[O ratowaniu żydowskich pogorzelców przez chrześcijan]
J[ózef] Goldszmidt

[W rubryce] Korespondencje
Lublin, dnia 16 listopada 1862 roku

Szanowny Panie Redaktorze!

Zapewne pisma publiczne nie zamilczą o strasznej klęsce, jaką podobało się Opatrzności dotknąć gród nasz.

Nie myślę opisać wszystkich okropności tego nieszczęśliwego wypadku, gdyż na odmalowanie ich za słabe jest pióro moje.

Chcę tylko w imieniu mych współwyznawców przelać na papier wyrazy wdzięczności i uwielbienia dla naszych współrodaków chrześcijan, którzy z narażeniem własnego życia ratowali pogorzelców wyznania Mojżeszowego[1].

Jak z jednej strony bolesnym było widzieć biedne rodziny, które w jednej chwili utraciły wszystko swoje mienie, tak z drugiej pocieszającym był widok uczniów tutejszego Liceum, spieszących z pomocą, dźwigających na swych młodocianych barkach paki z towarami i inne ciężary.

Zaiste, takie szlachetne objawy współczucia są wynikiem prawdziwej miłości bliźniego.

Nie mogę pominąć jednego szczególniej z tych zacnych młodzieńców, który przygnieciony belką, ledwie życiem nie przypłacił swego poświęcenia dla bliźnich.

Tym ze wszech miar naśladowania godnym młodzieńcem, jest Ludwik Budziszewski, uczeń klasy V tutejszej Szkoły. Imię jego pozostanie na zawsze wyrytym w sercach Izraelitów tutejszych.

 

J[ózef] Goldszmidt,

Uczeń Klasy VI Liceum Lubelskiego[2]

Przypisy

  1. W „Jutrzence” (a później też w „Izraelicie”) ukazywały się często doniesienia o okazywanej sobie przez Żydów i chrześcijan pomocy w różnych nieszczęściach. Miały dowodzić, że integracja jest nie tylko wskazana, ale i możliwa. Wyróżniała się opowiastka, przytoczona za ludowym pismem „Kmiotek”, której treść funkcjonowała w „Jutrzence” nieomal jako emblemat postulowanych wzorców współżycia. Mówiła o pożarze w żydowskim domu i ofiarnym ratowaniu żydowskiego dziecka przez chrześcijańskiego sąsiada. Przysługa była wzajemna — po latach Chaim wydobył rodzinę Marcina z nędzy. Rzecz kończyła się słowami żony Marcina: „Wszyscyśmy dzieci jednego Boga i bliźni, chociaż się inaczej modlimy do Niego”. Redakcja poprzedziła streszczenie krótkim wstępem: „Wszelka idea zrodzona w szczupłym kole wybranych wtedy dopiero w czyn przechodzi, kiedy przenika wszystkie warstwy społeczne i zapuszcza korzenie w serca ludu”. (Przegląd pism krajowych. „Jutrzenka” 1862 nr 21). Opowiastka Chrześcijanin i Żyd ukazała się w „Kmiotku” 1862, w numerach 12-13.
  2. Szkoła pod nazwą Liceum Lubelskie istniała krótko, wprowadziła ją reforma Aleksandra Wielopolskiego jako szkołę liczącą osiem klas z polskim językiem wykładowym. Było to jedyne liceum w Królestwie Polskim — przy trzynastu siedmioklasowych gimnazjach. Niedługo po jej powstaniu, w maju 1865, przemianowano ją z powrotem na gimnazjum — siedmioklasowe, gubernialne, z językiem rosyjskim. W latach 1851-1862 jej dyrektorem był Józef Skłodowski, dziadek Marii Skłodowskiej-Curie. Później kierowali nim już wyłącznie Rosjanie, z osławionym rusyfikatorem Mikołajem Siengalewiczem (w latach 1874-1899). W Pamiętniku zjazdu byłych wychowanków szkół lubelskich (Lublin 1826), nazwisko Jakuba Goldszmita figuruje w wykazie uczniów klasy VII z 1866 roku oraz w podpisie pod ich zbiorową fotografią wraz z nauczycielami (widoczni są na niej również Aleksander Głowacki, Aleksander Świętochowski, Julian Ochorowicz), ale nie ma tego nazwiska w s p i s i e maturzystów.

Bibliografia

„Jutrzenka” 1862 nr 48, s. 405.