ZAMENHOFA 19 (siedziba gminy żydowskiej od sierpnia 1942)
ZAMENHOFA 19 – siedziba gminy przeniesiona w sierpniu 1942 r. z Grzybowskiej 26
Henryk Bryskier
„Nie mniej moralnym zadośćuczynieniem był pokaz gimnastyczny kilkuset biednych dzieci z półkolonii, będący pod opieką Żydowskiego Pogotowia Ratunkowego, które na olbrzymim podwórku w czworoboku b. więzienia wojskowego przy ul. Zamenhofa 19 prezentowały się starszemu pokoleniu.” (s. 147)
II/III
„Z biegiem czasu żydowską pocztę przeniesiono do większego pomieszczenia w gmachu b. wojskowego więzienia przy Zamenhofa 19, gdzie o wiele wygodniej załatwiało się interesantów. Na miejscu siedzieli w charakterze pisarzy, wypełniających rozmaite druki pocztowe lub adresy, żydowscy adwokaci – jak wiadomo – pozbawieni praktyki, ale łaskawie – przy nie byle jakiej protekcji – dopuszczeni do zajęcia stolika na korytarzu obok woźnego. Za swoje czynności pobierali ile kto z łaski dawał: 5 lub 10 groszy albo w ogóle ograniczano się do słowa ‘dziękuję’. Słowa te pod koniec dnia nie dawały się zamienić nawet na najdrobniejszą monetę zdawkową, to też zarobek dzienny dochodzący przeciętnie do 5 złotych, nie wystarczał na zakupienie ½ kg chleba.” (s. 155)
ONI, III A
„Rada Żydowska ulokowała swoje biura w gmachu b. więzienia wojskowego przy ul. Zamenhofa 19; Zakład Zaopatrzenia zainstalował się przy ul. Franciszkańskiej 30 i 32, a wszystkie oddziały szpitala zostały rozmieszczone w domu nr 6 przy ul. Gęsiej, zaś przedsiębiorstwo wywozu śmieci przy ul. Franciszkańskiej 24 i Żydowskie Pogotowie Ratunkowe – przy ul. Wołyńskiej. Radcowie i urzędnicy gminy, którzy poprzednio zamieszkiwali bloki przy ul. Chłodnej, przenieśli się na ul. Muranowska 40-44.” (s. 190)
ONI, V
„Członkowie Rady Żydowskiej zostają rozstrzelani na terenie gmachu gminy przy ul. Zamenhofa 19.” (s. 244)
Stanisław Gombiński
„Obecne getto ma jeden tylko bezpośredni wylot na aryjską stronę, jest to wylot „Dzika” – biegun północny. Druga brama, przy zbiegu Gęsiej i Zamenhofa, również obstawiona żandarmami, ale bez polskiej policji, stanowi granicę południową, nie prowadzi jednak na aryjską stronę, od tej granicy zaczyna się wielki pas ziemi niczyjej, no man’s landu, zajmujący dawne „duże” getto, wymarłe ulice, puste domy, rozwalone mieszkania, wyrwane drzwi, sprzęty porozrzucane po podwórzach i chodnikach, sklepy wyszczerzające rozbite futryny, drzwi i okna jak bezzębne szczęki – pejzaż gdzieniegdzie jest przerwany oparkanioną wyspą shopu.
Jeżeli dążący na stronę aryjską przekraczają bramę na Gęsiej, mogą kierować się do jednego z trzech wylotów, z tej strony położonych: Leszno – Żelazna, czyli wylot „Leszno”, Gęsia – Okopowa, czyli wylot „Okopy”, i Nalewki – Ś[wię]tojerska, czyli wylot „Leszno”. Ogółem więc są cztery wyloty na aryjską stronę, ponadto jeden wylot pośredni, wewnętrzny: Zamenhofa – Gęsia.
Od godz. 8 zaczyna się w getcie ruch placów karzy, największe nasilenie ruchu przypada w godzinach 6-8. Coraz jakaś grupa zmierza do bramy „Gęsia”, często grupa formuje się dopiero na placyku przed Gminą, przed domem [przy] Zamenhofa 19 [siedziba Rady]. Ruch, gwar, ubrani w najfantastyczniejsze okrycia, kobiety w chustkach na głowie, często w męskich spodniach, mężczyźni w czapkach – kapelusz wywołuje podejrzenia i uderzenia ze strony Niemców – wszyscy placów karze zwracają uwagę swą tuszą. Ale myliłby się, kto by przypuszczał, że otyłość ich jest naturalna. To jest otyłość sztuczna, handlowa: każdy i każda okręceni są pod bluzami i płaszczami przemyconą odzieżą lub bielizną, noszą na sobie fantastyczne ilości przedmiotów, przeznaczonych na sprzedaż.” (s. 122-123)
Abraham Lewin
ONI, IV A
„Wczoraj sprowadzili do getta (do Rady Żydowskiej przy Zamenhofa 19) członków <He-Chaluc>, którzy jako grupa rolników byli na farmie pod Warszawą – na Czerniakowie. Jest ich około 150.” (s. 268)
„Innego Żyda hitlerowscy mordercy zastrzelili na Zamenhofa 19, przy żydowskiej poczcie. Słyszałem, że jest to podobno były żydowski robotnik tramwajowy, Bac. I on podobno również siedział na Pawiaku. Dziś o 10 rano na własne oczy widziałem wielką plamę krwi na trotuarze przy poczcie.” (s. 38)
„Według dziś uzyskanych dodatkowych wiadomości, wczoraj rano znaleziono nie dwóch, ale czterech zastrzelonych Żydów, a mianowicie: na Zamenhofa 19 przy poczcie, na Nowolipkach 54 i 68a oraz na Pawiej 64. Żydowski robotnik tramwajowy nazywał się podobno Bas. Nie wiem, kim są pozostali męczennicy.” (s. 38)
JA/ONI, II D/ III (16.05.1942)
„Mój dzisiejszy ciężki nastrój został zapoczątkowany przez smutną wieść, przekazaną mi przez rabina H[uberbanda], o pięciu zabitych przywiezionych w środku nocy przez policję żydowską na Zamenhofa 19, gdzie leżeli do 5 rano. Później mówiono już o 9 i 11 ofiarach. Kim są zamordowani i gdzie zostali zabici – chwilowo nie wiadomo.” (s. 47)
JA/ONI, II D/ III (29.05.1942)
„8 wieczór. Dopiero co wydarzyło się coś niezwykłego. Na Lesznie, naprzeciwko gmachu Sądów, łapano żydowskich młodzieńców do obozów pracy. Wsadzono ich wszystkich do tramwaju i usiłowano zawieźć na Zamenhofa 19, gdzie urządzono punkt zbiorczy dla obozowiczów. Kiedy tramwaj znalazł się na Karmelickiej, aresztowani młodzieńcy rozbili tramwaj i wszyscy uciekli. Do domu, w którym mieszkam, wrócili dwaj młodzi ludzie.” (s. 87)
ONI, III B
„Gminę przeniesiono [z Grzybowskiej 26 – B.S.] na Zamenhofa 19, do gmachu poczty. Zredukowała ona liczbę urzędników o 50 procent. Jest już ponad 150 000 ofiar. Dziś mija trzeci tydzień od dnia rozpoczęcia straszliwej rzezi. Z szopu Toebbensa zabrali nocą wiele pracujących kobiet. Wygląda na to, że jest tendencja niszczenia kobiet i dzieci. Wczoraj u Toebbensa zmarli 3 Żydzi podczas pracy.” (s. 190)
Perec Opoczyński
ONI, IV A (23.11.1942)
„Około ośmiuset Żydów miało się dziś stawić w gminie do pracy przy Werterfassung (od gminy zażądano dostarczenia tysiąca par rąk). Z tego też powodu kręcili się dziś po getcie żandarmi i Ukraińcy i łapali do pracy tych, którzy nie mogli okazać papierów potwierdzających to, że są zatrudnieni (to oznacza niebezpieczeństwo sankcji). Złapanych poprowadzono do gminy, na Zamenhofa 19 (do budynku króla Augusta [budynek Koszar Artylerii Konnej], poczta getta), skąd odesłano ich do pracy przy Werterfassung. Ta łapanka nie przypominała niegdysiejszych strasznych akcji.” (Pisma, s. 323-4)
ONI, III A
„Poczta żydowska w Warszawie, a zwłaszcza jej najważniejszy dział – wydział paczek, który przez cały okres swojego istnienia cierpiał prześladowania i szykany ze strony Niemców, wraz z początkiem wysiedlenia znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. W magazynach znajdowało się wówczas ponad 6000 paczek, w większości z zagranicy, które trzeba było doręczyć adresatom. Ponadto na Poczcie Głównej w Warszawie [plac Napoleona 8] czekało na posortowanie kilka tysięcy paczek, które należało przekazać Poczcie Żydowskiej za pośrednictwem aryjskiego Biura Wymiany Pocztowej (Austauschstelle). Znajdowało się ono w sąsiedztwie poczty przy ul. Zamenhofa 19. Przesyłki (pieniądze i paczki) przekazywano codziennie, a każda partia obejmowała kilkadziesiąt tysięcy złotych i 1500-2000 paczek (jak wiadomo, wydział listów aż do likwidacji małego getta znajdował się w wydzielonym budynku przy ul. Krochmalnej). Do doręczania paczek i pieniędzy zatrudniano ponad osiemdziesięciu pracowników, w większości młodych, mężczyzn i kobiety. Ponieważ liczba paczek trafiających do getta rosła z każdym dniem, dyrekcja, chcąc nieco ulżyć tragicznej sytuacji żydowskich mieszkańców Warszawy, dokładała starań, aby napływające przesyłki były doręczane możliwie najszybciej.
W związku z tym również dnia 22 lipca wszyscy doręczyciele paczek i pieniędzy wyruszyli do pracy, chociaż w mieście panowało już wielkie napięcie i krążyły różne pogłoski.
Wprawdzie wszyscy, jak wspomniano, wyszli do pracy jak zwykle, ale efekty tej pracy nie były już zwyczajne. Z ponad tysiąca paczek, bo tyle zazwyczaj doręczano dziennie, tym razem doręczono jedynie 650. Podobnie było z przekazami pieniężnymi, ponieważ jeszcze tego dnia eksmitowano mieszkańców i zlikwidowano punkty dla uchodźców, więc nie można już było do nich wejść. Ponadto wielu adresatów przesyłek, którzy nie zaliczali się do uchodźców, opuściło swoje domy. Przebywali w szopach albo gdzieś się ukrywali.
Następnego dnia, tj. 23 lipca, sytuacja jeszcze się pogorszyła. Procent doręczonych przesyłek spadł o połowę, kilku doręczycieli schwytano i wywieziono na Umschlagplatz wraz z paczkami.” (Poczta żydowska w Warszawie a wysiedlenie, s. 450)
ONI, III A
„Dnia 18 sierpnia, kiedy z podwórza gminy, po blokadzie instytucji gminnych przy ul. Zamenhofa 19, wyprowadzono mnóstwo ludzi, w większości pracowników gminy i członków ich rodzin, czapka z pomarańczowym otokiem była znakiem wyróżniającym listonoszy wśród różnorodnego tłumu pędzonego przez SS-manów i Ukraińców na Umschlagplatz. Policji żydowskiej czapki te także niezbyt się spodobały. Szczególną nienawiścią do ich właścicieli wyróżnił się jedynowładca Umschlagplatzu pan Szmerling.” (Poczta żydowska w Warszawie a wysiedlenie, s. 452)
Władysław Szpilman
JA/ONI, IV A
„O szóstej rano obudziły nas odgłosy głośnych rozmów i pośpiesznych kroków na korytarzu. Grupa „uprzywilejowanych” robotników, mających pomagać przy przebudowie pałacu dla szefa warszawskiego SS w Alejach Ujazdowskich, wychodziła do pracy. Ich uprzywilejowanie polegało na tym, że przed wyjściem otrzymywali miską pożywnej, mięsnej zupy, która syciła na kilka godzin. Wyruszaliśmy w drogą krótko po nich, o prawie pustych żołądkach, po zjedzeniu wodzianki, która była tak pozbawiona zawartości, jak mało istotna była nasza praca. Mieliśmy sprzątać śmieci na dziedzińcu budynku Gminy.” (s. 110)
Leokadia Schmidt
ONI, III C
„W tym czasie ukazały się nowe plakaty z ogłoszeniami, że wszyscy pozostali Żydzi nie zatrudnieni w szopach mogą się osiedlić w tworzącym się getcie, które obejmuje nieparzystą stronę Nalewek od Miłej do Gęsiej, Gęsią do Smoczej i w dół Smoczą do Stawek, Stawkami do Zamenhofa, Zamenhofa do Gęsiej. Do pilnowania i przestrzegania porządku zostało tam przydzielonych 500 policjantów. Gminę przeniesiono na ulicę Zamenhofa [19] do gmachu dawnej poczty, a później więzienia w getcie.” (s. 136)
Henryk Makower
JA, III
„Dziadek z córką powędrowali dalej, ale nie mieli dokąd iść, bo dzieci już nie było. Poszli więc pod Gminę, na placyk przy ul. Zamenhofa, i tam tę parę nędzarzy ujrzała pani Zofia Jaszuńska. Skończył się pierwszy akt tragedii, wkrótce byli już umyci, najedzeni, u swoich. Ale niedługo! Po kilku dniach dziadek znalazł się znów na Umschlagu.” (s. 94)
„Coraz bardziej rosły agendy Gminy, które nie mieściły się już w starym gmachu. Sądownictwo i urząd stanu cywilnego przeniesiono naprzeciwko, pod numer [Grzybowska] 29. Nowo powstała poczta mieściła się na rogu Zamenhofa i Gęsiej, w dawnym pałacyku Stanisława Augusta. Jej filia, paczkownia […] na rogu Grzybowskiej i Ciepłej.” (s. 200)
ONI, IV
„Później gmach Gminy stał się cichy i spokojny. Praktycznie biorąc szopy wyszły spod jej wpływu. Na terenie między Gęsią, Franciszkańską, Smoczą, Stawkami i Nalewkami mieszkało razem z dziećmi najwyżej 20 tysięcy ludzi.”
Bibliografia
– Henryk Bryskier, Żydzi pod swastyką, czyli getto w Warszawie w XX wieku, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2006.
– Stanisław Gombiński (Jan Mawult), Wspomnienia policjanta z warszawskiego getta, red. naukowa i wprow. M. Janczewska, Warszawa 2010, ss. 282.
– Abraham Lewin, Dziennik, wstęp i opracowanie K. Person, Warszawa 2016.
– Perec Opoczyński, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t. 31: Pisma Pereca Opoczyńskiego, oprac. M. Polit, Warszawa 2017.
– Perec Opoczyński, Poczta żydowska w Warszawie a wysiedlenie, w: Tenże: Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.
– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.
– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.
– Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943, Opracowała i uzupełniła Noemi Makowerowa, Ossolineum 1987.