NALEWKI

Rachela Auerbach

ONI, II C

„Pokaźny odsetek wśród zamordowanych zajmują ofiary Frankensteina. Niewątpliwy zboczeniec lub chory umysłowo, groźne straszydło to za każdą służba swoją (jedna runda trwa 48 godzin, po czym 48 godzin zainteresowani pocieszają się, że go nie ma, ale on i poza godzinami służby z własnej pilności urządza sobie krwawe <streify> w coraz to innej okolicy) kładzie trupem po kilka osób. Wczoraj zastrzelił na Nalewkach robotnika wracającego z placówki, następnego dnia na Lesznie kobietę wracającą z getta na polską stronę. […] Dziś, w sobotę, zastrzelił na Lesznie robotnika wracającego do getta z tłumokiem dozwolonych warzyw. […] Przed paru dniami pozazdrościł laurów Frankensteinowi inny żandarm, który zastrzelił na Lesznie prowadzącego partię robotników sekcyjnego Rybę podobno za to, że wstawiał się o rekwirowanie robotnikom warzyw i <przeszkadzał> w ten sposób żandarmowi w urzędowaniu.” (s. 202)

Władysław Szpilman

ONI/JA, III A

„Plac przeładunkowy znajdował się na skraju getta. Otoczony siecią brudnych ulic, uliczek i zaułków, przed wojną skrywał, mimo swojego obskurnego wyglądu, wielkie skarby. Bocznym torem sprowadzano tu z całego świata transporty towarów, o które targowali się kupcy żydowscy i w które później, z magazynów na Nalewkach i w Pasażu Simona, zaopatrywano warszawskie sklepy. Plac miał kształt olbrzymiego kręgu, częściowo ograniczonego przez domy, a częściowo ogrodzonego płotem. Wychodziło nań kilka bocznych uliczek łączących go w dogodny sposób z miastem. Wyloty ulic były zamknięte, a jego powierzchnia mogła teraz pomieścić do ośmiu tysięcy ludzi.” (s. 93)

 

Stanisław Gombiński

ONI, III A (sierpień 1942)

„Akcja trwa nieprzerwanie, rozwija się, już posuwa się ku centrum. Udział Niemców coraz znaczniejszy. Oto blokady wielkich odcinków Leszna, Nalewek, Gęsiej, Śliskiej, Pańskiej. To już nie są zaułki nędzy. Wszyscy przechodnie, wszyscy mieszkańcy objętych blokadą domów wypędzeni na jezdnię, kilka tysięcy ludzi, uszeregowanych w czwórki czy szóstki. Tu odbywa się selekcja. Podchodzi szereg do SS-owca, jeden rzut oka na dokumenty, na twarz i dotknięcie pejczą [sic], na lewo – to wolność, na prawo – to Umschlag.” (s. 84)

ONI, III C/ IV A

„Zmiana granic: getto posuwa się ku północy. Granicę nową stanowią ulice: Gęsia i jej przedłużenie: Franciszkańska, Bonifraterska – Muranowska – pl. Muranowski – Pokorna – Umschlag – Szczęśliwa – Smocza do Gęsiej. Środkiem ulic granicznych ma biec mur. Wszystkie shopy pozostają na miejscach, muszą jednak być obmurowane. Termin przeprowadzek – 24 września.

Według nowych zasad w getcie znajdować się będą urzędnicy Rady Żydowskiej – ogólna liczba numerków dla urzędników i ich rodzin, wliczając Służbę Porządkową, wynosi dwa tysiące sztuk, dalej placówki wojska, kolei, urzędów, przedsiębiorstw prywatnych i Rady Żydowskiej (placówka stolarska Wydz[iału] Gospodarczego i placówka budowlana, tzw. „Bauwesen” Ref[eratu] Technicznego) oraz nieznaczna część shopowców, których olbrzymia większość mieszka w blokach mieszkalnych przy warsztatach. Więc znów wędrówka: funkcjonariusze SP – na ul. Zamenhofa, od Gęsiej do Kurzej, urzędnicy Wydziału Zdrowia z Pawiej – na Kurzą, Zakładu Zaopatrywania z ul. Zamenhofa – na parzystą Franciszkańską, inne Wydziały Gminy z nieparzystej Gęsiej – na Niską, Zamenhofa i Kurzą. Szpital otrzymuje pomieszczenie w domach przy ul. Gęsiej 6/8/10, tamże – oraz w jednym z domów parzystej Franciszkańskiej – mieszczą się lekarze, pielęgniarki, personel administracyjny i pomocniczy. Bank Dzielnicy Żydowskiej, mieszczący się przed i podczas Wysiedlenia na Nowolipkach, przechodzi na Nalewki.” (s. 120-121)

ONI, IV B /V (19.04.1943 – wybuch powstania)

„W sobotę, 17 kwietnia, getto obstawiono posterunkami, w niedzielę w nocy oddziały policji niemieckiej wkraczają do ghetta od Nalewek, lecz powitane ogniem, wycofują się. W poniedziałek rozpoczyna się oblężenie. Nowe ultimatum: bezwzględne zdanie się na łaskę i niełaskę. Ultimatum odrzucone, nie ma zgody. Nie pójdą Żydzi do wagonów. Walka – oto odpowiedź.

Znaczna część robotników shopowych ustępuje, nie widzi wyjścia, nie ma rady. Nie mają broni, czy mają walczyć gołymi rękoma? Idą na Umschlag, jadą do Trawnik i Poniatowa, gdzie egzystencja ich nie przeciąga się ponad półrocze. Reszta podejmuje walkę i prowadzi ją tak długo, póki żyje jeszcze ostatni obrońca i tkwi w kieszeni ostatni nabój.” (s. 149-150)

ONI, II

„Odcięcie domu całego, wyłączanie wszystkich mieszkańców z codziennego życia nazywało się blokadą sanitarną. Myliłby się, kto by przypuszczał, że blokada trwała 1-2 dni. Były w dzielnicy domy – miasteczka, na Nalewkach, na Gęsiej, Zamenhofa, w których mieszkało tysiąc, i dwa tysiące mieszkańców: czy to z powodu ich liczby, czy z całkiem innych powodów blokady przeciągały się niemiłosiernie.” (s. 202)

 

Ludwik Hirszfeld

ONI, IV B (18.04.1943)

„Oczekiwane wypadki nastąpiły 18 kwietnia. Getto miało być zlikwidowane na urodziny führera. Dowódca wyznaczył początek akcji na godzinę wpół do pierwszej. W nocy granatowa policja obstawiła getto, a batalion policji niemieckiej wkroczył na Nalewki. Niespodziewanie padły z domów strzały z broni maszynowej, batalion w popłochu się wycofał. Rano, 19 kwietnia, na murach getta rozklejano odezwy wzywające Żydów do zbrojnego oporu. Pojawiły się napisy: >>Zginąć z honorem<<.

Pierwsze natarcie na getto było słabe. W godzinach popołudniowych rozpoczęła się akcja na Smoczej, Gęsiej i Lubeckiego. Niemcy usiłowali przełamać opór Żydów metodą zastraszenia, zwłaszcza, że walka była beznadziejna, a wynik z góry przesądzony. Próba zastraszenia nie udała się. Obrońcy zbudowali bunkry koło bloków domów: plac Muranowski, Franciszkańska-Nalewki, Dzika-Gęsia. Natarcia bronią pancerną nie dały Niemcom spodziewanych wyników. Czołgi wprowadzone przez bramę Nalewkowską obrzucono granatami i butelkami z benzyną. Następnego dnia Niemcy wystosowali do Żydów ultimatum. Zostało ono zlekceważone, walka zawrzała na nowo.” (s. 482-483)

 

Henryk Bryskier

ONI, III B

„Ażeby czytelnik mógł sobie obrazowo uzmysłowić równoległość obydwu murów przytaczam ulice: dawny mur już uszczuplonego dużego getta biegł wzdłuż ul. Świętojerskiej do Nalewek, gdzie był przejazd do Leszna itd., zaś nowy mur ustawiono środkiem jezdni od rogu Bonifraterskiej i Franciszkańskiej wzdłuż Gęsiej do Okopowej. Przy zbiegu Gęsiej i Zamenhofa w murze pozostawiono przelot dla ruchu pieszego i kołowego, i w tym miejscu ustawiono wachę.” (s. 207)

ONI, V

„Szop szczotkarzy mieszczący się w bloku Świętojerska-Wałowa tj. jedyny w martwym pasie, rozpoczął akcję samoobrony. Padły granaty i strzały rewolwerowe. Rozpoczęło się regularne oblężenie. Równocześnie z domów przy ul. Zamenhofa posypały się strzały na wkraczających Niemców przez wylot Gęsia-Zamenhofa. Tymczasem Niemcy z artylerii strzelają zapalającymi pociskami do górnych pięter każdego kolejnego domu przy ul. Franciszkańskiej i Nalewki.” (s. 242)

 

Abraham Lewin

ONI, III A

„Nalewki przedstawiają straszny obraz. Wczoraj zastrzelili na ulicy kobietę, która wybiegła z podwórka i uciekała. Z szopu Toebbensa (Gęsia 6) zabrali robotników, wywieźli ich z Warszawy. Łapali również urzędników Gminy, schwytanych wywieźli. Opróżniono wszystkie sale. Ukrywających się i odmawiających wyjścia zastrzelili. Z drugiego wydziału ŻSS zabrali wszystkich pracowników szopu będącego w stadium organizacji. Przy zbiegu Karmelickiej i Nowolipia siekierami odrąbali kłódki i zamki i otworzyli sklepy. Do południa dostarczyli 4 000 ludzi, w tym 800 ochotników. Łączna liczba wysiedlonych do wczoraj wieczór przewyższała 60 000.” (s. 179)

ONI, II D/III (04.06.1942)

„Nalewkami, obok bramy getta, przechodził Żyd. Żandarm wezwał go do siebie. Żyd stanął na baczność. Żandarm kazał mu wyciągnąć prawą rękę, wyjął bagnet i przeciął nim opaskę syjońską, gdyż jakoby była brudna. Ile zdrowia i życia stracił Żyd podczas tej teatralnej sceny?” (s. 102)

 

Perec Opoczyński

ONI, II D (15.05.1942)

„Niemcy kierujący niesławnym autem, które każdego dnia jeździ Gęsią i Nalewkami, odnotowali dziś, 15 maja, ważny sukces. Jak wiadomo, często zjeżdżają na trotuar, dziś jednak najechali na rikszarza. Wymierzyli mu taki cios w plecy, że wyskoczył z rikszy i uciekł, ledwo ratując życie. Widząc, że pojazd jest nowy, Niemcy zabrali go do auta i odjechali.” (Pisma, s. 273)

ONI, II D (maj 1942)

„Na Nalewkach i innych żydowskich ulicach łapano dzisiaj młode żydowskie kobiety i dziewczęta. Kazano im sprzątać izby.” (Pisma, s. 277)

ONI, IV A (24.11.1942)

„Wczoraj [23.11.1942], kiedy Ukraińcy i żandarmi łapali na ulicach ludzi do pracy, zabili na Nalewkach dwóch handlarzy (nie mogą się obyć bez rozlewu krwi i mordów). Wiadomo, że nie poprzestali na łapaniu na ulicach, ale bezrobotnych szukali też w izbach, rabując przy tym, co się da.” (Pisma, s. 324)

ONI, IV A (12.12.1942)

„Wczoraj [11.12.1942] zatrzymano w getcie podejrzanego młodego człowieka, którego zaprowadzono do SS-manów. Po drodze na Smoczej wyciągnął z kieszeni dwa brauningi i zaczął strzelać na oślep. W powstałej panice udało mu się uciec.

Kim była ta postać, Żydem czy gojem, tego jeszcze nie udało się ustalić. Potem żandarmi czatowali w prawie każdej bramie na Smoczej róg Gęsiej, ale go nie złapali.

Wedle innej wersji zatrzymano go nie w gminie, ale w wydziale zdrowia na Kurzej (Kupiecka), gdzie się kręcił i zwracał uwagę swym dziwnym zachowaniem. Jeszcze inna wersja głosi, że osoba ta weszła do mieszkania na Nalewkach i prosiła, by ją przenocować. Pozwolono mu. W pewnym momencie, kiedy wyszedł z izby, domownicy zobaczyli leżącego na stole brauninga. Wyrzucili go na podwórze. Kiedy nieznajomy wrócił i dowiedział się, co się stało z jego bronią, chciał wyjść, ale mieszkańcy izby już zawiadomili żydowską policję i stało się to, co się stało. Przypuszcza się, że nieznajomy chciał przeprowadzić zamach na któregoś z członków gminy.” (Pisma, s. 332)

ONI, II

„Kiedy skaczą ceny, ożywia się Koźla. Towary wydziera się sobie z rąk. Jak obcęgami, żelazne łapy żydowskich tragarzy-zabijaków chwytają natychmiast każdy spuszczony z gojskich okien worek. Łowią towary dla bogatych handlarek z bazaru. Nikt nie może z nimi konkurować. Pośrodku uliczki, jak w świąteczny dzień przed synagogą, stoją setki Żydów. Żydzi syci, napojeni. Robi się interesy i dyskutuje na tematy polityczne. Bruk jest grubo zarzucony ustnikami i niedopałkami mocnych papierosów, i to teraz, kiedy papieros kosztuje sześćdziesiąt groszy, to znaczy dziesięć, dwanaście razy więcej niż przed wojną. W tłumie kręcą się handlarze z zawieszonymi na piersi skrzyneczkami pełnymi ciastek, wykrzykują: „No, koniec, kto ryzykuje!”. Ciągnie się numerki z torebki i albo się przegrywa, albo się wygrywa ciastko. Kilku młodych szmuglerów otoczyło sprzedawcę i żrą słodycze z tak obrzydliwą uciechą, że aż po prostu przykro patrzeć na ich tłuste gęby. Uliczni śpiewacy i grajkowie zachodzą tu z nadzieją na zarobek w krainie sytości, ale kto tutaj ma dla nich zrozumienie? Skrzypce rzępolą, śpiewak śpiewa: „Ja nie chcę oddać bonu, chcę jeszcze trochę pożyć”. Jednak nie robi to żadnego wrażenia. Ta uliczka porusza się, unosi, kołysze tylko wtedy, gdy niesie się szept: jeszcze ćwierć… pół złotego… dwa. Mąka żytnia dwadzieścia cztery i pół… to najpiękniejsza muzyka na Koźlej. Kogo obchodzi martwy, a raczej wydający właśnie z siebie ostatnie tchnienie, który ułożył się nie gdzie indziej, jak tylko przed sklepem Jopka i urządził sobie tę ostatnią drogę u stóp szmuglerów? Na Ostrowskiej, Wołyńskiej czy nawet na Franciszkańskiej i Nalewkach umarli leżą na ulicach jak u siebie w domu. Żydzi wstają rano, wychodzą na ulicę i wiedzą, że znajdą trupy: jednego, drugiego, piątego, dziesiątego. To te same śmiertelne ofiary głodu, spuchnięci zmarli, którzy głodowali przez całą wojnę – głodowali, aż się doczekali tej upragnionej [a zarazem] znienawidzonej śmierci. Ale leżeć tu na uliczce Koźlej? Jak zadeptana mucha, pluskwa – kogo to obejdzie? Szmuglerzy stoją w błyszczących butach, w dobrych burkach; zimne wrześniowe słońce złoci ich dobrze odkarmione twarze, pogryzają karmelki i ciastka, które sprzedawca słodyczy im podstawia, i nawet nie słyszą szumu przelatującej śmiertelnej kuli.” (Szmugiel w getcie warszawskim, s. 414)

 

Adam Czerniaków

ONI/JA, I
„Do biura przybył Rinde (Bote) z podbitym na Nalewkach okiem i Wasserman z rozbitym nosem przez tłum uliczny na pl. Teatralnym, kiedy stoczył walkę w obronie katowanego przez tenże tłum Żyda.” [4.I.1940] (s. 58)

JA, II D

„Rano Gmina. Zwiedziłem wytwórnię ceramiczną artystów w towarzystwie Heymana etc., którzy mieli fabrykę ceramiczną we Włocławku. Proponuję wyrób misek, kubków etc. Na razie bez skutku. Zwiedziłem ogródki na Nalewkach i Nowolipkach. Na niedzielę będą gotowe. O 2 pp. otworzyłem kurs przeszkoleniowy dla nauczycieli w sali Gminy. Przemawiali oprócz mnie Wolfowa i Brandszteter . Sala była pełna.” (s. 298)

 

Emanuel Ringelblum

ONI, I

„Dziś znów bito na Miłej, Nalewkach.” (t. 29: s. 47)

„Wśród pięćdziesięciu trzech [zakładników] z Nalewek było dwóch z Poznania i także dwóch z ‘Astorii’.” (t. 29: s. 51)

„Nalewki są obecnie Hollywoodem, bo gdzie nie spojrzysz, wszędzie gwiazdy.” (t. 29: s. 72)

„Jeśli na początku do mieszkań Żydów na Nalewkach wdzierali się żołnierze Wermachtu, to teraz często robią to młodzi lotnicy w wieku 17-18 lat. Były wypadki, że wchodzili do zamkniętych domów.” (t. 29: s. 83)

„Na Nalewkach odbywa się obecnie handel uliczny letnimi artykułami.” (t. 29: s. 101)

„Dziś dwudziestego siódmego maja [1940], słyszałem następującą historię: na Świętojerskiej 11 mieli wznieść mur, dali łapówkę, więc przesunęli na Świętojerską 13, dali łapówkę, więc przesunęli dalej. To samo dzieje się w innych rejonach, jak np. na Nalewkach, Nowolipkach, gdzie dotychczas nie ma murów, bo dano w łapę.” (t. 29: s. 114)

„Na Nalewkach daje się znać o łapankach przeprowadzanych przez lotników: ‘Alarm lotniczy dla miasta Warszawy, alarm trwa, nadchodzi, przeszedł’. Nader interesująca jest wzajemna pomoc: mówi się wszystkim ludziom na ulicy, że łapią tam i tam. Chrześcijanie np. uprzedzają, że biją za niekłanianie się i każą zdejmować czapki.” (t. 29: s. 140)

„Słyszałem dziś, że większość tragarzy na Nalewkach to donosiciele, chodzą w ślad za kupcami niosącymi paczki i denuncjują ich. Ci, którzy nie szpiclują, zdychają z głodu.” (t. 29: s. 143)

„Sklepy żydowskie sprawiają bardzo smutne wrażenie. Co krok widzi się tylko sklepy spożywcze, dużą ilość cukierni, tu i tam zegarmistrz, rzadko, bardzo rzadko widać większą wystawę. Wybite szyby zastąpiono przeważnie deskami, pośród których ukrywają się, jakby wstydliwie, kwadraty szkła, [stanowiąc] swojego rodzaju wystawę. Nalewki i Gęsia, które słynęły zawsze z wielkich składów z towarami, są dziś jedną wielką ruiną.” (t. 29: s. 155)

„Do sklepu żydowskiego na Nalewkach przyszło czterech tamtych z Niemcem [oficerem?], który był porządnym człowiekiem. Pozostali napakowali sobie do spodni bielizny oraz innych towarów i wyszli wypchani jak niedźwiedzie.” (t. 29: s. 160)

ONI, II A

„Dziś, 26 listopada [1940], w ostatnim dniu, kiedy getto jest otwarte, przyszło wielu Polaków, żeby zakupić towary na Nalewkach i innych ulicach. Wieczorem widziano przy tramwajach mnóstwo Polaków z paczkami i walizkami.” (t. 29: s. 171)

ONI, IV B

„[Fejga Herclich-Blit] Kierowniczka szkoły Borochowa przy Nowolipkach 68, była oddana sprawie biednego dziecko żydowskiego. Dzięki jej energii i poświęceniu szkoła przy Nowolipkach 68 stała się jedną z najlepszych, opieka nad dzieckiem osiągnęła tam najwyższy poziom. Zginęła podczas ostatniej akcji w kwietniu. Usiłowała przemknąć się z szopu Brauera przy Nalewkach poprzez kanały do swoich dwóch córeczek umieszczonych u polskiej rodziny robotniczej na aryjskiej stronie. SS znało jednak sekrety kanałów i wpuściło gaz do kanału. Tow. Herzlicht [taką wersję zapisu stosuje Ringelblum] zginęła wskutek uduszenia.” (t. 29a: s. 238)

 

Mary Berg

JA, I

10.X.39: „Wróciliśmy na swoją ulicę. Na bruku leżały trupy koni, z których ludzie wycinali kawałki mięsa. Niektóre z koni jeszcze drgały, lecz wygłodzeni biedacy nie zwracali na to uwagi; kroili ciała wciąż żywych zwierząt. Nasze ostatnie lokum, mieszkanie przy ulicy Nalewki, zastaliśmy nienaruszone, z wyjątkiem powybijanych szyb. Jednak nie było tam nic do jedzenia. Dozorca zaprosił nas na obiad, na który podano kaczkę z ryżem. Później się dowiedziałam, że złapana przez dozorcę „kaczka” była ostatnim łabędziem pływającym w stawie Ogrodu Krasińskich. Mimo że woda w stawie była skażona przez rozkładające się ludzkie zwłoki, ów dziwny posiłek nam nie zaszkodził. […] Tamtego popołudnia zamieszkała przy Siennej kuzynka zaprosiła nas do swego przestronnego mieszkania, w którym zgromadziła duży zapas żywności. Znowu więc czekała nas przeprowadzka. Droga była koszmarna. Na wszystkich placach kopano zbiorowe groby. Warszawa wyglądała jak ogromny cmentarz” (s. 58-59).

ONI; IIB

29.VI.41’: „Pozostawianie chorych pod drzwiami szpitali stało się codzienną praktyką. Matki, nie mogąc znieść widoku cierpień swoich pozbawionych pomocy medycznej dzieci, mają nadzieję, że tym sposobem zdołają umieścić je w szpitalu. Szczególnie ostro epidemia szerzy się w rejonie Gęsiej, Nalewek, Nowolipek i Nowolipia. W „małym getcie” sytuacja przedstawia się trochę lepiej, mieszkają tu bowiem stosunkowo zamożni ludzie, których stać na prywatne leczenie. Niedawno ze Lwowa, zdobytego miesiąc temu przez Niemców, sprowadzono surowicę przeciwtyfusową. Ewakuujący się z miasta Rosjanie pozostawili duży zapas surowicy w fiolkach. Obecnie ten cenny lek jest przemycany do Warszawy. Stać nań jednak wyłącznie bogaczy – cena surowicy sięga nawet kilku tysięcy złotych za fiolkę” (s. 154-155).

ONI, IVA

22.IX.42’: „Gdy zapadł zmrok, dojrzeliśmy pożary w kilku miejscach miasta, następnie znienacka podniósł się ryk fabrycznych syren zwiastujący zbliżający się nalot. Wkrótce dotarł huk dział przeciwlotniczych i wybuchów bomb. Od dawna nie słyszeliśmy tak silnych detonacji. Gęsty mrok nad miastem rozdarły rozbłyski rakiet. W powietrzu wybuchały setki bomb. Matka, Ann i ja przytuliłyśmy się do siebie i drżałyśmy wraz z całym budynkiem więzienia. Wydało się nam, że lotnicy biorą więzienie na cel, wyraźnie słyszałyśmy bomby spadające na przyległe ulice: Nowolipie, Nowolipki, Nalewki, Gęsią. Jedna z bomb spadła na więzienny dziedziniec, niedaleko od naszego budynku – eksplozja wstrząsnęła murami tak silnie, iż przez chwilę myślałyśmy, że runą” (s. 302-303).

JA/ONI, V

15.VI.43’: „Pod koniec maja przybyła tu grupa kobiet i dzieci z Liebenau. Niemal podskoczyłam z radości, gdy znienacka wpadłam na Bolę. Nie mogłyśmy uwierzyć, że naprawdę jesteśmy razem; to przypominało historię rodem z Baśni z tysiąca i jednej nocy. Przez kilka pierwszych dni byłyśmy absolutnie nierozłączne. Opowiedziałam jej o naszych przyjaciołach z getta oraz wydarzeniach po kwietniu 1942 roku, kiedy ją internowano, z kolei ona opisała mi swoje życie w Liebenau. Bola przyjechała do naszego obozu jednocześnie z kuzynką Rosy W. – Erną W., kolejną dziewczyną w naszym wieku. Cieszyłyśmy się jak dzieci i na chwilę całkowicie zapomniałyśmy o otaczającej nas okropnej rzeczywistości. Nagle w całym obozie zaczęły się szerzyć wieści, że getto warszawskie zostało podpalone i wszyscy pozostali mieszkańcy – czterdzieści tysięcy Żydów – spłonęli żywcem. Źródłem tej relacji był list z Warszawy, otrzymany przez jedną z internowanych zakonnic amerykańskich. Autor listu pisał, że płoną domy przy ulicy Nalewki, ale w oczywisty sposób miał na myśli całe getto” (s. 359).

ONI, VIA

15.VI.43’: „Ulice dzielnicy żydowskiej zmieniły się w piekło. W powietrzu rozrywały się szrapnele, a pociski padały tak gęsto, że trafiały każdego, kto wysunął głowę przez okno. Podczas walki o getto Niemcy użyli większej siły ognia niż podczas oblężenia Warszawy. Nalewki, Nowolipie, Franciszkańska, Karmelicka, Smocza, Miła, Niska i Gęsia oraz plac Muranowski zostały całkowicie zniszczone. Przy tych ulicach nie pozostał ani jeden dom. Nawet nagie mury wypalonych budynków wysadzono później dynamitem. Przez szereg nocy pożar getta było widać z odległości wielu kilometrów wokół Warszawy” (s. 364).

 

ADRESY:

Nalewki 3,  – Nalewki 9,   – Nalewki 10,   – Nalewki 13,   – Nalewki 17/Zamenhofa 14,   – Nalewki 20,   – Nalewki 23,   – Nalewki 27,   – Nalewki 28-38 (szop Brauera),  – Nalewki 31 (Astoria),  – Nalewki 32,   – Nalewki 33,   – Nalewki 33/35/37,   – Nalewki 35,   – Nalewki 40,  – Nalewki 42, – Nalewki – targ,   – róg ulic Franciszkańska /Nalewki,   – róg ulic Miła/Nalewki,   – róg ulic Nalewki/Gęsia,   – róg ulic Nalewki/Nowolipki (Kramy Nalewkowskie),  – róg ulic Nalewki/Świętojerska (wacha),

OBSZARY:

Obszar: Gęsia/Franciszkańska/Smocza/Stawki/Nalewki, – Obszar: Nalewki/Miła/Gęsia/Smocza/Stawki/Zamenhofa,

TRASY:

Trasa: Bonifraterska – Nalewki – Nowolipki – Nowolipie – Nowolipie (szop Schultza) – Żelazna 103,  – Trasa: Franciszkańska – Nalewki – Gęsia – Smocza – Nowolipie – Żelazna – róg ulic Prosta/Twarda,   – Trasa: Gęsia – Nalewki,   – Trasa: Nalewki – Bracka – Marszałkowska – Ogród Saski,   – Trasa: Nalewki – Gęsia – Umschlagplatz,   – Trasa: Nalewki 33/35/37 – Umschlagplatz,   – Trasa: róg ulic Nalewki/Świętojerska (wacha) – Tłomackie 7 (synagoga),   – Trasa: Ogród Saski – Senatorska – Bielańska – Nalewki 2/Długa 50 (pasaż Simonsa),   – Trasa (tramwajowa): Plac Muranowski – Muranowska – Zamenhofa – Dzielna – Karmelicka – Leszno – Żelazna – Nowolipie – Smocza – Gęsia – Nalewki – Plac Muranowski,    – Trasa: Tłomackie – Nalewki – Umschlagplatz,   – Trasa (omnibusów – „kohnhellerek”): Żelazna – Leszno – Karmelicka – Dzielna – Zamenhofa  – Gęsia – Nalewki – Muranowska – Gęsia – Smocza – Nowolipie – Żelazna – Leszno,

Bibliografia

– Rachela Auerbach, Pisma z getta warszawskiego, wstęp i opracowanie Karolina Szymaniak, ŻIH, Warszawa 2016.

– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.

– Stanisław Gombiński (Jan Mawult), Wspomnienia policjanta z warszawskiego getta, red. naukowa i wprow. M. Janczewska, Warszawa 2010, ss. 282.

– Henryk Bryskier, Żydzi pod swastyką, czyli getto w Warszawie w XX wieku, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2006.

– Abraham Lewin, Dziennik, wstęp i opracowanie K. Person, Warszawa 2016.

– Perec Opoczyński, Szmugiel w getcie warszawskim, w: Tenże, Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego 6 IX 1939 – 23 VII 1942, oprac. Marian Fuks, Warszawa 1983.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. t. 29: Pisma Emanuela Ringelbluma z getta, oprac. J. Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018.

– Emanuel Ringelblum, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, tom 29a Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, oprac. E. Bergman, T. Epsztein, M. Siek, Warszawa 2018.

– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.