SMOCZA

Rachela Auerbach

JA/ONI, IIIII

„Nieraz słyszałam ludzi dziwiących się cierpliwości głodujących mas. Witryny sklepów spożywczych przy takiej ulicy Karmelickiej pełne są wszak jedzenia. Są tam wystawione tłuste, wielkie ciasta z podejrzanymi nadzieniami, stosy chleba i chałek, nie brak delikatesów, owoców, często zdaje się zupełnie jak przed wojną. Na bazarowych straganach i przed bramami na Nowolipiu czy na Smoczej leżą wyłożone dziwaczne, odrażające produkty żywnościowe nowego typu, na które pożądliwie patrzą oczy dziesiątek tysięcy głodnych ludzi, a mimo to nikt nie wybija szyb w sklepach i zaledwie kilka razy zdarzyło się, że tłum rzucił się w wigilię jakiegoś święta rabować stragany.” (Brulion monografii kuchni ludowej, czas działania kuchni, od maja 1941 (?) do końca lipca 1942, s. 225-226)

 

Władysław Szpilman

JA/ONI, II A

„(…) nasza ulica leżała w jego [GETTA- B.S.] obrębie i nie musieliśmy poszukiwać nowego mieszkania. Żydzi mieszkający poza jego granicami znajdowali się w o wiele trudniejszym położeniu. Musieli płacić wygórowane ceny jako odstępne, by znaleźć jeszcze przed końcem października nowy dach nad głową. Co szczęśliwsi z nich zajmowali wolne pokoje na Siennej, która miała awansować do rangi Champs-Elysees getta, albo też w bezpośrednim jej pobliżu. Pozostali skazani byli na brudne spelunki w zamieszkiwanych od najdawniejszych czasów przez żydowską biedotą w okolicach ulic Gęsiej, Smoczej i Zamenhofa.” (s. 45)

 

Stanisław Gombiński

ONI, III C/ IV A

„Zmiana granic: getto posuwa się ku północy. Granicę nową stanowią ulice: Gęsia i jej przedłużenie: Franciszkańska, Bonifraterska – Muranowska – pl. Muranowski – Pokorna – Umschlag – Szczęśliwa – Smocza do Gęsiej. Środkiem ulic granicznych ma biec mur. Wszystkie shopy pozostają na miejscach, muszą jednak być obmurowane. Termin przeprowadzek – 24 września.

Według nowych zasad w getcie znajdować się będą urzędnicy Rady Żydowskiej – ogólna liczba numerków dla urzędników i ich rodzin, wliczając Służbę Porządkową, wynosi dwa tysiące sztuk, dalej placówki wojska, kolei, urzędów, przedsiębiorstw prywatnych i Rady Żydowskiej (placówka stolarska Wydz[iału] Gospodarczego i placówka budowlana, tzw. „Bauwesen” Ref[eratu] Technicznego) oraz nieznaczna część shopowców, których olbrzymia większość mieszka w blokach mieszkalnych przy warsztatach. Więc znów wędrówka: funkcjonariusze SP – na ul. Zamenhofa, od Gęsiej do Kurzej, urzędnicy Wydziału Zdrowia z Pawiej – na Kurzą, Zakładu Zaopatrywania z ul. Zamenhofa – na parzystą Franciszkańską, inne Wydziały Gminy z nieparzystej Gęsiej – na Niską, Zamenhofa i Kurzą. Szpital otrzymuje pomieszczenie w domach przy ul. Gęsiej 6/8/10, tamże – oraz w jednym z domów parzystej Franciszkańskiej – mieszczą się lekarze, pielęgniarki, personel administracyjny i pomocniczy. Bank Dzielnicy Żydowskiej, mieszczący się przed i podczas Wysiedlenia na Nowolipkach, przechodzi na Nalewki.” (s. 120-121)

 

Janusz Korczak

JA, II B/ II C/ II D

„Ma lat piętnaście, może czternaście, może szesnaście. (…) Wiele takich chłopców i dziewcząt chodzi ulicą, pięknych i jasnych, i czystych nawet w brudnych łachmanach. (…) I proszę was: niedawno, w dzień bardzo mroźny, na ulicy Smoczej zobaczyłem go, a powiedzieć mogę, że po raz pierwszy. Znacie ulicę Smoczą. Taka była jak zawsze. Tylu ludzi – tłoczą się – śpieszą się – kłócą się i targują – wykrzykują, co ma kto na sprzedaż: ten kartofle, ten papierosy, ten garderobę, ten cukierki. A piękny chłopiec cicho, bardzo cicho, najciszej – leżał na śniegu, leżał na białym, leżał na czystym białym śniegu. Obok niego stała matka i powtarzała raz po raz: „Ludzie, ratujcie”. To była z pewnością jego matka. (…) A ludzie przechodzili, nikt go nie ratował – nie robili nic złego, bo ratunek nie był mu już potrzebny. Leży cichy i taki pogodny, tak jasny na białym śniegu. (…) Niegłodny już, nie jest mu zimno, tylko jedna ręka trzyma kieszeń palta; a druga ręka biała, nie sina, nie granatowa, nie odmrożona, biała i gładka. – Drugą rękę cicho i łagodnie trzyma chłopiec na śniegu. Na jego twarzy spokój doskonały. O pięć kroków dalej stoi grupa ludzi – prześcieradło sprzeda[ją] i kupują. Przed bramą ktoś woła: – Cukierki, cukierki. I płynie wspólnie głos obojga. Jego: – Cukierki, cukierki i matki chłopca: – Ludzie, ratujcie.” [Pam., s. 230-231]

 

Ludwik Hirszfeld

ONI, IV B (18.04.1943)

„Oczekiwane wypadki nastąpiły 18 kwietnia. Getto miało być zlikwidowane na urodziny führera. Dowódca wyznaczył początek akcji na godzinę wpół do pierwszej. W nocy granatowa policja obstawiła getto, a batalion policji niemieckiej wkroczył na Nalewki. Niespodziewanie padły z domów strzały z broni maszynowej, batalion w popłochu się wycofał. Rano, 19 kwietnia, na murach getta rozklejano odezwy wzywające Żydów do zbrojnego oporu. Pojawiły się napisy: >>Zginąć z honorem<<.

Pierwsze natarcie na getto było słabe. W godzinach popołudniowych rozpoczęła się akcja na Smoczej, Gęsiej i Lubeckiego. Niemcy usiłowali przełamać opór Żydów metodą zastraszenia, zwłaszcza, że walka była beznadziejna, a wynik z góry przesądzony. Próba zastraszenia nie udała się. Obrońcy zbudowali bunkry koło bloków domów: plac Muranowski, Franciszkańska-Nalewki, Dzika-Gęsia. Natarcia bronią pancerną nie dały Niemcom spodziewanych wyników. Czołgi wprowadzone przez bramę Nalewkowską obrzucono granatami i butelkami z benzyną. Następnego dnia Niemcy wystosowali do Żydów ultimatum. Zostało ono zlekceważone, walka zawrzała na nowo.” (s. 482-483)

 

Stanisław Gombiński

ONI, III B (5/6.09.1942)

„W nocy z 5 na 6 września alarm innego rodzaju. Wszystkie bloki mieszkalne, wszystkie mieszkania, wszyscy ludzie zaalarmowani; wszyscy mają się ubrać, zabrać żywność na 2 dni i udać się do czworoboku zamkniętego ulicami: Smoczą, Gęsią, Zamenhofa, Stawkami. Do godz. 9 rano przeprowadzka ma się dokonać, wszystkie mieszkania winny zostać otwarte. Każdy znaleziony poza czworobokiem po godz. 9 dnia 6 września zostanie na miejscu zabity.

Prawie wszyscy idą, ale pewna część pozostaje w mieszkaniach. To ci, którzy nie mają wyjścia, którzy i tak, i tak nie widzą żadnej nadziei dla siebie. Starcy, chorzy, niezatrudnieni, nierzadko kobiety z dziećmi. Nie wszyscy: większość ich idzie do czworoboku, tylko mała część decyduje się pozostać. Ich najbliżsi żegnają ich na zawsze. (Wszyscy pozostali w mieszkaniach ocaleli. W opuszczonych przez dwa dni blokach nie było prawie żadnej kontroli.) Nie wierzą w swój powrót, nie wierzą, by – w wypadku powrotu – mieli się zastać przy życiu. Pożegnanie nie trwa długo; chce się przejść na miejsce, znaleźć jakiś kąt dla siebie i swoich, zabrać nieco żywności i najniezbędniejszej odzieży. A godzina 9 już bardzo niedaleko…

Cała ludność znajduje się już wewnątrz czworoboku, otoczona ze wszystkich stron. Wzdłuż ulic granicznych, środkiem jezdni, ciągnie się żywy mur; to placówki wojskowe Waffen SS, co 15-20 metrów rozstawione, trzymają straż. Jedna obręcz, złożona z Liwtwinów i polskich policjantów, trzyma straż na zewnątrz dawnych granic ghetta; drugą obręcz stanowią mury. Trzecia – wewnętrzna., ściślejsza – zaciąga się obecnie. Strategia bojowa według wszelkich prawideł sztuk; ta jakaś gra wojenna z zastosowaniem nowoczesnych przesłanek taktycznych, to słynny z komunikatów Naczelnego Dowództwa Kocioł, Kesselschlacht. Opracowanie i wykonanie zadania – celująco, bez zarzutu.

Wewnątrz kotła – ostatnia, wielka selekcja. Poszczególne shopy, pracownicy Gminy, Służba Porządkowa – każda grupa oddzielnie. Rusza shopy do selekcji: na oznaczonym odcinku ulicy ustawiają się rzędami, po sześciu, po ośmiu. Oto ustawiają się wzdłuż ul. Miłej, od Zamenhofa do Lubeckiego shopy Többensa, twarzą do ul. Zamenhofa. U wylotu na ul. Zamenhofa stoi Többens, stoi kilka SS-manów; wzdłuż Zamenhofa biegnie żywy łańcuch posterunków straży. Na dany znak ruszają, podchodzi do wylotu szóstka. W prawicach wysoko wzniesionych trzymają najnowsze, w ostatnich dniach po raz x-ty ostemplowane legitymacje firmy na znak, że oni są ci wybrani z wybranych, że przeszli wszystkie wewnętrzne selekcje, że są naprawdę pracownikami shopów. Podbiegają kilkadziesiąt kroków, stają. Többens nachylony do przodu, z pejczą [sic] w ręku, jednym rzutem oka przebiega legitymacje, znaczki, twarze; pejczą segreguje. Jedni – prostu, na zewnątrz posterunków, na odcinek mniejszych numerów Miłej, od Zamenhofa do pl. Muranowskiego biegnący. To wolność, to wyzwolenie. Po ukończeniu selekcji pójdą do swoich mieszkań, do swoich bloków z powrotem. Drudzy – na prawo, wzdłuż ul. Zamenhofa, wewnątrz obręczy strażniczej. To skazani, to Umschlag. Większość kobiet, każdy – kto z dzieckiem, starsze kobiety – bez wyjątku, wielu starszych mężczyzn. I tu odbywa się szmugiel, to szmugiel dzieci. W plecaku, w kocach przymocowanych do barków. Wielu mężczyzn szmugluje dzieci na sobie; ponieważ Többens i „Komisja” stoją po lewej stronie ul. Miłej, oni, nadciągający im naprzeciw, mają dzieci wzdłuż lewego boku umocowane, przywiązane pod płaszczem. Czasem podstęp się udaje: nie ma czasu na dokładną rewizję osobistą, na każdą szóstkę przypadają sekundy. Ale uratowane dzieci są rzadkością, przeważnie szmugiel się nie udaje.” (s. 111-112)

ONI, III B (12.09.1942)

„Jest 12 wrzesień [sic], sobota po południu, posterunki dokoła czworoboku, stojące tu nieprzerwanie przez przeszło sześć dób od niedzieli rano, zwijają się i odchodzą, czworobok jest wolny. Ludzie jeszcze własnym oczom nie wierzą, biegną do domów na Wołyńskiej, Ostrowskiej, Zamenhofa, Lubeckiego, Miłej, Niskiej, Stawkach, Smoczej, gdzie pozostawili swych bliskich. Szukają. Niemców ni sprzymierzeńców już nie ma, rozlega się wiele okrzyków radości i więcej, znacznie więcej, jęków rozpaczy.” (s. 118-119)

 

Abraham Lewin

JA/ONI, II D (01.07.1942)

„Na Karmelicką 1 przyprowadzono dwóch ładnie ubranych mężczyzn mężczyzn i zastrzelono ich. Na Karmelicką 6 przyprowadzono kobietę i zastrzelono ją. Na ulicy Smoczej również kilku zastrzelonych. Wydaje się, że większość ofiar pochodzi z kręgów tragarzy, którzy zajmowali się nie do końca czystymi interesami.” (s. 142)

JA/ONI, III A

„Sklep z materiałami piśmiennymi na rogu Nowego Światu…

Żona p. P-s, Cecylia została zastrzelona…

Nowolipie 14 – zmartwychpowstał… [słyszałem o tym od A.]

Świętojerska 28, poniedziałek, godzina piąta po południu.

Ósma wieczór, dozorca domu przy Nalewkach 13.

Wtorek, godzina piąta rano, Niska 3, Smocza…

Sklepikarz, który otworzył P. R-n bramę przed piątą.

Policjant Ajzensztajn.

Doktor Sztajn[kalk].

Aresztowania w Z[akładzie] Z[aopatrywania] i w Gminie.

Chłodna 15 – ponad dziesięć.

Dzień sądu… skąd nadejdzie dla nas wybawienie?

Gotują się do śmierci. Jaki czeka nas los?

Karmelicka… łapali ludzi do samochodów.

Opowiadają, że rano padło 20 ofiar.

Szmul [Szmuel/Samuel Bresław – B.S.] – 15 lat. Rozena i jego wuja zastrzelono wczoraj przed godziną dziesiątą, przy wejściu do sklepu.” (s. 169)

ONI, III A (27.07.1942)

„Złapali Gutgolda. Lazara wyciągnęli z tramwaju. Trzy ofiary na Smoczej. Jak zabili na jego oczach silnego młodzieńca? Usiłował zbiec, zranili go w rękę, prosił oficera, zamordowali go, pakując mu dwie kule w głowę.” (s. 175)

JA/ONI, II D (27.05.1942)

„Przez Smoczą przejeżdżał dziś o 4 po południu niemiecki wóz z marchwią. Żydowski chłopiec podbiegł i chwycił marchewkę. Niemiec, który szedł za wozem, wyciągnął rewolwer i z całkowitym spokojem strzelił do chłopca. Równie spokojnie włożył potem z powrotem rewolwer do kieszeni.” (s. 180)

JA, III A

„Wieczorem na Smoczej, Pawiej, Miłej, Zamenhofa itd. Wróciłem do domu o godzinie pół do dziewiątej wieczorem. Byłem pewien, że ich złapano. O dziewiątej przyszli do domu. W czasie trwania blokady siedzieli w internacie przy Miłej 67. Co Luba opowiedziała o zachowaniu dzieci (150) i nauczycielek podczas blokady? Wszystkie z zawiniątkami w rękach. Wszystkie były gotowe w drogę. Na śmierć.” (s. 187)

JA/ONI, III A

„W domu przy Dzielnej 7 (<Morija>), w którym mieszkają policjanci, wybuchł pożar trwający całą noc. Również dom przy Gęsiej 35a został zniszczony. Zerwał się dach, a cała frontowa część domu wkrótce się zawali. Wypadło wiele szyb w domach na pobliskich ulicach – Lubeckiego i Pawiej. Na Wołyńskiej, Miłej i Smoczej też wybuchły pożary, kilka drewnianych domów się spaliło. Nalot ten mocno dotknął Żydów, a mimo to Żydzi są jednak zadowoleni. Oczekuje się wydarzeń, które zmienią nasz los. Dziś w pierwszym dniu siódmego tygodnia trwania krwawych wydarzeń już informują nas o blokadach na terenie szopów Schultza.” (s. 215)

ONI, IV A (16.10.1942)

„Nie zaszło u nas nic nowego, ale w tym spokoju jest coś niesamowitego, co dławi i dusi. Lękamy się jeszcze wciąż losu, jaki nam przygotowuje najbliższa przyszłość, tj. po 20 października. Niektórzy uspokajają wzburzone umysły i powiadają: <Jest rzeczą jasną, że obecne resztki skupiska żydowskiego w Warszawie pozostaną, nie ma więc powodu do zmartwienia>. Są jednak i tacy, którzy nie przestają zamartwiać się i troszczyć o jutro. Jeśli pierwsi wskazują, że przecież otaczają nas nowymi murami wzdłuż Smoczej i Gęsiej, to drudzy- pesymiści odpowiadają: <Byliśmy okrążeni murami jeszcze przed wielką <<akcją>> i co z tego wyszło?>.” (s. 232)

ONI, IV A

„Pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia zabito kilku Żydów na Lesznie i Smoczej, gdyż <włóczyli się> sami na ulicy. Szli z getta odwiedzić swych krewnych zamkniętych w szopach Schulza i Toebbensa.” (s. 275)

 

Perec Opoczyński

ONI, II D

„13 bm. Niemcy połapali na Smoczej młodych chłopców i dziewczyny, zapędzili ich do łaźni przy Dzielnej 38, tam zmusili ich, żeby rozebrali się do naga i ich razem fotografowali.” (Pisma, s. 272)

ONI, II D (maj 1942)

„Wczoraj wieczorem na ul. Smoczej został zastrzelony żydowski chłopak. Stało się tak, ponieważ szedł ulicą po dziewiątej wieczór (koło pół do dziesiątej).” (Pisma, s. 276)

ONI, IV A (28.09.1942)

„W stolarni „Ostdeutsche” [ul. Gęsia 30] SS-mani z Werterfassung kontrolowali dziś rzeczy, które Żydzi tam schowali i zmagazynowali. Znów mówi się o nowym murze, który ma oddzielić Smoczą od getta. Mur miałby stanąć pośrodku ulicy. Jedna jej strona pozostałaby [w getcie], żeby można było dojść do Miłej.” (Pisma, s. 301)

ONI, IV A (19.10.1942)

„Budowa muru na Smoczej zatrzymała się na kilka dni. Dziś znów przystąpiono do jego wznoszenia. Bierze się to za dobry znak, że getto przetrwa i że nie grozi mu już wysiedlenie. W ogóle nastrój jest dziś lepszy. W OBW [Gęsia 30] mówi się o możliwości przetrwania do 31 grudnia. Ci znowu, którzy są zagrożeni redukcją, mogą się wykupić za tysiąc złotych. Tak się mówi. Rano robotnicy OBW byli tak przygnębieni, że nikomu nie chciało się pracować. Bo po co, jeśli jutro rano przyjdą po nas i zabiorą na rzeź. Po południu znowu pojawiła się nowa możliwość, że pożyjemy do Nowego Roku, i znów odetchnęliśmy. Wieczorem jednak ktoś przyniósł wieść, że wypędzenie będzie wznowione i że będą wysyłać po ćwierć tysiąca Żydów dziennie i znów wszystkich ogarnęło przerażenie. Tak dziesięć razy na dzień ciągnie się nas jak na akedę [nawiązanie biblijne dot. ofiarowania Izaaka przez Abrahama], co godzina zmieniają się nastroje, a niepokój wyjada nam mózgi.” (Pisma, s. 309)

ONI, IV A (4.12.1942)

„Wczoraj wieczorem [3.12.1942] zastrzelono dwóch Żydów na Smoczej. SS-mani obrabowywali dziś z palt robotników idących w zwartych grupach do pracy w szopach. Ma się rozumieć, zabierali tylko dobre palta, prawie nowe, zadowalali się też porządną marynarką, a nawet solidnymi zimowymi czapkami. W sumie mieli zabrać około 70 palt.” (Pisma, s. 328)

ONI, IV A (12.12.1942)

„Wczoraj [11.12.1942] zatrzymano w getcie podejrzanego młodego człowieka, którego zaprowadzono do SS-manów. Po drodze na Smoczej wyciągnął z kieszeni dwa brauningi i zaczął strzelać na oślep. W powstałej panice udało mu się uciec.

Kim była ta postać, Żydem czy gojem, tego jeszcze nie udało się ustalić. Potem żandarmi czatowali w prawie każdej bramie na Smoczej róg Gęsiej, ale go nie złapali.

Wedle innej wersji zatrzymano go nie w gminie, ale w wydziale zdrowia na Kurzej (Kupiecka), gdzie się kręcił i zwracał uwagę swym dziwnym zachowaniem. Jeszcze inna wersja głosi, że osoba ta weszła do mieszkania na Nalewkach i prosiła, by ją przenocować. Pozwolono mu. W pewnym momencie, kiedy wyszedł z izby, domownicy zobaczyli leżącego na stole brauninga. Wyrzucili go na podwórze. Kiedy nieznajomy wrócił i dowiedział się, co się stało z jego bronią, chciał wyjść, ale mieszkańcy izby już zawiadomili żydowską policję i stało się to, co się stało. Przypuszcza się, że nieznajomy chciał przeprowadzić zamach na któregoś z członków gminy.” (Pisma, s. 332)

ONI, IV A (26.12.1942)

„Wczoraj [25.12.1942] w dzień w różnych miejscach getta, przede wszystkim na Lesznie i Smoczej, zabito około 6 Żydów, którzy szli ulicą, nie mając zezwolenia.” (Pisma, s. 339)

ONI, I

„Tu na Smoczej opłaca się uparte trzymanie domu w zamknięciu przez dwa, raz nawet przez trzy, a potem przez cztery tygodnie. Jakby nie dość tego wszystkiego, za miesiąc ów doktor znów może zechcieć zamknąć ten sam dom na Smoczej, Lubeckiego, Stawkach czy Krochmalnej. Mieszkańcy tych ulic to ludzie ubodzy, pogrążeni w rozpaczy, nie mają się komu poskarżyć. […] Nie zamyka się tylko pojedynczych domów, zamyka się pół, całą ulicę – po dwadzieścia, trzydzieści domów naraz. Na obu jej końcach stawia się płot, przy płocie policję, która rano wypuszcza za sowitą opłatą pracujących i handlujących.

Sąsiedzi w domu wzdychają i pojękują. Dzieci oblegają wyjście i czują się jak ptaszki w klatce. Ilekroć brama się otwiera, wykrada się przez nią kilkoro dzieci. Policjant przeklina, złorzeczy, krzyczy, ale wobec młodych jest bezsilny.” (Księga parówki, s. 375)

ONI, II

„[…] wszystkie rozdzierające sceny były niczym wobec strasznych obrazów opuszczenia i biedy, które listonosz musiał oglądać, wędrując od domu do domu w dolinie rozpaczy na Krochmalnej, Ostrowskiej, Smoczej, Niskiej.

Na tych ulicach drzwi mieszkań były zamknięte do późna w dzień, ludzie leżeli do drugiej, trzeciej w łóżkach. Inni przeważnie w ogóle nie wstawali, nie mając po co. Zimą w mieszkaniach większych rodzin można było zobaczyć dziesięcioro, dwanaścioro ludzi, często młodych mężczyzn albo kobiet, leżących w łóżkach, z bladymi twarzami i gorejącymi oczami, przełykających ślinę. Matki leżały w łóżkach razem z dwojgiem, trojgiem dzieci, pod czerwonymi wsypami, nie mając kilku groszy na kawałek mydła, aby uprać powłoki. Straszny nieporządek w mieszkaniach potwierdzał prawdziwość starego powiedzenia: „jaki nastrój, taki wystrój”; widać było, że w głowach tych ludzi nie ma nic więcej poza jedną jedyną obłąkańczą myślą: skąd wziąć kawałek chleba? Matki nie były już gospodyniami, ojcowie – gospodarzami. Drzwi się nie domykały, piece potłuczone, stoły i krzesła nie myte, podłogi nie szorowane. Po co to robić? Kogo to obchodzi?…

Od ciągłego leżenia w łóżkach ludzie osłabli, wielu nie mogło już zrobić kroku, inni byli spuchnięci do pępka i jeszcze wyżej. U części oczy ledwo wyzierały spod spuchniętych fałdów wokół oczodołów. Nadawało im to wygląd ponurych Mongołów, głodnych Eskimosów.” (Żydowski listonosz, s. 426)

ONI, II B (po rozpoczęciu wojny Niemiec z ZSRR)

„Na Smoczą przybyli pierwsi powracający, chłopcy jak dęby, nie mieszkając popędzili z powrotem do Warszawy. Inni żydowscy rodzice siedzą i czekają, aby i ich dzieci wpadły na ten sam pomysł. A na poczcie popłoch. Listów jest z dnia na dzień coraz mniej, tysiące listów, które zostały w ostatnich dniach wysłane do Rosji, wracają z niemieckim dopiskiem Postsperre [„blokada pocztowa”]. Rozumie się, że jeszcze parę dni i korespondencja z Rosji się w ogóle skończy, a z nią większa część dochodów poczty.” (Żydowski listonosz, s. 428-9)

ONI, II

„Duża liczba dzieci, które przychodzą do tych instytucji [pomocowych], ma objawy suchot, część – innych chorób, a w niektórych przypadkach nawet szkorbutu – tej strasznej głodowej choroby, o której wiedzieli tylko ci skazani na dożywotnie więzienie aresztanci Szlisselburga w carskiej Rosji.

Szkorbut – szkorbut! Ale czy ta straszna scena ze Smoczej, w której chłopiec dwunastoletni siedzi na krześle postawionym na trotuarze, siedzi wpół leżąc, bo siedzieć prosto nie może, ponieważ szeroko rozpięta koszula pokazuje, że jest spuchnięty aż ponad pępek, a z rozdartego kroku wystaje spuchnięte jądro. – czy ten bolesny obraz lepszy jest od szkorbutu? Czy obraz dziewczyny na Nowolipiu, która siedzi i zbiera z siebie wszy, i wkłada je sobie z ponurym, tępym, idiotycznym spokojem do ust – jest mniej straszny od szkorbutu? I, w końcu, czy te bose, obdarte, pozostawione sobie samym dzieci na Wołówce w deszczowe, śnieżne, wietrzne listopadowe dni, które leżą jedno na plecach drugiego, aby się w ten sposób ogrzać, i żebrzą przy tym, jąkając się z przenikliwego, wstrząsającego ciałem zimna – lepsze są od szkorbutu?” (Dzieci na bruku, s. 432)

 

Leokadia Schmidt

ONI, III B

„Smocza przypominała pobojowisko. Tu, gdzie kilka tygodni temu tętniło życie, dziś panuje martwa cisza. Chodniki i jezdnie zawalone garnkami, rondlami, pościelą, pierzem i najrozmaitszymi przedmiotami. Wśród tego leżą trupy. Martwą ciszę zakłóca turkot wozu Ostatniej Posługi. Jadąc w kierunku cmentarza, zatrzymuje się po drodze, by uprzątnąć ciała. Policja wynosi z domów samobójców i zastrzelonych przez Niemców. Okazuje się, że we wszystkich domach należących do szopów odbywały się w ciągu niedzieli gruntowne blokady. Przeszukano dokładnie piwnice i strychy oraz każde mieszkanie.” (s. 102)

 

Adam Czerniaków

JA, II D

„Zwiedziłem warsztaty wytwórcze na Smoczej (zabawkarstwo, galwanizerstwo, tkactwo, montaż maszyn do liczenia).” (s. 274)

Mary Berg

ONI, IIIC

20.IX.42′: „W niedzielę, 6 września, policja żydowska otrzymała rozkaz przygotowania się do kolejnej kampanii. Nastąpiło to po obwieszczeniu opublikowanym przez zarząd Gminy w imieniu Komisji Przesiedleńczej, że wszyscy pozostali mieszkańcy „dużego getta” (w granicach ulic: Smoczej, Gęsiej, Zamenhofa i Szczęśliwej oraz placu Parysowskiego) mają 5 września zgłosić się do rejestracji. Tekst, wydrukowany po niemiecku i po polsku, zawierał ostrzeżenie, że każdy musi zabrać prowiant na dwa dni, a pozostawionych mieszkań nie wolno zamykać. Rozkaz kończył się słowami: „Ci, którzy nie zgłoszą się na czas, zostaną rozstrzelani”. Obszar określony w rozporządzeniu został otoczony ogrodzeniem z drutu kolczastego i grubych lin. W istocie utworzył on poszerzony Umschlagplatz. Rejestracja rozpoczęła się o jedenastej rano i trwała przez cały tydzień, do soboty 12 września” (s. 298-290).

ONI, VIA

15.VI.43’: „Ulice dzielnicy żydowskiej zmieniły się w piekło. W powietrzu rozrywały się szrapnele, a pociski padały tak gęsto, że trafiały każdego, kto wysunął głowę przez okno. Podczas walki o getto Niemcy użyli większej siły ognia niż podczas oblężenia Warszawy. Nalewki, Nowolipie, Franciszkańska, Karmelicka, Smocza, Miła, Niska i Gęsia oraz plac Muranowski zostały całkowicie zniszczone. Przy tych ulicach nie pozostał ani jeden dom. Nawet nagie mury wypalonych budynków wysadzono później dynamitem. Przez szereg nocy pożar getta było widać z odległości wielu kilometrów wokół Warszawy” (s. 364).

ADRESY:

Smocza 7,   – Smocza 10,   – Smocza 18,   – Smocza 22,   – Smocza 43,   – Smocza 57, m. 57,   – róg ulic Gęsia/Smocza (wacha),   – róg ulic Nowolipie/Smocza,   – róg ulic Nowolipki/Smocza,   – róg ulic Smocza/Dzielna,   – róg ulic Smocza/Pawia,   – róg ulic Smocza/Wołyńska,

OBSZARY:

Obszar: Getto Centralne (Gęsia/Franciszkańska/Bonifraterska/Muranowska/Pokorna/Stawki/Smocza),   – Obszar: Gęsia/Franciszkańska/Smocza/Stawki/Nalewki,   – Obszar: Gęsia/Niska/Smocza/Zamenhofa,   – Obszar: Nalewki/Miła/Gęsia/Smocza/Stawki/Zamenhofa,  – Obszar: KOCIOŁ na MIŁEJ: Smocza/Gęsia/Zamenhofa/Stawki,   – Obszar: kocioł – Gęsia/Zamenhofa/Smocza/Plac Parysowski,

TRASY:

Trasa: Gęsia 30 (szop OBW) – Smocza,   – Trasa: Franciszkańska – Nalewki – Gęsia – Smocza – Nowolipie – Żelazna – róg ulic Prosta/Twarda,    – Trasa: Miła – róg ulic Miła/Lubeckiego (wacha) – Miła – róg ulic Miła/Smocza (wacha),    – Trasa: Nowolipie 30 – Nowolipie/Smocza – róg ulic Żelazna/Nowolipie – róg ulic Żelazna/Leszno (wacha) – Leszno 76-78 – Leszno 74 – Nowolipie 67,  – Trasa: Ogrodowa 15 – Żelazna – Nowolipie – Smocza – Dzielna – Pawiak,   – Trasa (tramwajowa): Plac Muranowski – Muranowska – Zamenhofa – Dzielna – Karmelicka – Leszno – Żelazna – Nowolipie – Smocza – Gęsia – Nalewki – Plac Muranowski,   – Trasa: Smocza – Pawiak (Dzielna 24/26),   – Trasa: Smocza – Dzielna 38 (mykwa),  – Trasa (omnibusów – „kohnhellerek”): Żelazna – Leszno – Karmelicka – Dzielna – Zamenhofa  – Gęsia – Nalewki – Muranowska – Gęsia – Smocza – Nowolipie – Żelazna – Leszno,

Bibliografia

– Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939-1945, oprac. J. Waldorff, Warszawa 1946.

Pisma z getta warszawskiego, wstęp i opracowanie Karolina Szymaniak, ŻIH, Warszawa 2016.

– Stanisław Gombiński (Jan Mawult), Wspomnienia policjanta z warszawskiego getta, red. naukowa i wprow. M. Janczewska, Warszawa 2010, ss. 282.

– Janusz Korczak, Pamiętnik i inne pisma z getta, Warszawa 2012 (skrót: Pam.).

– Ludwik Hirszfeld, Historia jednego życia, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2011.

– Perec Opoczyński, Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t. 31 Pisma Pereca Opoczyńskiego, oprac. M. Polit, Warszawa 2017.

– Perec Opoczyński, Księga parówki, w: Tenże, Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Perec Opoczyński, Dzieci na bruku, w: Tenże, Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Perec Opoczyński, Żydowski listonosz, w: Tenże, Reportaże z warszawskiego getta, przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie M. Polit, Warszawa 2012.

– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.

Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego 6 IX 1939 – 23 VII 1942, oprac. Marian Fuks, Warszawa 1983.

– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.