Hazard
Agnieszka Bąbel

Hazard
Agnieszka Bąbel

Co za straszne położenie!… Już miesiąc zadłużają się u swego lokaja, a od dziesięciu dni jej ojciec na swoje drobne wydatki wygrywa pieniądze w karty… (I, 127)

Słowem „hazard” (z franc. azard ‘los, przypadek’) w czasach Bolesława Prusa określano ryzyko, zdawanie się na los szczęścia, zuchwałą śmiałość. Stąd gry azardownemi [sic!] nazywamy takie, w których stawia się na kartę wielką summę lub cały majątek – pisano w Encyklopedyi Powszechnej Orgelbranda. Taki „azard” w interesach uprawia Stanisław Wokulski, zdobywając ogromne pieniądze na dostawach wojskowych pomiędzy kulą, nożem i tyfusem, o czym mówi: Gruba gra?… prawie co miesiąc stawiałem cały majątek, a co dzień życie.
Oblicza hazardu w Lalce (poza ryzykownymi decyzjami finansowymi głównego bohatera) to przede wszystkim gra w karty. W wista (który był poprzednikiem winta, a następnie brydża) i w pikietę grywa regularnie Tomasz Łęcki. Każdej nocy grywa – i najczęściej przegrywa – baron Krzeszowski. W czasie wizyty w domu barona Wokulski zauważa dwa stoliki do kart, z których jeden miał złamaną nogę, a drugi gęsto zapisane sukno, tudzież kandelabry z niedopałkami świec woskowych. Nałogowym hazardzistą jest również Maruszewicz, zaufany Krzeszowskich, który aby spłacić długi zaciągane przy zielonym stoliku posuwa się do oszustw i fałszowania podpisów na wekslach. Zdarzało mu się również grać w bilard, który uprawiano wówczas w cukierniach i wdzięcznie nazywano „dyrdymałką” (pod koniec wieku gry w bilard zakazano policyjnie). Swoistą formą hazardu były zakłady, czynione nawet przez damy z najlepszego towarzystwa (np. Izabela Łęcka wygrywa od swojej ciotki, hrabiny Karolowej, bransoletę z szafirów). Najbardziej wyrazistą postacią hazardu były jednak wyścigi, owe „wielkopańskie zabawy”, jak nazwał je Prus.
Wyścigi konne odbywały się w Warszawie od dawna. W 1841 roku założono Towarzystwo Wyścigów Konnych. Składka roczna wynosiła 50 rubli, a jednorazowy bilet wstępu kosztował 10, co czyniło wyścigi zabawą tylko dla bogatych. Członków Towarzystwa ochrzczono niechętnym mianem „końskiej arystokracji” i patrzono na nich dość krytycznie – również ze względu na to, że tor wyścigowy na Polu Mokotowskim (czynny do 1887 r.) stanowił jedno z nielicznych miejsc (poza teatrem), gdzie na neutralnym gruncie spotykali się Polacy i Rosjanie.
Sezon wyścigów zaczynał się późną wiosną (w 1878 r. wyścigi zaczęły się w pierwszych dniach czerwca) lub wczesnym latem, damy mogły więc w odkrytych powozach demonstrować letnie stroje. Trybuny dla widzów (tzw. galerie) były nie najlepiej utrzymane, co skłaniało przygnębionego Wokulskiego do pesymistycznych skojarzeń: I przywidziało mu się, ze na próchniejących ławach zasiadają tu co noc wszyscy zmarli bankruci, pokutujące kokoty, wszelkiego stanu próżniacy i utracjusze, których wypędzono nawet z piekła, i przy smutnym blasku gwiazd przypatrują się wyścigom koni, które poginęły na tym torze. Zadawało mu się, że nawet w tej chwili widzi przed sobą zbutwiałe stroje i czuje zapach stęchlizny.
W jednej z Kronik Bolesław Prus pisał zgryźliwie: Warszawa należy do najbardziej muzykalnych miast na świecie. Tu wszyscy grają. Kucharki i stróże – w podwórzową ruletkę, inteligencja w winta, stan średni w loterie klasyczną, sportsmani w totalizatora, finansiści w kurs rubla, ulicznicy w guziki. Już zrozumieliśmy, że pieniądz jest godnością człowieka i duszą społeczeństwa; lecz ze wszystkich dróg, wiodących do posiadania mamony, odkryliśmy dopiero jedną – grę. Warto jednak wspomnieć, że autor Lalki przez lata kupował losy na loterię, marząc, że wygrana pozwoli mu na założenie własnej gazety…

Rosjanie w Warszawie; → Rozrywki.

Bibliografia

  1. Encyklopedyja powszechna S. Orgelbranda, t. 11, Warszawa 1862.
  2. S. Milewski, Ciemne sprawy dawnych warszawiaków, Warszawa 1981.
  3. A. Tuszyńska, Rosjanie w Warszawie, Warszawa 1992.