Kalifornia
Sienkiewicz przybywa do Kalifornii mniej więcej trzydzieści lat po jej inkorporacji przez Stany Zjednoczone, w okresie, kiedy kolonizacja amerykańska jest wciąż trwającym i niezamkniętym procesem. Pisarz styka się zatem z trudnym, ale trwałym współistnieniem dwóch nacji z różnych przyczyn czujących się gospodarzami tej ziemi (a nawet trzech, jeśli liczyć niedobitki autochtonicznej ludności indiańskiej, opisywanej przecież przez niego w Listach z podróży do Ameryki[1]). Styka się też z wciąż trwającym procesem kolonizacji dziewiczej ziemi – wprawdzie portowe San Francisco już błyskawicznie się rozrosło, ale w niewielkiej od niego odległości wciąż można spotkać próbujących przemienić pustkowie w żyzną ziemię farmerów i wędrujących myśliwych, stanowiących żywą pamiątkę eksploracji sprzed lat trzydziestu[2]. Kalifornia farmerów i myśliwych przyciąga uwagę Sienkiewicza w największym stopniu.
Kalifornia, w której przez niespełna dwa lata mieszkał Sienkiewicz, była miejscem dość szczególnym, po części „państwem w państwie”. Składały się na to przede wszystkim dwie rzeczy – oddalenie od pozostałych stanów i wyjątkowa struktura społeczna oraz kulturowa. Raptem dwa lata po przejęciu ziem kalifornijskich przez Stany Zjednoczone na mocy traktatu z Guadalupe Hidalgo, w 1850 roku Kalifornia uzyskała prawa stanu (ówczesne granice stanowe obowiązują do dziś). Między 1850 roku a wybuchem wojny domowej spośród terytoriów włączonych do Stanów Zjednoczonych, a położonych na zachód od „starej Unii”, prawa stanu uzyskały tylko odległa Minnesota (1858) i sąsiadujący z Kalifornią Oregon (1859), a tuż po niej – Kansas (1861), gdzie zresztą spór wokół stanu prawnego był jednym z pretekstów wybuchu wojny. Do czasu przybycia Sienkiewicza do Ameryki na zachodzie ustanowiono jeszcze trzy stany: Nevada (1864), Iowa (1867) i, niemal równocześnie z przyjazdem pisarza, Kolorado (1876), kolejne zaś ustanowiono dopiero pod koniec lat 80.[3]. Wynika z tego wyjątkowa sytuacja Kalifornii wśród innych części państwa amerykańskiego, jako stanu wyznaczającego zachodnie kresy kraju, przez prawie ćwierć wieku jednak oddzielonego od pozostałych długimi milami półdzikich terytoriów, przez który przechodziły pojedyncze szlaki drogowe, bardzo powoli zastępowane transamerykańskimi liniami kolejowymi. Z jednej strony zatem były to kresy imperium, z drugiej strony jednak ze względu na oddalenie od reszty kraju i rozbudowaną społeczność iberofońskich Kalifornijczyków, liczniejszych od Amerykanów, Kalifornia miała jednak sporo cech terytorium kolonialnego. Poza narzuceniem nowej władzy miejscowym przez przyjezdnych, może tak być postrzegane na przykład eksplorowanie niewykorzystanych wcześniej olbrzymich połaci terytorium, przeznaczanie ich na nowe osadnictwo oraz prace nad użyźnianiem ziem kalifornijskich i przeobrażeniem ich w areał rolny. Można też od tej strony rozpatrywać rozmaite działania społeczeństwa amerykańskiego wobec swojego nowego stanu, na czele z wykorzystaniem gorączki złota, która wybuchła tuż po inkorporacji Kalifornii przez Stany, do zmiany struktury demograficznej nowego terytorium oraz z priorytetowym potraktowaniem przepływu osadników na najdalszy zachód (bezpieczeństwo szlaków, budowa kolei). Jeśli jednak rozpatrywać Kalifornię jako terytorium bliskie kolonialnemu, to uderza jednak różnica w traktowaniu osiadłej, nieamerykańskiej ludności. Oczywiście mowa tu o bardzo trudnych stosunkach, o narzuceniu prymatu (językowego, politycznego) mniej licznej, lecz silniejszej nacji, jednak nie o podboju, próbach eksterminacji czy choćby całkowitego podporządkowania przez bezwzględną wojnę kulturową[4]. Warto też wspomnieć, że osadnictwo amerykańskie w momencie przejęcia Kalifornii przez Stany Zjednoczone było zjawiskiem trwającym dłużej niż jedno pokolenie, co prawda w ograniczonym stopniu[5] (było to przede wszystkim osadnictwo rolnicze w dolinie Sacramento; stąd Sacramento do tej pory, jako historyczny przyczółek Amerykanów w Kalifornii, pozostaje stolicą stanu). Stąd też możemy mówić raczej o dwóch równoczesnych strategiach: koegzystencji z ludnością iberoamerykańską (skupioną zwłaszcza na południu stanu, wokół San Diego i Los Angeles; Sienkiewicz zetknął się z nią przede wszystkim, mieszkając w Anaheim) i rozwoju osadnictwa, głównie w miejscach mających dobre warunki naturalne, a słabo zaludnionych przed aneksją; stąd rozkwit San Francisco, w 1848 niewielkiej osady nadmorskiej, a w latach 70. niezmiernie szybko rozwijającego się miasta portowego.
Przypisy
- H. Sienkiewicz, Listy z podróży… [XI. Szkice amerykańskie], s. 343–361.
- Por. Stephen Schwartz, From West to East. California and the Making of the American Mind, New York – London 1998, s. 75–137; Ray A. Billington, The Far West Frontier 1830–1860, New York 1956.
- Maldwyn A. Jones, Historia USA, Gdańsk 2002.
- Por. S. Schwartz, From West to East. California and the Making of the American Mind, New York – London 1998
- H. Sides, Krew i burza. Historia z Dzikiego Zachodu, przeł. Tomasz Ulanowski, Wołowiec 2016, s. 114–116.