Syberia Polaków
Odetchnął dopiero na Syberii. Tam mógł pracować, tam zdobył uznanie i przyjaźń Czerskich, Czekanowskich, Dybowskich. Wrócił do kraju prawie uczonym […] (I, 159)
Stanisław Wokulski należał – ujmując rzecz z historycznego punktu widzenia – do wielotysięcznej rzeszy zesłańców – uczestników powstania styczniowego. Badacze szacują, iż w latach 1863-1865 na zesłanie poszło 18 do 20 tysięcy ludzi, z czego na katorgę ok. 4 tysięcy. Spora część z nich trafiła do Irkucka lub w jego okolice, czyli miejsce pobytu bohatera powieści. Wśród zesłańców z lat 40-tych znajdziemy takie samo nazwisko – Henryk Wokulski, aresztowany (1844) i osadzony za Bajkałem za zamiar zamachu na Mikołaja I, trudnił się tam wyrobem świec; wrócił do kraju w końcu lat 50-tych. Jego historię Prus mógł poznać z Opisania Zabajkalskiej krainy w Syberii Agatona Gillera, brak jednak dowodów, iż od tego Sybiraka pisarz „pożyczył” nazwisko dla bohatera Lalki.
Spośród powieściowych postaci pierwszego bądź drugiego planu przeszłość powstańczo-syberyjską mają także dwaj Polacy żydowskiego pochodzenia, czyli doktor Szuman i Henryk Szlangbaum, ale o ich losach na Syberii wiadomo niewiele. Wokulski spośród zesłańców, którzy wrócili do kraju, bliższe relacje utrzymywał bodaj tylko z tymi dwoma. Wiadomo, iż niektórzy z byłych Sybiraków krytycznie oceniali jego działalność, w tym zapewne sposób, w jaki pomnożył swój majątek w czasie wojny rosyjsko-tureckiej: byli jednakże i tacy, którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę. Między nimi zauważył dwu znajomych jeszcze z Irkucka, co go dotknęło w przykry sposób. Dodajmy tu, iż w pierwszym wydaniu książkowym słowa „jeszcze z Irkucka”, podobnie jak i inne nawiązania do wygnańczego losu Wokulskiego, zostały usunięte przez cenzurę.
Na Syberii, głównie w Irkucku, Wokulski spędził siedem lat, w Warszawie pojawił się jesienią 1870 r., dzięki amnestii z końca lat 60-tych. Wrócił w palcie z foczej skóry, z potężną brodą i sumą 600 rubli, zarobionych na udzielaniu lekcji, zapewne dzieciom zamożnych Rosjan, co było zajęciem praktykowanym przez wielu zesłańców. O dalekiej krainie w rozmowie z Rzeckim wypowiadał się przychylnie, podobnie jak i o tamtejszych mieszkańcach (– Cóż kraj tamtejszy? – Niczego. – Phi!… A ludzie? – pytam. – Niezgorsi.). Do Rosjan nie żywił nienawiści, czego świadectwem może być podtrzymywany później związek towarzysko-handlowy z Suzinem, którego poznał właśnie na zesłaniu. Pobyt na Syberii stał się punktem zwrotnym w jego biografii, Wokulski porzucił tam idee politycznego romantyzmu (wiarę w sens spisków i powstań) i poświęcił się nauce (Chyba nie wiesz – dodał – że jestem uczonym, mam nawet rozmaite podziękowania od petersburskich naukowych towarzystw). Tworząc ten wątek, Prus odwołał się do znanego faktu, iż wielu zesłańców zaangażowało się w badania naukowe na Syberii, w czym byli wspierani zwłaszcza przez petersburski Wschodniosyberyjski Oddział Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, którego filia mieściła się właśnie w Irkucku i działalność ta w niektórych przypadkach była przyczyną wcześniejszego uwolnienia od kary. Czy ten motyw wykorzystał również w biografii Wokulskiego – nie wiadomo. Wolno domniemywać, że bohater prowadził badania także na Uralu (Przypomniał sobie, że w czasie jego wędrówek po Górach Uralskich pewien uczony, który znalazł nowy minerał, radził się, jak go nazwać?). Wokulski na Syberii zaprzyjaźnił się z najwybitniejszymi uczonymi spośród postyczniowych zesłańców, geologiem i geografem Janem Czerskim, Benedyktem Dybowskim (badacz flory i fauny Bajkału) i przyrodnikiem Piotrem Aleksandrem Czekanowskim. Inna rzecz, że sławę uczonych i znakomitych badaczy Sybiru zyskali oni po 1870 r. O znaczeniu zesłańczego epizodu w biografii Wokulskiego trafnie pisał Józef Bachórz: To, co się stało z Wokulskim na Syberii, a co trwa po jego powrocie do kraju, można by opisać parafrazując znane zdanie Norwida: swoją polskość dopełnił człowieczeństwem. Nie wyzbył się jej […] uwolnił się jednak od narzucanych przez nią schematów i stereotypów. Prus w potraktowaniu tematu zesłania zerwał z martyrologicznym mitem Sybiru, narzuconym zbiorowej wyobraźni przez kulturę romantyczną, nie eksponował wątków cierpiętniczych, choć niektórzy przypuszczali, że „czerwone ręce” Wokulskiego to konsekwencja odmrożeń syberyjskich.
Wspomnienia Sybiru powracały w pamięci bohatera powieści wielokrotnie, najczęściej w sytuacjach szczególnie go poruszających. Najmocniej zagrały w momencie, gdy w teatrze po raz pierwszy ujrzał Izabelę Łęcką. Wyraz i barwa jej oczu nasunęły mu skojarzenia z tamtym światem, ale i z literaturą romantyczną, pojawił się bowiem w jego myśli w owej chwili kryptocytat z Anhellego, poematu Słowackiego, budującego martyrologiczny i gorzki zarazem mit krainy zesłania: Wpatrzył się lepiej w jej rozmarzone oczy i nie wiadomo skąd przypomniał sobie niezmierny spokój syberyjskich pustyń, gdzie bywa niekiedy tak cicho, że prawie słychać szelest duchów wracających ku zachodowi. Tak zaczął się „romans życia” Wokulskiego.
→ Cenzura; → Język ezopowy; → Rosja; → Rosjanie w Warszawie; → Suzin.
Bibliografia
- H. Skok, Polacy nad Bajkałem (1863-1883), Warszawa 1974.
- J. Bachórz, Wstęp, w: B. Prus, Lalka, BN I 262, Wrocław 1991.
- Z. Trojanowiczowa, Sybir romantyków, Poznań 1993.