GETTO [OBSZAR]

Władysław Szpilman

ONI/JA, I/II

„Wkrótce miały wstrząsnąć opinią publiczną następne dwa wydarzenia: pierwszym z nich był niemiecki atak lotniczy na Anglię, drugim zaś to, że nad prowadzącymi do getta ulicami pojawiły się tablice informujące o epidemii tyfusu i konieczności omijania dzielnicy. Krótko potem w jedynej wydawanej w Warszawie przez Niemców gazecie w języku polskim ukazał się urzędowy komentarz na ten temat: Żydzi są społecznymi szkodnikami, a także roznosicielami zarazy. Nie zamykano ich w getcie, nie powinno się nawet używać tego słowa. Niemcy byli przecież narodem wielkodusznym oraz pełnym kultury i nigdy nie zamknęliby nawet takich pasożytów, jakimi byli Żydzi, w gettach, które jako pozostałość średniowiecza nie znajdą miejsca w nowym, europejskim ładzie. Wręcz przeciwnie, planuje się stworzenie specjalnej dzielnicy, w której będą żyli wyłącznie Żydzi, w której będą mogli czuć się swobodnie, oddawać się swoim rytuałom i rozwijać własną kulturą. Tylko ze wzglądów higienicznych otoczono tę dzielnice, murem, by tyfus i inne „żydowskie” choroby nie przenosiły się na ludzi w pozostałej części Warszawy. Do komentarza dołączono plan miasta, na który naniesione były dokładne granice getta.” (s. 44)

JA/ONI, IV A/ IV B

„Tego wieczoru nie wróciliśmy do getta. Zostaliśmy na jakiś czas skoszarowani na Narbutta. Dopiero później mieliśmy się dowiedzieć, co się w tym czasie wydarzyło w getcie: ludzie bronili się, jak umieli, przed wywiezieniem na śmierć. Chowali się w przygotowanych wcześniej kryjówkach, a kobiety polewały klatki schodowe wodą, która zamarzając, utrudniała Niemcom wdarcie się do wyżej położonych mieszkań. Niektóre z domów wprost zabarykadowano, a mieszkańcy wdali się w strzelaninę z SS, zdecydowani zginąć w walce z bronią w ręku, zamiast dać się wykończyć w komorze gazowej. Chorych z żydowskiego szpitala zabrano w bieliźnie, załadowano do lodowatych wagonów i wywieziono do Treblinki. Jednakże dzięki temu pierwszemu aktowi zbrojnego oporu stawianego przez Żydów, Niemcy zdołali odtransportować w ciągu pięciu dni zaledwie pięć tysięcy osób,

zamiast zaplanowanych dziesięciu tysięcy. Piątego dnia wieczorem „Zig-zag” zawiadomił nas, że akcja „czyszczenia getta z pasożytniczych elementów” została zakończona i możemy wreszcie powrócić do domu. Nasze serca waliły jak młotem. Ulice getta ukazywały wstrząsający widok. Chodniki były zasypane odłamkami powybijanych szyb. Rynsztoki pełne były pierza z porozrywanych poduszek. Wszędzie pióra. Każdy podmuch wiatru unosił chmury piór i rozdmuchiwał je wokoło, jakby padał śnieg, tylko w odwrotnym kierunku – od ziemi ku niebu. Co rusz zwłoki pomordowanych. Wokoło panowała tak głęboka cisza, że odgłos naszych kroków odbijał się długim echem od ścian domów, jakbyśmy przecinali wąwóz w górach. Pokój był splądrowany i nie zastaliśmy w nim nikogo. Wszystko było tak, jak pozostawili to wywiezieni rodzice Próżańskiego. Prycze były po ich ostatniej tu nocy nie zasłane, a na wygaszonym piecyku stał garnuszek z kawą, której nie było im już dane wypić. Na stole leżały, tak jak je pozostawiłem, pióro i zegarek.” (s. 122-123)

Perec Opoczyński

ONI, IV A (10.11.1942)

„Wieść niesie, że czyści się mieszkania na Umschlagplatzu. Mówi się o wysłaniu stamtąd szewców i krawców do Lublina. Żydowska policja pytała dziś telefonicznie, ile OBW ma warsztatów, gdzie się znajdują, gdzie jest blok mieszkalny robotników, jakie są numery domów itp. Rozumie się, że zaraz zaczęto się zastanawiać, czy szop nie będzie wysiedlony i zapanował niepokój.

Z szopu Hoffmana (szwalnia) [Nowolipki 49 i 51a] ze strachu przed wysyłką uciekają robotnicy. Sądzą, że Lublin to nic innego, jak tylko zmyłka i znaczy tyle, co Treblinka. Znów powiada się, że wiceszef wypędzenia Michalsen ponownie przyjechał do Warszawy. Mówi się też, że od Schultza [Nowolipie, Ogrodowa i Leszno] mają zabrać pięć tysięcy osób. Miałoby tak być na skutek osobistych starań Schultza, ponieważ zaoszczędziłby trzy miliony złotych, które wydaje na ich skromne wyżywienie, i chce się ich teraz pozbyć. Ma około ośmiu tysięcy robotników, ale ich produktywność nie przewyższa tej, którą wykazywało się dawniej dwa i pół tysiąca ludzi. Wymaga więc, by każdy robotnik szopu płacił za kawałeczek chleba i zupę dziesięć złotych dziennie, tak by nie dokładać z własnej kieszeni. Sumę tę muszą mu płacić jednak tylko ci, którzy przyszli do niego po dwudziestym drugim lipca (początek wypędzenia). Mówi się, że wszyscy Żydzi z małego getta będą się musieli przenieść do dużego getta.

Dziś około dziewiątej rano dowiedzieliśmy się, że nastąpiła blokada szopu Hoffmana [Nowolipki 49 i 51a]. Brano kobiety i dzieci, przede wszystkim nielegalne.

Później podano, że blokady są też u Toebbensa [Prosta 14 i Leszno 74] i Oschmanna [produkcja czapek wojskowych, pralnia – Nowolipie 18]. Szukano krawców, by posłać ich do Lublina. Miano zabrać tysiąc mężczyzn. Wszyscy trzej – Toebbens, Hoffmann i Oschmann – ponoć chcieli się pozbyć jakiejś liczby ludzi i byli z całego zdarzenia bardzo zadowoleni.” (s. 317)

Henryk Makower

JA/ONI, III

„Teren getta odpowiadał terenowi dawnego Seuchensperrgeibet, odpadło tylko stare miasto i część ulic w tamtej okolicy, m.in. Nowiniarska, gdzie było nasze ambulatorium gminne, oprócz tego – plac Żelaznej Bramy, plac Mirowski i odcinek Chłodnej: od Białej do Żelaznej. Granicę południową stanowiła Złota, zachodnią wyloty ulic na Wronią (Wronia była wyłączona), od Złotej do Leszna, dalej kawałek, nie pamiętam dokładnie jaki, w każdym razie idący dalej ku północy do Okopowej. Od północy granicę stanowiła ulica Stawki, plac Parysowski, Dzika. Od wschodu, zdaje mi się, wyloty wychodzące na Bonifraterską, Zakroczymską, Nalewki, wylot Senatorskiej na plac Teatralny, potem wcięcie w postaci zwężającej się strzałki aż do rogu Chłodnej i Żelaznej, gdzie był wąski przesmyk, łączący dużą część północną, którą zaraz ochrzczono jako duże getto, z małym gettem – południowym. Małe getto miało granicę wschodnią – wyloty na Marszałkowską, a północną – wyloty na Chłodną, plac Mirowski i plac Żelaznej Bramy. Parzyste numery odcinka Chłodnej, między Żelazną a Wronią, należały do dużego, a nieparzyste do małego getta.” (s. 8-9)

JA, III

„Strona nieparzysta Leszna wyłączona została z getta. Tylko drobny ruch wewnętrzny <toebbensowców> został po stronie parzystej. Znikły tłumy ludzi przewalających się z Leszna na Żelazną do małego getta i z Żelaznej na Leszno – do dużego. Już dawno przestały omijać róg tramwaje opatrzone niebieska opaską. Żelazna-Leszno-Karmelicka-Dzielna-Zamenhofa-Gęsia-Nalewki-Muranowska-Zamenhofa-Gęsia-Smocza-Nowolipie-Żelazna-Leszno. Przestały w pędzie przejeżdżać riksze. Zniknęły budy omnibusów Kohna i Hellera.” (s. 186)

Marek Edelman

ONI/JA, I

„W listopadzie 1940 roku Niemcy tworzą w Warszawie getto. Cała ludność żydowska, mieszkająca jeszcze poza „Seuchenspergebiet”, zostaje przesiedlona na te tereny. Polacy mieszkający w obrębie getta opuszczają swoje mieszkania. Dla małych fabryk, warsztatów i sklepów termin przeniesienia jest o dwa tygodnie dłuższy. Czyli do 1 grudnia. Ale już 15 listopada żadnemu Żydowi nie wolno opuścić dzielnicy żydowskiej. Niemcy natychmiast opieczętowują lokale pożydowskie i następnie wraz z całym inwentarzem oddają je bezpłatnie handlarzom i szmuglerom polskim.” (s. 9)

Emanuel Ringelblum

ONI, I

„Ogólnie wielki wpływ getta w tych czasach na Żydów-asymilatorów. Poczuli się Żydami i spróbowali się zbliżyć [do środowiska żydowskiego]. Bardzo boleśnie odczuli wszystkie ograniczenia i prześladowania; samobójstwa w tym środowisku.” (s. 47)

„Wczoraj, piątego stycznia [1940], wyszło zarządzenie o handlu ulicznym. Żydowski handel zostaje ograniczony do ulic getta, poczynając od Krakowskiego Przedmieścia, Karowej, Królewskiej, Siennej i in. Trzeba mieć zezwolenie na zajmowanie się handlem.” (s. 50)

„Znów mówi się o getcie w Warszawie. Ma ono objąć Pragę i kilka żydowskich komisariatów.” (s. 66)

„Dziś, drugiego marca [1940] [?] przystąpiono do wznoszenia murów wokół terenu zarazy. Wywarło to silne wrażenie. Dopatrują się w tym początku faktycznego getta.” (s. 82)

„Na ulicach jest całkiem spokojnie. Ludność żydowska, która w ubiegłym tygodniu całkowicie ukrywała się w mieszkaniach, wychodzi z domów; widać Żydów nawet w polskich dzielnicach.” (s. 82)

„Mówi się, że polskie wyrostki otrzymały od tamtych po 2 zł i więcej dziennie. Jakoby przywieziono ich w samochodach i wypuszczono w dzielnicy żydowskiej, ale informacje te są z niepewnego źródła.” (s. 83)

„Dziś chodziły słuchy, że ogrodzenia wokół obszaru getta zostaną zastąpione murami. W związku z tym znów poważnie się mówi o getcie w Warszawie, jak też o kilkuset żydowskich policjantach, których Gmina Żydowska ma podobno przyjąć. Ubiegano się o protekcję, żeby dostać się na to stanowisko.” (s. 88)

„Ulice sprawiają smutne wrażenie. Wszędzie zamiast szyb deski lub kawałki szkła. Opowiadają, że w czasie ograbiania żydowskich sklepów z kapeluszami na Żabiej okoliczni [kupcy] chrześcijańscy przyglądali się temu z zadowolenie. Pozostali sami.” (s. 89)

„Dziś, trzydziestego marca [1940], potwierdziła się wiadomość, że Gmina Żydowska otrzymała nakaz wybudowania murów tam, gdzie dotychczas były druty kolczaste odgradzające Seuchengebiet od innych terenów. Będzie także poczta żydowska, która będzie się znajdowała na granicy getta. Poczta ta będzie odbierała wszystko od niemieckiej poczty i będzie przekazywała z powrotem.” (s. 90)

„Lud powiada, że wybudowali mury w sześciu punktach miasta po to, żeby, jeśli stąd wyjdą, zamknąć w nich całą ludność.” (s. 98)

„Mury wokół Seuchengebiet w Warszawie nazywają przedłużeniem linii Zygfryda.” (s. 105)

„Ludzie nie rozumieją sensu murów, które pokrywają się z gettem. Zachodzi obawa, by tuż przed opuszczeniem miasta nie podpalili getta. Magistrat zaproponował za łapówkę przesunięcie murów na Rymarską w myśl życzeń kupców.” (s. 111)

„Coraz więcej wypadków usuwania Żydów z poszczególnych domów. Dają pół godziny na wyniesienie rzeczy. W pewnym mieszkaniu kazali w ciągu pół godziny przewlec pościel, zamiast pakować się. Częstokroć meble i pościel trzeba pozostawić. Ubija się przy tym interesy, albowiem przychodzą nawet do dzielnicy żydowskiej i każą się rzekomo wyprowadzić, ale za pieniądze pozwalają zostać w mieszkaniach. Ludzie siedzą tam spakowani. Wywołuje to bardzo zły nastój w mieście.” (s. 119-120)

„Okazuje się, że groźba getta, i to właśnie na przedmieściach, wisiała nad Warszawą, ale na razie odroczono [tę sprawę].” (s. 123)

„Istnieje projekt utworzenia getta w powiecie warszawskim, żeby skoncentrować Żydów w jednym miejscu.” (s. 127)

„Dziś 25 września [1940], krążyły uporczywe pogłoski o getcie i bardzo zaniepokoiło to żydowską ludność. W dalszym ciągu usuwa się Żydów z kamienic znajdujących się poza Seuchengebiet. Niekiedy dają zaledwie 15 minut na zabranie rzeczy.” (s. 127)

„Ciągła niepewność w związku z mieszkaniami, bezustanna groźba wypędzenia z mieszkań, budzi u niektórych życzenie: niech już będzie getto, do którego tamci nie będą mogli wejść.” (s. 129)

„W Seychengebiet mieszka 350 tysięcy Żydów i 150 tysięcy Polaków, poza murami 75 tysięcy Żydów. Gęstość zaludnienia w strefie zamkniętej jest 9 razy większa niż poza nią. Wyprzedaż dobytku stanowi główne źródło dochodu tysięcy, tysięcy Żydów.” (s. 138)

„Ukazało się rozporządzenie, że Żydom wolno chodzić w getcie od siódmej rano do dziewiątej wieczorem, a poza gettem od ósmej do siódmej, Polacy do jedenastej.” (s. 139)

„Kiedy była aktualna sprawa getta, chrześcijańscy rzemieślnicy z Seuchengebiet zwrócili się do władz, że na skutek przesiedlenia stracą dotychczasową żydowską klientelę, z którą są ściśle związani.” (s. 139)

„Dziś ukazało się rozporządzenie, że Żydom wolno znajdować się poza gettem od godziny ósmej rano do siódmej wieczorem, jak również w sprawie obowiązku ustępowania w zdecydowany sposób miejsca wojskowym przez zejście z chodnika.” (s. 142)

„Dziś, w szabat 12 października [1940], był straszny dzień. Zapowiedziano przez megafon podział miasta na 3 części: niemiecką, która obejmuje Śródmieście, wraz z Nowym Światem, część polską i żydowską. Do końca października wszyscy oprócz Niemców muszą się przeprowadzić bez mebli. Zrujnowano by w ten sposób tysiące chrześcijańskich sklepów i przedsiębiorstw.” (s. 144)

„W strefie żydowskiej mieszka 140 000 Polaków, poza obszarem żydowskim mieszka 60 000 Żydów.” (s. 144)

„Powoli tworzy się getto dla Żydów. Telegramy nadaje się za pośrednictwem Gminy Żydowskiej, to samo dotyczy przepustek kolejowych. Dziś, w święto Jom Kipur, Żydzi otrzymali nader gorzki ‘prezent’. Niektórzy uważają, że dla Polaków, którzy posiadają w getcie wiele przedsiębiorstw, jest on jeszcze gorszy.” (s. 144)

„Zachodzi obawa, że Polacy nie wyprowadzą się z dzielnicy żydowskiej. Wyprowadzka z dzielnicy polskiej połączona jest z dużymi trudnościami. Niektórzy chrześcijanie mówią, że się nie wyprowadzą. Zanim się wyprowadzą podpalą domy.” (s. 146)

„Sprawa getta niezmiernie komplikuje i utrudnia sytuację przedsiębiorstw żydowskich, które działają pod chrześcijańskimi nazwami. Dopóki firma znajdowała się w getcie, dopóty właściciel mógł ją kontrolować i pozostawał jej właścicielem. Z chwilą gdy firma się przenosi, żydowski właściciel traci właściwie cały swój majątek.” (s. 150)

„Codziennie rozlepiają na nowo obwieszczenia Leista o granicach getta, które obejmuje Żelazną i inne ulice. Mówi się, że jest to odpowiedź na starania Galei, zmierzające do zmniejszenia getta. Leist oświadcza, że nie da się sterroryzować przez ludność polską.” (s. 150)

„Getto nazywają w Warszawie ‘Miastem-Ogrodem Czerniaków’.” (s. 153)

„Ruch na ulicach żydowskich straszliwy. Pełno ludzi nie tylko na chodnikach, ale i na całej jezdni. Bardzo trudno się przedostać.” (s. 155)

„W dzielnicy żydowskiej znajduje się cały szereg nielegalnych fabryk artykułów konsumpcyjnych. Będą musiały zostać zamknięte w przypadku zamknięcia getta, bo nie można będzie uzyskać nielegalnych surowców.” (s. 156)

„Dziś, 6 listopada [1940] krążą pogłoski, że getto nie zostanie jeszcze utworzone.” (s. 157)

„Dozorcy wykorzystują sytuację powstałą w ostatnich dniach zakładania getta w Warszawie: są pośrednikami w sprawach mieszkaniowych, handlują produktami.” (s. 158)

„Wzmożenie epidemii tyfusu jest rezultatem stłoczenia ludności żydowskiej.” (s. 158)

„Dziś, 8 listopada [1940], znów krążyły pogłoski, że utworzenie getta zostanie odroczone do kwietnia.” (s. 159)

„Wzmaga się przede wszystkim lęk przed zamkniętym gettem, zwłaszcza że dziś opowiadano, że kazano policji polskiej wynieść się z getta. Gromadzi się zapasy, kto i ile tylko może.” (s. 159)

„Wczoraj podawano podobno przez megafon, że nie wolno używać słowa: ‘getto żydowskie’, tylko: ‘żydowska dzielnica mieszkaniowa’, tak jak niemiecka i polska.” (s. 160)

„Getto daje się o wiele dotkliwiej we znaki niż w średniowieczu, bo byliśmy już tak wysoko, a teraz upadliśmy tak strasznie nisko. Apel w sprawie wykazywania dobrych stron getta: tendencja do zrównania np. podatku od jedwabiu, odzieży, pomoc wzajemna i ożywione życie społeczne.” (s. 160)

„Zachodzi obawa, że ponieważ powiodło im się z założeniem warszawskiego getta dokonają tego również i w innych miastach. Argumenty Żydów, że teren jest niewystarczająco duży, okazały się nieuzasadnione, podobnie jak i to, że Żydzi nie zdążą się przeprowadzić.” (s. 165)

„Mówią, że dzisiejszy megafon, o godzinie dziesiątej rano (15 listopada [1940]), oznajmił, że alarmy SOS, nadawane przez radio angielskie, szwajcarskie i moskiewskie o zamurowaniu w Warszawie pół miliona Żydów, są niesłuszne. Nie jest to getto, lecz zamknięta dzielnica mieszkaniowa, która, jak i przedtem, będzie zaopatrywana przez magistrat w artykuły żywnościowe.” (s. 165)

ONI, II A

„Szabatowy dzień, w którym utworzono getto (16 listopada [1940]), był straszny. Ulica nie wiedziała, że getto zostanie zamknięte, dlatego spadło ono na ludzi jak grom z jasnego nieba. Na wszystkich skrzyżowaniach ulic stały wachy niemieckich, polskich i żydowskich policjantów, które kontrolowały, kto ma prawo przejść.” (s. 166)

„Okazało się, że hale targowe są zamknięte dla kobiet żydowskich. Od razu zabrakło chleba i innych produktów. Od owego czasu szaleje prawdziwa orgia drożyzny. Przed sklepami spożywczymi stoją długie kolejki i ludzie wykupują wszystko. Wiele produktów nagle zniknęło ze sklepów.” (s. 166)

„Z powodu zamknięcia getta i gorączkowych zakupów na wszystkich ulicach żydowskich panował straszny ruch. Nie sposób wprost przejść przez ulicę. Przechodnie wypełniają bez reszty chodniki i jezdnie.” (s. 167)

„Powiadają, że getto będzie na wpół otwarte do 25 [listopada 1940].” (s. 168)

„Dziś, 20 listopada [1940], chodzą słuchy, że otworzą getto na 5 dni, a potem zostanie ono (po 25.) hermetycznie zamknięte.” (s. 169)

„Chwilowo nie wywozi się śmieci z getta, dlatego kazano komitetom domowym je spalić.” (s. 174)

„Słyszałem o odezwie PPS przeciwko gettu. W odezwie podkreślono, że ucierpieli nie tylko Żydzi, lecz również polscy ludzie pracy, którzy stracili swe warsztaty.” (s. 178)

„Na okna wychodzące do getta nakłada się siatki.” (s. 181)

„Getto w Warszawie dzieli się na trzy części: arystokraci – Leszno, Elektoralna, Chłodna; mechesi – Sienna; parchy – reszta.” (s. 185)

 

Mary Berg

JA/ONI, V

15.VI.43’: „Pod koniec maja przybyła tu grupa kobiet i dzieci z Liebenau. Niemal podskoczyłam z radości, gdy znienacka wpadłam na Bolę. Nie mogłyśmy uwierzyć, że naprawdę jesteśmy razem; to przypominało historię rodem z Baśni z tysiąca i jednej nocy. Przez kilka pierwszych dni byłyśmy absolutnie nierozłączne. Opowiedziałam jej o naszych przyjaciołach z getta oraz wydarzeniach po kwietniu 1942 roku, kiedy ją internowano, z kolei ona opisała mi swoje życie w Liebenau. Bola przyjechała do naszego obozu jednocześnie z kuzynką Rosy W. – Erną W., kolejną dziewczyną w naszym wieku. Cieszyłyśmy się jak dzieci i na chwilę całkowicie zapomniałyśmy o otaczającej nas okropnej rzeczywistości. Nagle w całym obozie zaczęły się szerzyć wieści, że getto warszawskie zostało podpalone i wszyscy pozostali mieszkańcy – czterdzieści tysięcy Żydów – spłonęli żywcem. Źródłem tej relacji był list z Warszawy, otrzymany przez jedną z internowanych zakonnic amerykańskich. Autor listu pisał, że płoną domy przy ulicy Nalewki, ale w oczywisty sposób miał na myśli całe getto” (s. 359).

 

Adina Blady-Szwajger

ONI, II

„Na ulicach getta było pełno „chaperów”. Obok żebraków, małych nędzarzy śpiewających piosenkę „Bo my jesteśmy młodzi”, były te dzieci chyba najgłodniejsze, które wyrywały przechodniom paczuszki z jedzeniem lub odłamywały kawałek niesionego bochenka.” (s. 63)

JA/ONI, II

„Codziennie po pracy w szpitalu dzieliliśmy między siebie odwiedziny u konających z głodu pracowników. Nieśliśmy im jedyne, cośmy mieli – glukozę dożylną, która czasem na krótko wracała im siły.” (s. 57)

 

TRASY:

Trasa: Getto – Chłodna/Żelazna (wacha) – Nowy Zjazd – Most Kierbedzia – Praga – Dworzec Wschodni,  – Trasa: Getto – Ogród Saski,
Trasa: Piaseczno – Getto,  – Trasa: szopy getta warszawskiego – Lublin, Konzentrazionslager,

Bibliografia

– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.

– Perec Opoczyński, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t. 31: Pisma Pereca Opoczyńskiego, oprac. M. Polit, Warszawa 2017.

– Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943, Opracowała i uzupełniła Noemi Makowerowa, Ossolineum 1987.

– Marek Edelman, Getto walczy. (Udział Bundu w obronie getta warszawskiego), Warszawa 1945.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. t. 29: Pisma Emanuela Ringelbluma z getta, oprac. J. Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018.

– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.

– Adina Blady-Szwajger, I więcej nic nie pamiętam, Warszawa 2010.