Czy Sienkiewicz rzeczywiście był w Wyoming?
Konrad Niciński (Instytut Badań Literackich PAN)

Czy Sienkiewicz rzeczywiście był w Wyoming?
Konrad Niciński (Instytut Badań Literackich PAN)

Czy Sienkiewicz rzeczywiście był w Wyoming? Takie pytanie postawił Jerzy R. Krzyżanowski, kwestionując autentyczność relacji Sienkiewicza i stawiając tezę, że mamy do czynienia ze znakomicie spreparowaną fikcją literacką[1]. Argumentacja Krzyżanowskiego przebiega głównie dwoma torami. Po pierwsze, kwestionuje prawdopodobieństwo całej sytuacji; zwraca uwagę na szkicowe potraktowanie towarzyszy podróży i ich stypizowanie, trudności w określeniu ich danych biograficznych, wreszcie na nikłe prawdopodobieństwo zaproszenia Sienkiewicza do darmowego udziału w kosztownej wyprawie. Po drugie, kwestionuje detale opisu, z których wynikałoby, że bardzo precyzyjny zazwyczaj Sienkiewicz opisywał przyrodę nieco inną niż ta, którą w owym miejscu i o tej porze roku mógł zobaczyć. Trzeba zgodzić się, że brak precyzyjnego opisu w tym fragmencie listów rzeczywiście nastręcza poważne trudności. Wątpliwości zresztą budzi sam fakt polowania na bizony jesienią 1877 roku, czyli zaraz po tym, gdy po masowych rzeziach bizonów w latach 1872–1874 ich liczebność zauważalnie zaczęła się zmniejszać do rozmiarów grożących wyginięciem, i to w obecnej zachodniej części stanu Wyoming, czyli na obrzeżu tzw. wielkiego pasa bizonów[2].

Nie da się zatem wykluczyć, że tekst Sienkiewicza jest kompilacją przeczytanych i zasłyszanych relacji z lat wcześniejszych, uzupełnionych własnym darem narracji. Czy jednak tę tezę da się w pełni udowodnić? Także nie. Właściwie wszystkie przytoczone argumenty da się w jakiś sposób odeprzeć: a to przypomnieniem, że Sienkiewicz mógł się mylić, opisując przyrodę nieznanego sobie regionu; a to że ubarwiał relację przewagami łowieckimi myśliwych polujących tam wcześniej (co w gruncie rzeczy, w opowieściach łowieckich, zwłaszcza z niezbyt udanych wypraw, nie byłoby niczym nadzwyczajnym; to raczej szczere wyliczenie kolejnych niepowodzeń łowieckich w późniejszej relacji afrykańskiej wykracza poza normę), a to, że niekoniecznie musiał ujawniać personalia towarzyszy i rzeczywiste okoliczności wyprawy; stosowanie maski i w tym wypadku nie byłoby niczym nadzwyczajnym. Najważniejsze jednak jest co innego.

To, czy Sienkiewicz rzeczywiście był w Wyoming w istocie ma drugorzędne znaczenie. Oczywiście, jeśli tam był, mógłby, przetwarzając doświadczenie wojny na kresach, korzystać nie tylko z bliskich relacji, ale także z poznania osobiście miejsc działań wojennych i zasłyszanych tam opowieści. Choć znów moglibyśmy mówić tylko o przybliżeniu, nie przebywał bowiem w strefie działań wojennych, a większość czasu spędził na terytoriach Indian Ute, czyli Jutów, którzy od 1872 roku wiedli raczej spokojne życie w rezerwatach, a po raz kolejny podnieśli broń przeciwko białym dopiero we wrześniu 1879 roku[3]. Zapewne jednak nawet krótka bytność w Cheyenne i możność ujrzenia stacjonujących w pobliżu oddziałów kawalerii nadałaby opisom poznanym z drugiej ręki bardziej intensywnych barw. Niezależnie jednak od tego, czy opis wyprawy do Wyoming jest relacją albo kompilacją, sama jego obecność w tekście świadczy o wadze, jaką Sienkiewicz przykładał do wojen indiańskich. Niezależnie od tego, czy był na ich terenie, czy nie, powinien był tam być. Wojny indiańskie stanowią na dobrą sprawę ramę kompozycyjną Listów. Jeden z pierwszych fragmentów pisanych po przybyciu do Ameryki traktuje o Custerze i Siedzącym Byku[4]. Nie ulega wątpliwości, że to właśnie wydarzenia na wolnych terytoriach są tymi, które przede wszystkim przyciągają uwagę pisarza. To, co najważniejsze w Ameryce dzieje się właśnie tam. Sienkiewicz sprawia wrażenie zafascynowanego zarówno ekspansją Stanów, ich wolą zwycięstwa i heroizmem walczących na dzikich polach kawalerzystów, jak i Indianami. Zresztą zwycięstwo Siedzącego Byka nad Custerem; to, jak możliwe było zwycięstwo wodza dzikusów nad dobrze wyszkoloną, regularną jazdą; zadziwiało i fascynowało wówczas nie tylko społeczność amerykańską. Podróż do Wyoming jest tej kompozycji – i tej fascynacji – jedynym możliwym dopełnieniem.

Przypisy

  1. Jerzy R. Krzyżanowski, Sienkiewicz w Wyoming, czyli „trick ortrip”?, „Pamiętnik Literacki” 1996, z. 4, s. 65–75.
  2. S.D. Cashman, America in the Gilded Age, New York 1984, s. 267, por. P. Weeks, Farewell, My Nation. American Indians and the United States in the Nineteenth Century, Chichester–Oxford 2016 (wyd. 1: 1990),
  3. R. Utley, Frontier Regulars, s. 322–344.
  4. H. Sienkiewicz, Listy z podróży…, s. 110.