Logika cierpienia I (Tadeusz Zieliński)
Grażyna Borkowska (Instytut Badań Literackich PAN)

Logika cierpienia I (Tadeusz Zieliński)
Grażyna Borkowska (Instytut Badań Literackich PAN)

Skłonność Sienkiewicza do metodycznego konstruowania scen okrucieństwa dostrzegano z rzadka[1] – i natychmiast tłumaczono realiami historycznymi[2]. Zwracając uwagę na wszechobecną w „Trylogii” przemoc, Tadeusz Zieliński pisał: „Zjawiska milczeniem zatrzeć niepodobna; skoro potworność taka istniała, tedy sumienny malarz epoki o niej mówi i nie można o to mieć do niego żalu. Jedyny zarzut, jaki by można mu zrobić, jest ten, że mówi o niej nazbyt szczegółowo”[3]. Temat nazbyt drobiazgowego opisywania aktów przemocy pojawia się w rozprawce Zielińskiego incydentalnie i znika, ustępując miejsca innym wątkom. W zakończeniu autor pisze, pozornie bez związku z tą pierwszą sprawą: kiedy jest dobrze, można zajmować się kwestiami estetycznymi, ale:

 

Niechaj zwali się nieszczęście, wystawiające na szwank samo życie narodu, natychmiast budzi się świadomość, aczkolwiek niewyraźna, że życie owo jest właśnie tym pierwiastkiem najwyższym, któremu podlegać muszą wszystkie twórcze siły narodowe; sama sobie wystarczająca estetyka ustępuje wtenczas miejsca orientacji biologicznej także i w dziedzinie sztuki. Wtenczas naród wymierza sprawiedliwość swoim mistrzom – sprawiedliwość, której wartość zależy od własnej jego żywotności i godności życia; ten pisarz, ten artysta znajduje uzasadnienie, który wiódł naród swój drogą życia, mocnego, zdrowego, pięknego życia[4].

 

Dla Tadeusza Zielińskiego Sienkiewicz jest właśnie niedościgłym mistrzem egzystencjalnego trwania – „w potędze, w zdrowiu, w urodzie”[5]. Argumentów, podtrzymujących postawioną tezę, autor nie podaje. Jak, jaką drogą pisarz, lubujący się w realiach historycznych krwawej epoki wojen i powstań, często przegranych lub zwiastujących rychłą klęskę, wciela się w rolę krzewiciela siły i tężyzny narodu? Uznalibyśmy pomysł Zielińskiego za zgrabny koncept filologa obeznanego z retorycznymi sposobami zamykania tekstu krytycznego, gdyby nie inny precedens, stworzony ręką subtelnego krytyka. Dostarcza go Maria Konopnicka[6].

Przypisy

  1. Zob. R. Koziołek, Ciała Sienkiewicza. Studia o płci i przemocy, Katowice 2009.
  2. Tłumacząc kierowane czasami w stosunku do Sienkiewicza zarzuty o nadmiar scen drastycznych, Paweł Popiel powołuje się na autorytet francuskiego krytyka André Baudrillarta, autora rozprawy o Quo vadis?, i stwierdza: „opisując takie czasy i epokę, niepodobna, by pisarz dla młodych panienek wykładał zasady katechizmu” (P. Popiel, Dwie prace o Sienkiewiczu, „Czas” 1901, nr 30 (z 6 II), s.1; wspomniany esej Baudrillarda to Le Roman „Quo vadis” et l’histoire, „Le Correspondant” 1901, 25 janvier).
  3.   T. Zieliński, Idea Polski w dziełach Sienkiewicza, Zamość 1920, s. 33.
  4. Tamże, s. 55.
  5. J.w.
  6. Niektórych dziwi, że poetka (czy dlatego, że jest kobietą?) wykazuje tyle zrozumienia dla Sienkiewiczowskiego okrucieństwa. Andrzej Stoff pisze: „Jest rzeczą zdumiewającą, że to właśnie Maria Konopnicka usprawiedliwiała Sienkiewicza z «obrazów mąk, na których oko prawie spocząć nie śmie»” (A. Stoff, Sienkiewiczowskie studium zemsty. Wątek Adama Nowowiejskiego w „Panu Wołodyjowskim”, „Roczniki Humanistyczne” 1997, t. 45, z. 1, s. 145).