„Modernizm na ludowo”, czyli glosa folklorystyczna [z przymrużeniem oka] (Violetta Wróblewska)
Profesor Włodzimierz Bolecki, w swym artykule o modernizmie w polskiej literaturze XX wieku, konstatuje, że „(…) w PRL po 1945, po trzyletnim przejściowym okresie nawiązań do piśmiennictwa poprzednich dekad, ciągłość literatury (jej związek z ideami, tematami i technikami modernizmu) została sztucznie przerwana w ramach eksperymentu socrealizmu, czyli sowietyzacji polskiej kultury (…). W tej sytuacji ciągłość modernizmu w literaturze polskiej XX wieku ocaliła (jedynie – V.W.) literatura emigracyjna” (s. 5). W pełni zgadzając się z postawioną tezą, pragnę podpowiedzieć jako folklorystka, w jakich obszarach literackich ewentualnie można znaleźć brakujące ogniwo w rozwoju krajowego modernizmu. I nie chodzi tu wcale o słusznie pominiętą w rozważaniach Profesora twórczość pisarzy przynależących do głównego nurtu sztuki słowa lat 50., którzy zanurzali się w odmętach sztuki socrealistycznej, aby przypodobać się władzy ludowej i sprostać oczekiwaniom nowej epoki! Nie tędy droga! Mimowolnymi, gdyż nie do końca świadomymi depozytariuszami rodzimego modernizmu okazali się piszący polscy chłopi! We wskazanym okresie na fali podejmowanych przez rodzime instytucje kultury licznych działań zmierzających do ocalenia ginących tradycji wsi, ogłaszano w mediach ogólnopolskie oraz regionalne konkursy służące utrwaleniu folkloru. W reakcji na konkursowe anonse obok autentycznych przekazów gwarowych, pozyskanych od starszych mieszkańców mniejszych i większych miejscowości, nadsyłano także teksty autorskie, pozostające w nieznacznym związku z tradycją chłopską, za to wyraźnie ukształtowane pod wpływem literatury pięknej. Na przykładzie prac pozyskanych m.in. przez Muzeum Etnograficzne w Toruniu można zorientować się, jak słowo pisane, artystyczne zdeterminowało nową chłopską twórczość i jak dzięki temu mógł się w niej uobecnić tak poszukiwany przez nas modernizm. Idąc tropem wskazanym przez profesora Boleckiego, który precyzyjnie scharakteryzował nurtujące nas zjawisko, bez trudu można odszukać w konkursowych opowieściach, głównie bajkowych[1], jego podstawowe założenia. Nie nastręcza żadnych problemów znalezienie w konkursowych materiałach postaw wskazujących na rewizję XIX-wiecznego świata (m.in. potępienie pańszczyzny, pochwała techniki i edukacji) i docenienie nowego ładu społecznego (mniej godzin pracy, dostępność państwowego szkolnictwa, sprawnie działające instytucje wymiaru sprawiedliwości), dowodów na emancypację kobiet (panie ukazane jako obywatelki samodzielne, pracujące, pokonujące w walce fantastyczne bestie, decydujące o wyborze partnera życiowego wbrew woli rodziny), oznak gotowości do odrzucenia obowiązujących stereotypów poznawczych, w tym wierzeń i przekonań przodków (pojawia się rewolucyjne słowo „zabobon”), zainteresowania kwestiami ludzkiej psychiki (rozważania natury emocjonalnej) i ciała (pogłębiona analiza doznań fizycznych), a nade wszystko świadomości pracy nad słowem jako tworzywem artystycznego wyrazu. Jakaż tu różnorodność leksyki, niezwykle swobodne podejście do zasad interpunkcji, ortografii, o zaskakujących figurach stylistycznych nie wspominając, a ileż odwagi w przełamywaniu bajkowej konwencji, chociażby w zakresie konstrukcji świata przedstawionego (np. zamiast motywu magicznego jajka – egzotyczny motyw czarodziejskiej cytryny). Czysta awangarda! A do tego, cytując słowa prof. Boleckiego, zauważalny wszechobecny „witalizm, esencjalizm, konstruktywizm, symbolizm, relacjonizm i poetyckość” (s. 4). Prawdziwy polski modernizm! Być może właśnie nurt konkursowej, bajecznej literatury chłopskiej, nieco nieporadnej, ale pisanej z niezwykłym artystycznym zacięciem, z pełnym przekonaniem i pasją, tworzy brakujące ogniwo w rozwoju modernistycznej krajowej literatury okresu powojennego. Przekazana prof. Boleckiemu w darze antologia niepublikowanych materiałów pozyskanych z muzealnych archiwów zapewne umożliwi Badaczowi poszerzenie oglądu rzeczy i wzbogacenie jego fascynujących rozważań o kolejne przykłady…