Idealizm a realizm polityczny
Idealizm wyobrażeń przednowoczesnych Sienkiewicz mocą artystycznej kreacji przenosił na współczesne mu stosunki polityczne i społeczne. Z niechęcią odnosił się do nowożytnych wyobrażeń o naturze funkcjonowania państwa. Można więc stwierdzić, że historię nie tyle idealizował, co teologizował, sytuował wobec norm etycznych i wyobrażeń religijnych dawnych filozofów o naturze państwa.
Postarajmy się zatem jeszcze wskazać właściwe korzenie teologii politycznej szerzonej przez Sienkiewicza.
Arkady Rzegocki[1] wskazał na dwie przenikające się tradycje myślenia o polityce w Polsce. Istnieją tedy dwa realizmy polityczne: klasyczny, wywodząca się z antyku i średniowiecza (Arystoteles i św. Tomasz) i nowożytny (Niccolò Machiavelli, Hobbes). Pierwszy przejawia się w dążności do uchwycenia prawdy, politycznego łańcucha bytów, odwołuje się zawsze do kontekstu etycznego, metafizycznego i religijnego.
Realizm nowożytny ma charakter nominalistyczny, zajmuje go państwo takie, jakie jest, a nie jakie być powinno. Machiavelli koncentruje się na mechanizmach rządzących polityką, abstrahując jednocześnie od szerszych odniesień metafizycznych. Nie ma tu odniesień do Boga, prawa naturalnego, dobra wspólnego, religii i moralności. Jedynym obowiązującym kryterium jest kryterium skuteczności działań władcy.
Dominacja klasycznej koncepcji polityki kończy się nie tyle wraz z wystąpieniami Hobbesa[2] i Machiavellego, ale z konkretnymi przemianami geopolitycznymi. Rzegocki wskazuje na rok 1648 – koniec wojny trzydziestoletniej i zawarcie pokoju westfalskiego, który spycha Rzeczpospolitą Obojga Narodów na margines znaczenia w Europie i zapoczątkowuje nowożytne metody postępowania w polityce, których konsekwencją są rozbiory Polski. Jest to zrazem data wybuchu powstania Chmielnickiego, które Sienkiewicz wybiera jako osnowę Ogniem i mieczem. Można zauważyć, że rok 1648 jest symbolicznym wprowadzeniem Europy w nowy porządek polityczny. Dla Polski jest to zarazem czas upadku, który ma nas jednak wieść ku nowemu odkupieniu, co chyba najpełniej wyraził Wespazjan Kochowski w Psalmodii polskiej (1700), inicjując mesjanistyczny sposób rozumienia polskiej historii.
Sienkiewicz w sferze aksjologii powieściowej wiernie odzwierciedla tradycyjną postawę polskiej szlachty, dla której Machiavelli był najbardziej znienawidzonym myślicielem politycznym. Krytyczne aluzje do trucizny i zdrady jako narzędzi politycznych wkłada pisarz niejednokrotnie w usta bohaterów „Trylogii”, zwłaszcza dają o sobie znać w ocenach zbuntowanych wobec prawowitej władzy monarchów w Potopie. Wielokrotnie ten aspekt politycznej aksjologii Sienkiewicza podkreśla Zadencka, pisząc że preferowany w Potopie typ władzy można nazwać „teocentrycznym i antymakiawelicznym”[3]. Sam pisarz utożsami się lirycznie z tą postawą w swej korespondencji z Wenecji w 1879 roku. Wgląd w kupiecko-utylitarną historię Wenecji, nad którą unosi się duch Hobbesa i Machiavellego, rozbudza sentyment za polskim idealizmem politycznym, później tak bezlitośnie obnażonym przez Romana Dmowskiego w Myślach nowoczesnego Polaka. W obliczu wspaniałych dzieł sztuki, mozaik i marmurów rodzi się pytanie: „[…] do czego to służyło? czym było dla ludzkości? jaka wyższa ogólnoludzka idea wiodła tych kupców?…”[4]. Wędrowiec poszukujący sensu w podróży po źródłach cywilizacji europejskiej doznaje uczucia obcości wobec pragmatycznych i bezdusznych celów zachodniego świata, ale także wobec jego dorobku artystycznego. Sienkiewicz półświadomie podąża tu tropem rozumowania Adama Mickiewicza z jego prelekcji paryskich, w których zapóźnienia cywilizacyjne Polaków, jak i ich nikły dorobek w dziedzinie sztuk plastycznych, ukazywał poeta jako znak wybraństwa, szczególnych duchowych predyspozycji i wyższości moralnej. Godło Wenecji staje się godłem nowoczesnego, zimnego świata pragmatycznej polityki, wobec którego polskie dzieje stają się wzorem państwowych cnót.
Z mroku dziejów wychyla się twarz tej rzeczpospolitej, marmurowa, dumna, potężna, ze lwimi zmarszczkami na czole albo jakby gniewna, zła, okrwawiona, bezduszna i bez gwiazdy-idei nad głową. Z jakąż otuchą myśl wówczas leci daleko, nad ciemne bory sosnowe i szare pola! Z jakąż ulgą rozpatruje się w tych dziejach, tak innych, nierządnych wprawdzie i gwarnych, ale tak prawdziwie ludzkich! Spytajcie kogokolwiek, gdzieby chciał żyć, gdyby się urodził w wiekach średnich. Tam, gdzie nie było lwich paszcz do wrzucania denuncjacji ani Rady Dziesięciu […]!. Było wprawdzie mniej kolumn, mozaik i strusich piór, ale była idea, która niosła, jak archanioł, skrzydlate zastępy na Niemców w obronie Słowian, na Turków w obronie Niemców…[5]
Refleksje kończy cytat z wiersza Klemensa Janickiego: „Jać nie boleję, żem sarmackie dziecię…”. Stąd Trylogię, zwłaszcza jej ostatni człon, wypełnia idea Antemurale Christianitatis, która nie stanowi tylko wyposażenia historycznego, sztafażu, ale jest traktowana przez pisarza z pełną powagą i asercją.
Przypisy
- A. Rzegocki, Dwa oblicza polskiego realizmu politycznego, w: Patriotyzm i zdrada. Granice realizmu i idealizmu w polityce i myśli polskiej, red. J. Kloczkowski, M. Szułdrzyński, Kraków 2008, s. 27–38.
- Refleksja nad ideami Hobbesa zajmuje kluczowe miejsce w twórczości zarówno Schmitta, jak i Voegelina. Schmitt, w całym swoim dziele wielokrotnie powracający do myśli Hobbesa, poświęcił mu wydaną w 1938 r. osobną rozprawę, Der Leviathan in der Staatslehre des Thomas Hobbes (wyd. pol. Lewiatan w teorii państwa Thomasa Hobbesa, przeł. Mateusz Falkowski, posłowie Piotr Nowak, Warszawa 2008), którą zaliczał do swoich najważniejszych wypowiedzi; Voegelin poświęcił myśli Hobbesa dwa ostatnie, kulminacyjne rozdziały Nowej nauki polityki [przyp. red.].
- M. Zadencka, Obrazy suwerenności. O wyobraźni politycznej w literaturze polskiej XIX i XX wieku, Warszawa 2007, s. 45.
- H. Sienkiewicz, Z Wenecji („Gazeta Polska” 1879), w: tegoż, Listy z podróży i wycieczek, Dzieła, XLIV, s. 185.
- Tamże.