BELWEDERSKA (poza gettem)

Leokadia Schmidt

JA, VI A

„Podobny wypadek, lecz na mniejszą skalę, wydarzył się vis-á-vis naszego warsztatu [Belwederska 27] w fabryce wyrobów farmaceutycznych ‘Madaus’, której właścicielem był oczywiście Niemiec. Otóż pewnego dnia kilku mężczyzn sterroryzowało personel biurowy firmy i zabrało z kasy 40 tys. złotych. Wyszli spokojnie, przez nikogo nie zatrzymani, zmieszali się z tłumem ulicznym i znikli. Zgodnie z ich instrukcją dopiero po pół godzinie pracownicy zaalarmowali żandarmerię.” (s. 250)

JA/ONI, VI A

„Byliśmy świadkami, jak ‘dobrodziej Polski’ [Hans Frans] przejeżdżał przez naszą ulicę. Na pół godziny przedtem na każdym rogu po obu stronach Belwederskiej zajęły miejsca grupy żandarmerii z karabinami ustawionymi do strzału. Ludziom zabroniono przechodzić przez jezdnię i zatrzymywać się na ulicach. Potem ukazało się kilka samochodów, pędzących w szalonym tempie. Na przodzie i z tyłu jechały auta, z których po obu stronach wyglądały lufy karabinów maszynowych, w środku zaś samochód Franka. Wszystko to trwało ułamek sekundy – jak na taśmie filmowej. Nie można było niczego rozróżnić prócz pędzących samochodów i wystających luf.” (s. 253)

ONI, VI A

„W listopadzie Niemcy zaczęli stosować nowy rodzaj represji: egzekucje w odwet za zabitych przez organizacje podziemne Niemców. Podczas pierwszej egzekucji zginęło 20 osób, więźniów Pawiaka. Odbywały się one kilka razy na tydzień w rozmaitych punktach miasta. Trwało to przez kilka miesięcy. Obserwowaliśmy taką egzekucję z okna naszego strychu. Najpierw zajechało kilka samochodów z żandarmami, którzy obstawili całą ulicę. Przejście dla przechodniów zamknięto, wstrzymano ruch kołowy, zabroniono również wyglądać oknem. Cała ta procedura trwała około pół godziny. Potem nadjechał zamknięty samochód ze skazańcami, eskortowany z przodu i tyłu przez auta żandarmerii z karabinami wystawionymi po obu stronach do strzału. Skazańcy, jak podawała prasa podziemna, przed egzekucją dostawali zastrzyki wywołujące apatię. Usta mieli zakneblowane i zaklejone plastrami, tak samo i oczy. Mąż dokładnie widział jednego, który stał na brzegu platformy, Był to młody, może osiemnastoletni chłopak. Samochody przemknęły bardzo szybko. Kilka minut później usłyszeliśmy salwę. Znów przemknęły nam przed oczyma te same pojazdy, wiozące już tylko trupy. Na ulicy pozostały smugi krwi. Tam gdzie stali przedtem skazańcy, ściany spryskane były krwią, na murze widniały ślady pocisków. Kilka minut później tłum rzucił się na miejsce kaźni. W mgnieniu oka ustawiono ołtarzyk, który przystrojono kwiatami. Na murze wyryto krzyż. Kobiety maczały chusteczki we krwi męczenników; klękały na ulicy, odmawiając modlitwę za spokój duszy zmarłych.” (s. 254)

ONI, VI A

„Nasza ulica [Belwederska] zaczęła się ożywiać w pierwszych dniach lipca [1944 roku]. Mieszkańcy domów z przeciwka zaczęli się gorączkowo pakować. Pierwsze były grube szyszki. Ze ścian zdejmowano zrabowane obrazy, wynoszono dywany, srebra itp. Godzinami obserwowaliśmy przez szpary w naszym strychu te pierwsze zwiastuny odwrotu Niemców. Mieszkania powoli opustoszały. Z okien nie biła już fala świateł ani też nie słychać było muzyki radiowej. Ulicami ciągnęły całe karawany chłopskich wozów, naładowane dobytkiem. Za wozami bydło. To volksdeutsche wracali do Heimatlandu.” (s. 271)

ADRESY:

Belwederska 27,  – róg ulic Belwederska/Grottgera, – róg ulic Belwederska/Podchorążych,

TRASY:

Trasa: Belwederska – Aleje Ujazdowskie – Szucha 25,  – Trasa: Belwederska 27 – Bagatela – Plac Unii Lubelskiej,  – Trasa: róg ulic Belwederska/Spacerowa – Sadyba Czerniakowska, – Trasa: Krochmalna – Belwederska 27,  – Trasa: Krochmalna – Chałubińskiego – Plac Unii Lubelskiej – Belwederska 27,  – Trasa: Żurawia – Belwederska

 

 

Bibliografia

– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.