Henryk Sienkiewicz w Egipcie, zbiory IBL PAN

Afryka Sienkiewicza – niespieszny wyjazd z Europy
Bartłomiej Szleszyński (Instytut Badań Literackich PAN)

Afryka Sienkiewicza – niespieszny wyjazd z Europy
Bartłomiej Szleszyński (Instytut Badań Literackich PAN)

Gdy zerkniemy na mapę Sienkiewiczowskiej podróży, daty odwiedzania kolejnych miejsc, wreszcie niektóre listy, możemy odnieść wrażenie, że do Afryki wcale mu nie było pilno, a wszystkie znaki na niebie i ziemi starają się go skłonić do poniechania planów.

Z Krakowa wyrusza w połowie listopada 1890. Podróżuje niespiesznie, bowiem do Rzymu dociera 16 grudnia, co Tyszkiewicz skomentuje: „Sienkiewicz jest nareszcie, więc cała sytuacja wyklarowała się trochę”[1]. Już w podróży do Rzymu przytrafia się pisarzowi pierwsze z licznych pechowych wydarzeń. Jak relacjonował Jadwidze Janczewskiej:

Obelisk

Przyjechałem dziś w południe zły i zmęczony. — Zmęczony, bo wagony złe, pełno ludzi w przedziale i zimno — zły, bom w drodze z Pontebba do Mestre zgubił małą portmonetkę, w niej około 200 fr. w złocie, bilet, kwit na rzeczy i co nade wszystko, ów dukat, który dostałem od Mary.
[2] ( L, II-2, 391)

 

Z Rzymu podróżnicy jadą do Neapolu, płyną do Ismailii, zwiedzają piramidy w Gizie, następnie mają załatwione polowanie w Fajum – tu znowu daje o sobie znać pech (oraz słabe zdrowie Sienkiewicza). Jak pisze Tyszkiewicz:

 

To się nazywa mieć pech! Takeśmy się obydwaj cieszyli z wycieczki do Fayoum, z polowania, do któregośmy już od kilku dni przygotowywali; aż tymczasem Sienkiewicz, który już wyjeżdżając z Kairu nie zupełnie czuł się dobrze, dostaje w wagonie silnego bólu gardła.[3]

 

Wyprawa jeszcze na dobre się nie rozpoczęła, a Sienkiewiczowi przytrafia się kolejne niefortunne wydarzenie:

 

Statek francuski z kompanii Messageries Maritimes, którym miałem się puścić na Morze Czerwone i Ocean Indyjski, sprawił wszystkim okrutny zawód. W agencjach zapowiedziano nam, że do Suezu przyjdzie dziewiętnastego stycznia, tymczasem on sobie przyszedł i wyszedł osiemnastego. […] wiadomość o tym figlu kompanii czy kapitana wprawiła mnie w najgorszy humor, miałem bowiem teraz do wyboru albo czekać cały miesiąc na następny statek francuski, albo jechać innym. Wszystkie inne zaś, nie wyłączając angielskich, idą wolniej, są daleko gorsze i daleko mniej wygodne. (LzA, 24)[4]

 

Zastanawiać się można, czy istotnie mówimy o pechu, czy raczej o nieprzygotowaniu, braku organizacji i nieumiejętności radzenia sobie z rzeczywistością o wiele bardziej wymagającą niż amerykańska. Pytać możemy też, czy Sienkiewiczowski spieszno było do Afryki, czy też wolał sprawę opóźniać.

Przypisy

  1. J. Tyszkiewicz, Laiškaiiš Zanzibaro 1891 m. – Listy z podróży do Zanzibaru 1891 r., sudarytojai V. Poviliūnas, I. Senulienè, Troki 2010, s. 82.
  2. Jak wiemy z listów do Henryka Siemiradzkiego, portmonetka została zwrócona, choć kwestia jej odbioru zajmuje później myśli Sienkiewicza.
  3. J. Tyszkiewicz, dz. cyt., s.89.
  4. Tekst cytuję za: H. Sienkiewicz, Dzieła, T 43, Listy z Afryki, wyd. zbiorowe pod red. J. Krzyżanowskiego, Warszawa 1949, wedle konwencji (LzA, numer strony).