Dopisek? (Adam Dziadek)
Cóż można dopisać do tego artykułu i do całego zbioru prac Włodzimierza Boleckiego poświęconych modernizmowi? Niewiele, doprawdy niewiele. A jednak chciałbym zwrócić uwagę na jedną książkę, która w polskim literaturoznawstwie nigdy nie cieszyła się zbyt wielkim zainteresowaniem, a – moim zdaniem – powinna. Chodzi o mało w Polsce znaną książkę Henri Meschonnica zatytułowaną Modernité, Modernité (Éditions Verdier, Lagrasse 1988).
Pierwsze zdanie wspomnianej książki Meschonnica brzmi „La modernité est un combat” [„Nowoczesność jest walką”] – tak właśnie zaczyna się książka, która tropi źródła nowoczesności, jego transformacje, modyfikacje, periodyzacje, dywersyfikacje, mitologizacje etc. Bolecki określa modernizm m.in. w taki sposób: „Modernizm – jako nazwa zjawiska – to wielogłos opozycyjnych koncepcji, programów, wartości oraz ich realizacji”[1]. W takim ujęciu stanowiska obydwu badaczy są do siebie bardzo zbliżone. Jednak Meschonnic mówi o nowoczesności w jeszcze inny sposób, mówi o niej na przykład jako o symptomie (także w sensie Lacanowskim), mówi też nie tyle o definicjach słownikowych czy encyklopedycznych, które określają/nazywają „nowoczesność”, ile o potrzebie definicji, która bierze pod uwagę podmiot mówiący. Autor Critique du rythme określa nowoczesność jako pracę podmiotu[2]. W takim ujęciu „nowoczesność” jest terminem pozbawionym stałego, obiektywnego referentu i ma jedynie podmiot. Sama nowoczesność staje się signifiant podmiotu, rozumianym tu nie jak w lingwistyce (nie
„obraz akustyczny”, jak u de Saussure’a), lecz raczej jak w poetyce, gdzie staje się dystrybutorem signifiance [„znaczącości”], ta zaś wykracza poza znak i leksykalny sens słów, w następstwie asocjacji z innymi słowami. Inaczej mówiąc, chodzi o to, aby nie tylko analizować znaczenie słowa „nowoczesność”, ale raczej sposób mówienia o nowoczesności w tekstach naukowych, eseistycznych czy literackich, a ten za każdym razem odznacza się niepowtarzalnością i wyjątkowością.
Co właściwie oznacza słowo „nowoczesnosć”, z czym się wiąże? Częściowe odpowiedzi podają współcześni analitycy tego pojęcia (wśród nich oczywiście także Bolecki), ale sporo w tych odpowiedziach niejasności, a ustalenie jednoznacznej definicji, na szczęście i jak zwykle, wydaje się niemożliwe. Meschonnic stawia pytanie: od jakiego momentu historycznego zaczyna się nowoczesność? Czy od zdobycia Konstantynopola, czy od odkrycia Nowego Świata, czy nastaje wraz z renesansem, a może rodzi się wraz z dwudziestowiecznymi ruchami awangardowymi? Tak jak nie da się ustalić jednoznacznej daty, tak i nie sposób ustalić jednoznacznego sensu. Meschonnic w swej książce powiada wprost: „Il n’y a pas de sens unique de la modernité, parce que la modernité est elle-même une quête du sens.” [„Nie ma jakiegoś jedynego sensu nowoczesności, ponieważ nowoczesność sama jest poszukiwaniem sensu.”][3].
Meschonnic stawia też bardzo istotne pytanie: „Où a lieu la modernité?”, co trzeba by przełożyć jako: „Gdzie ma miejsce nowoczesność?” czy też: „Gdzie rozgrywa się nowoczesność?”[4]. I odpowiada na nie jednoznacznie: „La modernité. Inutile d’ajouter: occidentale. La modernité est européenne.” [„Modernizm. Koniecznie trzeba dodać: zachodnia. Nowoczesność jest europejska”][5]. Zatem pomiędzy nowoczesnością a Europą da się postawić znak równości, a jedna nie może istnieć bez drugiej. Nowoczesność i Europa oznaczają całość cywilizacji zachodniej, która promieniuje na świat. Wartość tego promieniowania niejednokrotnie stawiano pod znakiem zapytania, często mając świadomość, że zachodnia nowoczesność wiąże się jednak z dyskursem dominacji (dyskursem na wskroś ideologicznym) oraz, że uzurpuje sobie prawo do wyłączności, do której ma raczej ograniczone prawa.
Tyle moja uwaga, dopisek, dopowiedzenie do całości kształtowanego i dojrzewającego całymi latami myślowego konstruktu Włodzimierza Boleckiego.