Odejście od naturalizmu. Dionizos jako estetyczny efekt
Wszyscy piszący o Sienkiewiczu historycy literatury (podobnie jak krytycy z jego epoki) zgadzają się co do tego, że pisarz był nie tylko wyjątkowo sprawnym stylistą, ale i wnikliwym obserwatorem otaczającego go życia. O konstrukcji jego bohaterów napisano już wiele ciekawych i wnikliwych studiów, interesujące byłoby natomiast spojrzenie na to zagadnienie z punktu widzenia rozwiniętej w teologii politycznej swoistej „filozofii człowieka”. W optyce tej „naturę ludzką” (pojęcie krytykowane przez scjentystów, lecz akceptowane przez konserwatywnych myślicieli) można potraktować jako dziejowo zmienną, choć zasadniczo zależną od eschatologicznych podstaw i sensu istnienia człowieka.
Przykładem takiej zmienności może być choćby dostrzegany przez Voegelina (w miarę „dojrzewania” nowoczesności) zanik „sensorium transcendencji” ludzkiej duszy, który może nawet uniemożliwiać współczesnemu człowiekowi przeżywanie tego typu doświadczeń. Ze względu jednak na to, że koncepcja ładu (oraz koherencja kulturowego systemu znaczeń) wymaga tego, aby pierwiastek ludzki był w „immanentnym” porządku jakoś reprezentowany, pojawia się stopniowo (w świetle dokonanej przez Voegelina rekonstrukcji dziejów) zjawisko, które określa on mianem „deifikacji biologicznej podstawy egzystencji” człowieka[1].
Nie oznacza to nic innego, jak skoncentrowanie uwagi kultury (oraz strukturalne „skupienie” ludzkiej duszy na planie psychologicznym) wokół realnego, cielesnego życia i jego przejawów. Z punktu widzenia rozwoju kulturowego proces ten (który jest dla teologów politycznych dziejowym wydarzeniem w relacjach człowieka z sacrum) prowadziłby w prostej linii między innymi do naturalizmu w sztuce, przeciwko któremu (zwłaszcza w jego wersji Zolowskiej) energicznie protestował Sienkiewicz. Nieprzypadkowo zatem Bujnicki uznaje reakcję na naturalizm za kluczowy moment ewolucji pisarza w stronę powieści historycznej. Jak pisał badacz:
Strukturom asocjacyjnym i technice autonomizacji obrazu [przeciwstawił Sienkiewicz – M.P.] ścisłe zależności motywacyjne. W narracji zasadzie odpersonalizowania – koncepcję ról narracyjnych w obrębie wszechwiedzy narratora autorskiego. Kultowi szczegółu i zamkniętym przestrzeniom – rozbudowanie relacji opowiadanej i szerokie perspektywy przestrzenne. Powszedniości i autentyzmowi zdarzeń – wyrazistą epickość z tendencją uwznioślającą. Degradacji bohatera – jego heroiczność. Patologii i biologicznej koncepcji losu – aprobatę „normalności”, estetyczność, motywacje psychologiczne.[2]
Tego rodzaju idiosynkrastyczna reakcja na naturalizm świadczyła zatem o trafnej intuicji – nie tylko estetycznej, ale i etycznej – pisarza (mimo jego wahań w kwestii „wyboru drogi światopoglądowej”).
Jest jeszcze jedna kwestia, związana z „sakralizacją Bios”, o której pisze Voegelin. To oczywiście mit dionizyjski, który istniał i został przywołany znacznie wcześniej, zanim Friedrich Nietzsche przeciwstawił Dionizosa – Chrystusowi. Pojawił się on (pod postacią pojęcia) u Anne-Roberta Turgota, jednego z prekursorów Oświecenia:
Jakie znaczenie może mieć [postęp Ludzkości – M.P.] dla człowieka, który żyje i umiera w skończonej teraźniejszości […]? Odpowiedzią Turgota jest massetotale. Trudno o dalej idącą triumfalną brutalność odpowiedzi. Dla pojedynczego człowieka historia nie ma sensu. Cóż z tego jednak, skoro posiada go massetotale. […] Skoro pojedynczy człowiek nie może być podmiotem, dla którego historia ma sens, należy zmienić podmiot – człowiek zostaje zastąpiony przez massetotale.[3]
U autora Trylogii swoista, ukryta być może fascynacja dionizyjskością (także pod źródłową postacią amorficznej, anonimowej masy) pojawia się głównie w warstwie estetycznej jego powieści – jako element retoryki opisu zdarzeń. Nietrudno się domyślić, że stanowi ona element retoryki (lub metaforyki) scen batalistycznych. Znamienny przykład przekształcenia jednostki w element „anonimowej masy” (która jednak za wszelką cenę pragnie przeżyć bitwę) odnajdziemy w noweli Bartek Zwycięzca:
Tymczasem pociąg staje przed stacją. We wszystkich oknach widać czapki z czerwonymi lampasami i mundury. Wojska widocznie jak mrowia. […] Jakaś siła i potęga bije od tego pociągu, którego końca nie dojrzeć. […] Ale owóż żołnierze są już oddaleni od bezładnego tłumu; już tworzą czarną zbitą masę, która zwiera się w kwadraty, prostokąty i poczyna poruszać się z tą sprawnością i regularnością ruchów machiny.[4]
Mamy tu do czynienia z figurą „estetyzacji” dionizyjskości, która w tej noweli bierze się jednak ze znaczącej opozycji wobec figur domu, prawdziwej ojczyzny bohatera i wartości rodzinnych.
Przypisy
- Zob. E. Voegelin, dz. cyt., s. 26.
- T. Bujnicki, Naturalizm a powieść historyczna, w: Problemy literatury polskiej okresu pozytywizmu, Seria 2 pod red. E. Jankowskiego i J. Kulczyckiej-Saloni, Wrocław 1983, s. 109–110.
- E. Voegelin, dz. cyt., s. 134-135
- H. Sienkiewicz, Bartek Zwycięzca, w: tegoż, Nowele wybrane, Warszawa 1971, s. 124–125.