NISKA

Abraham Lewin

JA/ONI, IV A (01.10.1942)

„Zdziczały ulice małego getta ciągnącego się przez kilka ulic: Miłą, Zamenhofa, Franciszkańską, oraz kilka uliczek: Ostrowską, Libelta, Wołyńską, Niską itd. Nie wolno chodzić po ulicach. Nie widać żadnego Żyda. Każda fabryka jest zamkniętym więzieniem. Nie wolno przechodzić z fabryk Schulza na Nowolipiu do fabryk Toebbensa na Lesznie. Cały dzień jesteśmy zamknięci przy Gęsiej 30. Do i z pracy udajemy się grupami przed siódmą rano i o szóstej wieczorem.” (s. 228-229)

ONI/ IV A

„Ostatnio zatrzymują Żydów poza murami getta. Niemcy obchodzą się z tymi Żydami inaczej niż przed <wysiedleniem>. Wówczas odsyłali ich do żydowskiego więzienia, stawiali przed specjalnymi sądami – Sondergericht – i zasądzali karę śmierci. Niekiedy zabijali takich Żydów w więzieniu przy Gęsiej 24. pewnego razu nazwiska męczenników ogłoszono w obwieszczeniach ulicznych. Ci, których zatrzymują ostatnio, zostają odesłani do getta i przekazani Radzie Żydowskiej, mają ich zatrudnić w <Werterfassung> [ul. Niska –B.S.].” (s. 273)

 

Stanisław Gombiński

ONI, III B

„Jest 12 wrzesień [sic], sobota po południu, posterunki dokoła czworoboku, stojące tu nieprzerwanie przez przeszło sześć dób od niedzieli rano, zwijają się i odchodzą, czworobok jest wolny. Ludzie jeszcze własnym oczom nie wierzą, biegną do domów na Wołyńskiej, Ostrowskiej, Zamenhofa, Lubeckiego, Miłej, Niskiej, Stawkach, Smoczej, gdzie pozostawili swych bliskich. Szukają. Niemców ni sprzymierzeńców już nie ma, rozlega się wiele okrzyków radości i więcej, znacznie więcej, jęków rozpaczy.” (s. 118-119)

ONI, III C/ IV A

„Zmiana granic: getto posuwa się ku północy. Granicę nową stanowią ulice: Gęsia i jej przedłużenie: Franciszkańska, Bonifraterska – Muranowska – pl. Muranowski – Pokorna – Umschlag – Szczęśliwa – Smocza do Gęsiej. Środkiem ulic granicznych ma biec mur. Wszystkie shopy pozostają na miejscach, muszą jednak być obmurowane. Termin przeprowadzek – 24 września.
Według nowych zasad w getcie znajdować się będą urzędnicy Rady Żydowskiej – ogólna liczba numerków dla urzędników i ich rodzin, wliczając Służbę Porządkową, wynosi dwa tysiące sztuk, dalej placówki wojska, kolei, urzędów, przedsiębiorstw prywatnych i Rady Żydowskiej (placówka stolarska Wydz[iału] Gospodarczego i placówka budowlana, tzw. „Bauwesen” Ref[eratu] Technicznego) oraz nieznaczna część shopowców, których olbrzymia większość mieszka w blokach mieszkalnych przy warsztatach. Więc znów wędrówka: funkcjonariusze SP – na ul. Zamenhofa, od Gęsiej do Kurzej, urzędnicy Wydziału Zdrowia z Pawiej – na Kurzą, Zakładu Zaopatrywania z ul. Zamenhofa – na parzystą Franciszkańską, inne Wydziały Gminy z nieparzystej Gęsiej – na Niską, Zamenhofa i Kurzą. Szpital otrzymuje pomieszczenie w domach przy ul. Gęsiej 6/8/10, tamże – oraz w jednym z domów parzystej Franciszkańskiej – mieszczą się lekarze, pielęgniarki, personel administracyjny i pomocniczy. Bank Dzielnicy Żydowskiej, mieszczący się przed i podczas Wysiedlenia na Nowolipkach, przechodzi na Nalewki.” (s. 120-121)

 

Perec Opoczyński

ONI, IV A (5.10.1942)

„Dziś zastrzelono wielu Żydów na Niskiej. Stojących pod domem zabito z przejeżdżającego samochodu SS. Niemcy chodzą i przeszukują wszystkie ruiny, szukając ukrywających się Żydów.” (Pisma)

ONI, I

„Są już spece, do których przychodzą „zaufani” goje spod granicy, i są żydowscy przewoźnicy, co jadą przyczepami, omnibusami i różnymi rodzajami wozów.

Od rana do wieczora widzi się je na Wołyńskiej, Lubeckiego, Niskiej, Zamenhofa, a gdzie ich nie ma?

Oto przez uliczkę przejeżdża chłopski wóz. Na koźle siedzą razem Żyd z blond bródką i goj, a na jedynym siedzisku – worku z sianem – dwaj chłopcy sześcio-, siedmioletni, zakutani w szale. Patrzą smutnymi czarnymi oczkami, w których widać ślady wielu ciężkich przejść […]” (Dom numer 21, s. 353)

„[Po wrześniu 1939] Życie powróciło do prymitywnej formy sprzed tysięcy lat. Ludzie zatracili opory, wstyd i porzucili cywilizacyjne nawyki. Z ulic niósł się straszny smród. Północna część miasta, gęsto zaludniona przez żydowską biedotę, ulice: Stawki, Niska, Lubeckiego i inne, były tak zniszczone, że po trzy, cztery bloki mieszkalne naraz stały tam z oberwanymi schodami i wypalonymi wnętrzami. Z domów zostały tylko szkielety, jak ogromne straszydła. Ludność z okolic, przechodnie, którzy jakby umyślnie tam błądzili, uczynili z ruin ustęp. Wokół powstało śmietnisko, na które wyrzucano cały brud i wszystkie odpadki z zapuszczonych izb.” (Księga parówki, s. 363)

ONI, II

„Co im pozostało? Podrzucić dzieci czy je porzucić? Kazać pójść żebrać? Próbowały wszystkiego. Przecież wiele z takich sierot po prostu umarło z głodu. Wtedy przypomniało się o nich CENTOS-owi i zaczął je zbierać w określonych miejscach, często razem z dziećmi uchodźców, tymi zahartowanymi Żydziętami, które przeszły gehennę, wędrując z rodzicami zimą, w wielkie mrozy, z miasteczek, z których ich wyrzucono, do Warszawy. Do tych zaprawionych w biedzie dzieci miano, naturalnie, inny stosunek niż do tutejszych, warszawskich, już choćby dlatego, że znajdowały się w „punktach”, w tych słynnych punktach dla uchodźców w wielkich domach na Dzikiej (od numeru 1 do 19), Niskiej, Stawkach i innych, które są największymi siedliskami zakaźnych chorób.

Dzieci uchodźców w punktach trzeba było tylko zebrać w osobnych pokojach, i tak miały swój „dom”, w którym, tak jak dorośli, dostawali trochę chudej zupy z kawałkiem czarnego chleba, z czarną kawą słodzoną sacharyną.

Do tych właśnie dzieci uchodźców dołączono teraz dzieci ojców wysłanych na roboty przymusowe. Ale tej łaski nie mogły dostąpić wszystkie żony „obozowiczów”. I kiedy idziecie ulicą i widzicie młode kobiety z zapłakanymi oczami, stojące i żebrzące z dziećmi na ręku, proszące tak serdecznie, wzruszająco, to wiedzcie, że to są kobiety, których mężowie już od długich miesięcy są w obozach pracy przymusowej i jeśli dożyją one tego szczęścia, by zobaczyć swoich mężów, będą musiały wcześniej przygotować maści i bandaże do owijania ich spuchniętych od pracy po kolana w wodzie i błocie, pełnych pęcherzy nóg. Ale to się jeszcze nie stało, stoją więc i żebrzą na ulicach w imieniu swoich dzieci.” (Dzieci na bruku, s. 435)

„[…] wszystkie rozdzierające sceny były niczym wobec strasznych obrazów opuszczenia i biedy, które listonosz musiał oglądać, wędrując od domu do domu w dolinie rozpaczy na Krochmalnej, Ostrowskiej, Smoczej, Niskiej.

Na tych ulicach drzwi mieszkań były zamknięte do późna w dzień, ludzie leżeli do drugiej, trzeciej w łóżkach. Inni przeważnie w ogóle nie wstawali, nie mając po co. Zimą w mieszkaniach większych rodzin można było zobaczyć dziesięcioro, dwanaścioro ludzi, często młodych mężczyzn albo kobiet, leżących w łóżkach, z bladymi twarzami i gorejącymi oczami, przełykających ślinę. Matki leżały w łóżkach razem z dwojgiem, trojgiem dzieci, pod czerwonymi wsypami, nie mając kilku groszy na kawałek mydła, aby uprać powłoki. Straszny nieporządek w mieszkaniach potwierdzał prawdziwość starego powiedzenia: „jaki nastrój, taki wystrój”; widać było, że w głowach tych ludzi nie ma nic więcej poza jedną jedyną obłąkańczą myślą: skąd wziąć kawałek chleba? Matki nie były już gospodyniami, ojcowie – gospodarzami. Drzwi się nie domykały, piece potłuczone, stoły i krzesła nie myte, podłogi nie szorowane. Po co to robić? Kogo to obchodzi?…

Od ciągłego leżenia w łóżkach ludzie osłabli, wielu nie mogło już zrobić kroku, inni byli spuchnięci do pępka i jeszcze wyżej. U części oczy ledwo wyzierały spod spuchniętych fałdów wokół oczodołów. Nadawało im to wygląd ponurych Mongołów, głodnych Eskimosów.” (Żydowski listonosz,s. 426)

 

Leokadia Schmidt

ONI, III A

„Mniej więcej po sześciu dniach łapanek na ulicach odbyła się pierwsza blokada z asystą Niemców na ulicy Muranowskiej nr 44. Brali w niej udział Łotysze, Ukraińcy i Litwini. Byli to ludzie-bestie. Niemcy specjalnie ich szkolili w tak zwanych ausrotungsbatalionie. Właściwie była to zbieranina najgorszych wyrzutków o zbrodniczych instynktach, zwyrodnialców, którzy lubowali się widokiem krwi, szczególnie żydowskiej. Sprowadzono ich zaraz na początku wysiedlenia i umieszczono przy Żelaznej 103, którego mieszkańcy otrzymali nakaz opuszczenia mieszkań w ciągu 15 minut. Podczas blokady Muranowskiej, która odbyła się w godzinach podwieczornych, tj. po powrocie ludzi z pracy, nie honorowano żadnych zaświadczeń. Wszyscy mieszkańcy tego domu zabrani zostało na Umschlagplatz. Między nimi byli nawet ci, którzy już od roku pracowali w szopach. Moja kuzynka, która tam mieszkała, ratowała się ucieczką, skacząc z 3-letrnim synkiem z okna pierwszego piętra. Okna jej mieszkania wychodziły na posesję przy ulicy Niskiej. Nie mając innego wyjścia, zawołała przechodniów, którzy schwytali dziecko, a następnie sama wyskoczyła. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego Niemcy nie honorują żadnych zaświadczeń. Przecież sami wydali rozporządzenie, że kto będzie pracował dla nich, nie będzie wysiedlony z getta.” (s. 29)

ONI [meldunek z „Wiadomości Codziennych Zjednoczonych Organizacji K.O.P, O.W., Z.P.N, Miecz i Pług], V

„Ogólne wrażenie – Wjazd ze strony Nalewek do Gęsiej. Doznaje się wrażenia, że walka odbywa się z przeciwnikiem (Żydami) przewyższającym siłą, sprytem i odwagą. Na pierwszym planie rzucają się w oczy dwie armaty polowe, kaliber około 75 mm, skierowane w jedną i drugą stronę ulicy Gęsiej, 3 czołgi, dwa samochody ppancerne [przeciwpancerne], plotnicze [przeciwlotnicze], broń maszynowa i działka szybkostrzelne. Użycie sił niemieckich w stosunku do przeciwnika i obszaru dość duże. W okolicy ulicy Gęsiej ugrupowane było: 2 armaty polowe, 3 czołgi, 2 samochody pancerne, około 10-ciu uzbrojonych wozów terenowych z oficerami SS i żandarmerią, kilka armat ppancernych, kilka plotniczych, kilka granatników, około 10-15 ciężkich karabinów maszynowych, około plutonu żołnierzy niemieckich uzbrojonych w pistolety maszynowe i blisko 1 kompania żołnierzy ustawionych tylko w okolicy Gęsiej i Niskiej (nie licząc posterunków rozstawionych co 10-15 metrów).” (s. 223-224)

 

Marek Edelman

JA/ONI, III A

„Przed wieczorem odbywa się zebranie piątki naszych instruktorów, na którym postanawiamy, że wobec braku broni i możliwości oporu, musimy nasza działalność częściowo nastawić również na ratowanie przed wysiedleniem jak największej ilości ludzi. Wydaje nam się, że umożliwią nam to kontakty, posiadane przez niektóre organizacje społeczne w policji żydowskiej, w której rękach znajduje się techniczna strona wysiedlenia. Nim jednak zebranie zostało zakończone i praca podzielona, nadchodzi wiadomość, że sami Niemcy i Ukraińcy obstawili blok Muranowska – Niska, że sami przeprowadzają akcję i że zabrali stamtąd przeszło 2.000 ludzi, brakujących do kontyngentu dziennego, który w pierwszym okresie akcji wynosił 6.000 osób. Zostali zabrani wszyscy, nawet ci, którzy posiadali legitymacje niemieckich warsztatów pracy (z naszych towarzyszy zginął wówczas L. Rozensztajn).” ( s. 29-30)

 

Emanuel Ringelblum

ONI, II

„Produkowano na potrzeby rynku aryjskiego to wszystko, co przed wojną. Tkalnie wyrabiały doskonałe tkaniny z wełny, kradzionej w fabrykach częstochowskich, w fabryce „Wola” w Warszawie i w innych miastach. Tałesy farbowano i przerabiano na szale, swetry itp. Rozwinął się wyrób apaszek damskich, swetrów, kurtek chłopskich itd. Wyrabiano je z „ciuchów” zakupowanych masowo na olbrzymim placu na ul. Gęsiej (tzw. Gęsiówka), gdzie odbywała się masowa wyprzedaż z dnia na dzień ubożejącej ludności żydowskiej. Dzień w dzień specjalni agenci rozmaitych firm wykupywali codziennie na „Gęsiówce” tysiące kilogramów starych prześcieradeł i w ogóle wszelkich „ciuchów”. „Gęsiówka” stała się centrum handlu „ciuchami” i z innych miast. Na ten rynek rzucili kupcy polscy duży transport starych rzeczy, nabytych w lubelskim Werterfassung (20 000 kg), z akcji likwidacyjnej gett w Lubelskim. Wszystkie te „ciuchy farbowano w specjalnie zainstalowanej farbiarni na Niskiej lub w mieszkaniach prywatnych, a następnie drukowano na nich rozmaite desenie.” (s. 38-39)

 

Mary Berg

JA, IIIA

SIERPIEŃ 42 [B.D]: „Wpadłam niemal w histerię, gdy wśród kobiet myjących okna i podłogi nagle rozpoznałam Edzię, a po chwili zobaczyłam rozmawiającego z nią Zeliga Zylberberga*. Oni też mnie dostrzegli i gdy niemiecki nadzorca opuścił pokój, zaczęliśmy rozmawiać. Powiedzieli mi, że od dwóch tygodni są małżeństwem, a na ślub przyszło wielu przyjaciół. Ceremonia odbyła się w tym samym czasie, gdy hitlerowcy zablokowali Niską, ich ulicę. „Mieliśmy trudności ze sprowadzeniem rabina”, krzyknęła do mnie Edzia. Zelig pracuje jako nadzorca, co chroni oboje przed deportacją” (s. 292).

ONI; IIIA

SIERPIEŃ 42 [B.D]: „Romek żyje i ma się dobrze. Nadal pracuje jako nadzorca przy budowie muru getta. Mieszka na Niskiej w sąsiedztwie Zeliga i Edzi. Zelig obiecał, że wkrótce przyniesie mi list od niego. To niełatwe, ponieważ nikomu nie wolno poruszać się swobodnie po ulicach, a robotnicy zatrudnieni w danym kwartale muszą w nim również mieszkać. O 7.30 rano cała grupa wyrusza razem z punktu zbornego, a o 7.00 wieczorem powraca w to samo miejsce. Bardzo trudno spotkać się z kimś zamieszkałym w innym kwartale” (s. 293).

ONI, VIA

15.VI.43’: „Ulice dzielnicy żydowskiej zmieniły się w piekło. W powietrzu rozrywały się szrapnele, a pociski padały tak gęsto, że trafiały każdego, kto wysunął głowę przez okno. Podczas walki o getto Niemcy użyli większej siły ognia niż podczas oblężenia Warszawy. Nalewki, Nowolipie, Franciszkańska, Karmelicka, Smocza, Miła, Niska i Gęsia oraz plac Muranowski zostały całkowicie zniszczone. Przy tych ulicach nie pozostał ani jeden dom. Nawet nagie mury wypalonych budynków wysadzono później dynamitem. Przez szereg nocy pożar getta było widać z odległości wielu kilometrów wokół Warszawy” (s. 364).

ADRESY:

Niska 3,   – Niska 20,   – Niska 20/Stawki 21,   – Niska 35,   – Niska 61 (szop Weiglego – garbarnia),   – Niska 65 (szop bieliźniarski),
Niska 78,   – Niska (lewa strona od Zamenhofa do Smoczej),    – Niska/Zamenhofa,   – Niska, koło Zamenhofa 58,

OBSZARY:

Obszar: kocioł – Niska/Lubeckiego/Kocioł,   – Obszar: kocioł na Miłej: Gęsia/Niska/Smocza/Zamenhofa,

TRASY:

Trasa: Miła 34 – Niska 20,   – Trasa: Miła 43 – Niska,   – Trasa: Niska 20 – Miła 34,   – Trasa: Niska 20 – Miła 40,   – Trasa: Wołyńska – Niska – Spokojna,

Bibliografia

– Abraham Lewin, Dziennik, wstęp i opracowanie K. Person, Warszawa 2016.

– Stanisław Gombiński (Jan Mawult), Wspomnienia policjanta z warszawskiego getta, red. naukowa i wprow. M. Janczewska, Warszawa 2010, ss. 282.

– Perec Opoczyński, Żydowski listonosz, w: Tenże: Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Perec Opoczyński, Dzieci na bruku, w: Tenże: Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Perec Opoczyński, Księga parówki, w: Tenże, Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Perec Opoczyński, Dom numer 21, w: Tenże, Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.

– Marek Edelman, Getto walczy. (Udział Bundu w obronie getta warszawskiego), Warszawa 1945.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, tom 29a Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, oprac. E. Bergman, T. Epsztein, M. Siek, Warszawa 2018.

– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.