Tabu i figury długiego trwania (Piotr Sobolczyk)
Wydaje się, że „przełamywanie tabu” bywa określeniem za mocnym wobec niektórych zmian politycznych i obyczajowych oraz seksualnych, zaś wobec innych zjawisk, niewątpliwie konstytuujących modernizm – jest nietrafne. „Przełamywanie tabu” oznacza bowiem narrację bądź figurę rewolucji. Nie wszystkie istotne wydarzenia polityczne kształtujące modernizm miały charakter rewolucji. W sensie ogólnym politycznie wpłynęły na modernizm polski oczywiście rewolucje odzyskania państwowości, II wojna światowa i nazizm, komunizm, przełom polityczny 1989 r. Niemniej rozmaite procesy nierewolucyjne, dłuższego trwania (choć niekiedy krótkiego), stagnacyjne miały również istotny wpływ na artystyczny kształt modernizmu. Przykładowo mała stabilizacja a pokolenie Współczesności. Ale jeszcze w większym stopniu wpływ taki miała latentna i nierozpoznana przez wiele dekad trauma wojenna (po II wojnie światowej), która, owszem, jest skutkiem rewolucji, lecz jej długie trwanie i latentny rezonans – nie tylko w tak oczywistym przypadku jak Tadeusz Różewicz czy Andrzej Wajda, ale i w mniej oczywistych przypadkach, jak Miron Białoszewski (a tu nie tylko „oczywisty” przypadek Pamiętnika z powstania warszawskiego) czy Anna Świrszczyńska (a tu nie tylko „oczywisty” przypadek Budowałam barykadę) – konstytuowały zarówno powszechne doświadczenie społeczeństwa polskiego, jak i jego twórczość. Rewolucje są jednak łatwiejsze w opisie.
Analogicznie sprawa ma się z bliskim moim badaniom zagadnieniem przełamywania tabu w zakresie seksualności. Tu nie sposób wskazać żadnej ponadindywidualnej rewolucji – gdy w opisach modernizmu anglosaskiego, niemieckiego czy francuskiego zasadnie mówi się o rewolucji seksualnej 1968 r. W polskiej kulturze nie ma takiego odpowiednika. Odnośnie do ekspresji homoseksualnej jest to długotrwały proces, trwający przez cały modernizm, niemający wszak charakteru programowego, a wyspowy, indywidualny, wynikający zaś – w mniemaniu tych, którzy ekspresji tej szukali – niekoniecznie z chęci przełamywania tabu (a właśnie z potrzeby ekspresji). Oczywiście rozumiem skrótowość i hasłowość tej idei w klasycznym tekście Włodzimierza Boleckiego. Niemniej, problematyzując owo hasło, warto też zastanowić się, która perspektywa bardziej nas interesuje: czy opisu zewnętrznego zjawisk, czy też ta przyległa do autora. Zamierzeniem jednostki było wyrażenie pewnej istotnej dla niej treści, choć przy świadomości, że nie płynie ona z prądem normy społecznej. Natomiast w oglądzie zewnętrznym dane zjawiska mogły jawić się jako przełamywanie tabu, załóżmy, publikacja hildura baldura i czasu Józefa Czechowicza, skutkująca skandalem krytycznoliterackim, a następnie utratą posady nauczycielskiej przez autora – choć inne zjawiska takimi się jawić nie musiały, co miało znaczny związek z uJAwnieniem bądź pół-uJAwnieniem stylistycznym autorów. W podręcznikowych opisach tradycyjnie lubiano bardziej tę perspektywę zewnętrzną.
A istnieje też zrekonesansowany później niż powstał tekst Boleckiego „polski modernizm queerowy”.