kiedy goście w salonie Izabeli zachwycają się najwykwintniejszymi przyjęciami w tym poście w innym domu, gdzie po wykwintnym posiłku (Kolacja, rozumie się, jak zwykle: ostrygi, homary, ryby, zwierzyna) dla amatorów na deser podawana jest potrawa ubogich – kasza tatarczana zwyczajnie, na srebrnych półmiskach…
Scena ta nabiera wyjątkowej wymowy, gdy porówna się ją ze słowami bezrobotnego furmana Wysockiego, którego Wokulski spotyka na Powiślu również w okresie Wielkiego Postu: Zaś po świętach nie będzie nawet sposobu i dzieciom wytłumaczyć, na jaką intencję nie jedzą… Świat sytych i świat głodnych w Lalce istnieją obok siebie, ale dzieli je nieprzebyta przepaść.

Hotel Europejski; → Alkohol; → Restauracje i cukiernie.

Bibliografia

  1. E. Ihnatowicz, Literacki świat rzeczy. O realiach w pozytywistycznej powieści obyczajowej, Warszawa 1995.
  2. D. Kałwa, Polska doby rozbiorów i międzywojenna, w: Obyczaje w Polsce. Od średniowiecza do czasów współczesnych, red. A. Chwalba, Warszawa 2006.