Aleksander Gierymski, Katedra w Amalfi, 1899, Muzeum Narodowe w Kielcach

Polityka jako korzeń rzeczywistości
Maciej Gloger (Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy)

Polityka jako korzeń rzeczywistości
Maciej Gloger (Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy)

Polityka jest dla Schmitta[1]„korzeniem rzeczywistości”, podstawowym rysem ludzkiego życia, którego nie da się wyeliminować z ludzkiego bytowania i ludzkiej natury. Polityczność jest stanem naturalnym i łączy się z koniecznością konstatacji, że człowiek jest niebezpieczny, zdolny do zła, a także że musi odwoływać się do namiętności, aby uniknąć destrukcyjnej dla niego nudy, marazmu[2]. Wszelkie próby zerwania z politycznością z natury rzeczy mają charakter utopijny i łączą się z nierealną obietnicą wyeliminowania zła i ustanowienia na ziemi trywialnej sielanki, w której będą tylko producenci i konsumenci. Tym utopijnym dążeniem przeniknięty jest nowożytny liberalizm, którego Schmitt i Voegelin są bezwzględnymi krytykami[3]. Przejawem tego liberalno-utopijnego dążenia był, jak wiadomo, i pozytywizm spod znaku Johna Stuarta Milla, ale zwłaszcza Auguste’a Comte’a[4]. Herbert Spencer obiecywał, że społeczeństwa z militarnych będą przekształcać się w przemysłowo-handlowe, że zasada wojny i walki będzie eliminowana na rzecz zasady wymiany i wzajemnego wspierania się, a to wszystko dzięki odkrytym mechanizmom ewolucji. Była to dla Schmitta oszukańcza, złudna obietnica, która pozbawiała człowieka powagi i sensu istnienia[5]. Jako taka budziła niesmak i obrzydzenie.

Pozostawanie w permanentnym stanie konfliktu i napięcia jest dla Schmitta rzeczą naturalną. Byłaby to wizja zgoła nietzscheańska, w której spór sił, stan wojny, pozycjonująca się i szukająca oporu wola mocy stanowiłyby o ruchu świata. Byłby to autoteliczny, nieskończony proces orientowania się na sytuacje kryzysowe, graniczne. Byłby to cykl wiecznego powrotu wojny i narastania konfliktów dla samych konfliktów. Schmitt zgodziłby się na pewno z Nietzschem ostrzegającym w swych pismach przed „ostatnim człowiekiem”, który chce już tylko spokoju i zażywania drobnych rozkoszy mieszczańskich. Schmitt i Nietzsche gardzili człowiekiem chowającym się przed pełnym i prawdziwym życiem[6]. Byłoby tak, gdyby nie element, a raczej wymiar teologiczny w myśli Schmitta. Według Piotra Graczyka Schmitt jest „katolickim apokaliptykiem”[7] pogodzonym z przeznaczeniem człowieka, jakim jest walka ze złem, szatanem:

 

   Człowiek nie jest gałęzią drzewa natury. Człowiek nie ma tak naprawdę korzeni, nie wyrasta organicznie z bytu. Między człowiekiem a jego korzeniami jest cięcie – wolny akt boskiej kreacji, którego nic nie tłumaczy i nic nie poprzedza, który nie ma przyczyn ani miary.[…] Dlatego ostatnim doświadczeniem człowieka będzie nie państwo, ale wojna. Przyszłość nie nazywa się politeja, lecz Armagedon[8].

Przypisy

  1. Voegelin podziela przeświadczenie o nieodzowności polityki w życiu człowieka, wpisuje je jednak w szerzej zakreślone przeświadczenie o tym, że ludzkie społeczeństwo „…tworzy mały świat, kosmion, stale rozświetlany od środka tworzonymi przez ludźmi znaczeniami” (E. Vogelin, Nowa nauka polityki, przekład i wstęp Paweł Śpiewak, Warszawa 1992, s. 37), w które wpisuje się polityka, związane z nią pojęcia, rytuały i symbole. „Samorozświetlenie społeczeństwa przez symbole jest nieodłączną częścią społecznej rzeczywistości i, można rzec, jego częścią zasadniczą, ponieważ dzięki tym symbolom ludzie doświadczają społeczeństwa jako czegoś, co jest dziełem nie tylko przypadku lub umowy” (Tamże, s. 37) [przyp. red.].
  2. Tamże, s. 67­–72
  3. O krytyce liberalizmu przez Schmitta zob. L. Strauss, Uwagi do „Pojęcia polityczności” Carla Schmitta, przeł. P. Graczyk, B. Kuźniarz, „Kronos” 2008, nr 3, s. 58–73.
  4. Zob. analizę systemu Comte’a jako odwrotności idei Chrystusa jako wcielonego Boga – E. Voegelin, Od oświecenia do rewolucji, przeł. Ł. Pawłowski, wstęp P. Śpiewak, Warszawa 2011, s. 223–229 (rozdz. Grand-Être i fikcja Chrystusa).
  5. W odróżnieniu od Schmitta Voegelin sprzeciwia się nie tyle liberalizmowi, co ogółowi nurtów ideowych XIX i XX sytuujących człowieka w miejscu Boga i przenoszących ośrodek uniwersalizmu z sacrum ku profanum, wśród których umieszcza także liberalny progresywizm (por. Od Oświecenia…, s. 165) [przyp. red.].
  6. P. Graczyk, Komentarz do uwagi Straussa o Schmitcie, „Kronos” 2008, nr 3, s. 75.
  7. Ugruntowane w literaturze przedmiotu przeświadczenie o apokaliptycznym charakterze refleksji Schmitta kontrastuje z recepcją dzieła Voegelina, w którym mimo oczywistych wątków katastroficznych cechy millenarystyczne czy apokaliptyczne nie są jednoznacznie rozpoznawane, por. Problem ładu politycznego. Eseje o twórczości Erica Voegelina, red. A. Miętek i M. J. Czarnecki, przeł. M. Bizoń i inni, Warszawa 2010[przyp. red.].
  8. Tamże, s. 77.