Sienkiewicz jako podwójne widowisko
Piotr Kubkowski (Uniwersytet Warszawski)

Sienkiewicz jako podwójne widowisko
Piotr Kubkowski (Uniwersytet Warszawski)

W Stanisławowie obecny jedynie pod postacią statuy, Henryk Sienkiewicz-jubilat stawił się oczywiście we własnej osobie w Warszawie w Teatrze Wielkim – a był to długi dzień i ciało niemłodego pisarza musiało być już zmęczone. Takie pokazało się tłumnie zgromadzonej publiczności, w jeszcze jednym żywym obrazie, jako oś, wokół której „ugrupowana” została symetrycznie pomyślana kompozycja wielbicieli. Był to metonimiczny performans polskości, narodowe pars pro toto, jakie Polacy i Polki ugrupowali sami sobie (a między nimi, jak wyczytamy, zasiadły zalegoryzowane Wartości), z Sienkiewiczem w roli głównej – choć znowu roli niemej.

 

Publiczność w szatach godowych szumiała przed podniesieniem kurtyny, jak szumi morze, kiedy na nim fale rozkołysają się i spiętrzą. Rozmowy toczyły się żywe, uśmiechnięte twarze i błyszczące oczy, świadczyły o podnieceniu wewnętrznym. Gwar ten ucichł nagle, kiedy się w loży swojej, umajonej kwiatami… ukazał Jubilat…
Wszystkie spojrzenia skierowały się w tę stronę…
A on poważny, jak zawsze – z wyrazem bezgranicznej melancholii w twarzy – powiódł okiem po tej sali… Łza mu zadrgała pod powieką… Toć ujrzał dokoła siebie Szacunek, Uwielbienie i Miłość. Siedziały one w krzesłach, wyglądały z lóż – wychylały się z galerii – zlatywały jak jaskółki…
Z każdej twarzy Poeta-Jubilat czytał te uczucia wyraźnie ku Sobie skierowane. I wzruszony stał – i serce Mu na ten widok zabiło tak gorąco. Oklaski zaś grzmiały długo, bardzo długo… W takt uderzały we wszystkich piersiach serca zgromadzonych Poety czcicieli…[1]

 

Choć może chmurne spojrzenie, rzucone przez Henryka Sienkiewicza z centralnej loży Teatru Wielkiego do tego nie zachęca, wolno zaryzykować tezę, że pisarz chętniej kreował swój wizerunek w autonarracjach wizualnych niż przy pomocy słowa. W znanej korespondencji ze Stefanem Dembym (pracującym nad bibliografią jego dzieł) z 1899 i 1900 roku– a więc tuż przed jubileuszem – jeden jedyny raz streszcza swój życiorys, przedkładając go niejako przed oczy czytelników. Zawiera go wówczas, co istotne, w wyjątkowo lakonicznej formie, w zaledwie kilkudziesięciu zdaniach, zresztą – jak wskazują redaktorzy – z licznymi błędami. Naciska za to na umieszczenie własnego portretu (heliograwiury) w wydaniu Humoresek z teki WorszyłłySelima Mirzy[2]. Także pod listami zdarzało mu się podpisywać swoim autoportretem – na przykład własną karykaturą z wydatnym brzuchem[3]. Sienkiewicz i jego wielbiciele, owszem, sami budowali wizerunek pisarza na płaszczyźnie wizualnej, lecz następnie owe obrazy zyskiwały swoje własne życie. Mowa tu więc tyleż o inercji, która stanowiła o tym, w jakich obiegach portrety pisarza krążyły, pchnięte w przestrzenie kultury przez niego samego i jego propagatorów, co o własnej logice działania obrazów, o ich woli i życiorysach. Dlatego tło metodologiczne kolejnych akapitów stanowi z jednej strony postulat docenienia roli społecznych obiegów tekstów kultury (którymi są w tym przypadku obrazy) Stefana Żółkiewskiego[4], z drugiej – narzędzia wypracowane przez badaczy kultury wizualnej, pozwalające dostrzec aktywną rolę przedstawień obrazowych.

Nachylenie wizualne cechowało autora Trylogii od lat najmłodszych. W liście do Ignacego Balińskiego pisał następująco:

 

Trzecią książką, która wywarła na mnie nadzwyczajne wrażenie było ilustrowane [wyróżnienie – PK] życie Napoleona.[5] Od chwili jej przeczytania chciało mi się być wielkim wodzem i rozciągnąć panowanie moich współziomków na całą Europę. Pragnienia te przetrwały cały wiek dziecinny, a nawet i część pierwszej młodości.[6]

 

To ważna deklaracja: jego wrażliwość ukształtowało wizualne wyobrażenie czyjejś biografii, innymi słowy – wyobrażenie, w którym czyjeś życie opowiada się poprzez obrazy. W okresie późniejszym poznajemy go jako wrażliwego nie tylko na dziewczęce/kobiece, lecz i chłopięce/męskie piękno – vide młodzieńcze korespondencje z Konradem Dobrskim i kolegami z wakacji w 1886 roku, w których Sienkiewicz zajmuje się rysowaniem siebie i swoich koleżanek z fotografii, relacjonuje też całe bitwy i dysputy o wizerunkach, dotyczące ukochanej Dobrskiego. Padają ponaglenia „Przysyłaj prędzej fotografię, bo schnę”[7], „Fotografii mi serdecznie potrzeba”[8]. Obrazy zamieszkiwały – tak plastyczną przecież – wyobraźnię Sienkiewicza w okresie pierwszych prób literackich; zamieszkiwały też – fizycznie – jego miejsca pobytu. Do fotografii chętnie pozował, kolekcjonował je, gromadził, przesyłał, odsyłał, zlecał ich wywołanie, trzymał w dziennikach, książkach, osobistych szufladach, były jego towarzyszami w podróżach po Europie i świecie.

Do własnej osoby przywiązywał wagę największą – co widać w szczególnie wyczulonym słuchu na mniejsze i większe dolegliwości własnego ciała, które miałyby nawet stanowić swego rodzaju dowód nękającej pisarza hipochondrii[9]. Intensywny wgląd wewnątrz własnego ciała – introspekcja – łączy się często ze skłonnością do ciągłego wyobrażania sobie swojego ciała. Widać to w tych najserdeczniejszych listach do przyjaciół, w których rozlegle relacjonuje swoje dolegliwości, a zaraz potem rozpisuje się też o własnych portretach: na przykład spośród zachowanych siedmiu do Karola Benniego o obrazach olejnych (swoich i swojej żony – oraz ich transporcie do Oblęgorka), zdjęciach (oraz praktyce fotografowania) i o innych przedstawieniach wizualnych wspomina w aż czterech listach[10]. Prawdziwą kopalnią autoodniesień i metakomentarzy jest oczywiście korespondencja z Jadwigą Janczewską[11]. Uwagę zwracają także korespondencje i chętnie zawierane przyjaźnie z malarzami, artystami sztuk plastycznych, którzy go portretowali: Józefem Chełmońskim, Janem Styką, Stanisławem Witkiewiczem, Kazimierzem Pochwalskim, Józefem Deskurem.

Wizerunki Sienkiewicza to nie tylko reprezentacje w druku; jubileuszowe wydania prasy warszawskiej donoszą także o pucharach, medalach czy akcesoriach jubilerskich, nie zawsze zresztą udanych: „w kilku sklepach jubilerskich wystawiono pamiątkowe breloki z podobizną Sienkiewicza, niezbyt szczególnie uchwyconą”[12]. Te świąteczne obrazy to też nie tylko portrety pisarza: na prawie relikwii per contactum obrazowano także ludzi i przedmioty z nim związane. Przedrukowano podobizny tłumaczy i adaptatorów scenicznych Sienkiewicza na język angielski, włoski, portugalski, niemiecki. Inną jeszcze formą metonimicznego oddawania czci pisarzowi były na przełomie XIX i XX wieku krążące w szerokich obiegach – np. pokazywane na wystawach – ilustracje do jego powieści (lub obrazy na kanwie ich fabuł stworzone i żyjące własnym niejako życiem); uwagę zwraca tu kariera wizualna tematów z Quo vadis?, która domagałaby się osobnego artykułu, a może i większego opracowania: na obrzeżach społecznego krążenia zwłaszcza wydań tej powieści powstawały obrazy, szkice, wystawy, pokazy przeźroczy, gatunki teatralne, operowe, żywe obrazy i inne widowiska, wreszcie – obrazy kinematograficzne. Szczególną publikacją było wydane w 1898 roku (czyli roku planowanego „pierwszego” jubileuszu Henryka Sienkiewicza) Album jubileuszowe Henryka Sienkiewicza: główniejsze sceny i postacie z powieści i nowel Sienkiewicza w dwudziestu ilustracjach[13] – wydawnictwo złożone z dziewiętnastu ilustracji w rysunku najznamienitszych ówczesnych polskich artystów, z portretów bohaterek lub bohaterów noweli i powieści pisarza oraz konkretnych scen z nich pochodzących (mogących służyć jako wzór do układania żywych obrazów) wraz z odpowiednimi cytatami.

Wreszcie wdzięcznym materiałem do rozległego mikrohistorycznego studium są w całości lub w dużej części poświęcone jubileuszowi wydania „Tygodnika Ilustrowanego” z marca (numery 10 i 11), a potem z grudnia 1900 roku (numery 51 i 52), wypełnione takimi wizualnymi kontekstami. Tak oto wydrukowano zdjęcia zakopiańskiego pensjonatu, podparyskiej willi i parku St. Maur oraz pejzażowe ujęcia okolicznej rzeki Marny („jest to wielka satysfakcja: rano pływać sobie czółnem po Marnie”[14] – głosił przytoczony na sąsiedniej stronie cytat z jubilata) czy bretońskie krajobrazy Perros-Guirec (z trzykrotnie przedstawionym zamkiem w Ploumanac’h na czele), gdzie Sienkiewicz chętnie i często bywał. Rozmiar wydrukowanych reprezentacji uprzywilejowywał zwłaszcza przedstawienia miejsc własnych pisarza: widok ogólny pałacyku w Oblęgorku, grafiki i fotografie gabinetu pisarza w jego warszawskim mieszkaniu przy Wspólnej 24 oraz rodzinnej Woli Okrzejskiej (dom narodzin, widoki oficyny dworskiej, wsi, kościoła).

Przypisy

  1. Jubileusz H. Sienkiewicza, „Kurier Poranny”, 23.12.1900 r., nr 354, s. 7.
  2. H. Sienkiewicz, Listy,  t. 1, cz. 1, s. 197-201.
  3. H. Sienkiewicz, Listy,  t. 2., cz. 2, s. 19 (karykatura jako ilustracja nr 18 za stroną 96 wydania).
  4. Za Stefanem Żółkiewskim przyjmuję tu, że badanie tekstu kultury nie może odbywać się bez próby odtworzenia jego obiegu – lub obiegów – czytelniczych, czyli społecznych; por. tegoż, Wiedza o kulturze literackiej. Główne pojęcia, Warszawa 1985, s. 244–252; tegoż, Kultura. Socjologia. Semiotyka literacka. Studia, Warszawa 1979, s. 408–415.
  5. Według przypisu od redakcji chodziło o anonimowego autora Życia Napoleona podług najlepszych źródeł z rycinami na stali rytymi z oryginalnych obrazów najsławniejszych malarzy francuskich, Nakł. S.H. Merzbacha, Warszawa 1841, t. 1 i 2.
  6. H. Sienkiewicz, Listy, t. 1. cz. 1., s. 37
  7. H. Sienkiewicz, Listy, t. 1., cz. 1, s. 323.
  8. Tamże, s. 325.
  9. Por. B. Szwargot, Sienkiewicz prywatnie i oficjalnie, „Sztuka Edycji” 2016, nr 2, s. 137.
  10. H. Sienkiewicz, Listy, t. 1, cz. 1, s. 75-78.
  11. Np. „wedle mego poglądu jestem daleko przystojniejszy”, H. Sieniewicz, Listy, t. 2, cz. 2, s. 55.
  12. Jubileusz H. Sienkiewicza, „Kurier Poranny”, 23.12.1900, nr 354, s. 9.
  13. Album jubileuszowe Henryka Sienkiewicza: główniejsze sceny i postacie z powieści i nowel Sienkiewicza w dwudziestu ilustracjach: Józefa Brandta, Józefa Chełmońskiego, Antoniego Kamieńskiego, Juliusza Kossaka, Wilhelma Kotarbińskiego, Kazimierza Pochwalskiego, Jana Rosena, Henryka Siemiradzkiego, Piotra Stachiewicza i Wincentego Wodzinowskiego, G. Gebethner i S-ka, Warszawa – Kraków 1898.
  14. F. Hoesick, U Henryka Sienkiewicza, „Tygodnik Ilustrowany”, nr 10, 10 marca (26 lutego) 1900, s. 190.