KROCHMALNA

 

Ul. Krochmalna. Żebrzący mężczyzna (Fot. H. Jost, 19.09.1941) [Fotografia pochodzi ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego im. E. Ringelbluma w Warszawie].

Ul. Krochmalna. Żebrzący mężczyzna (Fot. H. Jost, 19.09.1941) [Fotografia pochodzi ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego im. E. Ringelbluma w Warszawie].

 

Rachela Auerbach

ONI, II C

„Przy zabieraniu zwłok dziecka z mieszkania przy ul. Krochmalnej stwierdzono brak kawału pośladka. Śledztwo wykazało, że ten kawał <mięsa> odkrojony został przez kogoś z rodziny – nie wiem, czy akurat przez matkę – dla sporządzenia posiłku…” (s. 125-126)

ONI
„Frankenstein <pracuje> dziś na wylocie przy Krochmalnej i już z samego rana są rezultaty. Jedna osoba zabita, dwie ranne. Interwencja [H]end[la][?] w sprawie Frankensteina u Auerswalda przed paru dniami […] <kampanii ochrony murów […] nie odniosła widać żad[nego skutku] pan komisarz był zadowolony.” (s. 196)

ONI, II C
„Wspomniany powyżej policjant, zdaje się Baranowski, nie był w domu. Gospodarz jego , Mortkowicz, stary Żyd, wiedział tylko tyle, że ma on nocna służbę w szpitalu, pod groźbą zastrzelenia podał, że może w szpitalu na Stawkach, a gdy go tam nie znaleziono, oprawcy wrócili i zastrzelili starego, po czym odszukali Baranowskiego w szpitalu na Leszno 1 i oczywiście też go sprzątnęli. Poza jednym tym wypadkiem , który może być uzupełnieniem akcji przeciwko trzynastce, wszystkie inne są zupełnie niewytłumaczone. Na ul. Mylnej 11 wystrzelano z jednego mieszkania cztery osoby, ojca paralityka, który nie mógł na wezwanie zejść wyrzucono przez okno, po czym na dole poczęstowano go kilku kulami. Na ulicy Krochmalnej padły dwie kobiety, synowa z teściową, podobno przebywające przez pewien czas po polskiej stronie. Piekarz Wilner, wyciągnięty dla egzekucji z więzienia na Gęsiej, miał być podobno jakiś wpadunek ze szmuglem. O dentyście z Pawiej ulicy (wyciągnięto go w bieliźnie, wsadzono do auta i pod Pawiakiem położono aż pięciu strzałami. Scenę egzekucji widziała osoba z sąsiedztwa przez szparę w bramie.” (s. 160)

ONI, II C
„Polowanie na Żyda idzie całą parą i dzień dzisiejszy obfitował w ofiary różnej kategorii. Wyciągnięci w nocy z łóżek reżyser Szaro z teściem i szwagrem, zastrzeleni <wedle listy>, zastrzeleni na ulicy w dzień szmuglerzy i nie-szmuglerzy. Jacyś cywile strzelili w tłum na placyku targowym na Ceglanej czy na skwerku. Są zabici na miejscu, są śmiertelnie ranni, na Krochmalnej i Walicowie wybuchła dzisiaj przed wieczorem śmiertelna panika, przechodzenie wzdłuż ogrodzeń kolczastych w <małym getcie> stało się rzeczą o każdej porze dnia w najwyższym stopniu ryzykowną.” (s. 178-179)

JA, II C
„Przechodziłam dziś popołudniu Przejazdem o tej samej porze co wczoraj. Potem patrzyłam przez to samo co wczoraj okno na ulicę po jednej i po drugiej stronie muru. Pustki, martwota, żadnego ruchu. – Co się stało? – pytałam wieczorem znającą się na rzeczy osobę. Czyżby to nareszcie skutek represji? A przecież mówicie wszyscy, że represje, strzelanina, ilość zabitych nie ma żadnego wpływu na ruch przy mecie. Że w pół godziny, ba, w dziesięć minut po zabiciu jednej, a w kilka chwil potem dwu osób na Przejeździe szmugiel szedł zupełnie jak przedtem, że po zastrzeleniu codziennie po kilka i kilkanaście osób na Krochmalnej i w innych punktach <robota> nie zatrzymała się ani na włos. Że nawet na ceny fakty te słaby mają wpływ a jedyną wytyczną są jedynie zjawiska ekonomiczne. A jednak widziałam sama. Zamarł ruch. – Głupia – odpalił znajomy – nie było ruchu, bo nie było towaru.” (s. 188-189)

 

Henryk Bryskier

ONI, I

„Epidemia tyfusu objęła całą dzielnicę ul. Krochmalnej, gdzie wyloty zostały zamknięte. Mieszkańców nie wypuszczano z domów, każdy dom stanowił kwarantannę. Już nie potrzeba było zawieszać na każdej bramie dużej żółtej tablicy ostrzegawczej z napisem „Tyfus – wstęp wzbroniony”, bowiem tablice takie były na zamkniętych wylotach. Wśród mieszkańców, nie mogących się wydostać na ulicę, rozgrywały się dantejskie sceny. Zorganizowano dostawę ciepłej strawy, a zakupy prowiantów odbywały się w ten sposób, że Komitety Domowe zbierały od lokatorów pieniądze, wydając je na zewnątrz przez okno funkcjonariuszom żydowskiej Służby Porządkowej, którzy wg wykazu nabywali potrzebne artykuły i tą samą drogą doręczali produkty. Kontumacja ta nie trwała – jak normalnie – dwa tygodnie, lecz kilka miesięcy, albowiem gdy w jednym domu, albo nawet w szeregu domach choroba wygasła, wystarczyło, aby ostatniego dnia kwarantanny jeden z mieszkańców zachorował z objawami tyfusu, a cała dzielnica znów była skazana na izolację.” (s. 41-42)

 

Ludwik Hirszfeld

JA/ONI, I/ II A

„Doktor Hagen należał do typu ludzi określanych przez francuzów mianem mouton entragé. Nabrał pewnej energii, wziął swoich żandarmów, zamknął ulicę Krochmalną i zrewidował wszystkie mieszkania.” (s. 339)

 

Abraham Lewin

JA/ONI, II D (08.04.1942)

„Jedna z moich znajomych, która mieszka przy ulicy Krochmalnej, opowiedziała mi o następującym autentycznym zdarzeniu, którego sama była świadkiem jednego z minionych dni. Jak wiadomo, na ulicy Krochmalnej nie stoi jeszcze do tej pory mur, jest tu jedynie ogrodzenie z drutów. Siłą rzeczy tu odbywa się największy szmugiel w całym getcie. W pewnym momencie, kiedy moja znajoma stała przy oknie, które wychodzi dokładnie na druciane ogrodzenie, zauważyła, jak drut podnosi się, a ze <strony aryjskiej> na żydowską przetacza się worek z żytem albo czymś innym. Działo się to na oczach polskiego policjanta, który stał na warcie.” (s. 27)

ONI, II D (08.04.1942)

„Ta sama kobieta opowiedziała mi o jeszcze dwóch zdarzeniach, które miały miejsce na tej słynnej ulicy w ostatnich tygodniach. Pierwsze zdarzenie: jednego razu na <aryjskiej stronie> żandarm zawołał do siebie 10-letnią żydowską dziewczynkę. Kazał jej przenieść cegły z jednej strony na drugą. Dziewczynka nie chciała wypełnić jego rozkazu. Odpowiedziała mu ostrymi słowami: <Co możesz mi zrobić? Rozstrzelać? Strzelaj. Nie mam nic do stracenia. Jest mi już wszystko jedno>. (Oboje, i dziewczynka, i żandarm, rozmawiali ze sobą po polsku). Kiedy dziewczyna zaczęła przeciskać się przez dziurę z powrotem do getta, żandarm strzelił do niej i położył ją trupem na miejscu.” (s. 29)

ONI, II D (12.05.1942)

„Nie ma prawie dnia, w którym by kamienie bruku i trotuary getta warszawskiego nie spłynęły krwią żydowską. Wczoraj zastrzelono na Krochmalnej kobietę żydowską przy szmuglu.” (s. 37)

ONI, II D (14.06.1942)

„Szczegóły nowej tragedii są następujące (tak jak o nich słyszałem): na Krochmalnej znaleziono u chrześcijanina większą ilość żywności. Według drugiej wersji, chrześcijanin przyniósł worek z towarem na <metę>. Został zatrzymany i pobiciem zmuszony do wyjawienia, dla kogo przeznaczony był towar i gdzie ta osoba mieszka. Poszli pod wskazany adres i zatrzymali tam siedmiu Żydów – tragarzy, zaprowadzili ich na Grzybowską 38 i rozstrzelali.” (s. 124)

 

Perec Opoczyński

ONI, II D (czerwiec 1942)

„Tej nocy Niemcy zabrali z izby przy Krochmalnej ośmiu Żydów. Doprowadzili ich pod mur i tam zastrzelili. Wedle oficjalnej wykładni mieli to być szmuglerzy. Jak widać, nowy tydzień zaczął się mordami, które trwały i przez cały poprzedni. Co przyniesie jutro, nietrudno zgadnąć.” (Pisma, s. 286)

ONI, I

„Tu na Smoczej opłaca się uparte trzymanie domu w zamknięciu przez dwa, raz nawet przez trzy, a potem przez cztery tygodnie. Jakby nie dość tego wszystkiego, za miesiąc ów doktor znów może zechcieć zamknąć ten sam dom na Smoczej, Lubeckiego, Stawkach czy Krochmalnej. Mieszkańcy tych ulic to ludzie ubodzy, pogrążeni w rozpaczy, nie mają się komu poskarżyć. […] Nie zamyka się tylko pojedynczych domów, zamyka się pół, całą ulicę – po dwadzieścia, trzydzieści domów naraz. Na obu jej końcach stawia się płot, przy płocie policję, która rano wypuszcza za sowitą opłatą pracujących i handlujących.

Sąsiedzi w domu wzdychają i pojękują. Dzieci oblegają wyjście i czują się jak ptaszki w klatce. Ilekroć brama się otwiera, wykrada się przez nią kilkoro dzieci. Policjant przeklina, złorzeczy, krzyczy, ale wobec młodych jest bezsilny.” (Księga parówki, s. 375)

ONI, II

„[…] wszystkie rozdzierające sceny były niczym wobec strasznych obrazów opuszczenia i biedy, które listonosz musiał oglądać, wędrując od domu do domu w dolinie rozpaczy na Krochmalnej, Ostrowskiej, Smoczej, Niskiej.

Na tych ulicach drzwi mieszkań były zamknięte do późna w dzień, ludzie leżeli do drugiej, trzeciej w łóżkach. Inni przeważnie w ogóle nie wstawali, nie mając po co. Zimą w mieszkaniach większych rodzin można było zobaczyć dziesięcioro, dwanaścioro ludzi, często młodych mężczyzn albo kobiet, leżących w łóżkach, z bladymi twarzami i gorejącymi oczami, przełykających ślinę. Matki leżały w łóżkach razem z dwojgiem, trojgiem dzieci, pod czerwonymi wsypami, nie mając kilku groszy na kawałek mydła, aby uprać powłoki. Straszny nieporządek w mieszkaniach potwierdzał prawdziwość starego powiedzenia: „jaki nastrój, taki wystrój”; widać było, że w głowach tych ludzi nie ma nic więcej poza jedną jedyną obłąkańczą myślą: skąd wziąć kawałek chleba? Matki nie były już gospodyniami, ojcowie – gospodarzami. Drzwi się nie domykały, piece potłuczone, stoły i krzesła nie myte, podłogi nie szorowane. Po co to robić? Kogo to obchodzi?…

Od ciągłego leżenia w łóżkach ludzie osłabli, wielu nie mogło już zrobić kroku, inni byli spuchnięci do pępka i jeszcze wyżej. U części oczy ledwo wyzierały spod spuchniętych fałdów wokół oczodołów. Nadawało im to wygląd ponurych Mongołów, głodnych Eskimosów.” (Żydowski listonosz,s. 426)

 

Leokadia Schmidt

JA, V

„Dom, w którym mieszkaliśmy, mieścił się na Krochmalnej w pobliżu getta, mieliśmy więc widok na łuny pożarów, czuliśmy zapach dymu i spalenizny, detonacje i huk wystrzałów towarzyszyły nam w dzień i w nocy.” (s. 228-229)

„Po siedmiu koszmarnych tygodniach spędzonych w ‘gorbowcu’ na Krochmalnej, gdzie jedyną wonią były wyziewy z górnego ustępu i śmietnika, a jedynym widokiem szary, monotonny mur, zmiana [powrót na Belwederską 27] ta wydawała nam się rajem.” (s. 236)

ONI, VI A

„Stanowczo dom na Krochmalnej nie miał szczęścia do bomb. Ubiegłej nocy znów na trzecim podwórzu, w środkowym budynku, bomba zapalająca wznieciła pożar. Kilkuset lokatorów biegało jak opętani, ratując swe rzeczy. Znieśli je na pierwsze podwórko i, nie zwracając uwagi na bomby, zajęli się gaszeniem ognia, co udało im się jeszcze przed przybyciem straży ogniowej. Drzwi pokoju, z którego zaledwie dzień przedtem wyszliśmy, zostały wyłamane przez ludzi wrzucających naszym oknem pościel itd. Wyobrażam sobie, co by było, gdybyśmy tak pozostali tam jeszcze jeden dzień.” (s. 237)

 

Henryk Makower

JA, II A

„Wzywają mnie na wizytę gminną na ul. Krochmalną, kartka bezpłatna. Duży, brudny dom.” (s. 34)

 

Adam Czerniaków

JA/ONI, I

„W Gminie awantury na tle ulicy Krochmalnej. Zamknięto ją od Rynkowej do Ciepłej. 18000 ludzi jest bez chleba, bo nie wolno nikogo ani wpuszczać, ani wypuszczać.” [4 IV 1940] (s. 81)

„Krochmalna ulica zamknięta. W zamknięciu 30 nowych wypadków tyfusu. Podobno 2 kamienicznicy od 9 miesięcy nie wywieźli śmieci.” [7 V 1940] (s. 87)

„Wezwał mnie Schrempf w sprawie desek, których brak w płocie na Krochmalnej. Właśnie ja musiałem się stawić (od 3 pp do 6 pp).” [17 V 1940] (s. 90)

„Inż. Rindermann (Niemiec) skierował do Schrempfa pismo w sprawie zachowania się kolumny sanitarnej na Krochmalnej. Wyłamano drzwi w szafach i tylne ściany, pobito kobiety (rany), bo nie chciały dać łapówki, ukradziono srebrne łyżki.” [25 VI 1940] (s. 99)

„Zabiegi Fajnsztajna na ul. Krochmalnej (inż. Rindermann) – własne kolumny sanitarne żydowskie pod kierownictwem] niem[ieckim].” [26 VI 1940] (s. 100)

ONI, II B

„Dziś policja niemiecka, polska i żydowska zamknęła Krochmalną i wyprowadziła 8000 ludzi do kąpieli. Niestety okoliczne męty skradły wiele rzeczy mieszkańcom.” (s. 208)
Dokument wklejony przez Czerniakowa do notatnika, opisujący sytuację na ul. Krochmalnej:

„Sprawozdanie dot. przedsięwzięć kąpielowych i dezynfekcyjnych na ul. Krochmalnej w dniach 28 i 29 sierpnia 1941.

28 VIII 41 o godz. 4.00 funkcjonariusze Słby Porządkowej przekazali polecenie, aby wszyscy mieszkańcy ul. Krochmalnej przygotowali się do kąpieli. Cała Krochmalna od Ciepłej do Rynkowej miała być poddana dezynfekcji, a jej mieszkańcy kąpieli. Mieszkańcy tej ulicy, nie znający zarządzenia o dezynfekcji, byli początkowo przekonani, że ma nastąpić ich wysiedlenie. Z każdego domu wyprowadzano wszystkich mieszkańców, a także dozorców, zgromadzono na dawnym placu Wielopole i stąd grupami zaprowadzono do łaźni, przeważnie do łaźni przy ul. Spokojnej. Oddzielono mężczyzn od kobiet, chorych i kaleki wieziono na wózkach ręcznych i rykszach. Znaczną liczbę zakaźnie chorych odwieziono do szpitala. Wykąpane grupy powróciły o 19.30 i ok. godz. 21 wpuszczono je na Krochmalną i zgromadzono na podwórzach, w sieniach i bramach budynków. 800 osób, których nie zdołano wykąpać 10 cią̨gu dnia, zgromadzono w straszliwych warunkach na placu Wielopole, bez jedzenia i ciepłej odzieży. O godz. 8 wieczorem ludzie ci otrzymali po raz pierwszy posiłek z Żydowskiej Samopomocy Społecznej. Miano dostarczyć jeszcze 800 porcji, jeżeli znajdą się̨ kotły. Dostarczono również 125 kg chleba. Z domów położonych w pobliżu zebrano talerze i łyżki. Kierujący akcją Oberleutnant żandarmerii zezwolił ludzi przeprowadzić na noc na bazar Janasza, ażeby wydać im zupę i chleb i przetrzymać w zamkniętym terenie. Wskutek złej pogody nie wydano zupy, natomiast dostarczono jeszcze 125 kg chleba, tak że na osobę wypadło 1/4 kg chleba. Na skutek deszczu i braku ciepłego posiłku noc była bardzo ciężka. Martwego 5-letniego chłopca wyjęto z rąk matki, 20-letnią dziewczynę znaleziono martwą pod halą. Kobiety z dziećmi na ręku chodziły całą noc, ponieważ nie można było położyć się na asfalcie. Żandarmi zezwolili opróżnić 10 budek i umieścić tam kobiety z niemowlętami i dziećmi do 2 lat. O godz. 4 rano na rozkaz Oberleutnanta rozpoczęto wydawać zupę. Wskutek niewystarczającej liczby talerzy, brano zupę dosłownie w czapki, chustki, poły płaszczy i marynarek, a nawet w dłonie, ponieważ ludzie przegłodowali 14 godzin. O godz. 6 rano rozdzielono następne porcje zupy, która znajdowała się̨ całą noc pod dozorem żandarmów przy murze przed domem przy ul. Rynkowej 11. Dostarczono tam 50 talerzy, w których wydawano zupę wyłącznie dzieciom. Aby umożliwić jedzenie posiłku dzieciom sprowadzono 10 funkcjonariuszy Polskiej Policji, która rozproszyła tłum usiłujących wyrwać dzieciom jedzenie z rąk. O godz. 6.30 ponownie poprowadzono ludzi grupami z placu Wielopole do łaźni. Z domu przy ul. Rynkowej 3 dostarczono wężem gumowym wodę do picia oraz 30 butelek. Ciała niezidentyfikowanych zmarłych odwieziono. O godz. 8 rano rozpoczęto przygotowanie do wydawania zupy dla zablokowanej ulicy. Wydawanie trwało do godz. 1. Wydano 3000 talonów. Liczba ta była niewystarczająca, ponieważ zablokowana ulica liczy 15- 18 tys., przeważnie biednych ludzi.

Dla przeprowadzenia tak ważnych przedsięwzięć, których wykonanie może być w każdej chwili  nakazem, należy stworzyć specjalną grupę urzędników w celu zapewnienia łączności pomiędzy poszczególnymi wykonawcami technicznymi i organizacjami opieki społecznej. Kierownictwo Wydziału I A [(podpis].” (s. 211-212)

JA/ONI, II C

„Następnie omówił z Szeryńskim sprawę szmuglu na Krochmalnej. Wczoraj zarekwirował ryksze (z wodą sodową etc.). Szeryński wytłumaczył, że ryksze muszą dla ludności dowozić węgiel etc. Służba będzie pilnowała, aby ryksze tylko do tego celu służyły. Komisarz polecił zlikwidować na Krochmalnej targowisko „Piekiełko”. Na „Piekiełku” przed wojną publicznie sutenerzy sprzedawali kobiety.”

 

Emanuel Ringelblum

ONI, I

„W 9 punktach miasta, zwłaszcza na Krochmalnej, drewniane parkany. Władze sanitarne powiadają, że Krochmalna jest główną wylęgarnią chorób zakaźnych. Gdyby mogli, spalili by ją.” (s. 93)

ONI, II A

„[…] na Krochmalnej wciąż to samo. Dwaj umundurowani napadli na siwowłosego Centneszwera i uderzeniem zrzucili mu kapelusz.” (s. 171)

„Słonina jest ostatnio tak popularna wśród Żydów, że rabin [Icchak Meir] Kanał, kiedy mu wręczano za wydanie orzeczenia opłatę w wysokości 7 zł, powiedział: ‘Dajecie mi 7 zł, a słonina kosztuje dziś 18 zł za kilogram’. Kobiety w perukach sprzedają słoninę na Krochmalnej.” (s. 195)

 

ADRESY:

Krochmalna 14/16/18,    – Krochmalna 18, m. 20,   – Krochmalna 20-25 (część wschodnia, między Rynkową a Ciepłą),   – Krochmalna 32 (poczta, komenda Służby Porządkowej),   – Krochmalna 42,   – Krochmalna 59,   – Krochmalna 92,   – Krochmalna (przy Ciepłej),   – róg ulic Krochmalna/Nowolipie,   – Krochmalna/Plac Grzybowski,   – róg ulic Krochmalna/Waliców,

TRASY:

Trasa: Chłodna – Chłodna 29 – Krochmalna,    – Trasa: Elektoralna – Solna – Leszno – Żelazna – Krochmalna – Waliców – Grzybowska 26/28 (standardowa droga prezesa Czerniakowa),      – Trasa: Krochmalna – Belwederska 27,   – Trasa: Krochmalna – Chałubińskiego – Plac Unii Lubelskiej – Belwederska 27,   – Trasa: Krochmalna – Chłodna – Chłodna 17,  – Trasa: Krochmalna – Żurawia,

Bibliografia

– Rachela Auerbach, Pisma z getta warszawskiego, wstęp i opracowanie Karolina Szymaniak, ŻIH, Warszawa 2016.

– Henryk Bryskier, Żydzi pod swastyką, czyli getto w Warszawie w XX wieku, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2006.

– Ludwik Hirszfeld, Historia jednego życia, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2011.

– Abraham Lewin, Dziennik, wstęp i opracowanie K. Person, Warszawa 2016.

– Perec Opoczyński, Żydowski listonosz, w: Tenże: Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Perec Opoczyński, Księga parówki, w: Tenże, Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.

– Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943, Opracowała i uzupełniła Noemi Makowerowa, Ossolineum 1987.

Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego 6 IX 1939 – 23 VII 1942, oprac. Marian Fuks, Warszawa 1983.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. t. 29: Pisma Emanuela Ringelbluma z getta, oprac. J. Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018.