NARBUTTA 8

Władysław Szpilman

JA, IV A

„Najbardziej w tym wszystkim niepokoiła mnie perspektywa zimy, u której progu już się znajdowaliśmy. Nie miałem żadnego ubrania i – oczywiście – żadnych rękawiczek. Byłem zawsze dość wrażliwy na zimno, a gdybym odmroził sobie ręce, tak ciężko przy tym pracując fizycznie, mógłbym zapomnieć w przyszłości o zawodzie pianisty. Z rosnącą troską przypatrywałem się coraz bardziej żółknącym liściom drzew w Alejach Ujazdowskich, a podmuchy wiatru stawały się chłodniejsze każdego dnia. W tym czasie wymieniono nasze prowizoryczne „numerki na życie” na nieograniczone czasowo i jednocześnie przeniesiono mnie na nowe miejsce skoszarowania w getcie – przy ulicy Kaczej. Zmieniliśmy też miejsce zatrudnienia po „aryjskiej” stronie. Prace w pałacyku w Alejach kończyły się i nie wymagały już tak wielu robotników. Część z nas przeniesiono na Narbutta 8, gdzie przygotowywaliśmy mieszkania dla jakiejś formacji oficerów SS. Było coraz zimniej i coraz częściej drętwiały mi podczas pracy palce.” (s. 113-114)

ONI/JA, IV A

„Coraz więcej robotników z Alei Ujazdowskich przenoszono teraz do nas. Coraz też więcej SS-manów, którzy byli tam nadzorcami, przechodziło na plac budowy przy ulicy Narbutta. Pewnego poranka znalazł się tu postrach robotników, sadysta o nieznanym nam nazwisku, którego nazywaliśmy „Zig-zag”. Męczenie ludzi w pewien specyficzny sposób przynosiło mu rodzaj przeżycia erotycznego: rozkazywał swojej ofierze schylić się, chwytał jej głowę swoimi udami, zaciskał i pobladły z wściekłości, sycząc przy tym przez zaciśnięte zęby: „zig-zag, zig-zag!”, walił nahajką w siedzenie nieszczęsnego. Nigdy nie odpuszczał ofierze, zanim nie omdlała z bólu.” (s. 114-115)

JA, VI C

„Grywam niekiedy w budynku przy ulicy Narbutta 8 w Warszawie, gdzie w 1942 roku nosiłem cegły i wapno, gdzie pracowała brygada robotników z getta, których zastrzelono, gdy tylko skończyli przygotowywać mieszkania dla oficerów gestapo. Oficerowie ci niedługo jednak cieszyli się pięknymi mieszkaniami. Dziś w tym ocalałym domu mieści się szkoła. Grywam tam dla dzieci, które nic nie wiedzą o tym, ile cierpienia i śmiertelnego strachu zaznałem w tych słonecznych szkolnych salach.” (s. 179)

Bibliografia

– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.