Moda
[Izabela] bierze: „Le Moniteur de la Mode” […] Oto jest toaleta obiadowa; oto ubiory wiosenne dla panienek, panien, mężatek, młodych mężatek i ich matek! oto suknie wizytowe, ceremonialne, spacerowe; sześć nowych form kapeluszy, z dziesięć materiałów; kilkadziesiąt barw… (I, 114)
Uroda była największym kapitałem kobiet; toteż czyniły wszystko, by utrzymać ją w granicach wytyczanych przez modę i by jej nie utracić. Nadmierną troskę o nią czasem przypłacano nieszczęściem. Tak stało się z Małgorzatą, pierwszą żoną Wokulskiego która, by nadać sobie modną bladość, wytarła się bielidłem pewnego wieczoru tak starannie od stóp do głów, że tej samej nocy wezwani na pomoc lekarze już nie mogli jej odratować.
Przestrzeganie wymogów mody było ważne ze względu nie tylko na towarzyskie snobizmy, lecz także na praktyczne korzyści. Strój odzwierciedlał towarzyską i materialną pozycję, musiał być odpowiedni do wieku i stanu cywilnego człowieka. Wydatki na suknie, koronki, kamizelki czy salopy, mające świadczyć o wyższym niż rzeczywisty statusie finansowym, rujnowały niejedną rodzinę. W Lalce panna Izabela Łęcka, mimo że z braku pieniędzy wyprzedaje rodzinne srebra i zastawę stołową, jako wydatek pierwszej potrzeby traktuje zakup nowej garderoby z okazji udziału w nadchodzącej kweście kościelnej. A należało uszyć nie tylko suknię; nowe i zgodne z aktualną francuską modą musiały być także wszelkie dodatki: kapelusz, parasolka, rękawiczki…
Latem prezentowała nowe kreacje wszędzie, gdzie spotykało się ludzi z jej towarzyskiej sfery: podczas spacerów w Łazienkach, przejażdżek powozem po mieście, na wyścigach konnych; zimą modne (i kosztowne!) suknie kupowała z myślą o balach i wizytach w teatrze. Kiedy rozmyślała nad kwestą wielkanocną, jej uwaga skupiła się na wyborze kostiumu, odpowiedniego do pójścia na groby i o szykownej toalecie na Wielkanoc. Zarówno suknia, kapelusz, peleryna, jak i parasolka musiały być uszyte na zamówienie według najnowszych modeli. Oczekując na wizytę Rossiego, Łęcka ubrała się w jedwabną sukienkę kremowej barwy (z daleka wyglądało to jak zmięte płótno), miała brylantowe kolczyki (nie większe od ziarn grochu) w uszach i pąsową różę na ramieniu. Kąśliwe komentarze Prusa (zmięte płótno, rozmiar brylantów) jasno świadczą o jego dezaprobacie.
Suknie noszone przez zamożne damy były szyte z jedwabiów, wełen, aksamitów, pluszów; często łączono w nich tkaniny o kontrastujących barwach i fakturach. Izabela, jako panna, miała suknie odpowiednie dla swego stanu i wieku: oszczędnie zdobione, w kolorach jasnoniebieskim i białym.
Noszono wtedy dwa modele sukien: suknia z turniurą i princeska. Krój pierwszego modelu był oparty na turniurze, czyli umieszczonej z tyłu sztywnej poduszce z włosia; zdobiono ją haftami, falbanami i koronkami. Princeska była na pozór skromniejsza: pozbawiona turniury, przylegała do ciała, co spowodowało ważną zmianę w wyglądzie kobiecej sylwetki, która stawała się smukła. Ubiór wykańczano trenem, rozkładającym się na kształt gołębiego ogona, obszyty taśmą z drobną szczoteczką, chroniącą materię przed zabrudzeniem. Ważnym elementem modnego stroju kobiecego był sznurowany gorset, usztywniony metalowymi listewkami, który uwydatniał biust, ściskał talię, spłaszczał brzuch i podkreślał biodra.
Prus w Kronikach kpił z tej nadmiernej dekoracyjności: Nie myślę dotykać wszystkich stron szczęśliwie panującej mody, która za pomocą ogonów, fałdów, frędzli i tym podobnych dodatków robi z kobiet – ruchome wystawy tapicerskie.
Liczne zakazy obyczajowe narzucały reguły mężczyznom (na przykład mogło gorszyć publiczne rozpięcie marynarki czy włożenie na bal surduta zamiast fraka). Przed dylematem, jak się ubrać, stał wielokrotnie Wokulski, chcący zyskać aprobatę i nie narazić się na śmieszność: Jeżeli włożę frak, wyjdę na eleganta pilnującego się przepisów, które mnie w rezultacie nic nie obchodzą. A jeżeli włożę surdut, mogę Łęckich obrazić… Na kpiny spowodowane niemodnym ubraniem naraził się Rzecki podczas koncertu Rossiego. Drwiono z jego pochodzącego sprzed dziesięciu lat cylindra, pięcioletniego krawata, starego surduta i niemodnych obcisłych spodni w kratę. On z kolei narzekał, że skromni subiekci zajmują się modą, co kwartał ubierają się w spodnie innego fasonu, zakładają coraz dziwniejsze kapelusze i wymyślnie wykładają kołnierzyki koszul. Natomiast Tomasza Łęckiego oburzało noszenie przez Wokulskiego białego cylindra, ponieważ uważał, że jest on nakryciem głowy dla arystokracji.
Dopełnieniem eleganckiego stroju była biżuteria, której jednak Prus w Lalce poświęcił niewiele miejsca. Nie pisał o walorach estetycznych, nie zachwycał się pięknem, wymieniając nazwy kosztownych cacek. Wiadomo o nich tyle, że baron Dalski przywiózł z Wiednia dla narzeczonej komplet szafirowej biżuterii: bransoletę, broszę, kolczyki oraz naszyjnik. A panna Łęcka zakładała ogromne, białe perły.
W czasach Prusa noszono także krzyżyki, srebrne, złote lub platynowe. Po śmierci bliskich panie nosiły biżuterię żałobną: czarne rozety z krepy przystrojone szlachetnymi kamieniami, czarne kolie, szpile i grzebienie do włosów. Noszono ją także jako manifestację żałoby po ojczyźnie: ten zwyczaj, upowszechniony po powstaniu styczniowym, przetrwał również w latach późniejszych.
Biżuteria męska była znacznie skromniejsza: dewizki zegarków, ozdobne szpilki do krawatów, spinki do mankietów oraz sygnet z herbem, świadczący o szlacheckim rodowodzie. Najbardziej fantazyjne bywały spinki do mankietów. Baron Krzeszowski, jako amator koni i wyścigów, wybrał w sklepie Wokulskiego parę spinek w kształcie czapki dżokejskiej, a drugą w formie podkowy.
Nieodzownym warunkiem modnego wyglądu była starannie ułożona fryzura. Fryzjerzy wykonywali usługi w domu zamożniejszych klientów. Kiedy Wokulski miał ważne spotkanie, przychodził fryzjer Fitulski, który golił go, strzygł, układał włosy i proponował ich przyciemnienie (na to Wokulski się nie godził). Ale baron Dalski, który wcześnie zaczął siwieć, farbował włosy i usztywniał wąsy gęstą pomadą, tak zwanym fiksatuarem. Modnym męskim uczesaniem były wtedy miękko układające się krótkie włosy z przedziałkiem na środku głowy, nabłyszczone, wygładzone brylantyną i zaczesane do tyłu lub na boki.
→ Higiena osobista; → Uroda.
Bibliografia
- A. Banach, Słownik mody, Warszawa 1962.
- M. Możdżyńska-Nawotka, O modach i strojach, Wrocław 2002.
- M. Toussaint-Samat, Historia stroju, tłum. K. Szeżyńska-Maćkowiak, Warszawa 2002.