Amerykańskie kresy
Konrad Niciński (Instytut Badań Literackich PAN)

Amerykańskie kresy
Konrad Niciński (Instytut Badań Literackich PAN)

Sienkiewicz był niewątpliwie zafascynowany amerykańskimi kresami. Listy z podróży do Ameryki są czytelnym zapisem narodzin tej fascynacji i jej narastania. Jeśli próbować ją opisać, można wyróżnić kilka składających się na nią czynników. Pierwsza warstwa to mit eskapistyczny. On towarzyszył amerykańskiej wyprawie Sienkiewicza w zasadzie od początku – próba założenia przez Chłapowskich na krańcach świata komuny żyjącej zgodnie z naturą i wcielającej w życie zasady ekonomii utopijnej miała przecież eskapistyczny charakter. Od początku, po bardzo krótkim pobycie w Nowym Jorku, mamy w Listach z podróży wyraźną dychotomię bogatych, błyskawicznie rozwijających się, niedających się znieść amerykańskich metropolii i interioru, krainy nieograniczonych przestrzeni i możliwości, gdzie człowiek może żyć w zgodzie ze sobą lub odnaleźć sam siebie. Druga to mit inicjacyjny. Kalifornia jest przestrzenią odkrywania samego siebie i dojrzewania. Mieszczuch staje się myśliwym i wędrowcem, czującym się dobrze w górach, w puszczy i na pustyni. Poetyka narracyjna jest jednoznacznie inicjacyjna – młodzieniec staje się mężczyzną (to oczywista stylizacja, Sienkiewicz ma wówczas lat już 30; z drugiej strony w przypadku mężczyzny wchodzącego w wiek chrystusowy narracja taka mogła być jeszcze stosowna). Wydaje się jednak, choćby na podstawie korespondencji pisarza z tego okresu, że nie jest to tylko stylizacja. Także ujrzenie siebie takim, jakim chce się być; wejście w skórę człowieka szerokich przestrzeni. Trzeci czynnik ma chyba charakter bardzo osobisty – wszystko wskazuje na to, że Sienkiewicz w Kalifornii był szczęśliwy.

Jednak poza przemianą osobistą podczas ucieczki do innego świata ważne jest też to, w jakim świecie, w jakiej przestrzeni owa przemiana się dokonuje. W Kalifornii znajduje się w przestrzeni, która sama w sobie stanowi wyzwanie „zdobądź mnie” – wyzwanie trudne zwłaszcza dla człowieka z miasta i z lesistych nizin, który wspina się po górach, przebywa pustynię, wędruje nad morzem, a gdy już jest w puszczy, to widzi w niej drzewa niewyobrażalnych wcześniej rozmiarów. W tej przestrzeni są też już inni zdobywcy – myśliwi, dawni traperzy, także rolnicy, będący jednak w zupełnie innej sytuacji niż znana mu z domu, w sytuacji kolonizujących (czasem w pierwszym, czasem w drugim lub trzecim pokoleniu) trudną do okiełznania ziemię. W tej przestrzeni są też narracje, przede wszystkim bohaterskie, opiewające przewagi myśliwskie, ale także wojenne – walki z Indianami czy zdobywanie Kalifornii przez Amerykanów. Już we fragmencie nowojorskim czytelne jest olbrzymie zainteresowanie pisarza kresowymi narracjami wojennymi (Siedzący Byk i Custer). Echa wojny na Terytorium Wyoming będą towarzyszyły mu przez całą podróż. Trochę to przypomina znalezienie się za życia w świecie baśni i legend. Przy czym europejska przestrzeń legend przybiera tu inną postać – zamiast rycerzy są kawalerzyści, zamiast łowców przygód kolonizujących wschodnie kresy Rzeczypospolitej są traperzy, zamiast Kozaków czy Tatarów – Indianie.

Wydaje się szczególnym paradoksem to, że rodzący się powoli konserwatyzm Sienkiewicza odrzuca w Ameryce zachłanne miasto, rozbudowujące się bez hamulców i skrupułów, na rzecz terenów jeszcze szybciej ulegających przemianie i przemienianych w jeszcze bardziej bezwzględny sposób. Przy bliższym oglądzie jednak ów paradoks wcale nim nie jest. Szczególna perspektywa Sienkiewicza może bowiem uczynić z zachodnich kresów Stanów Zjednoczonych przestrzeń nie tyle będącą ofiarą zachłannego postępu, co właśnie stanowiącą powrót do źródeł. Przestrzeń, w której Rzeczpospolita właśnie osiedla swoje Kresy (zachodnie tym razem), codziennością jest walka z dziką przyrodą i dzikimi autochtonami, a kultura rycerska jest nie tyle wspomnieniem, co plemienną koniecznością. Manifest Destiny, idea szczególnej predestynacji obywateli Stanów Zjednoczonych do panowania nad ziemiami amerykańskimi, wymyślona w połowie lat 40. jako rodzaj ideologicznej podbudowy wojny z Meksykiem (przez część narodu postrzeganej jako niesprawiedliwa, najeźdźcza i przynosząca wstyd)[1], czyli zdobycia Kalifornii przede wszystkim, od początku budziła wśród Amerykanów ogromne kontrowersje, w latach 70. jednak jest przeświadczeniem wciąż dyskusyjnym wprawdzie, ale już trwale zadomowionym w kulturze amerykańskiej. Sienkiewicz zatem, oprócz innych znanych mu narracji w nowym kostiumie, odnajduje także mesjanizm rodzącego się imperium. Rzeczypospolita, jaką ogląda od początku pobytu, jest przywiązana do swobód i demokracji, nie wszystkich jednak dotyczących, swarliwa, rozległa, niezmiernie bogata, spragniona nowych ziem, skorumpowana, heroiczna, jeżdżąca konno, wciąż okrwawiona po wojnie domowej. Wiele tutaj z innej Rzeczypospolitej, także tej tekstowej, powstałej pod jego piórem niespełna dekadę później.

Przypisy

  1. Por. Hampton Sides, Krew I burza. Historia z Dzikiego Zachodu, przeł. Tomasz Ulanowski, Wołowiec 2016, s. 79–82, tam też szersza bibliografia problemu.